Punktem wyjścia dla rozważań dotyczących stanu gospodarki II Rzeczypospolitej począwszy od 1918 r. będzie nawiązanie do polityki mocarstw rozbiorowych, których działalność odcisnęła się głębokim piętnem na poszczególnych regionach. Można również zauważyć z dużym prawdopodobieństwem, iż skutki polityki zaborców sprzed ponad wieku, odczuwalne są w jakiś sposób do dziś. Wróćmy jednak do stanu gospodarki w 1918 r., kiedy niezwykle dotkliwie odczuwano również straty poniesione w wyniku działań związanych z I Wojną Światową. Jako jeden z zasadniczych problemów wymieniano odbudowę powojennych zniszczeń, z drugiej jednak strony dostrzegano konieczność podjęcia działań unifikacyjnych, mających na celu scalenie poszczególnych regionów w jeden organizm gospodarczy, zamiast trzech funkcjonujących niezależnie od siebie. Taka sytuacja miała miejsce zwłaszcza na początku drogi odradzania się państwa polskiego, to jest w latach: 1918- 1922. Rozliczne trudności potęgował fakt pozostawania ziem i ludności polskiej pod wpływami mocarstw zaborczych przez okres 123 lat, co było wystarczająco długim odcinkiem czasu, by wcielić poszczególne regiony w struktury państwowe i gospodarcze zaborców. W momencie odzyskania niepodległości, Polska składała się z trzech, niemal całkowicie odrębnych organizmów gospodarczych, które należało w jakiś sposób ujednolicić, wyrównując przynajmniej największe dysproporcje. Pod względem rozwoju zarówno rolnictwa jak i przemysłu przodował zabór pruski, podczas gdy już w zaborze austriackim występowało ogromne zróżnicowanie majątkowe, natomiast Królestwo Kongresowe i ziemie zabrane, uzależnione od rosyjskich rynków zbytu oraz surowców, odstawały mocno od pozostałych.
Podczas I Wojny Światowej ziemie polskie poddawano ustawicznej eksploatacji i dewastacji, zapominając niejako, że każda wojna kiedyś się skończy i później jakoś trzeba będzie żyć. Zatem uczestnicy trwającej cztery lata wojny traktowali ziemie polskie jak zaplecze frontu, przyczyniając się tym samym do drastycznego pogorszenia stanu rolnictwa czy hodowli (m. in. koni). Do dzieła zniszczenia przyczyniły się również oddziały armii rosyjskiej, wycofujące się w 1915 r. Zniszczono wówczas urządzenia przemysłowe z terenu dawnego Królestwa Polskiego oraz Galicji (300 szybów naftowych uległo spaleniu). Zgodnie z dokonywanymi obliczeniami, straty powstałe w wyniku działań wojennych szacuje się na 30% ówczesnego majątku narodowego. Jako przykład potwierdzający skalę zniszczeń należy podać fakt, iż w 1918 r. zatrudnienie znajdowało zaledwie 13% zatrudnionych w 1913 r.
Gospodarka traktowana była wówczas jako jeden z najważniejszych obszarów, w którym starano się walczyć o suwerenność odradzającej się państwowości. W obliczu ogromnych strat poniesionych w wyniku działań wojennych, zaczęto szukać pomocy w kapitale zewnętrznym oraz możliwości zaciągnięcia pożyczek o przeznaczeniu inwestycyjnym, celem pobudzenia rynku wewnętrznego. Jednak zachodni kapitaliści nie wykazywali jakiegoś szczególnego zainteresowania dokonywaniem inwestycji na obszarach, gdzie wciąż toczyły się działania o charakterze wojennym (okres kształtowania się granic i walki niepodległościowe- powstania). Ze strony państwa występowały natomiast uzasadnione obawy przed nadmiernym uzależnieniem się od kredytodawców, w związku z czym trzeba było postawić na własny potencjał.
Wśród kwestii gospodarczych z jakimi przyszło zmierzyć się już na początku należało ustalenie i utrzymanie zrównoważonego budżetu, co stanowiło nie lada problem. Młody organizm państwowy siłą rzeczy ponosił kilkukrotnie większe wydatki, niż mógł sobie na to pozwolić zgodnie z wpływami do budżetu. Sytuacja ta przyczyniła się do powstania zwiększającego się każdego roku deficytu budżetowego, z którym walczono przy pomocy dodrukowywania pieniądza (marka polska), co jednak pociągało za sobą zjawisko inflacji (spadku wartości pieniądza). Rok 1922 przyniósł więc deficyt rzędu 470 miliardów.
