1. charakterystyka postaci:

Jedną z powieści Henryka Sienkiewicza, które zdobyły mu największe uznanie i miłość czytelników są "Krzyżacy". W czasach zaborów, trudnego przełomu wieków, znajdujący się od ponad stu lat w niewoli Polacy potrzebowali i szukali w literaturze "okrzepienia serc". I to właśnie znajdowali w wielkich powieściach historycznych Sienkiewicza, opisujących najświetniejsze czasy niepokonanego polskiego rycerstwa, momenty trudne, w których napadana przez wrogów Polska potrafiła podnieść się i w wielkich, słynnych bitwach odnosić wspaniałe zwycięstwa, a Polacy, mimo kłótni i niesnasek potrafili w chwili zagrożenia zjednoczyć się w jednej walce. Sienkiewicz umieścił akcję swojej powieści w czasach początków panowania Władysława Jagiełły, przed wielką bitwą pod Grunwaldem, która zamyka ramę czasową powieści. Oprócz dodawania otuchy zniewolonemu narodowi miała pielęgnować też ogromnie ważne dla jego przetrwania tradycje i wartości: szacunek dla ojczyzny, jej dziedzictwa kulturowego i historycznego, Boga, honoru, uniwersalne wartości miłości, przyjaźni, wierności. Sienkiewicz przekazuje te uniwersalne prawdy za pomocą świetnie nakreślonych postaci, fikcyjnych i autentycznych, które tworzą wachlarz typów i wzorców osobowych, pozytywnych i negatywnych. Warto więc poprzedzić streszczenie fabuły opisem najważniejszych bohaterów powieści- kochającego mężczyzny, sinego i dzielnego rycerza, mądrej i silnej kobiety, rozumnego i surowego władcy. Jak już zostało powiedziane wcześniej "Krzyżacy" to powieść historyczna. Oznacza to, że narrator opowiada swoją historię umiejscawiając w autentycznym czasie historycznym ( w tym przypadku będzie to czas między połową roku 1399, kiedy to rodzi się córka pary królewskiej- Bonifacja a bitwą pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku)., z zachowaniem jego realiów, zwyczajów, miejsc oraz wprowadzając między postaci fikcyjne, wymyślone na rzecz planowanej fabuły także bohaterów autentycznych, faktycznie istniejących w przeszłości. W "Krzyżakach" należą do nich król Władysław Jagiełło, królowa Jadwiga, książę Janusz i księżna Anna Danuta, Ulrik von Jungingen, Lichtenstein, książę Witold, Zawisza Czarny. Oczywiście fakty, wypowiedzi jakie im przypisuje są już elementem fikcji literackiej.

Zacznijmy od charakterystyki postaci fikcyjnych. Najważniejsze z nich można pogrupować według reprezentowanych przez nie wzorców- zakochanego młodzieńca, rycerza, damy. Wszyscy bohaterowie pochodzą z rodów szlacheckich, rycerskich. To ta właśnie warstwa społeczna w czasach Jagiełły i jeszcze długo potem odpowiadała za losy kraju, tworzyła naród polski, utożsamiała się z Królestwem. Wysokie urodzenie bohaterów, godna krew i ród są nawiązaniem do średniowiecznych pieśni o rycerzach- chanson de geste (pieśń o czynach), w których, podobnie jak tutaj autorzy operowali propagowanymi wzorcami osobowymi rycerza, króla, kochanka. Innymi charakterystycznymi elementami średniowiecznych romansów wykorzystanymi w powieści przez Sienkiewicza są niezwykłe, wyolbrzymione nieraz przymioty bohaterów- wielokrotnie podkreślana nieziemskość, anielska piękność Danusi, niezwykła jak na dziecko, później młodzieńca i dorosłego rycerza siła Zbyszka i jego rycerska, męska, ale jednocześnie niemal dziecinnie niewinna uroda, spryt Maćka itd.

Głównym wątkiem powieści jest miłość Zbyszka z Bogdańca do Danusi Jurandówny. Działania młodzieńca są powodem, dla których bohater bierze ścisły udział w konflikcie z zakonem krzyżackim, który nie tylko jest winien osłabienia Królestwa Polskiego- godzi więc w Zbyszka jako rycerza ślubującemu królowi i ojczyźnie obronę i wierność, ale uderza także bezpośrednio w Zbyszka jako człowieka- krzyżacy porywają jego ukochaną Danusię, aby zemścić się na jej ojcu, postrachu krzyżaków- Jurandzie ze Spychowa.

Przez całą powieść mamy okazję śledzić dorastanie Zbyszka, który z młodego chłopaka (poznajemy go gdy ma osiemnaście lat, ale dowiadujemy się, że już jako trzynastoletnia sierota wyruszył ze swoim stryjem- Maćkiem z Bogdańca na wojnę, ma już więc spore doświadczenie w rycerskim fachu) zakochującego się bez pamięci w ślicznej Danusi (ta na początku książki ma zaledwie trzynaście lat) przemienia się w dzielnego, dojrzałego rycerza, świadomego swoich obowiązków wobec honoru swojego i ojczyzny, wierności wobec króla i wobec ukochanej kobiety, żony, której ślubował opiekę i obronę przed wszelkim niebezpieczeństwem. Oto, jak opisywany jest przy pierwszym spotkaniu: "Bardzo urodziwy, o pięknej, jeszcze dziewczęcej twarzy i długich, płowych włosach, które na co dzień chował w pętliczku". Taki Zbyszko pada do nóg śpiewającej w gospodzie "Pod Lutym Turem" Danusi i zostaje jej "rycerzykiem". Narwany młodzieniec ślubuje swojej dziecinnej damie serca krzyżackie czuby i niewiele myśląc pakuje się w ogromne kłopoty bezmyślnie atakując krzyżackiego posła zmierzającego na królewski dwór. Na następnych kartach powieści obserwujemy przemianę "rycerzyka" w "rycerza", kolejne wydarzenia i doświadczenia przemieniają nawet wygląd bohatera: "Zbyszko wrócił, ale jakiś dziwny: nie tylko wybuchowy, spalony wichrem polnym, wynędzniały, lecz zarazem obojętny i małomówny. (...) Pokazało się , że miał zbity lewy bok i złamane dwa żebra, które źle złożone 'przeszkadzały' mu w chodzeniu i oddychaniu. (...) Nie było to wszystko samo w sobie groźne, bo chłop był młody i niespożyty jak dąb, ale na razie ogarnęło go jakieś niezmierne znużenie..."

Na końcu, opłakawszy już stratę Danusi, w niemal dziesięć lat później, uczestnik bitwy pod Grunwaldem wygląda już zupełnie dojrzale, zyskuje w wyglądzie, ruchach, pozie cechy niemal książęce:

"Bujne, płowe włosy obcięte na znak żałoby po Danuśce odrosły mu znów do pół pleców. Wracała mu dawna nadzwyczajna uroda. Gdy kilka lat temu w Krakowie szedł na śmierć z ręki kata, wyglądał jak pacholę z wielkiego rodu - a teraz stał się jeszcze piękniejszy, istny królewicz, podobien z barków, z piersi, z lędźwi i ramion do olbrzyma, z twarzy zaś do dziewicy"

"... gdy bujny włos opiął przepaską z purpury, przebrał się w świetną, naszytą srebrnymi i złotymi nićmi szatę, to nie tylko Maćko, ale i niejeden szlachcic mówił sobie w duszy: 'Boga mi! Iście książę jakoweś na zamku swoim siedzące!"

Zbyszko to jednak nie tylko rycerz. W powieści to także kochanek. I to momentami niezdecydowany. Wierny ukochanej Dance, nie pozostaje wszakże nieczuły na zdrowe, jędrne wdzięki Jagienki. Obie damy, niemal rówieśniczki reprezentują nieco inne walory. Eterycznej, anielskiej niemal przezroczystej Danusi, przypominającej raczej nieruchomą figurę świętej przeciwstawiona jest bardzo cielesna, zmysłowa, silna i pełna wigoru Jagienka. Obie kochają Zbyszka, każda na swój sposób. Zbyszko także czuje coś do obu dziewcząt: "żal mu było i Jagienki, bo chociaż mówił sobie, że jedzie do Danusi, którą miłował z całej duszy, jednakże bywało mu tak dobrze przy Jagience, iż teraz dopiero czuł, jaka przy niej była radość, a jaki bez niej może być smutek". Mimo tych wahań śmiało i bez żadnych wątpliwości podejmuje walkę o odnalezienie i wyzwolenie porwanej przez krzyżaków Danusi. To sprawa nie tylko miłości, ale i honoru. Dzięki swojemu uporowi doprowadza wcześniej nie tylko do zaręczyn z Danusią, wyprawionych przez jej opiekunkę- księżną Annę Danutę, ale nawet do ślubu z dziewczyną, wbrew woli jej ojca i w tajemnicy przed nim. Oddanie młodzieńca jest tak wielkie, że w końcu przekonuje do siebie nawet Juranda, który uznaje go za syna i wyznacza na dziedzica majątku w Spychowie. Każdy na własną rękę próbuje odszukać dziewczynę, Jurand ze strachu o swoje dziecko- bo taki był warunek krzyków, Zbyszko- bo musi, kiedy Jurand zostaje schwytany przez wrogów i później, kiedy nie jest już w stanie podjąć jakiejkolwiek walki. Po śmierci ukochanej dziewczyny długo jeszcze ją opłakuje. Stara się zapomnieć o zranionym sercu raniąc krzyżaków na polach bitewnych. Wreszcie znajduje szczęście u boku wiernej, kochającej Jagienki.

