"Rozmowy o etyce" autorstwa Zbigniewa Szawarskiego stanowi niezwykle absorbujący i frapujący zbiór felietonów opublikowanych w okresie burzliwych lat osiemdziesiątych, przede wszystkim na łamach czasopisma "Wychowanie Obywatelskie". Autor tworzy pewnego rodzaju systematyzacje oraz zbiór w formie książkowego monolitu i w związku z tym wyznaczył sobie trzy zasadnicze cele.
Za pierwszy, obrał zaprezentowanie odbiorcy pewnej elementarnej wiedzy o znaczeniu i definicji pewnych na ogól wykorzystywanych w dyskursach powszechnych terminów etycznych. Za drugi cel przyjął ukazanie charakterystycznych sporów i antagonizmów moralnych, jakie mają miejsce w szarym, powszednim życiu przy jednoczesnym zaakcentowaniu przede wszystkim wykorzystywanej w nich argumentacji. I w końcu trzeci cel, pod którym kryje się ogólnikowe nakreślenie zrębu systemu aksjonormatywnego którym winniśmy się posługiwać, funkcjonując w takim społeczeństwie, w którym przyszło nam żyć.
Za adresata jego publikacji obiera autor przede wszystkim tych, którzy parają się przedmiotem edukacja obywatelska, a zatem nauczycieli i uczniów. Stojąc na stanowisku, iż nie istnieje możliwość bycia wzorowym obywatelem swego państwa pośród osób, które nie są mądrymi i dzielnymi ludźmi jako motto swojej publikacji przyjmuje klasyczne zapytanie sokratejskie: "Czy dzielności można się nauczyć?
Zbigniew Szawarski dokonał tematycznego podziału swojej publikacji, a jego efektem jest pięć rozdziałów zatytułowanych kolejno : "Znaczenia", "Argumenty", "Wychowanie obywatelskie", "Sumienie i konflikty moralne", "O pojęciu wychowania moralnego", w których rozszerza mnogość złożonych i skomplikowanych tematów.
W pierwszym z rozdziałów zatytułowanym "Znaczenia" prowadzi rozmyślania, których przedmiotem jest pochwała mądrości, godności, porusza także problem "bycia szczęśliwym", wypowiada się na temat zaufania, poczucia odpowiedzialności oraz dokonuje analizy nad "anatomią przyjaźni". Precyzuje ludzkie "strefy prywatności", naucza tego, jak "znosić cierpliwie coś, czego nie lubimy", unaocznia mechanizmy "protekcji" oraz omawia on zjawisko "przemocy w życiu codziennym". W kolejnych akapitach tego rozdziału stawia on pytanie, które brzmi: "czy jesteśmy wolni?", a także precyzuje "prawa i obowiązki człowieka i obywatela". Zakończenie rozdziału to wnikliwa refleksja nad uczuciami "nienawiści" i "arogancji" , spotykanych tak często- niestety- w realiach życia codziennego.
Kolejny rozdział, któremu autor nadał tytuł "Argumenty", złożony jest z kilku felietonów, które komentują i wnikliwie analizują konkretne wydarzenia historyczne stanowiące argument na określone prawdy - te z kolei są determinantą naszego funkcjonowania w ramach zbiorowości społecznych.