Dokładano wszelkich starań, aby wydatki państwowe przeznaczać wyłącznie na cele niezbędne, do których zaliczano: tworzącą się administrację (aparat urzędniczy) wraz z jej obsługą finansową, kształcenie osób bezpośrednio związanych ze skarbem państwa, wywiązywanie się ze świadczeń socjalnych czy edukacyjnych. Biorąc pod uwagę konieczność zatrudnienia około 380 tys. pracowników tzw. sfery budżetowej, czy 60 tys. nauczycieli, gdyż państwo gwarantowało edukację na poziomie czteroklasowej szkoły podstawowej, należy stwierdzić, iż utrzymanie równowagi budżetowej nie było zadaniem łatwym. Ogromne koszty pociągnęły za sobą procesy unifikacyjne kraju, uruchomione jednocześnie w wielu dziedzinach. Objęły one swym zasięgiem zarówno kwestie legislacyjne, jak i społeczne, ekonomiczne, administracyjne czy np. komunikacyjne. Na podstawie decyzji sejmu z 1922 r. możliwym stało się wybudowanie portu w Gdyni, jako ważnego ośrodka wymiany handlowej. Istotną pozycję w budżecie państwa zajmował resort wojskowy, na który przeznaczano sporą część wydatków. W latach 1918- 1920 stan liczebny armii zwiększył się z 5 tys. do 1 mln żołnierzy. Zamówienia płynące ze strony państwa pobudzały jednocześnie produkcję przemysłową czy wydobycie surowców, co w rezultacie przyczyniało się do wzrostu gospodarczego państwa. Wzrost odnotowano wówczas głównie w tradycyjnych gałęziach przemysłu takich jak metalurgiczny czy tekstylny, co wpływało korzystnie na poziom zatrudnienia w tych dziedzinach, kreując wzrost zapotrzebowania na produkty pochodzące z innych gałęzi produkcyjnych.
Niestety początkowy okres wzrostu gospodarczego nie trwał zbyt długo. Do załamania gospodarki doszło już w 1923 r., kiedy stan finansów państwa był na tyle zły, że nie był w stanie poradzić sobie ze zjawiskiem tzw. hiperinflacji, które stwarzało zagrożenie wybuchu niepokojów społecznych na szeroką skalę. Na przestrzeni sześciu miesięcy doszło do sytuacji, kiedy za 1 dolara należało zapłacić 6 375 tys. zamiast początkowych 104 tys.! Automatyczny wzrost cen, uderzał we wszystkich, może z wyjątkiem spekulantów. Płace ludności pozostawały daleko w tyle za gwałtownym wzrostem cen, a stad nie było daleko do protestów społecznych. W obliczu kryzysu, pod koniec 1923 r. powstał nowy prawicowy rząd pod przewodnictwem Władysława Grabskiego. Miał być rządem stojącym ponad partyjnymi podziałami, który za główny cel postawił sobie naprawę budżetu państwa. Otrzymał w tym celu specjalne pełnomocnictwa, które umożliwiły mu zrównoważenie budżetu w okresie półrocznym. Było to możliwe m. in. dzięki: pobieraniu nadwyżek finansowych od wielkich posiadaczy (tzw. danina majątkowa), waloryzacji podatków bezpośrednich oraz podnoszeniu podatków pośrednich. Zdecydowano się również na rozpisanie pożyczki wewnętrznej, a także na wprowadzenie drastycznych oszczędności w sektorze administracyjnym (co może być postrzegane w kategoriach propagandowych). Obciążenie najbogatszych kosztami wychodzenia z kryzysu przyniosło skutki pozytywne w swym charakterze społecznym, jednak miało niekorzystny wpływ m. in. na produkcję eksportową. Wiosną 1924 r. doprowadzono do zahamowania inflacji, w związku z czym rząd podjął się kontynuacji reformy. Markę polską zastąpiono złotym. W tym celu powołano do życia Bank Polski (w formie spółki akcyjnej), który miał uwiarygodnić nową walutę oraz całą reformę, jako organ niezależny od rządu. Wśród akcjonariuszy znaleźli się głównie drobni posiadacze, a także z niewielkim wkładem- państwo. Złoty posiadał zabezpieczenie w rezerwach kruszców oraz w dewizach uzyskanych w wyniku datków społecznych zgromadzonych głównie w okresie: 1919- 1923. Kurs złotego zrównoważono z frankiem szwajcarskim, dokonując wymiany w stosunku 1 złoty do 1, 8 miliona marek polskich. Dzięki podejmowanym działaniom udało się doprowadzić wkrótce do względnej stabilizacji waluty. Z dniem 1 lipca 1924 r. markę polską wycofano z obiegu. Reformy przyczyniły się niewątpliwie do okresowej poprawy sytuacji.