Zbyszko odnajduje swoją drogę do ukojenia po śmierci Danusi w walce z jej mordercami, jej ojciec- Jurand, w wyniku tej tragedii odwrotnie, schodzi z drogi krwawej zemsty. Jurand jest postacią dojrzałą, surową, zapiekłą w swojej żądzy zemsty. Tak jak Zbyszko jest od początku postacią jasną i kochającą, tak Jurand z "okiem barwy żelaza" jest ciemny, zapiekły w swojej nienawiści. Gniew wymierzony jest w krzyżaków, którzy napadając przed kilku laty na siedzibę rycerza przyczynili się do śmierci jego ukochanej żony- matki Danusi. Krzyżacy boją się Juranda nazywając go diabłem i "Dzikiem ze Spychowa". Mroczność postaci odzwierciedla także opis jej siedziby. Warto zauważyć, że Spychów nie jest opisywany jako domostwo, rodzinne gniazdo, a raczej jako siedziba jakiegoś groźnego, dzikiego zwierza, miejsce tajemnicze i bardzo niebezpieczne: "Pola graniczące ze Spychowem leżały odłogiem, lasy zarastały dzikim chmielem i leszczyną, łąki szuwarem", " Opowiadano też o Spychowie straszliwe rzeczy: że przez grząskie bagna, wśród drzemiących, zarosłych rzęsą i wodnym rdestem topielisk, wiodła do niego droga tak wąska, iż dwóch mężów na koniach nie mogło obok siebie po niej jechać; że po obu jej stronach walały się kości niemieckie, nocami zaś przechadzały się na pajęczych nogach głowy potopionych, jęcząc, wyjąc i wciągając ludzi razem z końmi w głębinę. Powtarzano, że w samym gródku częstokół przebrany był w czaszki ludzkie. Prawdą w tym wszystkim było tylko to, że w zakratowanych jamach, wykopanych pod dworzyszczem w Spychowie, jęczało zawsze kilku lub kilkunastu jeńców i że imię Juranda straszniejsze było od owych wymysłów o kościotrupach i topielcach."

Jedyną postacią wnoszącą odrobinę światła w życie rycerza była ukochana córka Danusia. Jurand jednak niemal boi się miłości do córki, która tak bardzo przypomina mu zmarłą żonę, że przy każdym spotkaniu radując duszę ojca, rani jednocześnie serce rycerza: "Na widok dziecka wybuchał zawsze okropną żałością. Danusia bowiem z upływem lat stawała się tak do matki podobna, że za każdym razem zdawało mu się, że widzi swoją nieboszczkę, taką, jaką niegdyś poznał u księżnej Anny w Warszawie. Ludzie myśleli nieraz, że od tej żałości skruszeje w nim wreszcie żelazne, zemście tylko oddane serce. (...) Właśnie widok Danusi rozdzierał w nim dawne rany. Po kilku dniach tracił ochotę do jadła, do snu, do rozmowy".

Ta postać, podobnie jak Zbyszko również zmienia się na kartach powieści. Przechodzi jednak odwrotną drogę. Od walki, zemsty, krwawego odwetu do pogodzenia się z sobą, z Bogiem i jego wyrokami, do przyjęcia postawy miłosierdzia. W poruszającej scenie okrutnie okaleczony przez krzyżaków ojciec daruje życie i uwalnia swojego oprawcę- Zygfryda de Löwe. Cierpienie i zadane przez krzyżaków potworne rany niszczą ciało Juranda, ale umacniają go w wierze, miłosierdziu, budują na nowo jego duszę: "Był to starzec rzeczywiście ogromny, chociaż widziany z bliska przestał im się wydawać wielkoludem. Sprawdzili też, że był zupełnie ślepy. Zamiast oczu miał dwie czarne jamy. Brakło mu również prawej dłoni, na miejscu której nosił węzeł uczyniony z brudnej szmaty. Białe wąsy spadały aż na ramiona, a broda sięgała pasa".

Najpełniej widać przemianę w zestawieniu dwóch następujących cytatów. Pierwszy z nich opisuje scenę, w której Jurand dowiaduje się, że został oszukany przez Krzyżaków, którzy chcieli go podstępem zwabić do Szczytna, druga- to gest, jaki okaleczony w Szczytnie, słaby, umierający Jurand wykonuje po powrocie do domu.

1. "Upokorzenia, rozpacz, zawiedziona nadzieja, zmienione w jedną żądzę krwi, zdawały się mnożyć w dziesięcioro jego okrutną, przyrodzoną siłę".

2. "Podniósł się i znów począł szukać dłonią po ścianie. Ludziom wydało się, że szuka miecza, ale tymczasem palce jego trafiły na krzyż, który ksiądz Kaleb zawiesił był na dawnym miejscu" (...) "Zostawuje zemstę Bogu. Widać, że się i dusza w nim zmieniła".

Przemiana duchowa Juranda jest ogromna i nadaje jego postaci rys świętości. Pokora wobec boskich wyroków, okazane wrogowi miłosierdzie pozyskują mu w oczach mieszkańców Spychowa szczególne łaski Stwórcy. Po śmierci uznają go za świętego, bo ciało rycerza po tygodniowych modłach nie ulega rozkładowi.

Przedstawicielem starszego pokolenia rycerzy jest także stryj Zbyszka- Maćko z Bogdańca. To kompletnie inny typ rycerski niż Jurand. Jurand jest bohaterem wielkich uczuć, złych i dobrych, nienawiści, zemsty, ojcowskiej miłości. Jest surowy, groźny, budzi niezwykły, naznaczony lękiem szacunek. Maćko z Bogdańca, herbu Tępa Podkowa, podchodzi do wojaczki niemal jak do zabawy. Przy okazji bardzo dochodowej. Zamiłowanie do gromadzenia dóbr, czerpanie przyjemności z zabawy, uczty, dobrego jedzenia i towarzystwa łączy się w tej postaci z tkliwą miłością, jaką darzy syna swojego zmarłego brata. Darzy Zbyszka niemal ojcowską miłością, opiekuje się nim, dba, aby narwany młodzieniec nie narobił zbyt wielu głupstw, stara się zabezpieczyć bratankowi bezpieczną i dostatnią przyszłość snując plany jego ożenku z posażną Jagienką Zychówną. Ogromną wagę przywiązuje do spraw honoru. Do końca stara się o dopełnienie ślubu zabicia w pojedynku Kuno Lichtensteina, za którego sprawą Zbyszko o mały włos nie został ścięty przez kata, zabrania też Zbyszkowi opętanemu przez rozpacz po stracie Danusi zabić w akcie zemsty jeńca- Zygfryda. Byłby to czyn niegodny rycerza, chrześcijanina. Ten "człek był brodaty, w sile wieku, pleczysty, prawie ogromny, ale wychudły"(...) ubrany (...) w skórzany kubrak ze śladami wyciśniętymi przez pancerz, przepasany miedzianym pasem. Za pasem miał nóż w rogowej pochwie, a przy boku krótki kord podróżny" marzył o przedłużeniu rodu na Bogdańcu. Sam bezdzietny stara się tak pokierować życiem Zbyszka, aby ten jak najszybciej zapewnił sobie zdrowe, silne potomstwo. Myśli także o wzmocnieniu gospodarstwa, zbudowaniu w Bogdańcu pięknego kasztelu, dlatego stara się przywozić z wypraw jak najwięcej łupów. Chciwość jest jedną z charakterystycznych cech charakteru bohatera. Dlatego, gdy przychodzi mu do rozważenia związku bratanka z Danusią, wbrew jego osobistym planom matrymonialnym dla Zbyszka, stwierdza, że taki układ też nie jest zły, bo po pierwsze, spory majątek Juranda jest nie do pogardzenia, a po drugie ożenek z dwórką księżnej wprowadza Zbyszka w książęce i królewskie łaski, podnosi jego prestiż i pozycję: "... Jurandówna przyniosła to, czego nie mogła przynieść Jagienka, bo i łaskę książęcą, i wiano, jako jedynaczka wielekroć razy większe". Z bogactw Spychowa korzysta później dosyć bezpardonowo, co komentują mieszkańcy siedziby Juranda: "Niezupełnie radzi patrzyli na owe wozy ksiądz Kaleb i stary Tolima, bo, prawdę rzekłszy, Maćko złupił trochę Spychów..."

Ten dbający o własne (i Zbyszkowe) interesy rycerz jest jednak w sytuacjach kryzysowych niezwykle odważnym, dzielnym i mądrym opiekunem i doradcą. Wspiera Zbyszka we wszystkich podejmowanych przez tego działaniach. Nie boi się wyruszyć ze wstawiennictwem za uwięzionego Zbyszka do Malborka, nie waha się pozostać jako zakładnik w rękach krzyżaków, byle Zbyszko mógł odwieźć odnalezioną, umierającą Danusię do domu. Dom, ziemia, rodzina, król, Bóg i honor- to tradycyjne wartości polskiego rycerstwa, doskonale oddane przez autora w postaci Maćka z Bogdańca, który ostatnie lata swojego życia postanawia spędzić w starym domu rodu na Bogdańcu, w sąsiedztwie pięknego kasztelu młodych- Zbyszka i Jagienki: "Tu już zamrę, gdziem się urodził. Widzicie, za czasów wojny Grzymalitów z Nałęczami spalon był do cna Bogdaniec - wszystkie budynki, wszystkie chałupy - ba! płoty nawet, jeno to domosko ostało. Ludzie gadali, że dla zbytku mchów na dachu nie chciało gorzeć - ale ja myślę, że była w tym i łaska Boża - i wola, abyśmy tu wrócili i stąd znowu wyrośli"