Pierwszym przykładem, który przedstawia autor jest "Przypadek Sokratesa", starożytnego filozofa, nad którym zawisła groźba utraty życia. Na drodze realizacji wyroku sądowego. Ze względu na cechy łączące go z sofistami wydany został przez obywateli ateńskich na śmierć. Lista stawianych mu zarzutów jest długa i zawiera między innymi : przewrotność , szkodliwość dla państwa , bezbożność oraz demoralizacja młodzieży. Prawdą jest, że były to zarzuty poważne, ale przy tym także nieostre znaczeniowo i niezwykle trudne do wykazania; a to zwłaszcza dlatego, że Sokrates przekazywał swą wiedzę wyłącznie ustnie, nie pobierał opłat za udzielane nauki, wprawiał w zachwyt swą dzielnością żołnierza oraz słynął z czystości swych obyczajów typowych dla abnegata. W późniejszym okresie, mieszkańcy Aten zaczęli jednak postrzegać Sokratesa w sposób odmienny, z o wiele większą dozą podejrzliwości. On jednak, pozostał niewzruszony, działając i nauczając przeważnie w kręgach młodzieżowych. Sokrates pozwany był przed wiele sądów i niejeden sędzia wydał wyrok mający pozbawić naszego filozofa życia; przy czym podczas pierwszej rozprawy- skazany został na śmierć zaledwie kilkoma głosami. A skoro, zdecydowana większość sędziów nie miała cienia wątpliwości przy orzekaniu o jego winie, to czy aby nie powinno się to było ujawnić już w trakcie pierwszej rozprawy? Niestety, na przeszkodzie stanęła amnestia, zaprzysiężona przez sędziów, którą to chcieli oni dochować przysięgi. Rok 399 p.n.e. to czas, kiedy poziom moralny sądu ateńskiego był niezwykle wysoki, o wiele wyższy, aniżeli okaże się kilkadziesiąt lat do przodu. Amnestia zaprzysiężona przez sąd, zakazywała wydawać kary za przewinienia sprzed 403 roku, co w sprawie Sokratesa mogłoby okazać się zbawienne. Mimo to, oskarżyciel Anytos, nie cofnął się przed wysunięciem żądania dla naszego filozofa najsurowszej kary- pozbawienia życia. Prawdą jest i to, że amnestia staje w obronie oskarżonego oraz, że nawet Anytos może popełnić błąd, poddając zniewadze postanowienie sędziów.
Sokrates nie zyskał przychylności sędziów z względu na wyniosły ton wygłaszanej obrony oraz zastosowaną argumentację dialektyczną. Stąd też niejednokrotnie przerywano mu wypowiedzi i nieszczędzono symptomów oburzenia.
Zgodnie z prawem, w chwili, gdy zapadł pierwszy wyrok skazujący, Sokrates mógł ponownie przemawiać przed obliczem sądu. Podkreślał, że nie dostrzega w sobie winy, a tym samym nie może wręcz wystosować wniosku przeciw orzeczeniu oskarżycieli, wnoszącego o lżejszy wymiar kary. A to z tego względu, że taki wniosek byłby równoznaczny z przyznaniem racji oskarżycielom i przytaknięciem na stawiane zarzuty.
Przypadek Sokratesa trzeba uznać za znakomite zobrazowanie pewnego rozwiązania jednego z najbardziej trudnych teoretycznych zagadnień moralności, a konkretniej - kwestii granic naszej lojalności względem obowiązującego prawa. Dlaczego tak naprawdę powinniśmy szanować i przestrzegać prawa? Czy istnieć mogą jakiekolwiek granice ludzkiej lojalności względem prawa? Czy istnieją jakiekolwiek sytuacje, w których możemy świadomie łamać obowiązujące prawo? Sokrates twierdził niezbicie, że lojalność względem przepisów prawa stanowi wartość absolutną , a także iż nie istnieje sytuacja w której trzeba by sprzeniewierzać się prawu. Jednak czy rzeczywiście jest tak , jak powiedział ów starożytny myśliciel ? Czy rzeczywiście każdy człowiek, który łamie prawo powinien zostać nazwany zbrodniarzem?
Inny przykład, który wykorzystuje autor w pierwszym rozdziale, to felieton zatytułowany.: "Gwałt niech się gwałtem odciska", którego autor rozmyśla nad sensem mickiewiczowskich słów w kontekście masakry w olimpijskim miasteczku w Monachium, zabójczej śmierci Aldo Moro bądź też targnięcia się na życie papieża. Tematem, który zostaje poddany gruntownej analizie jest istota terroryzmu, który to zdaniem Zbigniewa Szawarskiego rodzaj agresji o wyraźnie politycznym charakterze. "Terrorysta nie jest z reguły psychopatą. Nie zabija on dla przyjemności zabijania - zabija, bo chce zwrócić na siebie uwagę, chce osiągnąć określone cele polityczne. Terroryzm jest więc sensu stricte działalnością polityczną. Swego czasu Clausewitz, wybitny pruski dowódca i teoretyk wojny, powiedział, że wojna jest to po prostu kontynuacja polityki za pomocą innych środków"(...) Akt terrorystyczny to akt polityczny popełniany zwykle przez jakąś zorganizowaną grupę, który z reguły pociąga za sobą śmierć lub ciężkie uszkodzenie osób cywilnych albo przynajmniej zagraża ich życiu lub własności".