Początkowe lata, tuż po odzyskaniu niepodległości, naznaczone były z jednej strony kłopotami natury gospodarczej o podłożu walutowym (inflacja), z drugiej zaś strony miały wymiar międzynarodowy w postaci wojny celnej z Niemcami. Sytuację wewnętrzną pogarszała paląca potrzeba przeprowadzenia gruntownej reformy rolnej. Eksport węgla przynoszący do tej pory duże korzyści, obłożony niemieckim cłem, stawał się coraz mniej opłacalny, co zagrażało planom sprawnego przeprowadzenia przez Grabskiego reformy walutowej. Wśród skutków stanu "wojny gospodarczej" wymienia się: znaczny spadek produkcji, zmniejszenie wydobycia węgla, ograniczenie eksportu oraz wzrost bezrobocia (który osiągnął w grudniu 1925 r. poziom ponad 210 000 osób). Tylko zbieg okoliczności sprawił, że przed polskim węglem otwarły się rynki regionu skandynawskiego, dzięki strajkom górników z Wielkiej Brytanii na wiosnę 1926 r., którzy do tej pory zabezpieczali potrzeby zaopatrzeniowe krajów północnych.
Z postulatami przeprowadzenia reformy rolnej występowano już na początku funkcjonowania II Rzeczypospolitej jednak z przyczyn o charakterze polityczno- społecznym, odstąpiono od nich. Uwzględniając głos członków partii ludowych (m. in. PSL "Piast" i PSL "Wyzwolenie"), a także zjawisko przeludnienia wsi starano się mimo braku środków budżetowych znaleźć optymalne rozwiązanie zaistniałej sytuacji. Świadomość nadmiernego obciążenia (poprzez parcelację ziemi) czy wręcz likwidacji majątków ziemskich, których dochody w znacznym stopniu zasilały budżet państwa, odsuwała ten kosztowny zabieg w czasie. Jednak wraz z uchwaleniem przez sejm odpowiedniej ustawy (w grudniu 1925 r.), podjęto stosowne kroki w celu jej realizacji. Majątki ziemskie o powierzchni przekraczającej odpowiednio obszar: 180 ha (rejony podmiejskie), 60 ha (okręgi przemysłowe), 300 ha (ziemie wschodnie) i 700 ha (majątki uprzemysłowione) przeznaczono do parcelacji na zasadzie wypłacanego wysokości odszkodowania, przyjmując ceny obowiązujące na rynku. Kolejne lata wzrostu gospodarczego (do 1929 r.) przyniosły parcelacje sięgające 200 ha rocznie. Przyjmuje się, że 734 000 gospodarstw chłopskich, zarówno tych nowo utworzonych, jak również tych istniejących od wielu lat, otrzymało nadziały ziemskie. Średnia powierzchnia gospodarstw wynosiła w tamtym okresie około 10 ha. Niestety nie była to powierzchnia mogąca w pełni zaspokajać potrzeby zubożałego i zmęczonego stanem ciągłego niepokoju i niepewności społeczeństwa. Lata trzydzieste XX wieku charakteryzowały się wysokim poziomem ukrytego bezrobocia sięgającego w rejonach wiejskich 5 mln osób. Za ówczesny stan polskiej gospodarki nie można jednak obwiniać ograniczonego charakteru reformy rolnej, gdyż prawdziwe przyczyny tkwiły raczej w strukturze zawodowej ludności. Były to niewątpliwie następstwa długoletniej obecności i działalności zaborców na ziemiach polskich. Nie należy zapominać również o kryzysie lat trzydziestych, który dotknął także inne kraje europejskie, a odbijał się szerokim echem na słabej gospodarce polskiej, czy wreszcie o niskim udziale w rynku zarówno kapitału państwowego, jak i prywatnego (także zagranicznego), który mógłby zostać przeznaczony na cele inwestycyjne.
Lata 1926- 1929 postrzegane są w kategoriach wzrostu gospodarczego. Był to czas powstawania nowych zakładów przemysłowych, wybudowano wówczas zakłady chemiczne w Mościcach koło Tarnowa, a także port w Gdyni, uruchomiona została też produkcja samochodowa i lotnicza. Dążono również do jak najpełniejszej elektryfikacji. Niektóre z wybudowanych zakładów osiągnęły bardzo wysoki poziom technologiczny. W związku z tymi zmianami do Polski zaczął napływać kapitał zagraniczny szacowany na około 30 % udziału w rynku w roku 1929. Przy zbyt łagodnym potraktowaniu zagranicznych inwestorów doszło do sytuacji, w której osiągane przez nich zyski, wywożono poza granice kraju. Skutki takiego stanu rzeczy były odczuwalne natychmiastowo, a nasiliły się znacznie w latach kryzysu (1929- 1933). Było to spowodowane przede wszystkim obecnością obcych kapitałów w kluczowych dziedzinach przemysłu tj. hutnictwo, przemysł wydobywczy, czy elektryczny.
