II wojna światowa w pewien sposób odegrała najważniejszą rolę w historii ostatniego stulecia. Nigdy wcześniej tyle ludzi nie zaangażowało się w działania wojenne i nie prowadzono operacji wojskowych na taką skalę. W krótkim czasie zarzewie walki rozlało się po całym kontynencie. Bardzo długa była linia frontu, a wzdłuż niej po obydwu stronach stali ludzie gotowi do walki. Często do wzięcia broni w rękę zmuszono młodych chłopców. Pozostawili oni za sobą swoje rodzinne strony i wybrali trudy wojaczki. Za swoje zaangażowanie zapłacili nierzadko wielką cenę. Hitlerowskie oddziały wszędzie budziły postrach i zrozumiały lęk. Mieszkańcy Europy, a zwłaszcza Żydzi, Cyganie, Słowianie, poznali najlepiej totalitarne, bestialskie idee. W bezduszny sposób wymordowano miliony ludzi i nawet posunięto się do bezczeszczenia zwłok. Nigdy wcześniej jeden naród nie przyczynił takich cierpień Europejczykom.
Jednak społeczeństwo niemieckie nie było jednolite. Na szczęście, nie wszyscy zaufali nazistowskim teoriom o wyższości rasy aryjskiej. Mówi o tym książka Leona Kruczkowskiego. Nawet w rodzinie profesora Sonnenbrucha występowały różne postawy. Z jednej strony są zagorzali faszyści, popierający bezwarunkowo działania Hitlera, zaangażowani w rozprzestrzenianie się zbrodniczej ideologii. Z drugiej strony znajdują się otwarci wrogowie gestapowskich rządów, którzy czynnie przeciwstawiają się narastającemu terrorowi. Można także odnaleźć takich, którym nie podobają się praktyki nazistów, ale nigdy otwarcie tego nie powiedzieli, bo boją się ponieść konsekwencje za swoją szczerość. Wiele lat minęło już od zakończenia wojny, ale warto się zastanowić, czy "Niemcy" Kruczkowskiego są tylko relacją z dramatu odległego od nas w czasie, czy też zawierają wciąż aktualne treści.
Oczywiście pisarz opisuje ludzkie postawy sprzed ponad pół wieku, ale równocześnie porusza uniwersalne sprawy. Warto spojrzeć chociażby na kwestię badań naukowych. Profesor Sonnenbruch wykonuje je niezależnie od okoliczności zewnętrznych. Uważał się przy tym za całkowicie uczciwego człowieka i w pewien sposób wstydził się za swoich rodaków - faszystów. W związku z tym ogranicza nawet kontakty z międzynarodowymi uczonymi, aby nie tłumaczyć się za działania Niemców. Jednak nigdy otwarcie i zdecydowanie nie potępił nazizmu, co było jego błędem. Odważył się jedynie na symboliczne gesty, które miały pokazać, jakie jest jego prawdziwe stanowisko w tej mierze. Okazywał je jedynie rodzinie, nigdy na forum publicznym. Na znak protestu nie przyjął od własnej córki - Ruth francuskiego koniaku. Nie chciał czerpać profitów z niemieckiej okupacji. Wobec obcych był niezwykle powściągliwy i bardzo rzadko okazywał swoje poglądy. Być może ta zachowawcza postawa wynikała z lęku o swoją sytuację. Bardzo celebruje jubileusz swojej pracy i z tej okazji przyjmuje liczne dowody uznania. Bierze je za dobra monetę, chociaż ma świadomość, że Rzesza Niemiecka wykorzystuje jego badania do niszczenia wrogów faszystów. W ten sposób, pośrednio pomaga w procederze uśmiercania kolejnej rzeszy ludzi. Jednak myśl ta nie dochodzi do jego świadomości, skutecznie ją odsuwa i nie niepokoi się efektami swej naukowej działalności. Uważa się nawet za przeciwnika totalitaryzmu.
Podobne oddzielenie efektów pracy od głoszonych poglądów zarysowuje się wśród współczesnych uczonych. Oni z jednej strony mogą uważać się za humanistów, ceniących etyczne idee, a z drugiej przygotowują i unowocześniają broń masowego rażenia, co przyniesie śmierć wielu ludziom. Takich przykładów niekonsekwencji można spotkać znacznie więcej. Wszystkie one pokazują, że niezmiernie łatwo rozdzielić prywatne poglądy od działalności zawodowej, czy naukowej. Jednak w ten sposób, w ludzkie życie wkrada się jakiś fałsz. Nie należy tak podchodzić do rzeczy. Wszędzie na czoło powinna być wysunięta prawda i właśnie jej powinni służyć także naukowcy. Codzienne życie w jawnej sprzeczności z głoszonymi prawdami musi być dosyć trudne. Warto więc wprowadzić jasną hierarchię wartości i zawsze jej się trzymać. Zresztą taka podwójna moralność może dotyczyć nie tylko ludzi nauki, ale także każdego z nas. Warto mieć na uwadze to niebezpieczeństwo i wyciągnąć właściwe wnioski dla siebie.
