Mój Przyjacielu,
Łzy płyną mi po policzkach. Bardzo ciężko mi pisać. Obecnie jestem w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu i nie wiem jak to wszystko się skończy. Powoli tracę nadzieję, że zdołam żywy opuścić to miejsce. Wielu moich bliskich niestety już zostało w bestialski sposób pozbawionych życia.
Muszę komuś powiedzieć o tych strasznych mękach. Nie będę rozmawiać z moimi współtowarzyszami, bo przecież oni też bardzo cierpią. Wszyscy już mamy dość tego nieludzkiego traktowania. Tego poniżania, wykorzystywania, terroru... Codziennie widzę ścianę straceń, zbiorową szubienicę, komory gazowe, krematorium, doły i stosy spaleniskowe. Cały czas nie mogę zrozumieć jak ludzie mogą być tak okrutni.
Razem ze mną jest sporo Polaków, ale nie brakuje też przedstawicieli innych narodowości. Trafili tu z powodów politycznych albo religijnych. Inni to jeńcy wojenni. Są też członkowie ruchu oporu. Jednak sporo osób trafiło tutaj przypadkowo.
Na każdym kroku widać nienawiść Niemców wobec Żydów. Pamiętasz jak 30 stycznia 1933 roku Hitler został kanclerzem Niemiec? Od tego momentu stopniowo zaczął zaostrzać kurs antyżydowski. W 1935 roku wprowadzono tzw. ustawy norymberskie, które były przejawem rasizmu. Mowa w nich była o wyższości rasy aryjskiej nad pozostałymi rasami. Ludność pochodzenia żydowskiego była stopniowo pozbawiana praw obywatelskich i wyraźnie nasilał się proces jej dyskryminowania. Ale to co się tutaj dzieje to już prawdziwy dramat tej ludności.
Żydzi przywożeni są tutaj pociągami z całej Europy. Np. ci z Węgier czy Grecji myślą, że są jedynie przesiedlani do wschodniej części Europy. Niemcy posprzedawali im nieistniejące działki, gospodarstwa rolne, sklepy. Wielu zaoferowano pracę w nieistniejących zakładach pracy. Tacy ludzie przywożą ze sobą wartościowe rzeczy, a Niemcy od razu im to konfiskują.
A wiesz jak wyglądają te pociągi? Ludzi przewozi się w wagonach towarowych. Każdy z nich jest przepełniony. Szansa ucieczki jest minimalna, bo wagony są zaplombowane. Niemcy w czasie podróży nie dają żadnego jedzenia. Część osób umiera z wycieńczenia w podróży. Wiele razy już widziałem jak Niemcy otwierają wagony, a tam mnóstwo zwłok. Przede wszystkim małych dzieci i starców. Reszta jest skrajnie wyczerpana.
Gdy przyjeżdża taki pociąg, to na rampie odbywa się selekcja. Niemcy decydują czy ktoś jest zdolny do pracy czy nie. Jeśli uznają, że nie nadaje się do ciężkich fizycznych zadań, to odsyłany jest do komory gazowej. Kierowanych jest tam mniej więcej 70-75 procent osób.
Codziennie bardzo ciężko pracujemy, zazwyczaj po kilkanaście godzin. Cześć współtowarzyszy nie zniosło już trudów tej pracy. Zawsze mijamy bramę z cynicznym napisem "Arbeit macht frei" (Praca czyni wolnym). Gdy maszerujemy, to przygrywa orkiestra. Z tego co wiem ma to ułatwiać esesmanom liczenie wszystkich więźniów.
Część kolegów próbowała już uciec. Sam zastanawiałem się czy podobnie nie zrobić. Ale to bardzo trudne zadanie. Esesmani zabili już wiele osób, które chciały wydostać się z tego obozu. Tutaj karani śmiercią są też ci, którzy pomagają w ucieczce.
Powoli kończę ten list. Mam nadzieję, że zdołasz go przeczytać. Chciałbym, aby armie sojusznicze wyzwoliły nas z tego piekła. Może wtedy się spotkamy i wszystko dokładnie opowiem. Choć wspominanie tych wydarzeń nigdy nie będzie łatwe.