Opowiadanie „Miejsce” Andrzeja Stasiuka prowadzi narrator, który bliżej się nam jednak nie przedstawia. Cała uwaga odbiorcy zostaje bowiem skoncentrowana na opisywanym przez niego miejscu. Narrator przechadza się po tym miejscu, kiedy zaczepia go przechodzień, turysta z aparatem i pyta, co się stało w tym miejscu. Okazuje się, że stała tutaj niegdyś cerkiew, którą w pewnym momencie postanowiono rozebrać.
Pytanie przechodnia pobudza jednak narratora do snucia opowieści o samej budowli i historii jej powstania. Opisy narratora są bardzo szczegółowe. Turysta dowiaduje się, jakich materiałów użyto do budowy. Narrator snuje także swoje przypuszczenia. Jako że cerkiew była drewniana, a transport drewna nie był prosty, pada teza o tym, że budowa musiała rozpocząć się zimą, kiedy po śniegu łatwiej było przetransportować drewno na budowę. Narrator mówi o wycince szeregu drzew, przypuszcza, jak trudne musiało być to zadanie, jak wiele pracy od budowniczych wymagało postawienie tej cerkwi. Narrator mówi, że od rdzennych mieszkańców dowiedział się, jak trudne były dawniej zimy w tej okolicy.
Obserwacja miejsca pozostałego po rozebranej cerkwi skłania narratora do snucia dalszych przypuszczeń. Próbuje on między innymi odtworzyć układ budowli, ułożenie wrót, witraży, zastanawia się, jak musiał być ustawiony ikonostas. Nieznajomy turysta staje się niemym świadkiem snucia tej opowieści. W międzyczasie dowiadujemy się, że fotografuje on fragment, który został po cerkwi. Ruch ten jeszcze bardziej napędza narratora do snucia kolejnych wyobrażeń o wyglądzie i zapachu drewna zwożnego na budowę. Kolejne przypuszczenia dotyczą sposobu układania podłogi. W końcu narrator zastanawia się także, w jaki sposób w świątyni umieszczony został kamień węgielny. Te refleksje nagle stają się jednak nieco bardziej ogólne.
Mowa jest już nie tylko o tej konkretnej cerkwi, ale o wszystkich świątyniach. Narrator uważa, że interesująca w szczególności jest nie tyle sama architektura, a to, co we wnętrzu świątyni – obrazy czy święte przedmioty, wyposażenie. Narrator jest przekonany, że elementy takie jak tabernakulum czy znajdujące się za ołtarzem ikony musiały przyciągać uwagę. Mówiący wyobraża sobie, jak przez lata budynek służył wiernym. Mówi o przyciągającym uwagę monumentalnym wyglądzie cerkwi, która do samej rozbiórki zachowała swój wyjątkowy charakter.
Narrator zaczyna snuć opowieść o upadku świątyni. Mówi o problemach z wilgocią, niszczeniu drewnianej konstrukcji, podmywaniu fundamentów. Wszystko to sprawiło, że w pewnym momencie cerkiew zaczęła się chylić ku ziemi. Plan architektów był taki, że przeniosą ją do muzeum. Element po elemencie. Narratorowi nie podoba się jednak ta koncepcja. Uważa bowiem, że wyjątkowego charakteru takiej budowli, związanej silnie z miejscem, w którym powstała, po prostu nie da się odtworzyć gdzie indziej, a do tego jeszcze w muzeum. W końcu jednak mówiący zaczyna wątpić we własne słowa, podaje w wątpliwość to, czy cerkiew została gdzieś przeniesiona, czy może w ogóle jej nie było, a tylko on wyobraził sobie ją jako symbol zjednoczenia tutejszej społeczności.
Narrator „Miejsca” Andrzeja Stasiuka na pytanie przechadzającego się obok turysty zaczyna snuć opowieść o miejscu, w którym się znajduje. Pytający, chce wiedzieć, co się tutaj stało. Dowiaduje się więc od narratora, że jeszcze do niedawna stała tutaj cerkiew. Po tej informacji następuje rekonstrukcja świątyni połączona ze snuciem wyobrażeń na jej temat.