Autor dochodzi do konkluzji, iż terroryzm nie stanowi zjawiska indywidualnego. Osoba , która wsiada do samolotu z ładunkiem wybuchowym umieszczonym w walizce, dlatego że pragnie w taki sposób, poprzez swą samobójczą śmierć, zdobyć odszkodowanie dla swoich najbliższych jest niewątpliwie przestępcą. Niemożna pomimo wszystko określić go mianem terrorysty. Ten bowiem nie uśmierca ludzi dla korzyści finansowych. Terrorysta sieje śmierć dla swoich przekonań ideologicznych. Za pośrednictwem aktu terroru chce on przede wszystkim dokonać manifestacji przynależności do swego zgrupowania; stąd też każdy zamach terrorystyczny kończy się informowaniem o swych zamiarach wszystkie środki masowego przekazu . Istnieje takie zjawisko, iż rozmaite formacje terrorystyczne podpisują się równocześnie pod jednym zamachem. Terror anonimowy, jest terrorem, w którym brakuje konkretnego autora, albowiem nie można znaleźć w nim żadnej sensowości . Niemniej jednak z drugiej strony, kiedy prowadzimy walkę w obronie własnej ojczyzny także uciekamy się do przemocy , także mordujemy lecz zdolni jesteśmy w tym przypadku dać usprawiedliwienie moralne zjawisku agresji . Wobec tego trzeba postawić pytanie "Czy taki sam czyn wyłącznie z tego względu, iż został wykonany z rozkazu głowy państwa bądź też jakiegoś innego powszechnie poważanego przywódcy politycznego nie jest już więcej tą samą zbrodnią , zaś przybiera formę heroicznego czynu zbrojnego?"
"Gwałt niech się gwałtem odciska. Bomba nie odróżnia terrorysty od cywila. I dlatego też przyjmując jeśli przyjmiemy podaną na wstępie definicję terroryzmu musimy dojść do wniosku, że niektóre działania wojenne mogą być także aktami terroru, mogą być także ewidentną zbrodnią. Mordowanie bowiem bezbronnych ludzi, obojętnie czy noszą w tym momencie mundur, czy też nie jest zbrodnią".
W następnym przykładzie "Zawsze jako cel, nigdy jako środek", odnaleźć możemy rozszerzenie wybranych przez autora idei niemieckiego filozofa Immanuela Kanta między innymi imperatywu kategorycznego , który w swej oryginalnej wersji brzmi następująco: "Postępuj zawsze tak, aby maksyma twojego postępowania mogła stać się prawem powszechnym". Immanuel Kant był mocno przekonany o tym, iż gdyby każdy człowiek, posiadając jakiekolwiek wątpliwości etyczne, zaczął myśleć nad tym czy pragnąłby tego, aby każdy człowiek na jego miejscu postąpił podług proponowanych przezeń reguł działania, to zmuszony byłby dotrzeć do konkluzji, iż pewnego rodzaju czyny są w sposób nieodwracalny niegodziwe - a to z tego względu, że żaden rozsądnie myślący człowiek nie wyrazi zgody na powszechne działanie pewnych reguł działania - natomiast inne są w sposób absolutny dobre - jako że każda racjonalnie myśląca istota ludzka przyzna, że w niektórych okolicznościach za każdym razem winno się wywiązywać z pewnych sprecyzowanych obowiązków. Zgodnie z tym za każdym razem kłamstwo, zafałszowanie, niedotrzymanie przyrzeczeń , śmierć samobójcza, albo też zamordowanie drugiej osoby uchodzić będą za bezwzględnie złe, tudzież za każdym razem takie czyny jak : prawdomówność, wsparcie drugiego człowieka w potrzebie, udoskonalanie własnego charakteru bądź też szacunek okazywany bliźnim uznawane będą za bezwzględnie dobre.
