Ferdydurke

Witold Gombrowicz

Problematyka

„Ferdydurke” Gombrowicza to oniryczna opowieść o dojrzewaniu, a w zasadzie ponownym dojrzewaniu w czasach przemian społecznych, mieszania idei i klas. Autor podejmuje się zadania psychologicznej i filozoficznej analizy różnych sytuacji, w których znajduje się człowiek. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy człowiek jest w stanie uciec od formy, czyli gotowego wzorca zachowań, który go ogranicza. W „Ferdydurke” pojawiają się pojęcia „gęby” (maski, którą człowiek zmienia z zależności od sytuacji i innych ludzi), „pupy” i „upupiania” (zdziecinnienia i infantylizacji człowieka), wspomnianej „formy” oraz „łydki” (symbolu młodości i nowoczesności). Nie jest jasne, czy cały utwór jest snem Józia, czy jawą.

Józio – główny bohater sądzi, że napisanie książki pozwoli mu osiągnąć upragnioną dojrzałość, ale okazuje się, że krytycy mają go nadal za głupiego, za to udało mu się zyskać przychylność mniej wykształconej części czytelników. Twierdzi jednak, że przecież najbardziej naturalna jest tęsknota człowieka do młodości, a nie do dojrzałości. Podczas gdy jedni chylą przed nim czoła, inni wytykają błędy. W końcu profesor Pimko odsyła go do szkoły. Paradoksalnie szkoła nie wnosi nic dobrego do życia młodzieńca, ponieważ nie opiera się na myśleniu i zdobywaniu prawdziwej wiedzy i dojrzałości, tylko na wkuwaniu na pamięć pustych regułek i stosowaniu się do bezsensownych zasad. Nauczyciele nie uczą chłopców myślenia i wnioskowania, oczekując bezmyślnego powtarzania utartych frazesów. Wymowne są zresztą wypowiedzi dyrektora Piórkowskiego, którego celem jest nie edukacja, tylko wypełnienie uczniami wolnych miejsc w szkole, a idealne grono pedagogiczne to takie, które się nie wychyla poza ustalone ramy i im bardziej jest nudne, tym lepiej.

Co więcej, szkoła nie kształtuje w chłopcach prawidłowych postaw, a wręcz zachęca do złego zachowania. Dowodzi temu Pimko, twierdząc, że nie ma nic złego w używaniu brzydkich słów przez uczniów, ponieważ i tak nie rozumieją ich sensu. Tym samym infantylizuje uczniów, zamiast oduczać ich naiwności. W języku Gombrowicza zabieg ten nazywany jest wspomnianym wcześniej upupianiem. Co więcej, potraktowanie trzydziestolatka jak szesnastolatka i zaprowadzenie go do szkoły było również upupieniem. Józio zresztą kończy powieść tezą, że od pupy nie ma ucieczki, podobnie jak od gęby.

Bohater poznaje różne światy, ale w każdym rządzą pozory i maski. To właśnie gombrowiczowska gęba jest pozą, jaką każdy człowiek na siebie ubiera ze względu na pochodzenie, przekonania i okoliczności, w jakich się znajduje. Gęby posiadał każdy w szkole, w której dyrektor udawał, że działa dla dobra uczniów, nauczyciele głosili wyuczone tezy, których nie potrafili rzeczowo obronić, a uczniowie ubierali gębę pozornie niegrzecznych, aby udowodnić swoją dojrzałość. Syfon, który wierzył w ideały, przegrał z Miętusem, który przywdział gębę twardziela, a w głębi duszy marzył o przyjaźni z parobkiem. Trzeba jednak pamiętać, że i Syfon nie uciekł od gęby kujona i klasowego lizusa.

Kolejnym światem, jaki poznał Józio, był nowoczesny dom Młodziaków. Również tutaj każdy ma swoją gębę i gra takiego, jakim chce być postrzegany. Gombrowicz mocno przejaskrawił postać Młodziakowej, której nowoczesna gęba jest tak absurdalna, że aż śmieszna. Młodziakowa nieustannie usiłuje potwierdzać swoją nowoczesność, gardząc tradycją, aż wpada we własne sidła podczas obiadu. Namawia córkę do nowoczesnego prowadzenia się, a nawet zajścia w ciążę bez ślubu. Józio wyśmiewa to jednym słowem „Mamusia”, co powoduje salwę nieopanowanego śmiechu u Młodziaka, który do nowoczesnych poglądów żony ma raczej umiarkowany stosunek.