Rycerzom towarzyszą piękne damy. Dwie najważniejsze w powieści to obie ukochane Zbyszka- Danusia, najpierwsza miłość, żona, utracone marzenie i Jagienka- drugie, dojrzałe uczucie, przyjaciółka, pomocnica i towarzyszka w czasie, gdy rycerz walczył o odzyskanie Danusi, wreszcie- ukochana żona i matka licznych dzieci Zbyszka. Danusia Jurandówna, była córką jednej z litewskich dwórek księżnej Anny Danuty. Matka Danusi, co było powiedziane wcześniej, umarła podczas krzyżackiego najazdu na Spychów. Jurand oddał córkę, nie chcąc patrzeć na podobieństwo dziecka do matki i chcąc zapewnić jej właściwe towarzystwo, obycie na dworze, oddaje malutką jeszcze Danusię pod opiekę księżnej, która traktuje ją niemal jak własną córkę. Danusia staje się śliczną maskotką dworu Anny Danuty: "Na głowie miała wianeczek, włosy puszczone po ramionach, suknię niebieską i czerwone trzewiki z długimi końcami". Taką widzi ją po raz pierwszy Zbyszko i w takiej zakochuje się nabożną miłością. Dziewczynka niewiele jeszcze rozumie z zalotów, cieszy się, że adorator ją odwiedza, że dostaje cukierki i inne słodkości, czuje się bardziej dorosła, nie jest już "Skrzatem" księżnej. Bardzo jej się podoba posiadanie "rycerzyka", mimo, że jak mała dziewczynka zawstydza się gdy zrobi coś niewłaściwego, zareaguje zbyt spontanicznie rzucając się księżnej na szyję, czy obcałowując Zbyszka na powitanie. Jak dziecko, płaczem stara się przekonać Juranda, żeby pozwolił jej na małżeństwo ze Zbyszkiem. Kocha ojca, mimo to godzi się na potajemny ślub z ukochanym. Pozostaje jednak posłuszna woli ojca gdy dostaje od niego podrobiony przez krzyżaków list wzywający ją do domu. Danusia wykazuje się też sporą jak na dziecko odwagą ratując Zbyszkowi życie, gdy ten na szafocie ma stracić głowę za znieważenie (dla niej zresztą) krzyżackiego posła Kuno Lichtensteina. Danusia w powieści niewiele mówi, raczej "jest" powodem, przyczyną wydarzeń, decyzji i ruchów podejmowanych przez innych bohaterów. Jest istotą niezwykłą, nierzeczywistą, anielską: "było w niej coś tak kościelnego, że Zbyszka zdjęło zdziwienie na jej widok, bo pomyślał, że nie dziewczynę ziemską, ale jakąś duszyczkę niebieską ma wziąć za żonę". Mimo to Zbyszko widzi w niej także piękną kobietę: "uroda, już nie tylko dziecinna, i jakaś ponętna, mocna, upajająca, bijąca od niej tak, jak bije ciepło od płomienia albo zapach od róży". Róża ta jednak nigdy nie rozkwita. Danusia w wyniku uwięzienia jej przez krzyżaków, przeżytego strachu, bólu, samotności umiera. Nieprzytomną, chorą, na granicy życia i śmierci uwalnia z rąk krzyżaków ukochany Zbyszko. Teraz w pełni widzi on kruchość kochanej istoty, już nie boskiej, choć nie mniej nieziemskiej, naznaczonej już piętnem tamtego świata: "jej twarz podobna istotnie do twarzy świętych panienek z kościelnych obrazów i jej słabość tak wielka, że nie mogąc dźwigać głowy, trzymała ją wspartą ciężko na ramieniu młodego rycerza...". Także po śmierci Danusi: "Widział ją niebieską, przeźroczystą, odwróconą bokiem, ze złożonymi rączkami, ze wzniesionymi oczyma, grającą na lutence, wśród różnych Bożych skrzypaczków, którzy w niebie grywają Matce Boskiej i Dzieciątku".

Jak było powiedziane wcześniej, Jagienka stanowi pewne przeciwieństwo uduchowionej, delikatnej postaci Danusi. Panna ze Zgorzelic jest okazem zdrowia, sił witalnych ciała i ducha. Jej uroda jest soczysta, okazała, bardzo kobieca. Jest postacią ogromnie cielesną, narrator często podziwia jędrne kształty Jagienki, opisuje podkreślający urodę kolorowy strój. Jagienka jest postacią bardzo aktywną: poluje na dziką zwierzynę, zdobywa razem ze Zbyszkiem niedźwiedzie i bobrze sadło dla chorego Maćka, świetnie potrafi gospodarzyć w Zgorzelicach, umie też zająć się zaniedbanym Bogdańcem, gdy pojawiają się w nim niespodziewanie Zbyszko i Maćko. Bohaterka bardziej pasuje do świata rycerskiego, nie kojarzy się z kościołem i aniołami, jest ziemska, tutejsza, uwielbiająca polowania, las, wyzwania. W chwili wprowadzenia do powieści Jagienka ma piętnaście lat. Jest półsierotą- straciła matkę. Wychowuje ją ojciec- Zych ze Zgorzelic, stary kompan Maćka z Bogdańca. Przyjaciele snują plany zaślubin ukochanych dzieci. Zychówna jest zachwycona Zbyszkiem. Imponuje jej przeżytymi przygodami, rycerskim doświadczeniem, urodą, obyciem na dworze. Gdy dowiaduje się o zajętym już sercu rycerza jest załamana, jednak nie przestaje kochać młodzieńca, poświęcając się w odpowiednim czasie opiece nad Jurandem i trumną Danusi. Oddaje mu też swojego wiernego sługę- Czecha Hlawę , szlachcica zniewolonego niegdyś przez Zycha w bitwie pod Bolesławcem, aby ten opiekował się Zbyszkiem w jego staraniach o uwolnienie ukochanej Danusi. Hlawa spełnia doskonale swoje zadanie, wierny przysiędze złożonej Jagience i swojemu nowemu panu walczy u jego boku w pojedynku z obłudnym Rotgierem i jego giermkiem. Bardzo, ze szczerego serca żałuje dziewczyny i niespełnionej miłości Zbyszka. Cierpliwie czeka na odmianę losu. Dobroć, szczerość, pełna poświęcenia wierna miłość Jagienki zostaje jej wynagrodzona. Na dworze księżnej nabywa ogłady, manier, w pełni rozkwita jej niezwykła uroda. Wreszcie poślubia ukochanego Zbyszka.

Ciekawą postacią jest także rycerz de Lorche. Początkowo związany z obozem krzyżackim, wierzący w rozgłaszane przez zakon kłamstwa na temat Królestwa i Polaków przekonuje się o okrucieństwie, kłamstwach i zbrodniach Krzyżaków i wstępuje na stronę polską. Widząc, że rycerstwo znad Wisły w niczym nie ustępuje kulturą, obyczajami wiary i dworu zachodowi, a nieraz przewyższa zachodnie rycerstwa honorem i umiłowaniem Boga, walczy ramię w ramię z Polakami i Litwinami w bitwie pod Grunwaldem. Lorche jest także przedstawicielem zachodniego, romansowego rycerstwa. Niestały w uczuciach ciągle walczy za honor i cześć kolejnej już damy swego serca. Dlatego tak wielkim sentymentem darzy pokonującą przeciwności losu miłość Zbyszka i Danusi. Lorche wysoko ceni sobie honor. Dlatego nie może znieść sposobu postępowania krzyżaków, którzy walką za Boga usprawiedliwiają grabieże, morderstwa i intrygi. Bohater uzmysławia sobie, że jedynym celem Zakonu jest zdobycie ziem i bogactw Żmudzi, której wręcz utrudniają przyjęcie wiary, aby nie wybijać sobie atutu z ręki. Dlatego też pomaga Zbyszkowi, gdy ten, mając na uwadze dawną przyjaźń z rycerzem uwalnia go, po wygranej potyczce. Lorche nadal uznaje swoją zależność od Zbyszka i dzięki jego wstawiennictwu Zbyszkowi udaje się wydostać z niewoli krzyżackiej ukochanego stryja. Lorche zakochuje się w Polsce tak mocno, że zostawia tu serce: żeni się z piękną polską szlachcianką- Jagienką z Długolasu.

Obok tych, najważniejszych postaci fikcyjnych, w powieści odnajdujemy wiele postaci autentycznych. Z nich najbarwniej przedstawione są postaci księżnej Anny Danuty, Jadwigi i króla Jagiełły.

Księżną poznajemy już na pierwszych stronach powieści. Zatrzymuje się wraz ze swoimi dwórkami na popas w karczmie "Pod Lutym Turem". Bohaterka ta rozdarta jest na dwoje między upodobaniami wyniesionymi z Litwy (jest córką Kiejstuta) a dziecinną niemal pobożnością: "w życiu codziennym również jak wszyscy ludzie tych czasów po przyjacielsku i poufale wspomina imię Boże, jednakże w domu Pana z dziecinną bojaźnią i pokorą wznosiła oczy ku tajemniczej i niezmierzonej potędze". Uwielbia męskie rozrywki, polowania, turnieje: "Księżna, w której na ten widok zagrała Kiejstutowa, ojcowska krew, wypuszczała grot za grotem w ową pstrą ciżbę, pokrzykując z radości za każdym razem, gdy ugodzony jeleń lub łoś wspina się pędzie do góry, a następnie walił się ciężko i kopał nogami". Sprzyja też dobrej rycerskiej miłości, stając po stronie uczucia zrodzonego "Pod Lutym Turem". Jednak wzorem postępowania dla walecznej i żywiołowej księżnej jest spokojna, uduchowiona, przedwcześnie zmarła królowa Jadwiga: "Chodziło jej zawsze i we wszystkim o to, by dorównać w cnotach chrześcijańskich, a zatem i w doglądaniu chorych, zmarłej królowej Jadwidze i odkupić swymi zasługami duszę ojca; nie pomijała więc żadnej sposobności, by w chrześcijańskim od wieków kraju okazać się gorliwszą od innych i tym zatrzeć pamięć, że urodziła się w pogaństwie".

Silną wiarą charakteryzuje się też król Władysław Jagiełło. Nie jest to postać szczególnie urodziwa, jest nerwowy, ciągle czuje się trochę obco ze swoim litewskim pochodzeniem, posiada jednak cechy majestatu właściwego królowi: "Włosy miał czarne, zwichrzone i rzedniejące nieco nad czołem, długie, po bokach założone za uszy, twarz smagłą, całkiem ogoloną, nos garbaty i dość spiczasty, koło ust zmarszczki, oczki czarne, małe, świecące, którymi rzucał na wszystkie strony, jakby chciał, zanim dojdzie przed ołtarz, porachować wszystkich ludzi w kościele. Oblicze jego miało wyraz dobrotliwy, ale zarazem i czujny, człowieka, który wyniesion przez fortunę nad własne spodziewanie, musi myśleć ustawicznie o tym, czy jego postępki odpowiadają godności, i który obawia się złośliwych przygan. Ale właśnie dlatego była w jego twarzy i ruchach jakby pewna niecierpliwość. Łatwo było odgadnąć, że gniew jego musi być nagły, straszny i że jest to zawsze ten sam książę, który swego czasu, zniecierpliwiony matactwami Krzyżaków, wołał do ich wysłanników: "Ty do mnie z pergaminem, a ja do ciebie z dzidą".