Bądź co bądź, wszyscy komentatorzy Immanuela Kanta są zgodni co do tego ,iż jedną z kanonicznych wersji imperatywu kategorycznego stanowi sławetna fizykalna wersja owego imperatywu, która głosi: "Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie , jako też w osobie każdego innego , używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka". Można uznać to za najpiękniejsze, najbardziej treściwe i różnie przekonujące twierdzenie wszelakiej etyki humanistycznej. Autor stoi na stanowisku, że najbardziej prostym sposobem traktowania człowieka jako środek jest odnoszenie się do niego w sposób neutralny, graniczący z ignorowaniem. "Traktuję człowieka jako środek, powie Kant, gdy wbrew jego woli zmuszam go do rzeczy , na które nie ma ochoty i których w żaden inny sposób by nie uczynił. Klasycznym przykładem takiej sytuacji jest gwałt. Traktuję też człowieka instrumentalnie, gdy w sposób podstępny, posługując się kłamstwem , oszustwem czy różnego rodzaju zniewoleniem, skłaniam go do przekonań i zachowań dla mnie korzystnych". O) ile w warunkach napierającego kapitalizmu, jak stwierdza autor, robotnik akceptuje narzucone mu przez przełożonego warunki pracy, albowiem nakłania go do tego czarna wizja ubóstwa i śmierci głodowej, to stanowi on faktycznie przedmiot wyzysku; ten z kolei jest w takim przypadku niczym innym jak tylko przedmiotowym, instrumentalnym traktowaniem podwładnego, jedynie w kategoriach taniej siły roboczej. Jeśliby bowiem robotnik miał możliwość wybory warunków zatrudnienia, z całą pewnością nie wyraziłby zgody na tak niegodziwe wynagrodzenie . Wyzysk ekonomiczny należy zatem uznać również za pewien rodzaj gwałtu i zniewolenia, tyle tylko, iż nie ma on charakteru bezpośredniego : odbywa się poniekąd na drodze milczącego , bowiem wymuszonego przyzwolenia ofiary.
"Filozofia kary" stanowi silny bodziec do podjęcia dywagacji na następujące tematy: W jaki sposób powinno się karać za zbrodnie wyjątkowo brutalne? W jakich sytuacjach kara rzeczywiście nosi znamiona sprawiedliwości? Czy rzeczywiście usprawiedliwić można w sposób etyczny istnienie kary śmierci?
Zbigniew Szawarski zastanawia się również nad kwestią kary śmierci, jako kary o szczególnym charakterze. Niepowtarzalność i wyjątkowość owa wynika z faktu, iż nie ma możliwości jej odwrócenia , bowiem oczywiste jest że osoby, na której przeprowadzona została śmiertelna egzekucja. Niemniej jednak przyjąwszy - co przecież czasem może się wydarzyć-, że wyrok pozbawiający kogoś życia stanowi konsekwencję niedopatrzeń sędziego, człowiek, którego niesłusznie pozbawiono życia, nie może mieć już nawet cienia szansy na zadośćuczynienie. Cóż bowiem z tego , iż zostanie zrehabilitowany, jeżeli nie może się tym radować. Życie stanowi wartość zasadniczą i nie powinno się- nawet w majestacie prawa - niszczyć i degradować tak ogromnej wartości. Współcześnie funkcjonują systemy moralne - wskazuje dowody autor- które z jednej strony twierdzą , iż ludzka egzystencja stanowi wartość absolutną, że każda jednostka ludzka posiada naturalne i niezbywalne prawo do życia oraz, iż uśmiercenie człowieka uznać należy zawsze za zbrodnię. Z drugiej jednak strony zdolne są one dowieść, iż w niektórych przypadkach skazanie człowieka na pozbawienie życia oraz przeprowadzenie egzekucji stanowi niemal konieczność etyczną.