Wreszcie trzeci obszar, czyli świat tradycyjnych wartości pokazany zostaje w ostatniej części powieści, gdy Józio wraz z Miętusem trafiają do posiadłości wiejskiej ciotki Hurleckiej. Wujostwo trzyma się tradycyjnych zasad i dba o należyte stosunki ze służbą. Jest tu jasne, kto jest panem, a kto poddanym. Okazuje się jednak, że również w Bolimowie każdy ma gębę, bo będąc dziedzicem, należy dbać o gębę władcy, aby dla wszystkich układ sił nie budził wątpliwości. Wuj — gębę tchórza, który wystraszył się dzika — skrzętnie ukrywa gębą wielkopańską. Podobnie chłopi – między sobą wyśmiewają się z państwa, ale w ich towarzystwie posiadają gębę służalczą i uległą. Sytuacja się zmienia wraz z wydarzeniem wywołanym przez Miętusa, który zresztą gębę warszawskiego ucznia zamienił na nieudolną gębę wieśniaka, zbratawszy się z wymarzonym parobkiem.

Od gęby nie ma ucieczki, co sam pisze Gombrowicz w ostatnich słowach „Ferdydurke”. Jedyne, co można zrobić, to zmienić gębę na inną, ale zawsze będzie to nieszczęsna gęba, poza i sztuczna kreacja człowieka. Podobnie jest z pupą, od której w ogóle nie da się uciec. Symbolicznie rzecz ujmując — pupa na niebie zastępująca słońce i księżyc, niemal śledzi Józia i Zosię.

Analizując „Ferdydurke”, trzeba pamiętać, że ważna jest tu także kwestia formy. To ona stoi u podstaw podziałów społecznych, których granice w czasach Gombrowicza zaczęły migrować wraz z chłopstwem, szukającym lepszego życia w mieście. Warszawa pokazana jest jako kocioł różnorodności, zlepek warstw społecznych, które nie do końca jeszcze potrafią się wzajemnie akceptować w nowym wydaniu. Miętus na przykład z obrzydzeniem patrzy na parobków udających studentów, a nowoczesny Kopyrda wydaje się dziwny, nie zajmując stanowiska w klasowych sporach. Zmiany, które zachodzą w ludziach, wiążą się także z próbą wyjścia z formy, ponieważ sama zmiana gęby nie jest tu wystarczająca. Młodziakowa próbuje wyjść z formy tradycji, przyprawiając sobie gębę nowoczesności, ale trudno jej działania nazwać udanymi. Zamiast wyjścia z formy widać groteskę i to dość wypaczoną.

Warto także zwrócić jeszcze uwagę na fakt, iż Gombrowicz bawi się w swoim utworze słowem, czemu daje wyraz w choćby we fragmentach, w których wysyp słów jest tak duży i nielogiczny, że nabiera nowego sensu. Wystarczy przywołać opis drogi do szkoły: „Idiotyczna, infantylna pupa paraliżowała, odbierając wszelką możliwość oporu; pędząc truchtem obok kolosalnego, który sadził wielkimi krokami, ani rusz nie mogłem z pupą. Żegnaj, Duchu, żegnaj – rozpoczęte dzieło, żegnaj formo własna i prawdziwa, witaj, witaj, formo straszna, infantylna, zielona i niewypierzona! Banalnie zbelfrzony drobię u boku belfra olbrzymiego, który bełkocze jeno: – Cip, cip, kurka… Zasmarkany nosek… Kocham, e, e… Człowieczek, maluś, maluś, e, e, e, cip, cip, cip, cipuchna, Józio, Józio, Józiunio, Józieczek, male, male, cip, cip, pupcia, pupcia, pcia…”. Przytoczony zlepek słów obrazuje absurdalność sytuacji, w której znalazł się Józio. Nie bez powodu pojawia się tu „pupcia”, bo właśnie w tym momencie bohater został upupiony przez belfra, zinfantylizowany poprzez groteskowe zachowanie Pimko.

„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza prowadzi czytelnika do świata zupełnie nieoczywistego, poplątanego, pełnego nonsensów, gdzie prawda miesza się z fikcją, powaga obraca w żart, a filozoficzne rozważania bywają bliskie grotesce. Pomieszanie obecne jest na niemal każdej płaszczyźnie utworu — łącznie z warstwą językową — i wydaje się, jakby nie było tu żadnych pewników, nie licząc sloganów, wygłaszanych przez belfrów (słynne: „Słowacki wielkim poetą był”). Opowieść Józia przeplatana jest dygresjami samego autora i fragmentami omawianymi przez narratora. Gombrowicz tłumaczy to w jednej z wypowiedzi na temat utworu koniecznością połączenia „urojonej fabuły” z „prywatną rzeczywistością”.