W modlitwie, kontakcie z Bogiem porywczy monarcha odnajduje mądrość do rządzenia wielkim królestwem, do rozstrzygania sporów do podejmowania wyzwań. To wiara każe mu do samego końca starać się o uniknięcie wojny z krzyżakami, podczas której chrześcijanin będzie zabijał chrześcijanina. Krzyżacy jednak zdecydowanie parli do walki. Król odważnie przyjmuje wreszcie wyzwanie. Zwycięsko kieruje zjednoczonymi siłami polsko-litewskimi, sam, na prośbę możnych, mających na uwadze ciągłość rządzenia i bezpieczeństwo króla, nie biorąc udziału w bezpośrednim starciu.

Litewska krew odzywa się w nim, podobnie jak w księżnej Annie Danucie podczas polowań. Król jest miłośnikiem łowieckich uciech.:

W powieści, na krótko, ale nie mniej znacząco, pojawia się także królowa Jadwiga. Święta już za życia umiera bardzo młodo, niedługo po narodzinach córki, nazwanej na cześć papieża Bonifacego IX Bonifacją. Córeczka umiera po kilku tygodniach, matka odchodzi z tego świata niewiele później. Żyjąca ascetycznie królowa, która osobiste szczęście poświęciła politycznemu bezpieczeństwu Królestwa, osiągniętego poprzez małżeństwo z Jagiełłą i tym samym sojusz z Litwą staje się wzorem pobożności dla wielu ludzi. Z jej postawy czerpie natchnienie dla swojej wiary księżna Anna Danuta. Lud wierzy w szczególną moc modlitwy do Jadwigi, której wstawiennictwo u Boga może wyjednać uzdrowienie, ocalenie i inne łaski. Już za życia widoczne jest w jej postaci piętno świętości, "ruchy po prostu anielskie, pełne spokoju, dobroci, miłosierdzia...".

2. streszczenie:

Do zawiązania akcji dochodzi w karczmie tynieckiej "Pod Lutym Turem". Mamy połowę roku pańskiego 1399. Maćko i Zbyszko z Bogdańca powracają z Wilna, gdzie brali udział w obronie tego miasta przed atakiem krzyżaków. Zbyszko, czego dowiadujemy się od gadatliwego Maćka, jest synem zmarłego brata starszego rycerza, wziętym przez Maćka pod swoje skrzydła i wojującym razem z nim od trzynastego roku życia. Zbyszko może pochwalić się niezwykłą jak na młodzieniaszka siłą. Kilka już lat nie zaglądali do domu, który powierzyli opiece krewnych.

W tynieckiej gospodzie zatrzymuje się także Anna Danuta, która postanawia tu wypocząć w drodze do Krakowa. Pochodząca z Litwy księżna śmiało rozmawia z rycerzami wypytując Maćka o wieści z oblężonego Wilna. Po posiłku ku rozrywce gości ma wystąpić z piosenką najmłodsza dwórka. Trzynastoletnia dziewczynka, piękna jak anioł jest córką słynnego pogromcy krzyżaków- Juranda ze Spychowa. Panna śpiewa piosenkę, jednak schodząc z podstawionej jej ławy traci równowagę. W ramiona łapie ją Zbyszko, który nie przyzwyczajony do widoku pięknych dam dworu, których nie miał okazji oglądać ani w Bogdańcu ani podczas wojaczki ze stryjem, z miejsca traci głowę i serce dla Danusi. Narwany młodzieniec od razu ślubuje dziewczynie zdobycie dla niej czubów z krzyżackich hełmów, wie bowiem, że z winy rycerzy Zakonu zginęła matka Danusi. Ślubuje także, zwyczajowo, że będzie głosił jej najwyższe cnoty w całym świecie i biada temu, kto zechce zadać temu kłam. Po wyjeździe z Tyńca, Zbyszko, kierując się już nie rozumem, lecz sercem, atakuje pierwszego napotkanego na drodze krzyżaka, którego postrzega jako wymodloną w opactwie możliwość szybkiego dopełnienia obietnicy. Zaślepiony młodzieniec nie widzi wyraźnych oznak poselstwa, zdaje się także nie słyszeć ostrzeżeń posła o nienaruszalności jego osoby na terenie Królestwa. Jedyne co dociera do rozognionego Zbyszka to upragnione pawie pióra zatknięte w hełm krzyżackiego posła. Niebezpieczną sytuację- zabicie posła na polskiej ziemi byłoby strasznym przestępstwem mogącym oznaczać niemal wojnę- rozwiązuje przytomnie eskortujący posła Powała z Taczewa, powstrzymując rozpędzonego do ataku Zbyszka. Niebezpieczeństwo zostaje zażegnane, orszak może ruszyć dalej, jednak poseł, Kuno Lichtenstein w żaden sposób nie daje się przebłagać i zapomnieć o nieprzyjemnym zajściu. Obiecuje, że po przybyciu do Krakowa upomni się u samego króla o karę dla zuchwalca.

W Krakowie obaj rycerze korzystają z gościny Powały z Taczewa. Zbyszko jest pod wielkim wrażeniem królewskiego zamku, katedry, pięknego miasta. W katedrze na mszy widzi też królewską parę. Nie na długo niestety udaje mu się zapomnieć o wypadku z posłem, bo już podczas uczty znieważony poseł donosi królowi o całej sprawie, domagając się najwyższej kary dla sprawcy- kary śmierci. Nie da się przebłagać, bo, jak twierdzi, staje przede wszystkim w obronie czci Zakonu Najświętszej Marii Panny, a jej zniewagi nie wolno mu wybaczać. Szanujący prawo, znany ze swej surowości król nie może uwierzyć w oskarżenia Lichtensteina, jednak gdy Zbyszko przyznaje się do zarzuconego mu czynu nie ma wyjścia- król, ku zadowoleniu Niemca skazuje go na publiczne ścięcie. Na nic zdało się wstawiennictwo księżnej, tłumaczącej porywczość młodego rycerza i Danusi- mimowolnej przyczynie całego nieszczęścia. O ratunek dla bratanka zabiega także Maćko, który postanawia udać się do samego Malborka, aby u Mistrza uzyskać łaskę dla młodzika. Rycerz nie dociera jednak na miejsce. Rannego odnajduje i ratuje ojciec Danusi- Jurand ze Spychowa. W czasie, który Zbyszko spędza w więzieniu umiera królowa Jadwiga. Nadchodzi dzień wykonania wyroku. Zbyszko udaje się na miejsce kaźni. Od śmierci, ku ogólnej radości niechętnych krzyżakom rycerzy, którym żal było odważnego młodzika i wielkiej wściekłości Lichtensteina ratuje go Danusia. Dziewczyna powołuje się na stary zwyczaj, który pozwala kobiecie ocalić życie wybranka, przez zarzucenie na głowę chustki i wypowiedzenie słów "mój ci on". Szczęśliwie ocalony Zbyszko i dzielna Danusia znów mogą być razem. Księżna Anna zgadza się wyprawić zakochanym prawdziwe zrękowiny.

Młodzieniec spotyka się także z Jurandem, który nie wyraża zgody na ślub młodych, nie podając żadnej konkretnej przyczyny. Ojciec dziewczyny nie najlepiej czuje się na dworze, obecność ukochanej córki ciąży mu na sercu przypominając przedwcześnie zmarłą żonę. Nienawidzący krzyżaków Jurand popiera dążenia Zbyszka do zdobywania dla Danki czubów, wyraża mu swoją sympatię, jednak nie zgadza się na nic ponad to. Zbyszko, zachęcany przez księżną, nie traci jednak nadziei na pozyskanie mężnymi czynami zgody Juranda także w kwestii małżeństwa.

W wyniku odniesionych w podróży ran Maćko coraz bardziej słabnie. Rycerze wyruszają w drogę do Bogdańca, gdzie Maćko, nie widząc już dla siebie ratunku, pragnie złożyć swoje stare kości na wieczny spoczynek. Zbyszko myśli też o czekającym go przyjęciu pasa rycerskiego i konieczności wyrównania, już na uczciwych zasadach, rachunków z Lichtensteinem. Tuż przed Bogdańcem spotykają starego znajomego- Zycha ze Zgorzelic. Po chwili na gościniec wpada wraz z resztą pościgu za żubrem- Zychowa córka- piękna Jagienka. Nie tracąc chwili Zbyszko chwyta broń i jedną strzałą powala zwierza. Wszyscy razem zmierzają do Bogdańca, którego stan znacznie pogorszył się pod nieobecność właścicieli. Bogdaniec był dworem o bardzo burzliwej przeszłości. Kilkakrotnie odbudowywany, po pożarze i powodzi nie mógł odzyskać świetności, o czym marzył Maćko. Dom posiadał glinianą podłogę, na środku umieszczono palenisko. U wylotu dachu, bezpośrednio nad paleniskiem urządzono wędzarnię. Jednak i kuchnie i spichlerze, pozbawione opieki właścicieli świeciły pustkami. Tu z pomocą spieszą mieszkańcy Zgorzelic. Jagienka przyjeżdża z dwoma wozami wyładowanymi po brzegi wszelkim potrzebnym sprzętem, jadłem i napojami. Dziewczyna okazuje się wspaniałą gospodynią, opiekunką i wdzięcznym słuchaczem licznych opowieści Zbyszka o wojnach, bitwach i pięknym, królewskim dworze. Wychowywanej przez ojca z dala od wielkich miast Jagience imponuje obycie i odwaga młodzieńca.

