Ebenezer Scrooge był niezwykle zamożnym człowiekiem, w którego mniemaniu nic poza pieniędzmi nie miało większego sensu., nic zatem dziwnego, że był całkowicie samotny.

Był on posiadaczem niezwykle charakterystycznej postaci - wysuszonej i jakby pokrzywionej, którą już z dala Londyńczycy rozpoznawali, jako należącą do niego. Jego twarz miała bardzo ostre rysy, nos był zakrzywiony, jakby krogulczy, a usta wąskie, cały czas zaciśnięte.

Jeśli chodzi o cechy jego charakteru, to był człowiekiem niezwykle pazernym na pieniądze, przy tym skąpy. Nie mogąc znaleźć żadnych przyjaciół zdziwaczał i zgorzkniał. Nie było w nim choćby cienia współczucia dla innych: "Jeżeli wolą raczej śmierć, niechże umrą [...] w ten sposób zmniejszą nadmiar ludności na świecie [...] te sprawy są mi najzupełniej obojętne - odparł Scrooge."

Nie należał również do ludzi, którzy by lubili Boże Narodzenie, tym bardziej, że był zmuszony do płacenia swemu współpracownikowi, mimo iż ten nie pracował w przerwie świątecznej.

Mimo iż mieszkał w swym domu zupełnie samotnie, nie tęsknił za towarzystwem innych ludzi. Nie chciał nawet wpaść do swego siostrzeńca na obiad, pomimo wciąż ponawianych zaproszeń. Scrooge był skoncentrowanym tylko na własnych potrzebach egotykiem, nie potrafiącym wyjść poza skorupę własnego ego.

O jego niechętnym, oględnie mówiąc, stosunku względem innych ludzi dobitnie może nas przekonać następujący fragment "Opowieści wigilijnej":

"Och, twardą miał rękę ten Scrooge i umiał wyciskać pot z ludzi !!! Chciwy, chytry, łapczywy, stary grzesznik, dusił i ze skóry obdzierał swoje ofiary. Twardy był i ostry, jak kamień z którego żadna stal nie zdołałaby wykrzesać ani jednej iskierki szlachetnego ognia."

Przeżywszy jednak w pewną wigilijną noc dziwną przygodę - zobaczył trzy duchy, które ukazały mu jego przeszłość, zmienił się całkowicie. O skali tej metamorfozy może przekonać nas to, że poszedł na kolację do swego siostrzeńca.