Podczas pierwszego etapu, pierwszej wojny światowej, Niemcy nie posiadały wystarczająco licznych oddziałów na terenie Prus. Podczas gdy wojska Wilhelma II atakowały Francję i Belgię, na wspomnianym obszarze, stacjonowała jedynie 8 Armia, pod dowództwem Maxa von Prittwitza.

Jednocześnie Francuzi osaczani i napiętnowani przez armię niemiecką, nie raz zwracali się do Mikołaja II, władcy rosyjskiego, z prośbą o możliwość powołania II frontu. Taka inicjatywa z pewnością ułatwiłaby działania i odciążyłaby żołnierzy francuskich.

Car zdając sobie sprawę z tego, iż werbunek żołnierzy na ziemiach rosyjskich wciąż postępował i nie został jeszcze ostatecznie zamknięty, przystał na ofensywę w Prusach. Miały ją prowadzić wojska wchodzące w skład armii gen. Jakowa Żylińskiego, w liczbie około 450 tysięcy żołnierzy. Rosja choć na początku XX wieku, była krajem o wielkim potencjale, to jednak potencjale niewykorzystanym. I tak, choć do armii można było zmobilizować setki mężczyzn, to zupełna niemal dezorganizacja wojska, oraz brak środków do prowadzenia działań militarnych (np. w uzbrojeniu), uniemożliwiał wszelkie realne inicjatywy. Pojawił się także inny problem. A mianowicie, między innymi, przez wzgląd na kwestie bezpieczeństwa państwowego i narodowego, Rosjanie budowali kolej o szerszym rozstawieniu szyn. Pomysł, który miał spełniać rolę gwaranta bezpieczeństwa na wypadek inwazji, okazał się dla Rosji zgubny, w okolicznościach inicjowanych przez nią ruchów ofensywnych. I tak w zaistniałych okolicznościach, żołnierzy rosyjskich nie można było szybko przerzucać do Prus, ani też zapewnić im wystarczającej ilości pożywienia na czas ofensywy. Opóźnienia nie były w stanie niwelować konie, ciągnące wózki z żołnierzami, po lokalnych drogach.

Pomimo trudności i niedogodności, pełniący rolę dowódcy na terenie Prus, gen. Paweł Rennenkampf, wydał rozkaz o uderzeniu na Niemców, z dniem 17 sierpnia. Plan operacyjny przewidywał, że armia rosyjska "zakleszczy" wojska niemieckie. Prawym ramieniem owych kleszczy miała być I Armia rosyjska (na czele z gen. Rennenkampfem), atakująca korytarzem, rozpościerającym się między Morzem Bałtyckim, a północnym Pojezierzem Mazurskim. II Armią, a tym samym drugim ramieniem, dowodził gen. Aleksander Samsonow. Atak jego wojsk miał nastąpić od południa pojezierza. Pech chciał, że pozostający w konflikcie (od wojny japońsko-rosyjskiej w 1905 r.) z gen. Rennenkampfem, gen. Samsonow, nie był gotów do podjęcia działań ofensywnych, w momencie ich inicjowania przez I Armię. Jak się miało okazać, brak synchronizacji, współpracy i gotowości w rosyjskiej armii, nie był nowością. Miał się ujawnić kolejny raz w toku prowadzenia kampanii tannenberskiej, kampanii dla Rosjan przegranej.

Do pierwszego starcia wojsk Rennenkampfa, z wojskami niemieckimi, doszło w pobliżu Stalluponen. Z kolei 20 sierpnia, armia rosyjska, stanęła do konfrontacji, z lewym skrzydłem 8 Armii Prittwitza pod Gumbinnen.

Na marginesie, Prittwitz doskonale zdawał sobie sprawę, z korzyści jakie dałoby rozbicie I Armii rosyjskiej. Pozwoliłoby to na pełną koncentrację armii niemieckiej przeciwko spodziewanym, kolejnym uderzeniom przeciwników. Dodatkowo Prittwitz liczył też na wsparcie idące z frontu na zachodzie (co było zgodne i zapisane w Planie Schliffena).

Konfrontacja pod Gumbinnen nie dała ostatecznego rozstrzygnięcia. Niemcy bowiem, niespodziewanie przerwali atak i ruszyli na zachód. Rennenkampf nie udał się w pościg za Niemcami. Dlaczego? Nie wiadomo. Na "błyskotliwy" pomysł wpadł za to Samsonow. Wycofanie niemieckie potraktował jako złamanie oporu przeciwnika w Prusach, i na tej podstawie, postanowił podporządkować sobie całą prowincję. Nie zważając na fatalne zaopatrzenie II Armii w żywność, przystąpił do ofensywy 21 sierpnia.