W swym klasycznym "Drugim traktacie" o rządzie", angielski filozof John Locke, jeden z autorów nowożytnej filozofii społecznej, zaprezentował następujący, jakże istotny argument przemawiający za karą śmierci: "Każdy człowiek ma naturalne, powszechne i niezbywalne prawo do życia. Ktoś, kto zabija drugiego człowieka, traci tym samym przyrodzone mu prawo do życia. Zabicie zatem mordercy nie jest pogwałceniem przyrodzonego mu prawa do życia". Zwolennicy kary śmierci stoją na stanowisku, iż nic tak skutecznie nie odstrasza potencjalnych morderców przed dokonaniem zbrodni , jak właśnie lęk związany z utraceniem życia. Milla Fitz Stephen, krytyk literacki żyjący w XSIX stuleciu, wypowiadał się w taki sposób na poruszony temat: "Nikt nie pójdzie na pewną śmierć, chyba że został do tego zmuszony. Ale powiedzmy inaczej. Czy zdarzyło się kiedykolwiek, by skazany na śmierć zbrodniarz w obliczu egzekucji odrzucił możliwość zamienienia kary śmierci na jakąś inną , możliwie najsurowszą karę? Oczywiście nie! A dzieje się tak, ponieważ wszystko, co człowiek ma, gotów jest oddać za swoje życie. W przeciwieństwie do kary śmierci każda inna kara rodzi nadzieję. Ale śmierć pozostaje śmiercią i niepodobna opisać mocniej przerażenia, jakie w nas budzi".
O ile zatem prawdziwym jest to , że kara śmierci odstrasza potencjalnych zbrodniarzy oraz minimalizuje powszechne niebezpieczeństwo, a w następstwie - sumę zła, to niewątpliwie należy uznać to za sformułowanie , którego wiarygodność można doświadczalnie potwierdzić. Im w sposób bardziej rygorystyczny wykorzystuje się karę śmierci, tym większy winniśmy odnotować spadek różnego rodzaju wykroczeń prawnych. Działa to również w odwrotnym kierunku - minimalizacja kary śmierci wywoływać powinna nagłą intensyfikację wzrostu różnego typu przestępstw i zbrodni. A mimo to naukowcy którzy dogłębnie zbadali to zagadnienie twierdzą, iż nie można wykazać żadnej tego typu zależności. Ponadto , wcale nie jest pewne to, na przekór temu , co sądził Fitz James Stephen, iż zbrodniarz , stając w obliczu wyboru pomiędzy karą śmierci a długoletnim więzieniem, w każdym przypadku będzie wybierał drugi z możliwych wariantów . Czym wobec tego można by tłumaczyć fakt, iż ogromna liczba systemów prawnych - uwzględniając również nasz- akceptuje istnienie kary śmierci?
W kolejnych podrozdziałach pojawiają się refleksje nad następującymi zagadnieniami: "Ceny postępu", "Czy naprawdę trzeba żyć za wszelką cenę?", "Gdy człowiek zabija człowieka", "Wina i kara", "Rozkosze pracy", "Rozliczyć się z własnej pracy", "Sprawiedliwość, przywileje czy dyskryminacja?" oraz "Niepokoje ludzi myślących".
Trzeci rozdział odnosi się do szeroko pojętej problematyki wychowania obywatelskiego, która wbrew pozorom nie utraciła na swojej aktualności, względem kompletnego zdeprecjonowania się tego terminu w świadomości polskich obywateli .