Młodzi postanawiają zdobyć lekarstwo na dolegliwość Maćka- aby wydostać grot z ciała rycerza niezbędne jest niedźwiedzie sadło. Zbyszko z Jagienką zastawiają sidła na zwierza. Zaczajony z widłami Zbyszko niespodziewanie zostaje zaatakowany przez bestię. Siła rycerza jest wielka, jednak powoli zaczyna przegrywać z niedźwiedziem. Na odsiecz przybywa Jagienka, ratując Zbyszka i zdobywając lek dla Maćka. Zbyszko dziękuje dziewczynie za ratunek podziwiając jej niezwykłą u niewiasty odwagę. Zdobycie sadła przyspiesza rekonwalescencję Maćka, który pijąc gorący tłuszcz pozbywa się grotu tkwiącego ciągle w ranie. Teraz wystarczy już zdobyć tłuszcz bobrzy, który przykładany chorego ciała szybko zagoi ranę. Jagienka ze Zbyszkiem ramię w ramię ruszają na łowy. Ośmielona dziewczyna zwierza się młodzieńcowi ze swojego problemu. Są nim dwaj nieokrzesani zalotnicy- Cztan i Wilk, którzy polując na piękną dziewczynę i jej posag nie dają Jagience spokoju. W odpowiedzi Zbyszko opowiada o Danusi. Jagienka bardzo przeżywa fakt, że Zbyszko ma już swoją miłość, jednak przy chłopcu nie daje niczego po sobie poznać. Dopiero gdy zostaje sama daje upust swojemu smutkowi. Mimo to związek dwojga młodych planuje Maćko i Zych, a także, przybyły do Zgorzelic chrzestny ojciec dziewczyny i jednocześnie krewny Maćka- opat. Ten, dowiedziawszy się o zupełnie innych zamierzeniach Zbyszka zły opuszcza Bogdaniec i wraca do siebie. Pojawienie się młodego mężczyzny w Bogdańcu i jego przyjaźń z Jagienką nie podobają się jej stałym konkurentom. Postanawiają wypłoszyć Zbyszka groźbami. Ten jednak nie boi się żadnego z nich, więc na złość obu pojawia się wraz z Zychami w kościele i nie odstępuje Jagienki na krok. W adoratorach wzbiera wściekłość. W drodze powrotnej do Zgorzelic Zbyszko zawraca do Krześni i udaje się prosto do karczmy, w której gryzą się ze swoimi smutkami Cztan i Wilk. Zbyszko wyzywa obu, chcąc ich zmusić do przyznania, że najpiękniejsza i najbardziej cnotliwa ze wszystkich panien na świecie jest nie kto inny, jak córka Jurandowa, Danusia ze Spychowa. Zaskoczeni i wściekli konkurenci wdają się w sprowokowaną przez Zbyszka bójkę. Po tym incydencie, który w nieco dziwnym świetle stawiał jego relacje z młodą Zychówną Zbyszko, spokojny już o zdrowie stryja opuszcza Bogdaniec i wyrusza do Danusi, na książęcy dwór. Jagienka wysyła za nim swojego wiernego, kochającego ją szczerze sługę- Hlawę. Czeski, zniewolony przez Zycha szlachcic przyłącza się do Zbyszka, zgodnie z życzeniem swojej pani ślubując mu wierność i pomoc w każdej sytuacji. Zbyszko, chcąc nie chcąc zgadza się, mimo że wie, że obecność tego "prezentu" od Jagienki wcale nie ułatwi mu zapomnienia o dziewczynie, która, mimo uczucia jakim darzył Danusię, nie mogła pozostawić młodego mężczyzny obojętnym. Jednak Hlawa stawia na swoim, wie, że panienka nie przyjmie go z powrotem, jeśli nie dotrzyma danej jej obietnicy. Zbyszko czuje się rozdarty i zagubiony. Brakuje mu obecności wuja, który dotąd zawsze służył mu pomocą i dobrą radą. Kierując się w stronę Ciechanowa i książęcego dworu spotykają zabiedzonego handlarza relikwiami- Sanderusa, któremu uciekł koń. Sanderus dołącza do łaskawych rycerzy. Docierają do dworu, jednak okazuje się, że nikogo w nim nie ma, bo wszyscy mieszkańcy bawią na polowaniu. Zbyszko i jego towarzysze, wraz z następnymi gośćmi księcia zmierzającego na organizowane przez niego łowy wyruszają do Przasnysza. Gośćmi księcia okazują się krzyżacy- RotgierGotfryd, oraz przebywający wśród rycerzy zakonu pochodzący z Lotaryngii pan de Lorche. W Przasnyszu wita ich para książęca i zachwycona przybyciem swojego rycerzyka Danusia. Uroda panny zwraca uwagę Lorche'a, który zwraca honor Zbyszkowi, z którym po drodze o mały włos nie pojedynkował się o cześć swojej pani serca- niejakiej Ulryki de Elner. Zbyszko dołącza do księżnej, żeby móc być bliżej Jurandówny. Asystuje obu damom w zabawie. Na polowaniu dochodzi jednak do bardzo niebezpiecznego incydentu. Rozjuszony, ranny tur szarżuje wprost na księżną. Na ratunek Annie Danucie rusza nasz bohater oraz kilku innych rycerzy, w tym de Lorche. Udaje się uratować księżną, jednak Zbyszko zostaje mocno poturbowany przez zwierzę. Przed większym nieszczęściem ratuje go wierny i czujny Hlawa. Ranny zostaje także de Lorche. Bohaterami opiekują się troskliwie panie- księżna i Danusia.

Na dworze książęcym pojawia się nowy gość- pan de Fourcy. Gość relacjonuje księciu Januszowi niedawną potyczkę z Jurandem, który zabił jednego z jego towarzyszy a innego uwięził. Fourcy jako jedyny uciekł. Teraz zakon domaga się ukarania Juranda. Książę jest oburzony postawą zakonu, którego przedstawiciele sami wyzwali Juranda na pojedynek, a teraz, przegrawszy starcie domagają się wymierzenia Jurandowi kary. Odmowa księcia rozwściecza krzyżaków. Przebywający również na dworze Janusza Danveld obmyśla zdradziecki plan zemsty. Postanawia podstępem uprowadzić Danusię i w ten sposób pomścić niedawną zniewagę. Wie, że ojciec dziewczyny zgodzi się na wszystko, byle ratować dziecko. Będą mieli diabła w garści. Fourcy zachował jednak resztki rycerskiej godności i sumienia, nie zgadza się na okrutny plan Danvelda, co więcej upomina Danvelda, że będzie zmuszony poinformować księcia o jego knowaniach. Danveld, nie chcąc kłopotów zabija Fourcy'ego i usiłuje zrzucić winę na Hlawę. Zbyszkowy sługa jest świadkiem dokonanego morderstwa i cudem unika podzielenia losu nieszczęsnego Fourcy'ego. Książę nie daje wiary w wersję mordercy, który twierdzi, że Hlawa winny jest śmierci jego towarzysza, bo Hlawa, co wszyscy widzieli, podążył za krzyżakami bez żadnej broni.

Odbywa się uroczystość pasowania Zbyszka na rycerza. Książę, w asyście Danusi daje młodzieńcowi rycerski pas. Ze strony krzyżackiej pojawia się, przekazane przez przebywającą na usługach krzyżaków zakonnicę oficjalne oskarżenie Hlawy o zamordowanie pana de Fourcy. Pojawia się też posłaniec z listem ze Spychowa. Oto Jurand, raniony podczas pożaru dworu wzywa córkę do domu. Zaznacza też, ku zdziwieniu księżnej, że dziewczyna już nie powróci. Ojciec zamierza zatrzymać ją w domu. Zanim jednak dochodzi do wyjazdu Danusi księżna daje się przebłagać i pozwala Zbyszkowi, wbrew woli ojca dziewczyny, na ślub z Danusią. Świadkami zawarcia małżeństwa jest sama Anna Danuta i pan de Lorche.

Nastała zima. Zbyszko, wyleczony już całkowicie z obrażeń po niedawnym starciu z turem wyrusza za dworem książęcym do Ciechanowa. W drodze jednak trafia na straszliwą zamieć. Z kłopotów ratują go słudzy księcia, w zamieci jednak pozostaje ciągle jeszcze jeden rycerski poczet. Okazuje się, że to sam Jurand zmierzał do zamku księcia. Zbyszko wyrusza na ratunek, spodziewając się, że z ojcem w poczcie była i córka. Jednak odnaleziony Jurand odzyskawszy przytomność również dopytuje się o Danusię. Staje się jasne, że dziewczyna została podstępnie porwana. Nikt nie ma też wątpliwości co do porywacza- Zakonu krzyżackiego. Książę czuje się winny zaginięcia Jurandówny, która będąc dwórką Anny znajdowała się pod jego opieką. Wysyła do wielkiego mistrza poselstwo, z prośbą o oddanie dziewczyny i wyjaśnienia działań zakonników. Zrozpaczony Jurand postanawia wrócić do domu. Zdaje sobie sprawę, że kartą przetargową mogą być pojmani przez niego krzyżaccy jeńcy, a zwłaszcza jeden, ujęty po pojedynku, w którym brał udział także pan de Fourcy- pan de Bergow. Towarzyszy mu Zbyszko, który odważa się wreszcie na wyznanie Jurandowi prawdy, że jest już mężem jego córki. Jurand nic się nie odzywa, wreszcie wyjaśnia młodzieńcowi swoją niegdysiejszą rozmowę. Po prostu postanowił, że poświęci dziewczynę Bogu. Teraz jednak nie miało to już znaczenia. Najważniejsze, to odnaleźć Danusię i wyrwać ją z rąk krzyżaków. Dojeżdżających do Spychowa rycerzy zatrzymują zmierzający w tym samym kierunku posłańcy ze Szczytna. Przynoszą oni Jurandowi wieści o córce, którą rzekomo krzyżacy odbili szczęśliwie z rąk zbójców. Żeby odzyskać córkę, Jurand musi zwolnić wszystkich jeńców krzyżackich i stawić się samotnie w Szczytnie, aby prosić o wydanie mu córki. Posłańcy nakazują mu także zachowanie tajemnicy o swoim poselstwie i miejscu, w którym przetrzymywana jest dziewczyna. W Spychowie Jurand przy mieszkańcach dworu przekazuje Zbyszkowi pieczę nad majątkiem, jako swojemu zięciowi i następcy. Nad ranem wyjeżdża ze Spychowa ruszając w kierunku Szczytna. Liczy na to, że krzyżacy mając w rękach jego zwolnią do domu niepotrzebną już Danusię. Dziewczyną zaopiekuje się na pewno kochający Zbyszko.

