Zanim przejdę do rozważania problemu postawionego w temacie zadania, chciałbym się najpierw przyjrzeć postaci autora. Pseudonimem Molier posługiwał się mężczyzna nazywający się Jean Baptiste Poquelin. Przyszedł on na świat w 1622 roku. Powszechnie znany jest właśnie pod swoim pseudonimem, jako jeden z najwybitniejszych komediopisarzy francuskich. Człowiek ten był mieszczaninem z pochodzenia. Był człowiekiem ze starannym wykształceniem, z dyplomem ukończenia prawa. Nie wypróbował jednak nigdy specjalnie swych umiejętności w zawodzie, bowiem bardzo szybko stwierdził, że jego prawdziwym powołaniem jest teatr. Zdecydował się na samodzielne założenie trupy aktorskiej, w tworzeniu której pomagali mu członkowie rodziny Bejart. Z tymi ludźmi zwiedził sporo miast i krajów, ponieważ podróżował z nią przez trzynaście długich lat. Od roku 1658 na stałe zamieszkał na jednej z paryskich ulic. W następnym roku stworzył sztukę, która bardzo szybko zdobyła powszechne uznanie, a opowiadała o "Pociesznych wykwintnisiach". Wiadomość o tym utworze dotarła nawet do króla, którym w tym czasie był Ludwik XIV. Po obejrzeniu jej król był zachwycony, co pozwoliło stworzyć autorowi nowy, wyłącznie swój teatr. Sztuka o "Pociesznych wykwintnisiach" była ośmieszeniem salonowej przesady. Wszystko, co wychodziło spod pióra Moliera, dawało obraz typowo ludzkich cech i zachowań, a jednocześnie stanowiło galerię postaci współczesnych komediopisarzowi, siedemnastowiecznych Francuzów.

"Świętoszka" wystawiono w 1664 roku. Było to przedstawienie ośmieszające hipokrytów i ukazujące, do czego może człowieka doprowadzić dewocja. Zostaje nam w niej przedstawiona pewna zwyczajna rodzina mieszczańska, do której nagle wkrada się intruz, niejaki pan Tartuffe, czyli ten, do którego odnowi się tytułowe określenie. Panem domu jest Orgon, mężczyzna charakteryzujący się niezwykłą wręcz pobożnością. Dlatego Tartuffe, udający kogoś jeszcze bardziej związanego z kościołem, niż sam Orgon, bardzo szybko zdobywa całą jego sympatię, a co za tym idzie, zaproszenie do domu. W pewnym momencie dochodzi do sytuacji, w której pan domu, wpatrzony w swego nowego przyjaciela, nie liczy się już z nikim. Jego więź z nowoprzybyłym jest do tego stopnia silna, że postanawia wyrzucić ze swojego domu własnego syna. Robi to, gdyż tamten ośmielił się posądzić, słusznie zresztą, Tartuffe'a o niecne zamiary względem rodziny. Wiara w prawość nieznajomego jest w przypadku Orgona większa, niż miłość do dziecka. Ostatecznie wszystko wskazuje na to, że nieznajomy dostanie za żonę córkę Orgona, oraz wchodzi w posiadanie szkatułeczki, w której pan domu trzyma nie tylko wszystkie swe kosztowne rzeczy, ale i pewne papiery, mogące go w przyszłości nawet skompromitować. Pewny siebie przybysz przestaje się nawet kryć z zaletami w stosunku do żony swego wiernego "przyjaciela". Dzięki temu jednak może zostać zdemaskowany i w końcu cała prawda o tym fałszywym człowieku dochodzi do Orgona. Ostatecznie ląduje tam, gdzie jego miejsce, czyli w więzieniu.

"Świętoszek" należy do utworów klasycystycznych, ponieważ cała epoka zasadzała się na klasycznej myśli. Wszystko jest w nim dostosowane do tego, z czym mamy akurat do czynienia. Molier trzyma się pewnych faktów, dotyczących obyczajowości. Wszystko jest także przedstawione w taki sposób, ze naprawdę mogło mieć miejsce. Bohaterami są zwykli ludzie, wraz ze swoimi wadami i zaletami. Brak także pełnych gwałtowności scen - raczej mamy do czynienia ze spokojnym przedstawieniem akcji. Tylko jeden moment jest bardziej dramatyczny od komediowej reszty - ten, w którym syn Orgona musi opuścić dom. Autor w całej sztuce posługuje się językiem jasnym, przystępnym dla czytelników. "Świętoszek" jest po prostu sztuką wpisującą się stylistyką w czasy, w jakich powstał. Tym samym jednak samo dzieło zaczęło być postrzegane jako wzór dla innych utworów o podobnej tematyce.

"Świętoszek" to dzieło, które można z pełnym spokojem zaliczyć do ponadczasowych. Mamy tutaj do czynienia z oszustami, jakich możemy spotkać w swoim życiu na każdym kroku. Wykorzystują oni tkliwość innych i współczucie, jakie potrafią wzbudzać dosłownie w każdym. Także dzisiaj można zauważyć kolejnych "potomków" Tartuffe'a - nie tylko w dziełach francuskich, ale na całym świecie. Takie wypadki zdarzają się w każdym kraju i społeczności - za przykład może posłużyć wydarzenie z Teksasu, gdzie mężczyzna, nazywający siebie wysłannikiem boskim, zaczął przekonywać rzesze ludzi, by mieszkali razem z nim. Przebywali razem na jednym terenie, przy czym fałszywy wysłannik zdobywał majątki wszystkich tych osób. Kiedy miało dojść do zatrzymania go, nakazał "swoim" ludziom, aby popełnili samobójstwo. Można także wskazywać na wydarzenia, które dzieją się w naszej bezpośredniej bliskości, jak sprawa ośrodka dla nosicieli HIV, na który nie chcieli się zgodzić mieszkańcy.

Sposób działania, jaki prezentował bohater Moliera, jest ciągle skuteczny i powtarzany. Dlatego trzeba dokładnie badać czyjeś intencje i nie wierzyć każdemu, bo wśród spotkanych na naszej drodze ludzi mogą się także pojawić niestety i ci źli.