Poeta Daniel Naborowski przyszedł na świat w bogatej i starej rodzinie szlacheckiej w roku 1573 w Krakowie, zaś zmarł w podeszłym wieku w 1640 roku Wilnie. Lata jego młodości to studia na wielu europejskich uniwersytetach, między innymi w Wittemberdze, Bazylei, Orleanie, Strasburgu i Padwie. W końcu ukończył je z tytułem doktora nauk medycznych. Warto też dodać, że był kalwinem. Jednym z tematów jego wierszy refleksyjnych, wokół którego wiele się koncentrowało była marność ludzkiego życia. Taki też tytuł ma jedna z jego bardziej znanych fraszek. Stwierdza on w niej:
"Nad wszytko bać się Boga -
Tak fraszką śmierć i trwoga".
Takie zawierzenie Bogu, złożenie w Jego ręce wszystkich swoich spraw pokazuje wielką wiarę tego poety, a także pamięć o wcześniejszych wierszach Jana Kochanowskiego, który również choć widział wielkość człowieka i jego siłę, to zawsze ukazywał ja w kontekście Boga i jego dzieła stworzenia świata i człowieka. Pamiętne wszak są smutne słowa z jego "Trenów", gdzie podmiot liryczny zawierzywszy pozornej sile filozofii stoickiej, odchodzi od Boga i w konsekwencji pozostaje zupełnie sam wobec nieprzychylnego mu w takim wypadku świata. Prowadzi go to do zwątpienia w sens ludzkiego istnienia. Jak pisze on w innym wierszu:
"Fraszka to wszystko cokolwiek czynimy.
Fraszka to wszystko cokolwiek myślimy".
I dla Naborowskiego główną siła scalająca świat staje się potężny Bóg. Dodatkowo daje wykładnie wszystkiego tego co uważa za przejaw upadku człowieka w ziemskim świecie i co staje się jego marnością. Tutaj już widzimy dalekie odejście od renesansu, który wszak dopuszczał korzystanie i cieszenie się ziemskimi rzeczami i przyjemnościami, jeżeli tylko pamięta się przy tym o umiarze i spokoju ducha. Inaczej człowiek baroku, który odrzucał ze wstrętem wszelkie rzeczy odwodzące go od Boga:
"Świat hołduje marności
I wszytkie ziemskie włości;
To na wieki nie minie,
Że marna marność słynie".
Wielkim wierszem, będącym summą poglądu baroku na życie ludzkie jest inny utwór Daniela Naborowskiego noszący znaczący tytuł "Krótkość żywota". Jest to rozważanie o przemijalności wszystkiego co istnieje w świecie i o tym jak bardzo niszcząca siłą i nieubłagana jest czas, wyznaczający wszystkiemu kres. Poeta zdaje sobie sprawę z jego fatalnej siły i z lęku jakie wzbudza w każdym człowieku jego przemijanie. W swoim wierszu choć mówi o nim dosadnie i jasno, to jednak stara się czytelnika oswoić z tym tematem, zestawiając wyrazy niezbyt optymistycznie brzmiące, jak "mogiła", czy "grób" z konotowanymi pozytywnie, jak "matka", czy "kolebka":
"Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże;
Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może
Nazwan być czwartą częścią mgnienia; wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła".
Ludzkie życie jest tylko momentem w wieczności boga, przez co dla poety stanowi samo w sobie marność i niedoskonałość i jest tylko dane po to by zasłużyć na życie wieczne i odpokutować grzech pierworodny. Poeta nie wyraża się o nim pochlebnie pisząc:
"Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt - żywot ludzki słynie".
To już całkowicie różny od renesansu sposób patrzenia na świat, w którym jest bezustanny ruch, zgodny z poglądami starożytnego filozofa Heraklita, który pisał, że setki razy umieramy i setki razy się rodzimy. Nie inaczej w dzisiejszych czasach pisze Maria Janion, twierdząca fatalnie, że żyjąc tracimy życie. Naborowski tak to stwierdza:
"Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
Z którego spadł niejeden, co na starość godzi.
Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże...".
Twórczość Naborowskiego, w jej poważnym nurcie, to zastanawianie się nad ludzkim życiem, celowością i celem egzystencji i przeczucie, nieustanne, marności wszystkich ziemskich spraw wobec Boga.