Atak na wojska Prittwitza, przez armię Samsonowa, prowadzony był z południowej części Pojezierza Mazurskiego. Okazał się on dla Niemców zaskoczeniem. Wobec niebezpieczeństwa rosyjskiego, zagrażającego wojskom niemieckim na przedzie, spotęgowanego obecnością armii przeciwnika także na ich tyłach, dowodzący 8 Armią, wydał rozkaz o wycofaniu się za Wisłę, 320 km na zachód.

Brak zrozumienia wobec decyzji Prittwitza, okazywał ekspert w sprawach rosyjskiej armii, rosyjskiego uzbrojenia i militariów, podpułkownik Max Joffman. Na marginesie, podpułkownik Joffman, pełnił służbę w kwaterze głównej 8 Armii. Zdając sobie sprawę z braku zdolności I Armii rosyjskiej do szybkiego przemieszania się, oraz wobec wykończenia zapasów żywnościowych oraz niedostatków w amunicji, Rosjanie w jego przekonaniu, nie stanowili realnego zagrożenia dla armii Prittwitza. Poza tym Joffman wiedział o jeszcze jednej, jeśli nie najważniejszej kwestii. Chodziło o brak komunikacji (łączności) pomiędzy armią Samsonowa i Rennenkampfa, którą mogło wykorzystać dowództwo 8 Armii.

Joffman zasugerował dowodzącemu sztabem, hrabiemu von Waldersee, następujące wyjście z sytuacji: wojska obecnie stacjonujące na północy i śledzące posunięcia Rennenkampfa należy "pchnąć" na południe, by podjęły działania zaczepne przeciwko II Armii Samsonowa. Pomimo, że Prittwitz, zmienił rozkaz co do odwrotu za Wisłę, jego kariera wojskowa legła w gruzach. Powód był niecodzienny. O ile bowiem generał, powiadomił dowództwo o cofnięciu wojsk za Wisłę, to zapomniał już poinformować o wycofaniu się z wcześniejszego rozkazu. Poza tym sympatią nie darzył gen. Prittwitza, szef sztabu gen. płk Helmut von Moldke. Podpisał więc w trybie natychmiastowym, dymisję z dotychczas zajmowanych funkcji wojskowych, gen. Prittwitza oraz Waldersee. Ich miejsca zajęli generałowie Paul von Hindenburg i Erich Ludendorff. Z kolei o ich dotychczasowej sławie, oraz o roli jaką odegrali podczas pierwszej wojny światowej, chyba dzisiaj nikogo przekonywać nie trzeba. Niemniej jednak dwie krótkie uwagi. Po pierwsze, w momencie obejmowania przez gen. Hindenburga dowództwa 8 Armii, liczył on sobie 67 lat życia. Po drugie, 49-letni Ludendorff, wsławiony atakiem na Belgię, w dniu nominacji, został podniesiony do rangi szefa sztabu 8 Armii niemieckiej.

W bitwie pod Tannenbergiem zasłynęli:

wspomniany wyżej feldmarszałek Paul von Hindenburg (1847-1934), sławę i doświadczenie wojskowe zdobył podczas konfliktu Austrii i Prus w 1866 roku, umocnił je w związku z wojną francusko-pruską, toczoną w latach 1870-1871, pomimo niepowodzeń militarnych, dowodzonej przez niego armii, nie utracił autorytetu i dobrego imienia podczas pierwszej wojny światowej, jego kariera polityczna nabrała tempa, gdy w 1925 roku, został prezydentem, jedną z najgorszych decyzji podjętych przez Hindenburga, było powierzenie w roku 1933 Adolfowi Hitlerowi godności kanclerskiej duży udział w zwycięstwie Niemiec pod Tannenbergiem, miał generał Errich Ludendorff (1863-1937), jego prestiż wojskowy i polityczny rósł odkąd Hindenburg został mianowany naczelnym dowódcą armii niemieckiej, po zakończeniu pierwszej wojny światowej, opowiedział się za puczem Hitlera w 1923 roku, oraz głosił ideologię nacjonalistyczną oraz faszystowską, w latach późniejszych poróżniony z Hitlerem uczestnikiem wojny przeciw Turcji (1877 rok) był generał Aleksander Wasiliewicz Samsonow (1859-1914), po jej zakończeniu podniesiony do rangi generała majora, z kolei po wojnie japońsko-rosyjskiej, został Samsonow gubernatorem Turkiestanu, pomimo wielkiej przyjaźni jaką obdarzali go wojskowi kompanii, ale i szeregowi żołnierze, nie sprawdził się jako dowódca podczas bitwy pod Tannenbergiem, zakończył więc swoje życie decydując się na samobójstwo uznanym żołnierzem i dowódcą rosyjskiej armii był generał Paweł Rennenkampf (1845-1918), dla przebiegu bitwy pod Tannenbergiem zgubna okazała się być jego niechęć (zresztą odwzajemniona) do generała Samsonowa, panowie poróżnieni jeszcze pod Mukden (pobili się na kolejowym peronie) w ogóle ze sobą nie rozmawiali, ich relacje wzajemne, jako ludzi, ale nade wszystko jako żołnierzy, jako głównodowodzących, były zupełną odwrotnością dialogu pomiędzy Hindenburgiem i Ludendorffem, w 1915 roku Rennenkampf odszedł z wojska, w 1918 roku życie odebrali mu bolszewicy.

