Rozdział 26

Po spokojnym, nocnym wypoczynku udali się do słonia, by zrzucić mu kolejną porcję żywności. Kali był niezadowolony z takiego rozwoju sytuacji. Uwielbiał mięso i nie rozumiał, dlaczego tracą siły na znoszenie takiej ilości pokarmu, zamiast zabić słonia i zjeść go.

Mea od dłuższego czasu zazdrościła Kalemu naszyjnika ze szklanych paciorków, który otrzymał za odnalezienie Saby. Zapragnęła dokonać równie wspaniałego czynu, aby zasłużyć na upragniony podarunek. Wspięła się na olbrzymie drzewo. Widziała na nim szare papużki i postanowiła przynieść je Nel. Niestety, gniazdo okazało się puste. Staś, wzruszony jej wysiłkiem, obiecał dziewczynie paciorki za jej przywiązanie do małej pani.

Okolica, w której się zatrzymali, była niezwykle obfita w zwierzynę i owoce. Znaleźli też olbrzymi baobab, którego pień, wewnątrz spróchniały, z trudem zdołałoby objąć piętnastu ludzi. Postanowili go oczyścić i urządzić w środku znakomitą kryjówkę. Potrzebowali dłuższego postoju celem przeczekania pory deszczowej.