Kreon jest jednym z kluczowych bohaterów tragedii Sofoklesa zatytułowanej "Antygona". Zostawał on dwa razy władcą Teb: po raz pierwszy, gdy Lajos, mąż jego siostry, został zabity przez jakiegoś tajemniczego człowieka (później okazało się, że był nim Edyp), po raz wtóry, gdy Edyp zrzekł się korony. Miał on żonę Eurydykę oraz syna Hajmona.
Kreon był człowiekiem niezwykle surowym, a przy tym zadufanym w sobie, który nawet nie dopuszczał myśli, że mógłby w czymś się pomylić. Gdy zatem przed jego oczami stanęła Antygona oskarżona o złamanie jednego z wydanych przezeń edyktów (pochowała Polinejkesa), nie miał wątpliwości, mimo całkiem słusznych argumentów przedstawianych przez dziewczynę, że zasługuje na śmierć - "I żywcem wrzuć do skalistej jamy. Jadła dam tylko tyle, co konieczne. By miasto całkiem od skazy uchronić... Wywieźć ją każę w bezludne pustkowie". Konsekwencja jego działań była nie tylko śmierć jego siostrzenicy, ale również samobójstwo własnego syna, który kochał Antygonę.
Nie cenił on zbyt wysoko kobiet, a już szczególnie nie traktował zbyt poważnie wyrażanych przez nie opinii: "I nie ulegać niewiast samowoli.(...) Bo hańba doznać od niewiasty klęski".
Potrafił jednak dostrzec w końcu "obłędność" swego postępowania, co mimo wszystko dobrze o nim świadczy, chociaż stało się to po niewczasie - Antygona, Hajmon oraz jego żona już nie żyli. "Ach widzę nędzy nową mękę! Jakoż mnie jeszcze boleść czeka?! Na zwłokach syna trzymam rękę. A tam naprzeciw martwe leży. Ach, ach mój synu ciało twej macierzy". To wzruszenie pokazuje nam również, że był człowiekiem zdolnym do miłości i głębszych uczuć.
Innymi dobrymi stronami jego charakteru były: poczucie sprawiedliwości oraz brak stronniczości. Jeśli chodzi o pierwszy przymiot, to warto zauważyć, iż w swym osądzie Antygony kierował się prawem, jakkolwiek nie uświadamiał sobie, że to stanowione przez ludzi nie jest wszystkim, że sponad nim stoi jeszcze to dane ludziom przez bogów. Drugi zaś, również widać na przykładzie sądu nad Antygoną - dla Kreona nie istnieje nepotyzm, nie przymyka oka na przewiny krewnej, sprawiedliwość w jego wykonaniu jest taka sama dla wszystkich.
Trudno mi jest ocenić tego człowieka, gdyż tyle w nim samo cech pozytywnych, jak i negatywnych, a jego samouświadomienie swych błędów może budzić współczucie. Może zatem lepiej nie oceniać, tylko chwilę się zadumać nad tym, jak dziwnie się plotą losy ludzkie.