Po 1929 r., kiedy światową gospodarkę kapitalistyczną trawiła głęboka recesja, państwo dawało przyzwolenie na pewne zjawiska o charakterze ochronnym występujące z udziałem kapitału prywatnego. Dochodziło zatem do tworzenia się karteli monopolizujących produkcję w niektórych branżach, utrzymujących bardzo wysokie ceny niektórych towarów, przeznaczanych głównie na rynek krajowy. W celu utrzymania dotychczasowej pozycji eksportowej, posługiwano się dumpingiem, czyli sprzedażą po zaniżonej cenie. Prawo zajęło się tym procederem dopiero w 1933 r. wprowadzając tzw. ustawę kartelową mającą na celu prowadzenie kontroli nad cenami. Dążąc do zmniejszenia obiegu pieniądza, z nadzieją na uruchomienie mechanizmów rynkowych wykreowano zjawisko nazywane deflacją. Był to przejaw interwencjonizmu państwowego, który nie mógł już niestety wiele zmienić, gdyż został wprowadzony zbyt późno. Nie zdołano zapobiec odpływowi kapitału. Kolejnym zjawiskiem była zwiększająca się dysproporcja cenowa między produktami przemysłowymi (wzrost) a płodami rolnymi (spadek). Sytuacja ta wykorzystana została niechybnie do czerpania korzyści z obrotu artykułami rolnymi przez pośredników, najczęściej pochodzenia żydowskiego, co przyczyniło się w pewnym stopniu do intensyfikacji niepokojów o podłożu społecznym. Zasadniczą przyczyną niepokojów był jednak pogłębiający się kryzys, jaki dotknął polską wieś. Kilkukrotnie dochodziło do strajków z udziałem chłopów. Za najbardziej krwawe uznaje się wydarzenia z 1936 r., kiedy to w wyniku starć z policją, śmierć poniosło kilkudziesięciu rolników.
Stan pogłębiającego się kryzysu wpłynął na postawę interwencjonistyczną rządu. Państwo aktywnie włączyło się w zachodzące procesy gospodarcze od 1933 r. Nie można w tym miejscu odmówić słuszności skojarzeniom związanym z amerykańskim New Deal, czy niemieckim "nowym porządkiem". Po raz kolejny pobudzono proces odradzania się mechanizmów gospodarczych. Wyrażało się to w poszukiwaniu nowych miejsc pracy, szczególnie w organizowanych robotach publicznych, związanych z budowaniem dróg, trakcji kolejowych, sieci wodociągowej czy elektryfikacją. Regiony uboższe miały dzięki temu szansę rozwoju, natomiast zwiększający się udział pieniądza w rynku, przyczyniał się do wzrostu popytu na towary przemysłowe i konsumpcyjne, co przyczyniało się do ich większej obecności na rynku- podaży. Jedną z największych i najbardziej znanych decyzji rządowych tamtego okresu było utworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego (w skrócie COP). Było to możliwe dopiero po ustabilizowaniu się sytuacji gospodarczej w 1936 r. Autorstwo projektu przypisuje się ministrowi Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu. Okręg mieścił się w rozwidleniu dwóch rzek: Wisły i Sanu, gdzie powstały zakłady przemysłowe (przede wszystkim zbrojeniowe). Zatrudnienie znalazło ponad 150 000 osób pochodzących z rejonów o najwyższych wskaźnikach bezrobocia. Według założeń okręg miał stanowić rynek zbytu dla regionów wschodnich, w zakresie obrotu artykułami rolnymi, surowcami, czy półproduktami pochodzącymi z regionów zachodnich, a także stać się głównym odbiorcą energetycznym dla regionów południowych (gaz ziemny, elektrownie wodne). Jednocześnie plany rządowe dotyczyły rozwoju sektora zbrojeniowego. Zaangażowanie państwa w gospodarkę pod koniec lat trzydziestych przekraczało 20 %, by w niektórych gałęziach sięgnąć nawet 100 % (sektor zbrojeniowy, produkcja samochodowa). Zaawansowany rozwój gospodarczy został powstrzymany przez II Wojnę Światową.
W ostatnich latach omawianego okresu wśród teoretyków nauk ekonomicznych toczyły się liczne dyskusje mające na celu znalezienie odpowiedzi na pytania o dopuszczalny udział państwa i zaangażowanie w mechanizmy rynkowe, by nie doprowadzić do sterowania zachodzącymi procesami. Usiłowano również rozstrzygnąć czy podstawę gospodarki polskiej powinno stanowić rolnictwo czy przemysł oraz jak duży udział w rynku powinien mieć kapitał zagraniczny, aby nie stanowił zagrożenia dla państwowej suwerenności. Poziom rozwoju gospodarczego niepodległej polski, mimo piętrzących się trudności należy oceniać wysoko. Był on bowiem wówczas zbliżony do poziomu rozwoju takich państw europejskich jak Grecja czy Hiszpania.