Rozdział 19

Nocą Idrys rozchorował się na dobre. Rankiem stracił przytomność. Dla dzieci też rozpoczęły się ciężkie czasy. Gebhr, który dostał od kalifa znacznie mniejszą nagrodę, niż się spodziewał, skąpił pieniędzy na żywność. Staś kupił trochę ryżu i daktyli za monety otrzymane od litościwego Greka. Chamis patrzył obojętnie na krzywdę dzieci, poradził Stasiowi, by żebrał. Najbardziej pomógł mu ubogi misjonarz. Oprócz skromnej racji żywności podarował mu chininę niezbędną w czasie febry, zbierającej bogate żniwo w tych okolicach. Pewnego ranka sługa Mahdiego przyniósł polecenie, by Beduini i Sudańczycy udali się jak najprędzej do Faszody wraz z dziećmi, które mają przekazać Smainowi. Grek, dowiedziawszy się o wszystkim, przyszedł wieczorem do szałasu Gebhra i powołując się na wolę Mahdiego, rozkazał, aby dzieciom nie stała się żadna krzywda. Mahdi nie wydał takiego rozkazu, ale Grek to wymyślił, by ratować porwanych, którym szczerze współczuł. Obdarował też dzieci pożywieniem, chininą i szklanymi paciorkami. Uświadomił chłopca, że prorok wysyła ich do Faszody w nadziei, że umrą w drodze (miała to być kara za opór stawiany przez Stasia). Pobłogosławił ich i pożegnał serdecznym słowem.