KONSPEKT
I. WSTĘP
A. Metafora współcześnie żyjących (współcześnie jako geologowie).
1. Stawiamy sobie zdanie badania kultury, ponieważ współczesna kultura powstała na podstawie poprzednich epok, które z kolei wyrosły na antyku.
2. Metafora świata, kultury jako ziemi. U źródeł współczesności leży antyk. Jak ziemska skorupa zbudowana jest z warstw, tak tez dzieje się w wypadku kultury. Warstwy najgłębiej położone decydują o wyglądzie i kształcie tych najbardziej zewnętrznych warstw. Tą najgłębiej położona to antyk.
B. Teza
1. Antyk podstawą współczesności.
2. Trudno dogłębnie zbadać antyk, ponieważ nie znamy wszystkiego, co się wydarzyło u jego początków - jego korzenie sięgają zbyt głęboko.
C. Stopień zaangażowania współczesnych w badanie antycznej kultury.
1. Czy nasze korzenie sięgają bardzo głęboko? (jednostka a historia)
2. Czy umiemy ocenić nasze miejsce w kulturze?
II. ROZWINIĘCIE
A. Wyjaśnienie kluczowych dla epoki pojęć.
1. Definicja kultury.
2. Definicja antyku.
3.Współczesnośc jako wynik działalności poprzedników.
4. Antyk - źródło niewyczerpane, ponieważ on sam nie ma poprzedników.
B. Źródło wiedzy o naszym świecie.
1. Stereotypy myślenia we współczesności.
2. Jak łamać stereotypy?
C. Wątpliwości w opieraniu się na przeszłości.
1. Teoria archetypów Junga.
III. ZAKOŃCZENIE
1. Metafora antyku jako pierwszego dnia w tygodniu istnienia świata.
2. Czy możemy ufać obrazowi antyku, jakim posługujemy się na co dzień?
3. Ogrom pracy przed nami i przyszłymi pokoleniami.
4. Moja bezsilność w badaniu tak szerokiego zagadnienia w takim krótkim czasie.
ANTYK - NIEWYCZERPANE ŹRÓDŁO WIEDZY O WSPÓŁCZESNEJ KULTURZE
Kiedy zabieramy się za próby wyjaśnienia przyczyn naszego postępowania tak, by nie powtarzać własnych błędów, pogodzić się z sobą i światem, często zabieramy się za zerkanie w głąb własnej duszy lub za oglądanie się w tył, by jeszcze dokładniej przyjrzeć się własnej przeszłości. Znacznie rzadziej wpadamy na pomysł, by przyjrzeć się kulturze i potraktować siebie jak jej element, na który ona ma wpływ, który zmienia się wraz ze zmianami w niej przebiegającymi. Gdyby przyjąć ten właśnie punkt widzenia, może zainteresowałaby nas historia kultury świata, od której przecież jesteśmy uzależnieni i która ma na nas bezpośredni wpływ. Gdyby chcieć zbadać, jak naukowcy zajmując się budową Ziemi, poszczególne warstwy kultury, która składa się na współczesność, mogłoby z tego wyniknąć coś pożytecznego. Podczas takich badań moglibyśmy odtworzyć ciąg historii kultury, która dała nam współczesność, czyli - między innymi - nas. Gdyby zależało nam podczas tych badań (a na pewno zależałoby) na odnalezieniu absolutnej podstawy absolutnie wszystkiego, to po to, by zyskać uczucie stałości i mieć na czym się oprzeć, okazałoby się, że takim absolutnie pierwszym i najbardziej podstawowym okresem w historii kultury jest antyk. Przed nim nie było nic, tylko wielka pustka, a na nim zostały wybudowane wszystkie gigantyczne budowle późniejszej kultury. Pytanie, jakie sobie stawiam teraz brzmi: jak zabrać się do tego badania? I czy aby na pewno warto zajmować się tą archeologią kulturową? Na te pytania spróbuję za chwilę odpowiedzieć na te pytania.
