30.03.2009 rok 

Lubię czas, kiedy przychodzi wiosna. Cała przyroda budzi się do życia. Pogoda zmusiła mnie do wyjścia na spacer. Chodziłam po parku i nagle zobaczyłam małego chłopca siedzącego samotnie na ławce. Zdziwiłam się, że był bez opieki. Podeszłam do niego i spytałam, gdzie są jego rodzice. Spojrzał na mnie i powiedział, że jest sam a dorośli są dziwni. Zaciekawiła mnie jego odpowiedź. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego dziecka. Zafascynowana jego zdaniem na temat dorosłych, przysiadłam się do niego i zapytałam, dlaczego tak uważa. A on mi na to, że nazywa się Mały Książę i pochodzi z planety B-612. Opowiedział mi o baobabach, które rosły na jego planecie, o wulkanach, które musiał czyścić, o swojej wymagającej róży, o zachodach słońca, które tak bardzo lubi i podróży, jaką odbył w poszukiwaniu przyjaciół. Opowiedział także o osobach spotkanych podczas poszukiwań, o Królu, Próżnym, Pijaku, Geografie, Latarniku, Bankierze i Zwrotniczym. Opisał zachowanie każdego  z osobna, a ja, nie chcąc mu przerywać, słuchała z uwagą. Siedzieliśmy tak przez pewien czas. W jego opowieści pojawiły się jeszcze inne postaci: lis i żmija, które uświadomiły Księcia co w życiu jest najważniejsze. Moglibyśmy długo rozmawiać, ale nagle zaczęła się wielka burza. Nawet nie wiem, kiedy Mały Książę zniknął, a ja poszłam do domu. To było wyjątkowe spotkanie. Nigdy go nie zapomnę.