Ludzi żyjących współcześnie na Ziemi trapi szereg problemów, które wynikają z gwałtownego postępu cywilizacyjnego i rozwoju zaawansowanych technologii. Jednym z nich jest kwestia odpadów radioaktywnych (głównie plutonu i uranu), które w ogromnych ilościach wytwarzane są w trakcie produkcji broni atomowej oraz eksploatacji elektrowni jądrowych. O ile z innymi odpadami sprawa jest dosyć prosta, to w przypadku związków promieniotwórczych należy zachować szczególną ostrożność, by ich utylizacja przeprowadzona została w sposób właściwy, to znaczy taki, który nie będzie zagrażał ludzkiemu życiu i zdrowiu.
Problem związany z odpadami radioaktywnymi polega na tym, że nie da się ich usunąć, spalić, zniszczyć, tak by zupełnie przestały one istnieć. Jedynym rozwiązaniem jest odizolowanie ich od siedzib ludzkich w możliwie jak najbardziej dokładny sposób. Tu znów pojawia się kwestia miejsca, w którym taka akumulacja byłaby możliwa. Zważywszy na fakt, że ludzkość opanowała zdecydowaną większość powierzchni Ziemi nie jest to sprawa prosta. Ponadto podkreślić trzeba, że odpadów tych jest bardzo wiele, a ich ilość każdego roku się powiększa. W samych tylko Stanach Zjednoczonych w elektrowniach atomowych na utylizację czeka mniej więcej 30 tysięcy ton odpadów radioaktywnych, według szacunków rokrocznie ta ilość zwiększa się o kolejne 2 tysiące ton. Z problemem tych odpadów postanowiono poradzić sobie poprzez budowę specjalnego składowiska, a wybór miejsca padł na pasmo górskie Yucca Mountain w stanie Newada. Realizacja tego wysypiska nie została jeszcze zakończona, a jego oddanie do użytku planowane jest dopiero na rok 2015 i jest to najbardziej optymistyczny termin.
Ze składowaniem odpadów radioaktywnych związany jest jeszcze inny problem, który nie występuje w przypadku zwykłych odpadów. Otóż substancje jądrowe, a zwłaszcza pluton i uran wymagają specjalnego zabezpieczenia, które nie dopuściłoby do ich przejęcia przez niewłaściwe osoby. Wejście w posiadanie plutonu i uranu daje możliwość wyprodukowania broni masowego rażenia, jeśli substancje te stały by się własnością organizacji terrorystycznych mogłoby dojść do tragedii o zasięgu globalnym. Dlatego przy planowaniu i budowie ich składowisk tyle uwagi poświęca się różnorodnym zabezpieczeniom mając na uwadze zarówno środowisko przyrodnicze jak i kwestie społeczne i geopolityczne.
W stanach zjednoczonych problem radzenia sobie z odpadami radioaktywnymi jest szczególnie żywo dyskutowany. W czasie trwania kadencji prezydenckiej Billa Clintona rozważane były dwa pomysły na radzenie sobie ze śmieciami radioaktywnymi. Żaden jednak z tych pomysłów nie był idealny. Pierwszy zakładał łączenie plutonu oraz innych pierwiastków promieniotwórczych połączyć z jakimś innym materiałem (np. szkłem, masą ceramiczną) i w ten sposób zabezpieczyć szkodliwe związki przed rozprzestrzenianiem się. Pomysł ten był tylko w pewnej części dobry; co prawda takie rozwiązanie zapobiegało emisji plutonu i innych pierwiastków, jednak nie likwidowało ich promieniotwórczych właściwości. W związku z tym tego typu stopy nadal stanowiłyby niebezpieczeństwo dla organizmów żywych znajdujących się w ich pobliżu. Należałoby zatem wyznaczyć miejsce składowania tak przetworzonych odpadów, by umieścić je jak najdalej siedzib ludzkich. Innym problemem jaki wiążę się z analizowanym pomysłem jest jego olbrzymia kosztowność. Obliczono, że stopienie ze szkłem dwudziestu kilogramów plutonu będzie kosztować państwo około 1,4mld dolarów, co jest sumą olbrzymią, zważywszy na fakt, że na utylizacje czekają setki tysięcy ton tego typu odpadów.
Alternatywą dla powyższego pomysłu była koncepcja zespalania plutonu z tlenkiem uranu. Tak uzyskana substancja (mixed oxide) mogłaby zostać wykorzystana powtórnie w reaktorach stosowanych w przemyśle (w elektrowniach jądrowych). Zadanie to jedynie w teorii wydaje się być proste, ponieważ elektrownie jądrowe nie są przygotowane technicznie do działania w oparciu o tego typu związki. Wiązałoby się to zatem z koniecznością przebudowy wszystkich elektrowni atomowych w Stanach Zjednoczonych, co także stanowi niebagatelny koszt dla budżetu państwa. Przy rozważaniu tego pomysłu podkreślano również, że wiąże się on ze zwiększonym ryzykiem kradzieży pierwiastków promieniotwórczych, które mogłyby zostać wykorzystane w niewłaściwy sposób przez osoby niepowołane. Oprócz tego powtórne wykorzystanie trujących związków wcale nie oznacza ich likwidacji, a jedynie odsunięcie w czasie momentu podjęcia decyzji o dalszym ich losie.
Od pewnego momentu rozważany jest również inny, podobnie jak poprzednie kontrowersyjny pomysł na pozbycie się odpadów radioaktywnych. Pomysł ten zakłada składowanie tychże odpadów w największych głębiach morskich, w których życie jest praktycznie niespotykane. Obszary te pozbawione są świata roślinnego i zwierzęcego, także działalność człowieka nie dociera aż tak głęboko. Koncepcja ta wzbudza jednak ogromne kontrowersje i aby mogła zyskać choć częściową akceptację należy rozważyć wszystkie plusy i minusy związane z takim unieszkodliwieniem promieniotwórczych odpadów.