Podstawową sprawa podczas pisania tej pracy jest wyjaśnienie kluczowych pojęć takich jak "kultura" i "antyk". Kulturą, zgodnie ze wszelkimi ustaleniami socjologów, nazywamy całokształt dorobku ludzkości wytworzonego w ogólnym rozwoju historycznym lub w jego określonej epoce, a antykiem starożytną kulturę grecko-łacińską. Bez przedstawienia co kryje się za tymi hasłami, moja wypowiedź z góry byłaby skazana na przegraną. Precyzyjne dookreślenie zakresu badanego materiału jest już połową sukcesu. Antyk jak i współczesność, moja współczesność to też kultura. Różnica polega między niemi na tym, że współczesność jeszcze nie stała się da niczego o nikogo żadną podstaw. Można o niej powiedzieć, że dopiero ma szanse stać się podstawą odniesień dla następnych pokoleń. Jedno jest pewne, że opiera się na tym, co była. Najbardziej autentyczny, oryginalny jest zawsze początek, czyli w tym przypadku antyk. Tym, najbardziej prawdziwym kawałkiem naszej kultury zamierzam się teraz zająć.
To, o czym napisałam przed chwilą i co zamierzam rozwinąć za chwilę, nie jest epokowym odkryciem. Od czasów pozytywizmu wiemy o zjawisku nawarstwiania się i wzajemnego wpływu poszczególnych epok. Jednak jestem przekonana, że tak zwanym powszechnie znanym prawdom szkodzi ich powszechność, ponieważ nikt nie zadaje sobie już trudu, by na nowo interpretować sprawy związane z zamierzchłą przeszłością. Nawet ludzie ze średnim i wyższym wykształceniem traktują tamte czasy jak okres mityczny, podobny do baśni bardziej niż najbardziej wpływowego (bo pierwszego) fragmentu naszej kultury. Wysiłek związany z odkrywaniem na nowo tego, co przecież niby znane na wylot, wydaje się zbyt wielu osobom niepotrzebnym trwonieniem energii. A przecież pytania towarzyszące antykowi są pytaniami fundamentalnymi i jeśli zlekceważymy je, wtedy wydamy niewłaściwą ocenę samoświadomości kulturowej. Można przyjrzeć się zależnościom, jakie zachodziły na przestrzeni wieków pomiędzy różnymi dziedzinami sztuki, można rozważać znowu rolę antyku w historii kultury, ale najważniejsze jest to, by każde przedsięwzięcie umysłowe związane ze starożytnością, było twórcze - odkrywczość jest podstawą ludzkiego postępowania. Zachowanie bierne i odtwórcze wobec tradycji literatury i kultury stanowczo potępia Wisława Szymborską w wierszu "W rzece Heraklita". Nasza noblistka z właściwą sobie ostrością dokonuje krytyki zachowawczości współczesnych ludzi. Po lekturze tego wiersza łatwo można zrozumieć, po której ze stron opowiada się poetka. Zachęca nas do samodzielnego myślenia, analizowania, zadawania pytań i nie szukania łatwych odpowiedzi. Dzięki niej można zlokalizować i dookreślić największego wroga ludzkości, czyli klisze myślenia które produkują kolejne nic nie znaczące stereotypy... Właściwie łatwo powiedzieć: poszukuj odpowiedzi na dręczące Cię pytania, ale właściwie - jak zacząć? od którego momentu? jak je stawiać? Te wszystkie pytania do łatwych nie należą. Ale nie ma innego wyjścia, jak tylko postawić je a zaraz potem na nie odpowiedzieć. Są trzy, podstawowe, które możemy zadać zawsze i zawsze naprowadzą nas na właściwe tor myślenia. Pierwsze to: skąd przychodzę?, drugie: dokąd idę? trzecie: gdzie jestem teraz? One