Tadeusz Konwicki to bardzo ciekawa postać naszych czasów, choć pewnie ofuknął by mnie za te "nasze" czasy, bo XXI wiek to już nie są "jego" czasy. "Jego" były, kiedy w Nowej Wilejce, gdzie się urodził (1926) przezywał swoją młodość, która potem powraca echem w jego twórczości. Konwicki jest prozaikiem i filmowcem. Jako pisarz znany jest głównie z powieści, jako reżyser wsławił się "Ostatnim dniem lata (nagroda w Wenecji), "Zaduszkami", "Saltem", "Jak daleko stąd jak blisko", "Lawą" - to na podstawie "Dziadów" Mickiewicza, i "Doliną Issy" - to na podstawie Miłosza. Ponadto jest też autorem wielu scenariuszy.

Uczniowie znają go raczej jako autora "Małej apokalipsy", jednak warto wiedzieć, ze to tylko jedna z powieści autora i może nawet nie najciekawsza. Cóż, rzecz gustu ,ale polecam zajrzeć do innych.

Konwicki ukończył tajne gimnazjum w Wilnie w czasie drugiej wojny, a potem wstąpił na Uniwersytet Jagielloński na wydział polonistyczny. Studiów jednak nie ukończył, nad czym nigdy specjalnie nie ubolewał. Początki twórczości Konwickiego nie wyglądały zachęcająco, powstały wtedy dwa produkcyjniaki "Przy budowie" i "Władza". Jednak później zmienił front i skłonił się ku zagadnieniom egzystencjalnym. Twórczość Konwickiego zawiera kilka stałych wątków, które przewijają się przez niemal wszystkie powieści, miesiącach coraz to nowych konfiguracjach. Jednym ze stałych motywów, o którym chyba powiedziano najwięcej, jest kraj lat dziecinnych, czyli wspomniana Wileńszczyzna. Kresy wschodnie z ich niepowtarzalnym urokiem lat przedwojennych. Wątek ten jest wyraźny między innymi w "Bogini", powieści, w której autor, właściwie na oczach czytelnika, stwarza historię swojej babki, Heleny Konwickiej. Bardzo ciekawy zabieg narracyjny jest nowością w dziedzinie powieści.

W dorobku pisarskim Konwickiego ciekawa pozycję stanowią też tzw. "łże-dzienniki", czyli pisane na kształt dziennika zapiski, jednak autor już z góry zaznacza, że jest "chytrym Litwinem" i nie trzeba mu za bardzo wierzyć. Do tego gatunku nalezą: "Kalendarz i klepsydra", "Nowy Świat i okolice" oraz "Wschody i zachody księżyca". Stanowią one wyjątkową mieszankę zwierzeń ("łże-zwirerzeń"), wspomnień, ocen rzeczywistości, anegdot i wielu innych form, a wszystko z właściwym Konwickiemu humorem i autoironia. W podobnym stylu powstały później wywiady-rzeki, wydane w formie książkowej: "Pół wieku czyśćca" i "Pamiętam, że było gorąco".

Z powieści Konwickiego koniecznie należy jeszcze wymienić "Dziurę w niebie", "Sennik współczesny", "Wniebowstąpienie", "Nic, albo nic", "Kronikę wypadków miłosnych" i "Czytadło". Nie sposób tu poruszyć nawet tych ważnych wątków jego twórczości, więc tylko zaznaczę, że przedstawiał też środowisko warszawskie, że próbował się uporać z wojennym doświadczeniem i rozliczyć z powojenną rzeczywistością…

Konwicki wypracował swój specyficzny styl poetyckiej prozy odautorskiej, charakterystyczne jest też jego łączenie głębokiego realizmu a wileńskimi duchami, krytycznie ocenianej współczesności z humorystyczna ironią. Jest Konwicki twórcą współczesnym tkwiącym jednak w romantycznych ideałach.