Badacze literatury twierdzą, że najlepszym komentatorem dzieł Gombrowicza był właśnie sam Gombrowicz. Podobnie sprawa wygląda z „Ferdydurke”, z którego bronił się i które oceniał autor już w samej treści utworu w rozdziałach „Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego” oraz „Przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego”. W pierwszym z nich tłumaczy się z konieczności dopowiedzenia i przedstawienia własnego stanowiska na temat sztuki, artystów i krytyków. Gombrowicz nie kryje niechęci do tych ostatnich i twierdzi, że podział na artystów i resztę świata jest niesłuszny, ponieważ w każdym człowieku kryje się artysta. Dodaje, że utwór literacki nie musi być pisany według zasad przyjętych przez krytyków, tylko powinien wyrażać artystę. Co więcej, Gombrowicz staje na stanowisku, że sztuka przyprawia pupę twórcom. W jednym z artykułów do „Wiadomości Literackich” autor przyznaje, że „Ferdydurke” jest jednocześnie krytyką i autokrytyką. Gombrowicz nie kryje własnych niedoskonałości i lęków. W utworze porusza tematykę infantylizmu i niedojrzałości, ale także w każdym z miejsc akcji – zatem w szkole, u Młodziaków i w Bolimowicach – ukazuje epokę gwałtownych przemian, z którą społeczeństwo nie nadąża się mierzyć.

Jak sam twierdzi, najważniejsze jest poszukiwanie formy, która pomoże człowiekowi zrozumieć świat i zasymilować się z nim. Z drugiej strony to właśnie forma w pewien sposób ogranicza człowieka, będąc jego sposobem myślenia, mówienia czy zachowania. Na formę wpływa także kultura, wiara lub ideologia, która go otacza. W efekcie człowiek walczy z własną formą, która prowadzić może wręcz do degradacji. Przykładem może być Filidor i anty-Filidor – dwóch profesorów, którzy zamknięci w swej naukowej formie zatracają się na tyle, że ich działania wydają się dziecinne i ostatecznie prowadzą do śmierci pani Filidor i Flory.

Gombrowicz twierdzi także, że człowieka kształtuje nie tyle środowisko, w którym przebywa, co drugi człowiek. To, jaką gębę przyjmuje bohater, zależy od osób, z którymi ma do czynienia. Co więcej, autor pokazuje, jak potężna w skutkach jest presja grupy, która nie tylko przyprawia gębę, ale wręcz determinuje zachowanie jednostek i upupia. Przykładem może być choćby opowieść o Filibercie i infantylnym zachowaniu publiczności, która skacze sobie na głowy. Każda kolejna osoba, która to robi, jest ośmielona czynami poprzedniej. Innymi słowy – nawet absurdalne zachowania stają się akceptowalne, bo usprawiedliwia je postępowanie drugiego człowieka. Podobnie zresztą dzieje się w szkole, w której uczniowie są podzieleni na chłopców i chłopięta, przybierając pod presją grupy odpowiednią gębę. Wyjątkiem jest Kopyrda, który nie staje po żadnej stronie, ale i on nie uciekł od gęby, przyjmując pozę nowoczesnego chłopaka.

„Ferdydurke” Gombrowicza jest ni to snem, ni jawą. Czytelnik do końca nie ma pewności, czy uczestniczy w śnie, w który bohater zapada w pierwszym rozdziale, czy wręcz przeciwnie – autor pokazuje skrzywioną rzeczywistość, w której jednostka ludzka musi się odnaleźć, dlatego na plan pierwszy wychodzą problemy natury psychologicznej i filozoficznej. Utwór zamknięty jest w ramy porwania, ponieważ na wstępie Pimko niejako porywa Józia, decydując o jego powrocie do szkoły, a w ostatnim rozdziale bohater porywa Zosię i ucieka z nią z Bolimowic. Porwanie z kolei nierozerwalnie wiąże się z ucieczką. Józio przez wszystkie swoje przygody próbuje umknąć przed pupą i gębą, aby w ostatnich słowach powieści zrozumieć, że ucieczka przed jednym i drugim nie jest możliwa.

O Gombrowiczu można powiedzieć – parafrazując samego mistrza – że wielkim pisarzem był. Jego twórczość czytana jest do dziś na całym świecie, a stawiane pytania wydają się niezmiennie aktualne. Być może nawet można pokusić się o stwierdzenie, że w dzisiejszych czasach gęba i pupa mają jeszcze większy wydźwięk, niż w dwudziestoleciu międzywojennym, a powtarzane wokół modne zapewnienia o „byciu sobą” są niczym innym, jak tylko kolejną gębą i próbą ucieczki od formy.

Potrzebujesz pomocy?

XX-lecie (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.