Jurand dostaje się wreszcie do Szyczytna. Nie może się jednak dostać do twierdzy, ponieważ krzyżacy, chcąc upokorzyć wielkiego rycerza niczym żebrakowi każą czekać pod zamkniętymi wrotami całą noc. Rozkazują mu jedynie włożyć pokutny wór, zdać strażnikowi broń i zawiesić na szyi pustą pochwę miecza. Nocą zrozpaczony ojciec słyszy z daleka dobiegający śpiew uwięzionej Danusi.

Na drugi dzień zmęczony, osłabiony rozpaczą i przenikliwym zimnem, upokorzony rycerz dostaje się wreszcie przed oblicze wybawców Danusi, czyli jej faktycznych porywaczy: Danvelda, Gotfryda, Rotgiera i Zygfryda de Löwe. Pojawiają się też licznie inni bracia. Wszyscy nienawidzą Juranda, który niejednokrotnie pokonywał rycerzy zakonu w walce. Teraz mogą zemścić się za wszystkie porażki. Biją, upokarzają, kpią ze zrozpaczonego ojca Danusi. Gdy mają już dość pastwienia się nad błagającym rycerzem każą wezwać Danusię. Za chwile przed oblicze upokorzonego ojca przyprowadzają ułomną, obłąkaną dziewczynę, twierdząc, że tylko taką Danusię mają w zamku. Bezradny, oszukany Jurand wpada w szał. Zaślepiony rozpaczą atakuje najbliżej stojącego Niemca. Danveld ginie roztrzaskany o zamkową posadzkę. Jurand chwyta zawieszony na ścianie miecz i naciera na porywaczy. Jest jednak bez szans w walce z uzbrojonymi krzyżakami, zakonnikom szybko udaje się powalić i obezwładnić rycerza. Zygfryd de Löwe przejmuje przywódcze stanowisko w zamku, dzierżone dotąd silną ręką zmarłego Danvelda. Krzyżacy, żeby uwiarygodnić jakoś uwięzienie Juranda, którego zmierzającego do zamku widziało zbyt wielu ludzi, by można było temu zaprzeczyć, wysyłają do księcia Janusza poselstwo. Do Ciechanowa przyjeżdża brat Rotgier z opowieścią o wściekłym Jurandzie, który z zemsty za pomyłkę zakonników, przekonanych, że uwolnili szczęśliwie porwaną córkę rycerza, zaatakował bogu ducha winnych rycerzy, kilku z nich kładąc trupem. Zakonnicy więżą Juranda, bo ten musi ponieść za swój postępek odpowiednią karę. Poza tym, książę powinien ponieść koszty napaści Juranda na Szczytno, zadośćuczynić szkody zakonowi. Rotgier kończy swoją przemowę, która bulwersuje wszystkich zgromadzonych, znających łaskawość i prawdomówność krzyżaków, wezwaniem na ubite pole każdego, kto zaprzeczy prawdomówności zakonu. Rękawicę podejmuje oczywiście Zbyszko. Rycerze mają odbyć pojedynek. Także ich giermkowie- Hlawa i van Kirst mają stoczyć walkę. Czech pokonuje swojego przeciwnika bardzo szybko, jednak Zbyszko nie może poradzić sobie ze starszym, bardziej doświadczonym w pojedynkach rycerzem. Wreszcie szala zwycięstwa przechyla się na stronę polskiego rycerza. Rotgier pada martwy pod ciosem Zbyszkowego miecza.

Zbyszko, wiedząc, że Jurand został uwięziony przez krzyżaków musi sam zająć się poszukiwaniami Danusi i próbą uwolnienia samego Juranda. Posyła Maćkowi wiadomość przez Hlawę, że jest mężem Danusi i dziedzicem Spychowa i że na nim teraz spoczywa obowiązek uwolnienia obojga, ojca i córki. Zbyszko wraz z Lorchem jadą teraz do Malborka, wioząc książęcy list z prośbą o wszczęcie poszukiwań Danki w krzyżackich zamczyskach i zorganizowanie uczciwego procesu Jurandowi, w którym sędziami byliby także Polacy.

W Szczytnieńskim zamku Zygfryd opłakuje zwłoki ukochanego druha, zabitego w pojedynku Rotgiera. Wściekłość po stracie zakonnika, którego traktował jak swojego syna i następcę zaćmiewa umysł okrutnego Zygfryda. Idzie do lochu Juranda i każe katu okrutnie okaleczyć rycerza. Oślepiony Jurand z wyrwanym językiem i obciętą ręką nie wystarcza jednak mściwej duszy zakonnika. Postanawia jeszcze zgładzić ukrytą w zamku córkę rycerza. Dzieje się jednak rzecz niezwykła, zmierzającego po schodach do celi dziewczyny Zygfryda tajemnicza ręka spycha ze schodów, ratując tym samym życie Danusi.

Maćko, otrzymawszy od Hlawy Zbyszkowy list rozważa słowa bratanka. Nie popierał ślubu chłopca z Jurandówną, jednak, po zastanowieniu stwierdza, że taka partia wcale nie jest zła, bo, po pierwsze, przybliża Zbyszka do dworu książęcego, po drugie- posag jedynaczki jest znacznie bardziej imponujący niż wiano Jagienki, którą w planach przeznaczył dla Zbyszka na żonę. Jest jednak jeden szkopuł. Danusia póki co jest zaginiona, nikt nie wie gdzie jej szukać. Jeśli się nie znajdzie, związany przysięgą małżeńską Zbyszko nie będzie mógł spłodzić dziedzica z żadną inną kobietą- a sprawa dziedzictwa Bogdańca najbardziej leżała na sercu starego i bezdzietnego Maćka.

W Zgorzelicach też nie dzieje się najlepiej. Zych zginął podczas pojedynku, Jagienka sama we dworze ma problemy z opędzaniem się od natrętów, Wilka i Cztana. Oboje- Maćko i Jagienka postanawiają opuścić Zgorzelice i Bogdaniec. Maćko udaje się na pomoc Zbyszkowi, Jagienka zaś woli oddać się pod opiekę ojca chrzestnego, opata w Sieradzu. W drodze towarzyszą im jeszcze Hlawa i Anula Sieciechówna. Obie dziewczyny przebrane są za pachołków. Podróż nie kończy się jednak w Sieradzu, ponieważ tam dowiadują się o wyjeździe opata do Płocka, do księżnej, siostry Władysława Jagiełły. Podróżnicy nie poddają się, sądząc, że wpływowa księżna pomoże swoim wstawiennictwem Zbyszkowi i Jurandowi. Niestety, w Płocku zastaje ich wiadomość o śmierci opata. Nadzieje zostają pogrzebane. Zrezygnowanie ruszają do Spychowa, licząc na to, że zastaną tam jeszcze Zbyszka. Zaraz przed majątkiem Juranda widzą na drodze idącego pomału kalekiego starca. Hlawa rozpoznaje w nim ojca Danusi. We dworze okazuje się, że Zbyszko opuścił już Spychów, dostał bowiem oficjalne pozwolenie wielkiego mistrza na wstęp do krzyżackich zamków w poszukiwaniach Danusi. Mieszkańcom Spychowa trudno jest w złamanym starcu rozpoznać dawnego pana. Nie tylko pod względem wyglądu, ale i zachowania. Głęboka przemiana zachodzi w duszy dziedzica Juranda. Z mściwego pogromcy krzyżaków zamienia się w pokutnika, pogodzonego z Bogiem, miłosiernego ascetę, nie szukającego zemsty na oprawcach swoich i swojego dziecka. Wszystkie rozstrzygnięcia pozostawia w rękach Boga. Maćko postanawia dołączyć jak najszybciej do Zbyszka. Zabiera ze sobą Hlawę, dziewczęta zaś, jako pachołkowie pozostają z Jurandem. Jagienka czule opiekuje się kaleką, modli się za ocalenie Danusi, za szczęśliwe spełnienie miłości Zbyszka. Wkrótce do Spychowa przybywa Hlawa z najświeższymi wieściami. Rycerze z Bogdańca, czując zbliżającą się wojnę z zakonem, zaciągnęli się do księcia Witolda. Danusia ponoć przebywa z Zygfrydem, który uprowadził ją ze Szczytna, nie zrobił jej dotąd większej krzywdy, bo pomny wypadku na schodach boi się chroniącej dziewczynę tajemniczej mocy. Jagienka przekazuje Jurandowi optymistyczne wieści, uniesiona wzruszeniem przyznaje mu się też kim jest ona sama i przysięga nie opuścić Juranda aż do powrotu Danusi. Hlawa dołącza do Maćka i Zbyszka pod Kownem, gdzie wszyscy razem wstępują do wojsk żmudzkich. Zbyszko nie może już korzystać z glejtu mistrza, ponieważ wobec coraz ostrzejszych konfliktów z Polakami i Litwinami zakonnicy uznali pozwolenie za nieważne. Pod Kownem dochodzi do zwycięskiej potyczki oddziału Bogdańskich rycerzy z krzyżakami. Okazuje się, że obezwładnionym dowódcą jest pan Lorche. Zbyszko uwalnia starego znajomego, ten jednak, honorowo nadal uznaje się za Zbyszkowego jeńca. Zbyszko opowiada Lorche'owi o porwaniu Danusi, o okrucieństwach krzyżaków, całą prawdę o okrutnym obliczu zakonu, intrygach, podstępach, wyzysku ziem polskich i litewskich, chciwości i obłudzie. Sanderus, który jakimś zrządzeniem losu również znalazł się pod Kownem wyjawia Zbyszkowi, że Danusia wraz z Zygfrydem i rycerzem Arnoldem jakimś cudem uciekli z zastawionej przez żmudzinów zasadzki. Z pewnością kryją się teraz gdzieś w lasach, bo w okolicy nie znajdą żadnego schronienia. Słysząc takie wieści Zbyszko z Maćkiem i Hlawą wyruszają nie tracąc czasu. Wkrótce udaje im się zdybać uciekinierów. W walce pokonują zakonników i uwalniają Danusię, która okazuje się być wycieńczona, bardzo chora i bez przytomności. Wylękniona jak spłoszone zwierzę nie poznaje swojego męża, majaczy w gorączce. Wściekły i zrozpaczony rycerz chce wyładować swoją bezradność na jeńcach. Od haniebnego i niegodnego rycerza postępku powstrzymuje go Maćko. Zygfryd zostaje więc odesłany pod eskortą Hlawy przed oblicze swojego dawnego jeńca, Juranda, dla którego nie miał w swoim czasie żadnej litości, gwałcąc wszelkie jenieckie prawa. Na Po odjeździe Hlawy z jeńcem na Maćka i Zbyszka napada oddział krzyżaków zawiadomiony przez podróżującą z Zygfrydem, jako opiekunka chorej Danusi, zakonnicę. Rycerze z Bogdańca trafiają do niewoli. Wolfgang przystaje jednak na rycerski układ, zgadza się, że Maćko zostanie w jego sile jako jeniec i zakładnik i pozwala Zbyszkowi odwieźć umierającą dziewczynę do ojca. Po dopełnieniu tego obowiązku Zbyszko ma się stawić z powrotem.