razem potrafią każdego, nawet najbardziej zagubionego otrzeźwić sprowadzić na właściwe tory. Tylko, ze one dotyczą jednostki. Mnie zaś zaczęły interesować kłopoty pojedynczego człowieka w aspekcie całości kultury. Pytaniami wracającymi jak echo przez szeregi epok literackich jest pytanie o pochodzenie i funkcjonowania świata, genezę naszej religijności. W czasach, gdy nauka była jeszcze bezradna wobec tak zasadniczych pytań, przed strachem broniła wiara w magiczne opowieści porządkujące chaos panujący na zewnątrz. Pierwszymi opowieściami, które ten świat porządkowały i przynosiły ukojenie skołatanym głowom i sercom, były mity. Mitologia ratowała przed niepewnością, jaka niesie nieznane, czyli wszystko to, czego za pomocą rozumu nie dało się ogarnąć. W mitologii znajdziemy odpowiedzi na pytania dotyczące wszelkich przejawów życia na ziemi, dzięki temu zbiorowi żaden Grek nie mógł bać się, że przydarzy się coś, czego nie będzie mógł pojąć. Jeśli spotykało go nieszczęście, to dzięki mitologii właśnie umiał je sobie wytłumaczyć i od razu stawało się bardziej znośne. Paradoksalnie nie możemy uznać tego zbioru za bajki, ponieważ zgodnie teorią archetypów Junga mity zakorzeniły się tak głęboko w naszej zbiorowej podświadomości, że są rodzajem steru, który ma bezpośredni wpływ na wszelkie nasze poczynania. Czy sobie z tego zdajemy sprawę czy też nie, to mity kształtują nasz obraz świata i żeby zrozumieć nas samych, najpierw jesteśmy zmuszeni zapoznać się z dziedzictwem antyku - to jest klucz do komnaty, w której zamknięto wszelkie nasze mroczne sekrety. Antyk i wszelkie ślady jego dziedzictwa mogą (a nawet z pewnością są) ratunkiem w najtrudniejszych nawet sytuacjach. Poznawanie starożytności przypomina poznawanie własnego dzieciństwa, bez którego zrozumienie własnej dorosłości nie jest w żaden sposób możliwe. To tytaniczny wysiłek, ale konieczny i szalenie ważny, ponieważ bez jego podjęcia cóż będziemy warci jako ludzie? Jedynie wysiłek jest ważny w życiu, jedynie to, co nie przychodzi bez trudu jest godne naszej uwagi.
Nie zamierzam upierać się przy gloryfikowaniu przeszłości. Nie chcę zostać uznana za oślepioną idealistkę. Przeciwnie, wydaje mi się aktem szczególnego realizmu analizowanie przeszłości (z umiarem, bo kto zbyt długo spogląda wstecz, ten zbyt często zderza się z teraźniejszością) po to właśnie, by wzbogacić siebie i swoje wnętrze prze zrozumienie tego, co już się wydarzyło i co może przez to się wydarzyć...
Zdecydowanie odradzam posługiwania się stereotypowym obrazem antyku, ponieważ on wyrządza krzywdę nie tylko dziedzictwo kulturowemu, o które powinniśmy walczyć i zabiegać, ale przede wszystkim nam samym, bo zubaża nas wewnętrznie. Na podstawie obserwacji odważam się wysnuć taki oto wniosek końcowy - jeśli chodziło analizowane epoki antyku, to i przed nami i następnymi pokoleniami stoi ogrom pracy, której jednak nie powinniśmy się wystrzegać ponieważ będzie stanowić nasz wkład w dobro całej kultury, całego dziedzictwa. Ale nade wszystko pozwoli nam na spokojny sen i namysł nad własnym życiem. Dzięki tej pracy żaden nasze poczynania nie będą już tajemnice. Paradoksalnie mroki przeszłości są światłem, kagańcem wiedzy współczesności.