Dzisiaj, gdy się obudziła, miałam wrażenie, że wydarzy się coś niezwykłego. Co prawda jak zwykle stałam dosyć późno i zrobiłam szybko śniadanie. Mogłam pozwolić sobie na długie wylegiwanie się w łóżku, bo były to wakacje. W dodatku moi rodzice wyjechali na 5-dniową wycieczkę i właściwie mogę robić co chcę. Co prawda wpada tutaj codziennie wieczorem sąsiadka, ale tylko sprawdza, czy wszystko w porządku i nie wtrąca się w moje sprawy.

Wyszłam na zakupy i wtedy spotkałam Anię, która właśnie szła do mnie. Wyjaśniła mi podekscytowana, że ma podwójne zaproszenie na wycieczkę i zaprasza mnie. Zaczęłam coś mówić o nieobecności rodziców, ale one wyjaśniła, że wieczorem będziemy z powrotem. Zostawiłam wiadomość dla sąsiadki, ze będę trochę później, spakowałam się i pojechałam.

Byłyśmy w różnych ciekawych miejscach, a na koniec pojechałyśmy na Pustynię Błędowska. Gdy wysiadłyśmy z autokaru zobaczyłam małego, złotowłosego chłopczyka. Był śmiesznie ubrany i kogoś mi przypominał... Nagle już wiedziałam, to Mały Książę. Dał mi ręką znak, bym odłączyła się od grupy. Tka też zrobiłam. Inni nie zauważyli tego małego człowieczka, bo byli zajęci czymś innym.

Wędrowaliśmy przez piaski, a Książe wyjaśnił, dlaczego tu się znalazł. Powiedział, że wszystko o mnie wie i chce mi pomóc.

- Ale jak? Przecież wiesz, że tyle mam problemów - powiedziałam mu.

- No nie przesadzaj, to nic strasznego. Musisz tylko inaczej popatrzeć na to, co znajduje się wokół ciebie -wyjaśnił mi Mały Książe.

- Ale nie mam przyjaciół, cale popołudnia spędzam sama.

-Zastanów się dlaczego tak jest. Przecież jest Ania, z którą tu przyjechałaś.

-Ale ona...

-Nie kończ. Wiem, co chciałaś powiedzieć i muszę powiedzieć, że się bardzo myślisz, kiedy ją tak oceniasz. Ja tez nie wierzyłem, że róża jest tym, co najbardziej kocham. Poza tym nawet jej nie znasz dobrze. Pamiętaj, ze na wszystko potrzebny jest czas. Nie da się szybko kogoś oswoić. Kiedy już tak się stanie, bądź odpowiedzialna i nie popełniaj mojego błędu. To na prawdę wspaniała osoba. Przecież zabrała cię tu z sobą. Mogła wybrać kogoś innego.

-Myślisz, że gdy to zrobię, co radzisz, to będę szczęśliwa? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Jest jeszcze sprawa zasadnicza. O której nie zapominaj: dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Pozwól, aby twoje serce przemówiło, a zobaczysz, jak wszystko wyda ci się proste.

-Dziękuję za rady. Ale chyba muszę wracać do grupy, bo będą się o mnie martwić.

-Masz rację. Jeszcze tylko jedno: prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Więc okaż trochę ciepła i serdeczności twoim rodzicom. Oni tak bardzo cię kochają. A więc żegnaj.

- Pa! Mój Przyjacielu!

Szybko wróciłam do grupy, odnalazłam Anię i położyłam rękę na jej ramieniu. Ona się odwróciła się i popatrzyła na mnie z uśmiechem. "Chyba Mały Książe miał rację" -pomyślałam