W Spychowie Jurand staje twarzą w twarz z Zygfrydem. Oślepiony rycerz sięga po nóż. Nie zabija jednak gotowego na śmierć okrutnego Zygfryda, ale rozcina pęta krępujące jego dłonie i pozwala odejść wolno. Wielka jest siła miłosierdzia, Zygfryd przytłoczony moralną wielkością swojego wroga i własną małością, nękany wyrzutami sumienia zaraz po uwolnieniu, wiesza się na najbliższym drzewie. Jagienka każe pochować odnalezione zwłoki komtura. Sama, wiedząc od Hlawy, że Zbyszko odnalazł swoją miłość, czuje, że jej misja w Spychowie już się skończyła. Musi ustąpić miejsca Danusi, wyjeżdża więc wraz z Anulą i Hlawą do Płocka. Wbrew oczekiwaniom Jagienki Zbyszkowi nie udaje się dowieść żywej córki do oczekującego ją ojca. Danusia u progu ziemi swych ojców odzyskuje na chwilkę przytomność, poznaje Zbyszka, który uratował ją z rąk krzyżaków i uspokojona oddaje ducha. Poczet Zbyszka zamienia się w kondukt żałobny. Jurand wychodzi naprzeciw przybywającym i rozpacza nad ciałem utraconej córki. Rozpacz odbiera mu świadomość. Bez czucia, lecz widocznie szczęśliwy, Jurand traci kontakt ze światem. Niby w letargu czeka na śmierć, żeby połączyć się z Danusią.

Zbyszko stara się uzyskać pomoc w uwolnieniu Maćka. Wysyła sługę Juranda, Tolimę na dwór książęcy. Pomoc jednak nie nadchodzi, bo Tolima dostaje się w ręce krzyżaków. Sytuację ratuje de Lorche, który honorowo chce wywiązać się z danej Zbyszkowi obietnicy i pomóc w miarę swoich możliwości. Podając się ciągle za Zbyszkowego jeńca ratuje Maćka przed niechybną śmiercią. Życie Lorche'a i oczekiwany okup są gwarantem bezpieczeństwa Maćka w krzyżackiej niewoli. Chcąc jak najszybciej odszukać i uwolnić stryja, za radą Lorche'a młody rycerz zaciąga się do wojsk Jagiełły. W Płocku spotyka uwolnionego Tolimę, od niego wysłuchuje opowieści o tym, co działo się w Spychowie przed jego przybyciem z Danusią. Zbyszko jest pod dużym wrażeniem miłosiernej postawy Jagienki wobec Juranda. Jagienka opuściła Spychów przed powrotem Zbyszka, aby nie wadzić rycerzowi, który odnalazł swoją prawdziwą ukochaną. PO śmierci Danusi Jagienka, która obecnie przebywa na płockim dworze jako jedna z dwórek, opiekuje się także trumną Zbyszkowej żony. Rycerz udaje się na dwór do księżnej i widzi Jagienkę, odmienioną, w wyszukanych dworskich szatach, pełną wdzięku, godności, piękną kobietę. Spotyka też Annę Danutę, która nie może przeboleć śmierci swojej ukochanej małej dwórki. Powała z Taczewa informuje Zbyszka, że jego starania o włączenie w poczet rycerzy króla mających mu towarzyszyć w spotkaniu w Malborku zostały zwieńczone sukcesem. Szanse na ocalenie Maćka rosną. W Malborku radzącym władcom nie udaje się jednak dojść do żadnego porozumienia. Krzyżacy nie chcą, aby Polacy interesowali się Żmudzią, którą przecież oddał im niegdyś książę Witold. Nie powinno ich obchodzić jak się rządzą na przyznanej im ziemi. Jedynie w sprawie jeńców szybko zapada zgoda. Powała i Zbyszko jadą wymienić zakładników. Maćko, schorowany, wymęczony Malborskim więzieniem wychodzi na wolność. Po powrocie na płocki dwór nie znajdują już na nim Jagienki, która wiedziona współczuciem wyjechała do Spychowa opiekować się umierającym Jurandem. Rycerze ruszają w ślad za nią. Na miejscu znajdują Juranda na łożu śmierci. Wielki rycerz odchodzi na spotkanie ze Stwórcą. Zbyszko nie mogąc się dotąd pogodzić ze śmiercią Danusi postanawia wyruszyć na wojnę i dopełnić złożonych jej niegdyś ślubów. Krzyżackie czuby zamiast do nóg ukochanej chce złożyć na jej grobie. Majątek w Spychowie oddaje za namową Jagienki w dzierżawę Hlawie, który chce rządzić majątkiem mając u boku Anulę Sieciechównę. Jagienka wraz z Maćkiem powracają w rodzinne strony. W Zgorzelicach wiele się od czasu ich wyjazdu zmieniło. Wilk jest już mężem bogatej chłopki, Cztan, drugi z zalotników Jagienki nie żyje, pokonany w pojedynku. I Maćko i Jagienka wypatrują powrotu ukochanego przez nich oboje Zbyszka. Ten wreszcie wraca. Spełnił złożone śluby, jednak nie powróciło to spokoju jego duszy. Nie może się odnaleźć na świecie, na którym nie ma Danusi. Stracił miłość i cel życia. Z czasem jednak coraz bardziej przybliża się do Jagienki. Początkowo nie potrafi nazwać kiełkującego w jego sercu uczucia, jednak rosnąca bliskość sprzyja miłości młodych. Wyznawszy sobie uczucie Zbyszko i Jagienka pobierają się, ku nieskrywanej radości starego Maćka, który zdążył już się wylizać z Malborskiego osłabienia na tyle, że zaraz postanawia wybudować dla nowożeńców wspaniały kasztel w Bogdańcu. Zbyszko szybko doczekuje się dziedziców- Jagienka rodzi mu bliźnięta, Maćka i Jaśka, a potem jeszcze kilkoro następnych dzieci. W Królestwie dzieje się jednak coraz gorzej. Relacje z krzyżakami są coraz bardziej napięte. Maćko wybiera się do Malborka, aby dotrzymać obietnicy złożonej Lichtensteinowi jeszcze w Krakowie. Wyzywa rycerza na pojedynek, jednak ten nie podejmuje wyzwania. Oczekuje bowiem śmierci starego wielkiego mistrza licząc na przejęcie zaszczytnego stanowiska. Maćko zabija w pojedynku krewnego komtura, nie uznaje jednak ślubu za spełniony. Nowym mistrzem nie zostaje jednak Lichtenstein lecz Ulrik von Jungingen. Obie strony zaczynają gotować się do nieuniknionego już konfliktu zbrojnego. Wśród przegrupowujących się sił polsko-litewskich znajdują się także rycerze z Bogdańca, Maćko i Zbyszko. Pod księciem Januszem służą także Hlawa, Sanderus i pan Lorche, który przejrzawszy całą obłudę zakonu postanowił walczyć po stronie Polaków. Pod Tannenbergiem spotykają się dwie sprzymierzone armie- polska i litewska na ostatnie manewry przed wielką bitwą. Polskie rycerstwo, wraz z królem na czele, polecają wynik starcia Bogu, modląc się na mszy. Krzyżacy, chcąc sprowokować króla do szybszego natarcia wysyłają mu dwa miecze, posądzając go o tchórzostwo. Wreszcie, oddając się śpiewem pod opiekę "Bogurodzicy" polskie rycerstwo rusza do ataku. Maćko walczy zapamiętale, szuka jednak wśród walczących Kuno Lichtensteina. Wreszcie ma okazję wyrównać z zakonnikiem dawne porachunki i okazję tę wykorzystuje. Lichtenstein pada od ciosów Maćkowego miecza. Wielka bitwa zostaje wygrana przez sprzymierzone wojska polsko-litewskie. Zagrabione ziemie zostają uwolnione spod krzyżackiego panowania, w Malborskiej twierdzy zasiada polski wojewoda. Strudzeni rycerze mogą udać się do domów na zasłużony odpoczynek. Wielką wiktorią nad krzyżakami Henryk Sienkiewicz kończy swoją wielką powieść.

