Bartłomiej Syzyf był gubernatorem Maryntu. Było to niewielkie, ale bardzo przyjazne miasteczko w południowej Galocji. Piszę "było", albowiem wraz z nastaniem nowego gubernatora, zmieniła się nazwa tego uroczego miasteczka. Na próżno więc staralibyście się go odnaleźć.
Bartłomiej Syzyf był niezwykłym człowiekiem. Z natury łagodny i wyrozumiały starał się pomagać wszystkim obywatelom swego małego, miłego miasteczka.
Z zawodu był on lekarzem stąd też w tym małym i kameralnym miasteczku cieszył się on wielkim uznaniem wśród mieszkańców. Szczególnie przestrzegano więc tu wszelkich zasad higieny, prowadzenia zdrowego trybu życia, przestrzegania badań profilaktycznych i wszelkich potrzebnych mieszkańcom szczepień i okresowych badań. Organizowano różnego rodzaju naukowe i mniej naukowe sympozja, odczyty i prelekcje dotyczące zdrowego sposobu na życie. Szczególnie Bartłomieja Syzyfa interesowała koncepcja pozostawania przez jak najdłuższy czas człowiekiem młodym zdrowym i sprawnym fizycznie i intelektualnie.
Udało mu się nawet wyprodukować taki właśnie specyfik, który mieszkańcom naszego miasteczka zapewniał siłę i witalność aż do późnej starości. Piszę do późnej starości gdyż mieszkańcy naszego miasteczka średnio dożywali około setnego roku życia. To niesłychane prawda a wszystko to dzięki naszemu wspaniałemu gubernatorowi, którego zwykliśmy nazywać Bernim. Wszystko było w porządku aż do dnia kiedy Berni zaginął. Po prostu wyjechał z miasteczka i nie wrócił. Rozpoczęliśmy szalone poszukiwania i przeszukiwania okolicy. Niestety na próżno. Nikt nic o nim nie wiedział. Wyznaczono nawet nagrodę ale nie znalazł się nikt kto mógłby powiedzieć gdzie Bartłomiej Syzyf się ukrył. Na poszukiwania wyruszył wreszcie nasz wspaniały duet Atanazy Hermes i Konstanty Mars najbardziej sławni detektywi naszego miasteczka. Po kilku miesiącach poszukiwań odkryli oni przerażającą prawdę. Bartłomiej Syzyf dokonał sensacyjnego odkrycia. Udało mu się bowiem wynaleźć lek, który pozwalał odmłodzić się o kilka a w niektórych przypadkach nawet kilkanaście lat.
Niesamowite prawda!! My tez nie mogliśmy w to uwierzyć. Wydawało się nam iż ów wspaniały człowiek podzieliłby się z nami te radosną nowina. O jak bardzo się pomyliliśmy... jak wielkie było nasze rozczarowanie i nasza gorycz. Tym bardziej że to my staraliśmy się przez te wszystkie lata wspierać go w poszukiwaniu tego wspaniałego leku na młodość a może jak się teraz okazało wieczność i nieśmiertelność. Kiedy my widzieliśmy Berniego po raz ostatni był dobrze po sześćdziesiątce. Hermes i Mars spotkali go jak miał już trzydziestkę.
Założył nowy instytut, został gubernatorem nowego miasteczka i wszyscy w tym miasteczku kochali go tak jak i my go uwielbialiśmy. Niestety do nas nie chciał wrócić. Nie wiedzieliśmy doprawdy dlaczego.
I tak upływały nam lata. Nam bo Berni pozostawał wciąż młody. Budziło to nasz niesłabnący niepokój no i zazdrość oczywiście. Doszliśmy do wniosku, że Berni był kiedyś nasz i ten eliksir, który wykonał przy naszej przecież pomocy również nam się należy. A co ? kochaliśmy Berniego a on się na nas ordynarnie wypiął!!! I to wtedy kiedy udało się nam odkryć ten cudowny lek. Nam oczywiście, bo Berni był przecież nasz!! Jak i nasz wydawał się nam być ów specyfik. Największe prawa do tego specyfiku rościł sobie towarzysz eksperymentatorskiej pracy Berniego i jak się nam wtedy wydawało jego wspólnik Wincenty Jazon. To on polecił spółce detektywistycznej odnaleźć Bartłomieja Syzyfa i bez ceregieli, po dobroci albo siłą odebrać ów specyfik, o jak dla nas, magicznych i tajemnych zupełnie właściwościach. Mars i Hermes szukali i szukali, i szukali Bóg jeden wie jak długo...to co odkryli wcale nas nie ucieszyło ani nie rozśmieszyło. W dawnym miejscu pobytu Syzyfa nie było po nim ani śladu. Przepadł jak kamień w wodę. A cóż z nim się stało teraz? Doprawdy nie wiedzieliśmy!!! Kim został i czego udało się mu tym razem dokonać. Podejrzliwi mówili, że stał się na nowo dzieckiem i ze podobno znów zamieszkał w naszym miasteczku, ale czy podejrzliwym szczególnie takim jak Jazon można wierzyć. Tego nie wiem i nikt z nas już się nie dowie, tylko czy aby na pewno???