W pojęciu prometeizm zawierają się następujące cechy: altruizm, zdolność do bezinteresownego poświęcenia, miłość do ludzi, ofiarność. Mityczny Prometeusztytan, a więc istota boskiego pochodzenia - poświęcił się dla człowieka - stworzenia słabego, krótkowiecznego, nie rokującego wielkich nadziei na przyszłość. Jednak człowiek był dziełem Prometeusza, dla niego była to najdroższa na ziemi istota. Dla ludzi więc Prometeusz zdecydował się zaryzykować swoim bezpieczeństwem. Czy przegrał? Chyba nie, bo od męki uwolnił go w końcu człowiek - Herakles.

A jak wyglądają współcześni Prometeusze? Kim oni są? Wydaje mi się, że działają w każdym zakątku świata i o każdej porze. Są to ludzie, którzy gotowi są spieszyć z pomocą potrzebującym, oddawać im swoje siły, swoje finanse, swój czas... To na przykład rzesze wolontariuszy, których widzimy na ulicach naszych miast w chwilach dramatycznych dla naszego narodu lub innych narodów, żyjących czasem w odległych częściach świata. To pracownicy Czerwonego Krzyża, Caritasu i innych podobnych organizacji.

Współczesnym Prometeuszem był z pewnością Marek Kotański, człowiek, który swoje życie poświęcił organizowaniu pomocy dla ludzi uzależnionych od narkotyków. Choć nieraz był posądzany o dbanie o własne interesy, gonienie za sławą, choć nastawano na jego dobre imię, nie poddał się. Pracował z ludźmi z marginesu, ludźmi, którzy już zapomnieli kim są, którzy myśleli wyłącznie o kolejnej "działce". Walczył o ich każdy dzień. Nie wszystkim udało się pomóc. W licznych ośrodkach MONARU wielu ludzi odzyskało zdrowie, ale byli też tacy, którzy odbyli kurację, opuścili ośrodek, wrócili do nałogu i zmarli. To nie osłabiło zapału Kotańskiego, by działać, pomagać. Jego działalność okazała się szczególnie ważna, kiedy na świecie rozszalała się epidemia AIDS. Jedną z dróg szerzenia się tej nieuleczalnej choroby są brudne igły i strzykawki - norma w świecie narkomanów. Kotański ostrzegał, radził, uczył. Zorganizował rzesze ludzi, gotowych jak on, pomagać, służyć innym swoją siłą, czasem, odwagą. To całe pokolenie Prometeuszy.

Prometeusze pracują też w coraz liczniejszych hospicjach - miejscach, gdzie przebywają ludzie nieuleczalnie chorzy. Dla nich nie ma już nadziei tu - na tym świecie. Ale przecież i śmierć musi mieć ludzkie oblicze. To jedna z najtrudniejszych chwil w życiu człowieka. Każdy z nas kiedyś jej doświadczy. Ludzie pracujący w hospicjach obcują ze śmiercią na co dzień. Siłę daje im bezgraniczna miłość do ludzi, tych znękanych cierpieniem, nieszczęśliwych, przerażonych. Niosą im otuchę, ukojenie, trzymają za rękę, tulą do wiecznego snu. To bardzo ważne. Ale nie każdy w ogóle ma ochotę myśleć o takich sprawach. Tymczasem tu właśnie swoją nieocenioną rolę pełnią współcześni Prometeusze.

Właściwie każdy z nas może naśladować Prometeusza, nic nie stoi na przeszkodzie. Każdy gest altruizmu, poświęcenia dla drugiego człowieka jest przecież naśladowaniem odwiecznego, prastarego gestu prometejskiego. Bo zdolność do poświęceń nosi w sobie każdy z nas, trzeba ją sobie tylko uświadomić i uruchomić chęć pomagania. To bardzo ważne w świecie, gdzie w pośpiechu, zamęcie codzienności zapominamy o innych ludziach.

Wystarczy wtedy przypomnieć sobie podstawową prawdę: jesteśmy ludźmi, żyjemy wśród ludzi i tylko ludzie mogą nam pomóc, warto więc pomagać innym, bo potrafią się odwdzięczyć.