3. Porównanie rycerstwa polskiego i krzyżackiego, polskie tradycje i zwyczaje zobrazowane w powieści

Henryk Sienkiewicz wyraźnie oddziela od siebie bohaterów pozytywnych i negatywnych. Żaden czytelnik nie ma wątpliwości po czyjej stronie stoi prawda, a po czyjej fałsz. Sposób i cel pisania powieści "krzepiącej serca" musiał stawiać w centrum prawdy i wysokich wartości zgnębionych w czasach Sienkiewicza przez zaborcę Polaków. Potrzeba ta, potrzeba docenienia, pocieszenia i pokrzepienia widoczna jest nie tylko w sposobie przedstawiania polskiego rycerstwa, ale i sposobu, w jaki autor wprowadza do powieści stare obyczaje i tradycje rycerskie i szlacheckie. W czarnych barwach przedstawia natomiast najeźdźców wyzyskujących podstępnie ludność i zagrabione ziemie. Kwintesencją okrucieństwa, obłudy, moralnego upadku jest Zygfryd de Löwe. Ten pozbawiony serca i wyższych uczuć zakonnik, widzący jedynie dobro własne i dobro majątku krzyżackiego zdradza wszelkie chrześcijańskie i rycerskie wartości i ideały, porywając bezbronną kobietę, aby zgnębić jej ojca, podstępem pojmując polskiego rycerza i nie szanując uznawanego przez cały rycerski świat średniowiecza praw jeńca. To na rozkaz tego mieniącego się sługą Boga chrześcijanina nie potrafiącego uporać się z własną żądzą zemsty i zadawania cierpienia Jurand zostaje potwornie okaleczony. Jego życie zakonne naznaczone jest zdradą, morderstwem, oszustwem i krzywoprzysięstwem. Jego śmierć, niegodna rycerza i chrześcijanina, wybiera sobie sam. Popełnia samobójstwo, nie mogąc znieść wyrzutów obudzonego miłosiernym gestem Juranda sumienia.

Zygfryd jest godnym następcą swojego poprzednika w szczytnieńskim zamku- Hugo Danvelda. Danveld był pomysłodawcą porwania Danusi i najzacieklejszym wrogiem Juranda. Okrutny człowiek, zakonnik i chrześcijanin nie waha się przed zabójstwem jednego ze swoich towarzyszy- pana Fourcy, gdy ten nie popiera jego zdradzieckiego planu. Bezwzględny w realizacji swojego planu zwabia Juranda do Szczytna i pastwi się nad zrozpaczonym ojcem. Tchórzostwo Danvelda, którego wojska niejednokrotnie musiały uciekać przed Jurandem i jego kompanami zrodziło jego podłość. To Danveld każe Jurandowi rozgłaszać informacje o rzekomym porwaniu Danusi przez zbójów, aby odsunąć od zakonu jakiekolwiek podejrzenia. Posuwa się jednak w swoich knowaniach za daleko i ponosi straszliwą śmierć z rąk rycerza ze Spychowa.

Cały zakon krzyżacki przedstawiany jest w powieści bardzo negatywnie. Wypowiadają się na temat zakonników liczne postaci, krytyka zostaje wsadzona w usta nie tylko postaci fikcyjnych, ale także autentycznych. Taką przestrogę wypowiada w kierunku zakonu królowa Jadwiga: "Póki ja żyję, póty powstrzymuję rękę i słuszny opór męża mojego, lecz pamiętajcie, iż po mojej śmierci spadnie na was kara za wasze grzechy".

Okrucieństwo nie znające granic wspomina także przeor sieradzki, pamiętający krwawą napaść na miasto, podczas której zabijano nie tylko broniących grodu rycerzy, ale mordowano również dzieci, niemowlęta, kobiety, starców i duchownych: "...oni ciągle na zgubę tego chrześcijańskiego królestwa dybią i póty dybać będą, póki ich całkiem nie zetrze ramię boskie". Jego świadectwo potwierdza rycerz biorący niegdyś udział w zwycięskiej dla Polaków bitwie pod Płowcami (1331 rok): "Naszli tę ziemię, popalili groby i zamki, ba! dzieci w kolebkach rzezali, ale im przeszło na czarny koniec! Hej! godna ci to była bitwa".

Na takim tle przedstawione jest polskie rycerstwo. Charakteryzuje polskich rycerzy jedność honoru, jedność wyznawanych wartości, wierność jednemu królowi i jednemu Bogu. Rycerze króla Jagiełły ponad wszystko stawiają honor, Boga i dobro zagrożonego Królestwa. Pilnują praw, które stosują surowo i uczciwie: winny napaści na posła Zbyszko musi ponieść karę, mimo, że serca wszystkich stoją przy młodym rycerzu. Sprawą honoru jest nie tylko walka za króla, ale także dotrzymywanie innych składanych ślubów. Słowo rycerza jest święte. Dlatego Wolfgang wypuszcza Zbyszka, gdy ten przyrzeka, że powróci w niewolę jak tylko odda Danusię ojcu, podobnie Lorche, mimo podarowania mu wolności przez Zbyszka na prawach honoru uznaje się ciągle za zależnego od rycerza, który pokonał go w uczciwej walce i wziął do niewoli. Siła polskiego rycerstwa, wielkości ducha wyrasta nie tylko ze wspomnianych przymiotów. Jej podstawą, kolebką i ochroną są rycerskie obyczaje, z których kilka opisał Sienkiewicz w swoim dziele. Jednym z ważniejszych jest wspomniane powyżej ślubowanie, utrzymujące w wartości i ogromnym poważaniu rycerskie słowo. Słowo, które staje się ciałem, inaczej odbiera rycerzowi honor i godność. Ślubowaniami posługiwali się rycerze nie tylko w stosunku do siebie czy króla, ale także wobec dam. Miało to świadczyć o dozgonności ich uczucia (krótszej lub dłuższej, pan Lorche miał kilka kolejnych dam serca), szczerości zamierzeń i chęci poświęcania się w obronie czci wybranki. Rycerz powierzał jej niejako swoje życie, ona natomiast dawała mu kawałek swojej garderoby, chustkę, szal, rękawiczkę, które zakochany rycerz nosił przy sobie jak najświętsze relikwie. Na turniejach wolno mu było ubierać się w barwy swojej pani. W powieści możemy obserwować też inną "miłosną" tradycję, prawo zwyczajowe zwalniające od poniesienia najsurowszej kary tego nieszczęśnika, którego jakaś białogłowa zechce wziąć pod swoją opiekę. Zdecydowana panna miała zarzucić skazańcowi chustkę na głowę i, jak Danusia, zakrzyknąć "mój ci on!". Chcąc w sposób godny rozwiązywać ważniejsze spory honorowe rycerze wyzywali się na pojedynki na ubitej ziemi. Hańbą było nie podjęcie rzuconego wyzwania. Zwycięski rycerz musiał pozostać na pojedynkowym polu jeszcze przez cały dzień do północy, dowodząc tym swoją gotowość do potwierdzenia swoich racji z przyjacielem, stronnikiem czy członkiem rodziny przegranego.

Do najpiękniejszych tradycji rycerstwa z pewnością należały polowania. Wystarczy wspomnieć z jaką żywiołowością reagują na nie księżna Anna Danuta i sam król Jagiełło. Były to rozrywki kosztowne, huczne i precyzyjnie przygotowane według ustalonych przez zwyczaj reguł. Wyznaczeni ludzie naganiali zwierzynę na wybraną przez łowczych polanę, która otoczona została uprzednio przez służbę z siatkami, które uniemożliwić miały ucieczkę spłoszonej zwierzynie, miały nawracać ją z powrotem na polanę (stąd nazwa "nawrotnicy"). W ten sposób zwierzęta kierowane były prosto na myśliwych albo, ranne były przez nawrotników dobijane. Myśliwi z kolei ustawieni byli w linii według porządku ustalonego przez mistrza ceremonii- wielkiego łowczego.

Po polowaniu, i oczywiście nie tylko wtedy, odbywały się wspaniałe uczty. To na nich rycerze mogli wykazać się wobec swoich dam, usługując im przy akompaniamencie rybałtów do stołu, podając wybrane kąski, podsuwając słodycze, placki i napoje.

Bardzo charakterystycznym rysem średniowiecznej kultury, oddanym znakomicie, choć nieco z przymrużeniem oka, przez Sienkiewicza jest handel relikwiami i cześć jaką były one obdarzane. Sanderus, szczęśliwego posiadacza szczebla z drabiny Jakubowej, kopytka z osiołka, którym święta rodzina jechała do Betlejem, a nawet garstka rdzy z klucza świętego Piotra do bram nieba, za niewielką opłatą może sprzedać odpust, a także opowiedzieć o posiadanych przez krzyżaków skarbach, między innymi smolnej głowni z ognistego krzewu, formy, w jakiej Bóg objawił się Mojżeszowi, czy kawałka sukni Najświętszej Panienki. Średniowieczni chrześcijanie wierzyli, że przedmiot związany z wyznawanych przez nich kultem ochroni ich od zła, niczym amulet zapewni bezpieczeństwo, zdrowie, zapewni po śmierci pobyt w raju.

Ostoją tych tradycji, obyczajów, rycerskich zabaw i frasunków były dwory, siedziby rycerskich dworów. W powieści poznajemy kilka z nich, między innymi opisywany już wcześniej tajemnicze domostwo Juranda ze Spychowa, które oprócz tego, że kryło w sobie wielkie niebezpieczeństwo dla krzyżaków było także świetnie prowadzonym gospodarstwem, z pełnymi spichlerzami i urodzajnymi ziemiami. Bogdaniec jest zapuszczoną, leciwą siedzibą, o bogatej historii katastrof naturalnych, od pożarów po powódź. Kawalerski dwór zaniedbany bez opieki kobiecej ręki i przez ciągłą nieobecność właścicieli. Przykładem gospodarności pani domu i opiekunki domu- Jagienki jest dostatni dwór w Zgorzelicach. Na swój sposób każde z domostw oddaje duszę swojego właściciela, utożsamia się z bohaterem, tworzy element jego charakterystyki.