Narrator mówi o drewnie zużytym do budowy i jednocześnie podaje swoje przypuszczenia na temat tego, jak zostało ono w zimie tam przetransportowane, jaki musiał to być wysiłek, jak drewno pachniało. Dalej pojawia się opis potencjalnego wnętrza świątyni: układu budowli, ikonostasu, witraży. W międzyczasie turysta fotografuje przestrzeń. Narrator zaś ciągnie swoją opowieść o rodzaju podłogi i innych szczegółach budowy cerkwi. W końcu dochodzi do wniosku, że wszystkie świątynie najciekawsze są w środku, że przedmioty takie jak ikonostas czy tabernakulum muszą po prostu przyciągać uwagę. Narrator wyobraża sobie setki wiernych przez lata przechodzących przez tę budowlę. W końcu podkreśla jej wyjątkowy charakter i znaczenie dla lokalnej społeczności.
Przechodzi jednak także do opowieści o rozbiórce. Mówi, że świątynia z czasem zaczęła niszczeć. Atakowała ją wilgoć, kruszyły się fundamenty, chwiała się jej drewniana konstrukcja. W efekcie wszystko to skłoniło konstruktorów do rozbiórki. Cerkiew element po elemencie miała zostać przeniesiona do muzeum, co jednak według narratora było błędem. Bo przecież związku z miejscem nie da się odtworzyć w innym miejscu. Na koniec jednak narrator zaczyna wątpić we własne słowa, w to, czy rzeczywiście przeniesiono cerkiew, w jej autentyczną obecność w tym miejscu. Pojawia się pytanie, czy to tylko niewyobrażony symbol miejsca jednoczącego lokalną społeczność.
- Narrator przedstawia miejsce po rozebranej świątyni
- Pojawia się turysta, który pyta narratora, co się stało w tym miejscu.
- Narrator zaczyna snuć rozważania dotyczące początków powstania cerkwi i wyzwań związanych z jej budową.
- Mówiący wyobraża sobie, jak mogła wyglądać świątynia w środku.
- Narrator podkreśla wagę świątyni dla okolicznych mieszkańców.
- Pojawia się opis niszczenia świątyni, któremu nie udaje się zapobiec.
- Narrator informuje o rozbiórce cerkwi i jej przeniesieniu do muzeum.
- Opowiadanie wieńczą rozważania o wyobraźni, czasie i przemijaniu.
Bohaterowie „Miejsca” Andrzeja Stasiuka są nam bliżej nieznani. Pierwszą jest narrator, który zdaje się żywo reagować na historię miejsca, rekonstruować ją. Druga postać to przypadkowy turysta. O jednym i drugim trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć. To nie oni się tutaj jednak liczą, tylko miejsce.
Trudno ustalić jest dokładny czas akcji opowiadania „Miejsce” Andrzeja Stasiuka, ale wydaje się, że są to czasy współczesne wydaniu całego tomu „Opowieści galicyjskich”, z których pochodzi to opowiadanie. Mowa więc o roku 2001.
Akcja z pewnością rozgrywa się nie wcześniej niż w roku 1993, bo wtedy doszło do rozbiórki cerkwi. W opowiadaniu nie mamy także szczegółowej lokalizacji miejsca, natomiast biografia Stasiuka i jego historia pozwala domniemywać, że miejsce akcji to wieś Czarne.
Andrzej Stasiuk w opowiadaniu „Miejsce” rekonstruuje w pewnym sensie własną historię. Opisuje bowiem losy cerkwi grekokatolickiej pw. św. Dymitra Męczennika, która w 1993 roku została przeniesiona do skansenu w Nowym Sączu ze wsi Czarne, w której była wybudowana. Okazuje się, że pisarz przez prawie 7 lat opiekował się tą cerkwią i dokonywał napraw w niszczejącej w szybkim tempie świątyni. Opowiada o tym zresztą wprost w filmie dokumentalnym „Człowiek zwany Świnia” w reżyserii A. Czerneckiej i D. Pawelca. W filmie pisarz oprowadza dokumentalistów po miejscu, na którym stała cerkiew, co wprost właściwie przypomina narrację z opowiadania „Miejsce”.