Na koniec moich rozważań chciałbym skoncentrować się na podrozdziale, który najbardziej utkwił mi w pamięci:
"POCHWAŁA MĄDROŚCI"
"Lepiej żyć długo niż krótko. Lepiej być bogatym niż biednym. I lepiej być mądrym niż głupim". Dla Zbigniewa Szawarskiego sformułowania te są truizmami , którym w sposób niezwykle trudny można zaprzeczyć. Każda jednostka ludzka bowiem zdolna jest z łatwością określić to, co nazywamy życiem krótkim , a co długim, jak również każdy człowiek posiada mniej albo bardziej szczegółową ideę dostatku lub ubóstwa. Na horyzoncie pojawiają się jednak poważne problemy, w momencie, kiedy musimy odróżnić istotę mądrą od głupiej. Zbigniew Szawarski twierdzi, iż mądrość stanowi niewątpliwie coś cennego. Pragniemy żyć rozsądnie i otaczać się mądrymi ludźmi oraz zależy nam tym ,aby nasze potomstwo odznaczało się mądrością, nie zaś głupotą. Niemniej jednak autor stawia pytanie: jak można to wszystko osiągnąć?, czym jest w rzeczywistości mądrość i czy istnieje możliwość jej opanowania? Niewątpliwie jest to treść wielkiego pytania filozoficznego, które postawił przed wiekami Platon i na które usiłują udzielić odpowiedzi kolejne generacje myślicieli. Zbigniew Szawarski wychodzi z propozycją, abyśmy również i my spróbowali podjąć refleksję nad mądrością.
Autor jest przekonany o tym ,że dla człowieka mądrego wydaja się być swoiste trzy zasadnicze elementy : wiedza, właściwe postępowanie, a także słuszny osąd. "Człowiek mądry wie, jak należy żyć i potrafi żyć dobrze. Nie ma też większych kłopotów ze znalezieniem właściwego rozwiązania w sytuacjach skomplikowanych i konfliktowych. I tu pojawia się pierwsza trudność. Jeśli jednym z koniecznych warunków dobrego życia jest wiedza, to co właściwie powinniśmy wiedzieć, aby żyć dobrze?"
Wydawać by się mogło, iż mądra istota to taka, o której można powiedzieć, że jest erudytą , zapamiętał miliony danych i faktów albo zdobył wysokie stopnie i tytuły naukowe. Jednak wcale tak nie jest . Można przecież wprowadzić do baz danych komputera miliardy jednostek informacji i komputer nie będzie przez to mądry. Można również wspinać się po kolejnych szczeblach kariery naukowej albo osiągać coraz to wyższe poziomy w hierarchii godności społecznych , pozostając równocześnie człowiekiem niemądrym. Z drugiej natomiast strony spotkać można czasami prostaczków, którzy imponują nam swoją mądrością oraz inteligencją. Mądrości nie można ograniczać zatem do zwyczajnej znajomości faktów . Jest to według autora - raczej wiedza o tym, jakiego typu fakty przyjąć należy jako istotne , a jakie przyjąć za trywialne albo nawet pozbawione jakiegokolwiek sensu . I tym miejscu pojawia się oto rzecz kuriozalna. Okazuje się bowiem, iż w kontekście wiedzy o faktach, nie może być żadnej mowy o istnieniu jakiejkolwiek ważnej różnicy między człowiekiem inteligentnym a niemądrym. "Każdy głupiec wie, że jest śmiertelny ale jest on głupcem dlatego, ponieważ nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia tego faktu w jego życiu. I dopiero, gdy czuje, że śmierć jest blisko, to niczym ów Iwan Ilicz ze znakomitego opowiadania Tołstoja "Śmierć Iwana Ilicza" zaczyna dokonywać obrachunków z samym sobą i odkrywa ze zdumieniem, że zmarnował swoje życie". Każdy człowiek ma świadomość tego, że przyjemność stanowi rzecz godną pożądania, lecz jedynie niektóre osoby wiedzą, jakie przyjemności zasługują na wybór i w jakim momencie powinniśmy wybrać przyjemność, a w którym zwyczajnie z niej zrezygnować. Każda istota ludzka wie, iż okres młodości jest krótki, lecz wyłącznie niektórzy posiadają wiedzę o tym co to dokładnie oznacza. Człowiek inteligentny nie jest zatem mądry tylko dlatego, iż posiada więcej informacji o świecie aniżeli inni ludzie. To, o czym posiada wiedzę człowiek mądry, zna każdy z nas, ale wyłącznie człowiek mądry rozumie sens i rolę tego, co każdy zna.