Natychmiast po uzyskaniu informacji, 22 sierpnia, Ludendorff oddalił się z frontu zachodniego, i udał się do kwatery głównej. Tam przeprowadził rozmowę z cesarzem, a następnie po spotkaniu z Moltkem, skierował się na wschód. W Hamburgu dołączył do niego Hindenburg. Tym samym spotkali się po raz pierwszy.

Na froncie, panowie generałowie nie tylko podzieli uwagi Joffmana, ale także natychmiast wprowadzili je w życie. Z jednej strony cieszyła Niemców dłuższa bezczynność Rennenkampfa, z drugiej zaś, obawy rodziły posunięcia Samsonowa. Szybko jednak zauważono, że wykonany przez Samsonowa manewr, stwarza armii niemieckiej szansę na atak. Za przyzwoleniem Hindenburga, Ludendorff, przegrupował 8 Armię tak, aby móc skutecznie zaatakować Samsonowa, wciąż sądzącego, że Niemcy są w defensywie.

24 sierpnia do działania przystąpił Ludendorff, Rennenkampf także. Niemcy zdecydowali się na niebezpieczny dla siebie krok. Do ewentualnej obrony Prus przed Rosją, wystawili jednie dwie brygady. Plan niemiecki przewidywał, że 26 sierpnia rozpocznie się zmasowany atak na wojska Samsonowa, celem przesunięcia ich na tyły i podwójnego okrążenia trzech korpusów wojska wewnątrz. Część żołnierzy Samsonowa podejrzewała Niemców o podstęp, i o swoich obawach poinformowała generała II Armii. Ten zakomunikował o wątpliwościach, co do ruchów wojsk niemieckich, kwaterę główną. Wobec pomysłu przystopowania "natarcia" na wojska niemieckie, rosyjski generał Żyliński kategoryczne zaprotestował.

Konfrontacja wojsk rosyjsko-niemieckich okazała się dotkliwa zwłaszcza dla tych pierwszych. Pomimo, że wykończeni, głodni, strudzeni wojennym życiem Rosjanie, stawiali czoła Niemcom. Katastrofą okazało się zupełne utracenie przez Samsonowa łączności z dowództwem. Ostatecznie generał II Armii popełnił błąd na który czekali Niemcy. Wycofał oddziały w kierunku północno-zachodnim, odsłaniając wnętrze pagórkowatego terenu armii przeciwnika. Dowództwo niemieckie chciało zamknąć Rosjan w potrzasku. I zamknęło. 28 sierpnia wojska flankowe Rosjan odcięto od serca II Armii. Działania zasadnicze wspierały pojedyncze jednostki niemieckie, chcąc tym samym zablokować i okrążyć nieprzyjaciela na tyłach. Dodatkowo pomocy armii Samsonowa, nie okazał ani Rennenkampf, ani Żyliński. Pozostawało skapitulować. Duma Samsonowa cierpiała, a jego prestiż wojskowy legł w gruzach. W jego przekonaniu nie pozostało nic innego jak popełnić samobójstwo. Tak też uczynił. 29 sierpnia udał się do lasu i odebrał sobie życie strzelając z rewolweru.

30 sierpnia był dla Niemców dniem żniw (określenie Hindenburga). W niewoli niemieckiej znalazło się tysiące żołnierzy rosyjskich (bilans strat rosyjskich: 30 tysięcy ofiar, 90 tysięcy - żołnierze w niewoli, zniszczenie 500 dział). Po stronie przeciwnej, na polu walki śmierć poniosło około 10-15 tysięcy żołnierzy. Hindenburg i Ludendorf zyskali sławę, jakiej nigdy wcześniej nie poznali. Zostali wzorami i autorytetami wojskowymi. Na froncie wschodnim dowodzili jeszcze przez dwa lata. Przeniesieni na front zachodni, nigdy już nie odnieśli równie spektakularnego sukcesu.