Kruczkowski dużą uwagę przykłada do analizy skutków faszyzmu. Mówi o tym na przykładzie takich postaci jak Willy, Liesel, czy Berta. Oni popełnili błąd, przyjmując nazistowskie poglądy i musieli później za to zapłacić. Chociaż dzisiaj bardzo dużo wiemy na temat tragedii II wojny światowej, to niestety nie brakuje zwolenników ruchów faszystowskich. Co jakiś czas opinia publiczna jest poruszona ekscesami współczesnych nacjonalistów, którzy z uporem godnym lepszej sprawy, na nowo wracają do dawnych haseł. Do faszystowskich przekonań przyznają się głównie ludzie młodzi, którzy nie pamiętają o bolesnej lekcji przeszłości. Mają oni swoje stowarzyszenia, organizację, w ramach których działają. Propagują swoje poglądy w ogólnopolskich pismach i w czasie głośnych manifestacji. Starają się przekonać innych, że głównymi wrogami naszego narodu są Żydzi i komuniści. Młodzież uczestnicząca w takich nazistowskich spotkaniach buduje własny świat. Ogolone głowy, tatuaże ze swastyką są ich znakami rozpoznawczymi. Preferują określony styl bycia. Czytają książki, które zachęcają do używania przemocy, na przykład w stosunku do słabszych. Otaczają się flagami i emblematami z symboliką nazistowską i antysemickimi hasłami. Oczywiście działają oni niejako na marginesie życia i mają znacznie mniejszy wpływ niż w czasie rządów Hitlera. Niemniej zawsze propagowanie nienawiści rasowej, podziały ze względu na głoszone poglądy są niebezpieczne. Według mnie wszelkie takie działania mogą przynieść zgubne skutki w przyszłości i dlatego należy im się stanowczo przeciwstawić. Przymykanie oczu na takie wybryki nieodpowiedzialnych nastolatków może tylko wzmocnić takie nacjonalistyczne tendencje. W Europie wielu narodów zdecydowanie nie mam miejsca na taką nietolerancję i nienawiść. Należy pokojowo układać stosunki między różnymi nacjami. Tylko wtedy uda się uniknąć niesnasek i zapobiegnie się ewentualnym zamieszkom. Należy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do wybuchu konfliktu zbrojnego o zasięgu międzynarodowym. Niestety, w obecnych czasach, nienawiść potrafi być taka sama. Zdarza się, że grupa skinheadów atakuje ludzi innej narodowości, wznosi rasistowskie hasła. Od czasu do czasu na łamach prasy pojawia się nawet informacja o morderstwie na tle narodowym, czy rasowym. Głoszenie tezy o wyższość rasy białej nad innymi wydaje się absurdalne, a jednak ma miejsce. W ten sposób na pewno nie powstanie wspanialszy, lepszy świat. Tak więc okazuje się, że zagrożenia, o których pisał Leona Kruczkowskiego, w dalszym ciągu pojawiają się i w każdej chwili mogą wyjść na światło dzienne. W związku z tym warto mieć w pamięci wnioski dramatopisarza.
Innym aktualnym zagadnieniem jest narastające osamotnienie ludzi, nawet wśród swoich bliskich. W utworze pt. "Niemcy" uczucie to nie był obce zarówno profesorowi Sonnenbruchowi, jak i Joachimowi. Co prawda dzieliło ich bardzo dużo, ze względu na zajmowane pozycje, ale czuli się tak samo opuszczeni. Szanowany powszechnie naukowiec był również ceniony przez faszystów za wybitne osiągnięcia. Fakt ten nie podobał mu się, ale wyraźnie nie protestował przeciwko temu uznaniu. Natomiast przyjaciel profesora był zadeklarowanym i otwartym przeciwnikiem nazistów. Za swoje poglądy trafił nawet do więzienia. Jednak z niego uciekł i liczył na pomoc Sonnenbruchów, dlatego zapukał do drzwi ich domu. Jego nadzieje okazały się płonne, bo profesor go zawiódł. Naukowiec zamknął się w swoim świecie i niechętnie opuszczał swój pancerz. Odgrodzony od ludzi nie przejmował się także ich problemami. Wobec tego nie mógł liczyć na zrozumienie wśród zagorzałych zwolenników Hitlera, ale również był traktowany ze znacznym dystansem przez wrogów faszyzmu. W tej sytuacji prawdziwe braterstwo i porozumienie było poza jego zasięgiem. Jego wyalienowaniu towarzyszy poczucie pustki. Bez przyjaciół jego życie traci prawdziwy sens. Taką postawę możemy zaobserwować współcześnie także u różnych osób. Kruczkowskiemu udało się więc zawrzeć niejako prawdę psychologiczną o nas samych. Chociaż zmieniają się okoliczności, pewne mechanizmy działań pozostają takie same.
