Spis treści:

Eksplozja gwiazdy na polskim niebie. Kiedy wybuchnie T Coronae Borealis?

W komunikacie z 27 lutego NASA poinformowała, że właściwie w każdej chwili możemy być świadkami niezwykłego zjawiska – eksplozji gwiazdy. Według przewidywań naukowców wydarzy się to najpóźniej we wrześniu, choć równie dobrze dodatkowa gwiazda może pojawić się na niebie już dzisiejszej nocy.

Skąd taka pewność i dokładność, zwykle niespotykana w kontekście tego typu zjawisk? Mamy do czynienia ze szczególnym przypadkiem "nowej powrotnej" – podwójnego układu, na który w tym przypadku składa się czerwony olbrzym i biały karzeł. Do tej pory udało się wykryć zaledwie 5 takich obiektów w całej galaktyce – 5 na 200-300 miliardów gwiazd!

W układzie T Coronae Borealis mamy do czynienia z czerwonym olbrzymem w schyłkowej fazie życia gwiazdy. Na tym etapie jej zewnętrzne warstwy są bardzo napompowane i słabiej związane grawitacyjnie z jądrem. To pozwala opadać im na drugą gwiazdę w układzie, a dokładniej pozostałości po wybuchu starszego obiektu, który po wyczerpaniu paliwa dla zachodzących wewnątrz reakcji jądrowych zmienił się w białego karła – kosmiczne szczątki.

Zobacz też: "Rogata" kometa widoczna na polskim niebie. Kiedy ją obserwować?

Gazy opadają na powierzchnię nieaktywnej gwiazdy. Im grubsza warstwa, tym większe ciśnienie wewnątrz. W pewnym momencie dochodzi do osiągnięcia masy krytycznej i inicjacji reakcji termojądrowej – właśnie to powinniśmy zobaczyć w najbliższych tygodniach.

W bardzo rzadkich przypadkach opisany powyżej proces powtarza się regularnie – te wyjątkowe w skali kosmicznej układy nazywamy nowymi powrotnymi.

Poprzednie eksplozje w Koronie Północy. Na nich bazują naukowcy z NASA

Po raz pierwszy wybuch w tym układzie zaobserwowano w 1866 roku, choć sam układ (z pomocą teleskopów) udało się dostrzec już wcześniej. Nie było to łatwe, bo różnica w jasności między momentem eksplozji a okresem (względnego) spokoju jest ogromna.

Przez większość cyklu, czyli niemal 80 lat, układ T Coronae Borealis "świeci" z siłą 10 magnitudo (m). Dla laików jednostka ta jest nieco nieintuicyjna – im jaśniej świeci dany obiekt, tym niższe magnitudo. Dla porównania magnitudo Słońca wynosi – (minus) 26,7, Księżyca w pełni –12,7, a Syriusza (najjaśniejszej gwiazdy dla obserwatora znajdującego się na Ziemi) –1,46.

W momencie eksplozji magnitudo układu powinno wynieść 2 (wobec standardowych 10). Będzie więc porównywalne z magnitudo Gwiazdy Polarnej.

Ostatni raz rozbłysk w tym regionie nieba obserwowano w 1946 roku. Wcześniej, w 1938 roku, zaobserwowano niewielki spadek magnitudo (czyli "pojaśnienie" gwiazdy), a na ok. rok przed wybuchem nagłe "pociemnienie" (wzrost wartości magnitudo). 

Poznaj: Kobiety w nauce. Czym zasłynęły wybitne polskie naukowczynie?

Identyczną aktywność NASA obserwuje od 2015 roku, kiedy magnitudo układu spadło z 10,5 do 9,2. W kwietniu ubiegłego roku magnitudo wzrosło z kolei do 12,3.

Niemal idealnie pokrywa się to z obserwacjami prowadzonymi prawie 90 lat temu i właśnie dlatego astronomowie mówią o zbliżającym się wybuchu z rzadko spotykaną w środowisku naukowym pewnością.

W ramach ciekawostki trzeba dodać, że opisywany układ znajduje się ok. 3000 lat świetlnych od Ziemi. Rok świetlny to odległość, jaką w ciągu roku przebywa światło w próżni – jakieś 9,5 biliona kilometrów (razy 3000). Wybuch, który najprawdopodobniej dostrzeżemy gołym okiem już w najbliższych tygodniach w rzeczywistości miał więc miejsce 1000 lat przed Chrystusem. 

To dość niezwykłe, dzięki analizie i porównaniu schematów jasności gwiazdy naukowcy w pewien sposób wyprzedzili...prędkość światła.

Gdzie wypatrywać wybuchu gwiazdy? Między Wegą i Arkturem

Kiedy nastąpi eksplozja "dodatkowa gwiazda" na kilka dni pojawi się w konstelacji Korony Północnej, którą z naszej perspektywy można dostrzec między dwiema jasnymi gwiazdami – Arkturem i Wegą.

stellarium corona borealis
W razie kłopotów ze zlokalizowaniem T Coronae Borealis najlepiej skorzystać z darmowego, interaktywnego atlasu nieba – Stellarium /fot. stellarium-web.org

Przez cały rok pozorna wędrówka tego gwiazdozbioru po niebie przebiega niemal tak samo – w godzinach wieczornych pojawia się on w pobliżu horyzontu na kierunku wschodnim i w miarę upływu nocy "przemieszcza" się w kierunku zenitu. 

Obserwacje najlepiej planować więc w okolicach północy, a nawet jeszcze później. Wtedy interesujący nas obszar będzie najwyżej na niebie, czyli najdalej od linii widnokręgu "zanieczyszczonej" światłem miast, latarni czy poświatą odbijanych w atmosferze promieni, które docierają do naszych oczu, nawet kiedy Słońce znajduje się pod horyzontem.

Źródła: www.blogs.nasa.gov; www.space.com; www.stellarium-web.org; bryk.pl

Marcin Szałaj

Czytaj także:

Tajemnice tetrapodów. Węże i ptaki to czworonogi?

Gdzie była kręcona „Diuna”? Niezwykłe miejsca z planu filmowego

Zamek we Wleniu najstarszy w Polsce. Co ma wspólnego z wulkanami?