Pewnego pięknego, słonecznego dnia, dziesiątego roku słynnej wojny trojańskiej, doszło do niezapomnianej walki mężnego Achillesa z dzielnym Hektorem. Syn Tetydy i Peleusa musiał pomścić śmierć swego przyjaciela Patroklosa, który zginął z rąk Trojańczyka.
Pod murami niepokonanej dotąd Troi zjawiły się dwie długo oczekiwane postaci dzielnych wojowników, odziane w żelazne zbroje i hełmy. Każdy był uzbrojony w słusznego rozmiaru miecz. Z jednej strony dostrzec było można Achillesa, za którym stała jak jeden mąż cała Grecja. Po przeciwnej stronie stanął dzielny Hektor, ulubieniec swego miasta. Obaj poczęli szykować się do pojedynku...
Syn Priama nie wytrzymał jednak rosnącego napięcia i począł niespodziewanie uciekać, wzbudzając popłoch i zdziwienie widzów. Żądny zemsty Achilles zaczął podążać prędko w ślad za swym przeciwnikiem i w ten sposób trzykrotnie obiegli potężny gród, nim doszło do starcia. Zmęczony ucieczką zabójca Patroklosa postanowił zmierzyć się z niepokonanym Achillem i jako pierwszy wymierzył cios. Zwinny Grek zorientowawszy się w porę, zrobił szybki unik. W tym samym momencie wydobył także swój miecz i z całych swoich sił cisnął nim w Hektora, trafiając nieomylnie w miejsce nie osłonięte zbroją. Niespodziewanie szybko pokonany Hektor z przebitym gardłem padł na ziemię i poległ. Mściwemu Achillesowi i tego było mało - rozwścieczony zbezcześcił zwłoki wroga, ciągnąc je za swym złotym rydwanem.
Walka rozegrała się z tak drastycznym skutkiem z woli bogów, którzy w swojej mądrości wszystko zawczasu przewidzieli. A nadarzyło się to w mieście Troi, za panowania króla Priama i ku pamięci potomnych w pieśniach zostało opisane.