Natomiast Joachim został osamotniony ze względu na swoje poglądy. Po ostrej krytyce gestapowców i pobycie w więzieniu nie mógł liczyć na wyrozumiałość swoich rodaków. Czuł się pozostawiony samemu sobie. Skoro wychylał się, występował przeciwko władzy, więc w tych trudnych czasach nie mógł spotkać się z przychylnością innych. Wykluczony, chociaż przecież walczył w interesie wszystkich, musiał cierpieć sam. Takie postawy znajdziemy współcześnie wokół nas. Buntownicy, występujący w imię racji wyższych, nie cieszą się uznaniem, są odtrącani na margines. Oni często za uparte trwanie przy swoich poglądach muszą płacić dużą cenę i nierzadko jest nią -samotność. Trudno postępować inaczej niż większość społeczeństwa.
Obłuda, hipokryzja i dwulicowość zostały szczególnie uwypuklone w dramacie. Odnoszą się one zwłaszcza do profesora, ale także charakteryzują współczesnych ludzi. Naukowiec uważa się za przeciwnika faszyzmu i w domu czasami deklaruje niechęć do hitlerowców, ale równocześnie z nimi współpracuje, przyjmuje ich hołdy. Nie da się oddzielić teoretycznej strony badań od praktycznego ich zastosowania. To zestawienie wypada niekorzystnie dla Sonnenbrucha. Skoro potępia nazizm, więc konsekwentnie powinien pomóc przyjacielowi, który znalazł się w ogromnych tarapatach. Woli jednak wyprosić go i w ten sposób pozbyć się problemu. Taka zachowawcza postawa zdarza się także dzisiaj. Ludzie zdecydowanie wolą się nie narażać i działać zgodnie z utartym schematem. Wygodne życie jest dla nich ważniejsze niż trwanie przy wartościach, czy obrona przyjaciół. Występuje przy tym duża rozbieżność między tym, co się deklaruje, a tym, co występuje w praktyce. Problem dwulicowości istniał zawsze i z pewnością będzie nam towarzyszył w dalszym ciągu. Zawsze pojawią się obłudnicy, którzy taktycznie będą unikać wyjawienia prawdy o sobie i w ten sposób będą wprowadzać innych w błąd. Umieją oni dostosować się do aktualnej sytuacji i w miarę wygodnie urządzić własne życie. Każdy z nas potrafi wymienić przykłady takich zachowań. One pokazują jak trwałe są ludzkie wady i niezwykle trudno je zwalczyć.
Najgorsza jest świadomość tego, że właśnie "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Sformułowanie Nałkowskiej dobrze oddaje prawdę przedstawioną w dramacie. Nienawiść stała i nierzadko nadal stoi u podstaw wielu zbrodni, trzeba więc zrobić wszystko, aby nie dopuścić do jej eskalacji. Ofiary II wojny światowej powinny być dla nas prawdziwą przestrogą. Kolejne pokolenia winny pamiętać o bestialstwie nazistów, aby nigdy nie dopuścić do powtórki tej tragicznej karty z historii najnowszej. Każdy człowiek zasłużył na spokojną egzystencję i ma prawo do swobodnego wyboru stylu życia. Gwarantują mu to przepisy prawa i nie można samowolnie manipulować odwiecznymi normami. Innym problemem jest dokonanie złych wyborów. Jednak tego nie da się wykluczyć. Można jedynie nauczyć jednostkę brać odpowiedzialność za każde, nawet najmniejsze działanie. Dla depczących prawa innych powinna być surowa kara. Nie wolno także akceptować aborcji, czy eutanazji, bo przecież w ten sposób nastaje się na życie innej istoty, a człowiek nie ma do tego moralnego prawa. Trzeba chronić się przed ideologiami, które próbują wolność słowa i wprowadzają wiele zbędnych restrykcji. Przykładów można podać znacznie więcej, ale według mnie wszystkie dotychczas przytoczone pokazują aktualność analizowanego tekstu.
Wszystko wskazuje na to, że "Niemcy" Kruczkowskiego nie mówią tylko i wyłącznie o tragedii II wojny światowej, ale przedstawiają szerszy obraz. Co prawda wojenna zawierucha odeszła już w przeszłość, ale w ludzkich serca wiele jeszcze jest zła, z którym trzeba walczyć. Człowiek nie zmienił się tak bardzo. W dalszym ciągu ma problemy z byciem wiernym własnym przekonaniom. Wtedy, gdy trzeba zapłacić pewną cenę za głoszone poglądy, pojawia się tchórzostwo i nierzadko zwycięża kunktatorstwo. Dramaturg bardzo prawdziwie przedstawił ludzkie reakcje na trudne sytuacje. Udało mu się stworzyć wiarygodny obraz ludzkich problemów. Poza tym pokazuje, że zawsze istnieje granica między dobrem i złem, której nie należy przekraczać. Kruczkowskiemu udało się więc zawrzeć prawdę o nas samych. Chociaż zmieniają się okoliczności, pewne mechanizmy działań pozostają takie same.