„Miejsce” Andrzeja Stasiuka, pochodzące z tomu „Opowieści galicyjskie” to opowiadanie, a więc forma literacka, która wyróżnia się:
- ograniczoną długością,
- syntetycznym przedstawienie historii,
- wyrazistą fabułą z głównym wątkiem,
- narracją najczęściej prowadzoną w czasie przeszłym, z zachowaniem obiektywnego, dość bezstronnego sposobu opowiadania.
„Miejsce” Andrzeja Stasiuka z pewnością jest opowieścią o przemijaniu, o upływie czasu, o nieustającej zmianie. Wydaje się jednak, że pisarz tej dynamice przeciwstawia miejsce, które staje się splotem różnych czasów, perspektyw, historii. Szczegółowe, choć w pewnym sensie wyobrażone przez narratora, opisy zdają się nie tyle eksploracją samej przestrzeni, co ducha czasów, który razem z przeniesioną cerkwią uleciał z tego miejsca.
Narrator "Miejsca" tropi jednak w pewnym sensie ślady tej historii, stara się więc ją przywrócić nowemu pokoleniu, którego znakiem staje się ten praktycznie zupełnie bierny w całej sytuacji opowiadania turysta. To bardzo ciekawy obraz, który stara się przywołać miniony czas, pokazać jego znaczenie, odzyskać go, a więc i odzyskać historię.
Andrzej Stasiuk urodził się 25 września 1960 roku w Warszawie. To uznany polski prozaik, poeta, a także eseista i dramaturg. Wydalono go z wielu szkół – liceum, technikum i szkoły podstawowej. Jako 20-latek zaangażował się politycznie w walkę z władzą, zdezerterował z wojska. Został za to osadzony w więzieniu na pół roku. Po 1986 roku wyjechał z Warszawy i zamieszkał w Wołowcu w Beskidzie Niskim, gdzie mieszka do tej pory.
Jest to niewątpliwie jeden z najbardziej uznanych w Polsce współczesnych autorów. Otrzymał nagrody: Fundacji Kultury (1994), Fundacji im. Kościelskich (1995), im. S.B. Lindego (2002), Nagrody im. Arkadego Fiedlera "Bursztynowy Motyl" (2007). W końcu otrzymał także nagrodę NIKE w 2005 r. za "Jadąc do Babadag". Razem z Moniką Sznajderman (prywatnie żoną Stasiuka) prowadzi uznane w Polsce Wydawnictwo Czarne.
Zadebiutował zbiorem "Mury Hebronu" w 1992. Potem przyszedł czas między innymi na "Opowieści galicyjskie" w 1995 roku i nominowaną do NIKE "Duklę" z 1997.
Z Jurijem Andruchowyczem napisał w 2000 roku "Moja Europa. Dwa Eseje o Europie zwanej Środkową". Z Olgą Tokarczuk i Jerzym Pilchem "Opowieści wigilijne" w tym samym roku. "Jadąc do Babadag" z 2004 rok później dostało nagrodę NIKE. Dużym echem odbił się "Dojczland" z 2007, a także "Dziennik pisany później" z 2010 roku.
Tytuł „Miejsce” bardzo wyraźnie wskazuje na głównego bohatera opowiadania. Nie jest nim narrator, nie jest turysta, nie jest nawet rekonstruowana przez opowiadającego cerkiew, a to miejsce, na które właśnie on patrzy i które prowokuje do ponownego uruchomienia pracy pamięci. To wyjątkowo mocny tytuł, który nie pozostawia wątpliwości, na co czytelnik ma zwracać uwagę. Miejsce staje się tutaj splotem czasów, różnych perspektyw, dyskursów kulturowych, sposobów widzenia i opowiadania.