"Król Edyp" to najbardziej tragiczne dzieło Sofoklesa, gdyż przedstawia bardzo niekorzystną kondycję ówczesnego człowieka. Co stanowi bowiem siłę napędową głównych bohaterów? Dla Sofoklesa jasnym i oczywistym są losy ludzi, na które to losy nie mają oni wpływu, bo na przykład ciąży na nich jakieś straszne fatum. Fatum, które nie pozwala im dokonywać dobrych i sensownych wyborów. To prawda, ze w przypadku Edypa bogowie napiętnowali go klątwa rodowa ale sprawca bezpośrednim był przecież jednak on sam. Często tragedię Sofoklesa określa się mianem tragedii przeznaczenia i właściwie można byłoby się na takie określenie zgodzić, ale podkreślić jednak trzeba że owo przeznaczenie tkwi gdzieś głęboko w samym bohaterze, zakorzenione głęboko w jego sercu czy umyśle.

Zacznijmy nasze rozważania od postaci Lajosa. Ginie on w wyniku nieporozumienia, ale czy jego śmierć nie jest konsekwencja jego wcześniejszych decyzji i wyborów. Jego kombinacji i uników. Uwiedzenie młodego chłopca to pierwsze karygodne zachowanie. To przez nie zesłał na siebie i Teby klątwę bogów. To ten błąd rozpoczął prawo serii.

Druga fatalna postacią jest Jokasta, żona Lajosa matka i żona Edypa. Jej los też determinuje zły postępek złe zachowanie. To ona porzuciła swe dziecko chcąc oszukać nieuniknione, chcąc przechytrzyć bogów i samą siebie w ten sposób ocalić. Oszustwo nie powiodło się. Zło i tak musiało zostać ukarane, a klątwa i tak musiała ją dopaść i zniszczyć. Niestety nie warto bowiem uciekać przed nieuniknionym. Los i tak okrutnie z niej zakpił, pomimo wszelkich wysiłków i tak poślubiła własne dziecko. Zrozpaczona popełniła samobójstwo.

Obydwoje rodzice bali się jedynie o siebie, o swój egoistyczny los. Tylko oni byli ważni. Los małego dziecka był dla nich nic nieznaczący. A gdzież miłość macierzyńska i ojcowska?

Gdzież miłość, która potrafi przezwyciężyć nawet strach i boskie wyroki. Jak okrutnym trzeba być człowiekiem aby porzucić malutkiego człowieka na pewną śmierć, jak głupim jeśli się myśli, że w taki przecież prosty sposób da się oszukać bogów. Jak prostym i beznadziejnym trzeba być człowiekiem i jak bardzo zapatrzonym w siebie, w swa mądrość i wielkość. Ach, co za porażająca i śmierdząca pycha. I jaki wstrętny egoizm.

Kolejna postać to Edyp - zdawałoby się ofiara?

Oto on główny bohater tego tragicznego utworu. Targany domysłami, niepewnością znów ignorujący przepowiednie bogów wyrusza w świat aby bronić jak mu się zdaje czegoś, co tak naprawdę przecież nie istnieje. Strach przed popełnieniem zbrodni pcha go prosto do tej zbrodni właśnie, której tak bardzo pragnął uniknąć. Czy tylko fatum? A może po raz trzeci znów pycha i głupota? A gdzie miejsce na pokorę? Może gdyby więcej pokory ten stan rzeczy nie wydarzyłby się nigdy?

Wszystko co wydarzyło się było wynikiem nieświadomości i niewiedzy. Tak bardzo pragnął aby zabójca Lajosa został pohańbiony, ze wydając wyrok na tego nieznanego mu zbrodniarza wydał wyrok na samego siebie. Jest taki moment w tej tragedii, kiedy Apollo pozwala Edypowi poznać prawdę, zrozumieć kim jest zabójca Lajosa. Jest taki moment kiedy Edyp może z tej wiedzy skorzystać i odejść, przyjąć tę wiadomość i opuścić Teby. To tragiczny los zapewne, lecz lepsze byłoby życie wygnańca niż takie jakie wybrał Edyp dokonując śledztwa kim jest ów zabójca Lajosa? Zaślepiony swą misja wytropienia winowajcy ślepo dąży do realizacji swych czynów. I znów bezgraniczna pycha i znów brak jakichkolwiek prostych uczuć, bez patosu i złej sławy.

Główną winą Edypa pozostaje przede wszystkim zlekceważenie i odrzucenie wróżby Tejrezjasza. Ślepe zapatrzenie, poszukiwanie prawdy za wszelka cenę przyczyniło się do wielkiej klęski głównych bohaterów. Edyp odrzucił wszelkie duchowe przesłania jakich udzielali mu bogowie, skoncentrował się na sobie i poszukiwaniu prawdy. Lekceważenie bogów, zaufanie własnym siłom i swemu rozumowi prowadzi w efekcie do dramatycznego upadku, do wielkiej i nie potrzebnej nikomu tragedii. Wielką winą Edypa była jego pycha, która i jemu i jego bliskim przyniosła nieuchronną przed wczesną śmierć.