Należy zatem powiedzieć, iż autor konstruuje następujące pytanie: jeżeli konieczną dla mądrości wiedzą jest świadomość ważności powszechnie znanych faktów, to trzeba by postawić następne pytanie : co tak naprawdę jest istotne? I w tym miejscu dopuszczalne są dwa warianty: "Można oczywiście założyć tak, jak to czyni Platon, św. Tomasz czy Kartezjusz, że istnieje pewien metafizyczny porządek rzeczy. Ktoś, kto wie zatem, jak się naprawdę rzeczy mają - a jest to przecież jedno z klasycznych określeń filozofa, jest człowiekiem mądrym. Ale możliwe jest także nieco inne, bardziej przyziemne podejście do mądrości. Nie pytamy wówczas jak się naprawdę rzeczy mają i co jest w świecie naprawdę ważne z punktu widzenia wieczności. Pytamy raczej, jakie naprawdę jest i jakie powinno być życie ludzkie".
Jeżeli bowiem istota ludzka, zgodnie z nauką Pitagorasa z Samos , uchodzić ma za miarę wszechrzeczy, to powinniśmy bliżej sprecyzować i określić, czym w zasadzie jest owa miara. Co w ogóle oznacza bycie istotą ludzką ? I w jaki sposób można nią w ogóle być ?
Zbigniew Szawarski stoi na stanowisku, że właściwością człowieka inteligentnego jest to, że posiada samoświadomość, potrafi ocenić swoje możliwości i niedoskonałości , potrafi określić w jakich realiach przyszło mu żyć, co zdolny jest osiągnąć a co znajduje się poza jego zasięgiem , czego winien bezwzględnie strzec, a co może wykorzystać na rzecz innych wartości. Istnieje szereg wartości, które godne są pożądania, istota mądra uzmysławia to sobie i jest jednocześnie świadoma tego, iż nie wszystkie wartości mogą być równolegle w takiej samej mierze zrealizowane, ze względu na warunki w których przyszło mu żyć. Nie sposób wobec tego uniknąć kompromisów. Trzeba jedynie wiedzieć , co wyznacza granice kompromisu. Ludzkiego życia nie można sprowadzać wyłącznie do kontemplacji, ale głównie do aktywnego działania, stąd też człowieka mądrego rozpoznamy nie po tym, co wypływa z jego ust, ale po tym co czynią jego ręce. Człowiek niemądry również posiada zdolność powtarzania tego, co mądre. Jeżeli jednostka ludzka wytycza sobie cele godziwe, jeżeli zdolny jest w sposób godny docierać do nich w realiach w których żyjemy, jeżeli jego życie tworzy pewną scaloną jednię oraz harmonijną całość - żyje on w sposób mądry. Doskonale wie bowiem, co jest w życiu najważniejsze i w jaki sposób należy postępować , aby to osiągnąć.
Nie to jest możliwym, o ile nie ma się do dyspozycji umiejętności rozpoznawania tego, co w danym momencie rzeczywiście istotne, a co nie. Jest to umiejętność słusznego osądu. Autor formułuje wniosek, że niespotykany to przymiot i nie można uznać za pewnik tego, czy można go w sobie formować. Możliwe, że identycznie jak niektórzy ludzie posiadają predyspozycje do muzyki, sztuki albo myślenia matematycznego, tak niektórzy ludzie wyposażeni są w umiejętność rozpoznawania istoty faktów. Nie można wskazać tutaj żadnych związków z inteligencją , bowiem możliwe jest zadziwiająco inteligentne dobieranie efektywnych środków do niecnych celów. Można być istotą inteligentną, będąc równocześnie kompletnie ślepym na to, co w życiu jest wspaniałe i piękne.
"Człowiek mądry wybiera zawsze to, co w danej sytuacji jest lepsze, a tego nigdy nie da się określić z góry. Niekiedy wybór ten wydaje się naiwny i głupi , ale jak wykazał przewrotnie Erazm z Rotterdamu w swej "Pochwale głupoty" nie wszystko, co uważa się powszechnie za mądrość jest w istocie mądrością i nie wszystko, co ludzie skłonni bywają uznawać za głupotę - jest naprawdę głupotą".