Alicja Kwiatkowska: Mam wielką przyjemność i zaszczyt przeprowadzić dzisiaj wywiad dla Polskiej Telewizji ze światowej sławy pisarzem Paulo Coelho. Z pewnością wielu z naszych widzów miało do czynienia z Pana książkami i dlatego nie ma konieczności przedstawiać Pana. Takie bestsellery jak "Alchemik", "Piąta góra" także u nas uzyskały przychylne oceny i opinie czytelników. Zapewne wielu widzów chciałoby się dowiedzieć coś więcej na temat Pana osoby. Skoro Pańskie książki mają takie wielkie nakłady, a na wieczorach autorskich widać prawdziwe tłumy, czy wobec tego Pan czuje się guru?

Paulo Coelho: W żadnym wypadku nie uważam się za nauczyciela i mistrza. To zadanie dla różnego rodzaju przewodników duchowych, a jestem przecież jestem tylko pisarzem. Nie mam tak daleko idących aspiracji. Nie czuję się na siłach, by przewodzić innym. Jeśli już to zachęcam do namysłu nad wieloma trudnymi sprawami, ale nigdy nie podsuwam gotowych rozwiązań. Uważam, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i nikt nie może go wyręczyć w podejmowaniu decyzji. Z czytelnikami mogę się co najwyżej podzielić refleksjami. Nie każę im jednak podążać jedną drogą. To, że tak wiele osób sięga po moje książki, świadczy co najwyżej o podobieństwie pewnych naszych idei. Każdy z nas usilnie poszukuje sensu życia. Ja im co najwyżej towarzyszę w tych dążeniach.

A.K: Mógłby Pan wyjaśnić, jak to się stało, że został Pan pisarzem?

P.C: To skomplikowana historia. Początkowo nic na to nie wskazywało. Rodzice usilnie namawiali mnie do praktycznego podejścia do życia i ukończenia studiów prawniczych. Ja wolałem iść w zupełnie innym kierunku. Ceniłem wolność i swobodę. Kiedy powstał ruch hipisowski, wtedy rzuciłem wszystko. Chciałem zrealizować swoje marzenia.

A.K: Czy z tym buntem wiązało się coś jeszcze? Dlaczego Pan wyruszył w świat?

P.C: Byłem wtedy bardzo młody i jak inni w tym wieku chciałem pokazać co potrafię. Nie liczyłem się z żadnymi ograniczeniami. Nie zwracałem uwagę na bariery społeczne. Chciałem tylko oddychać pełną piersią i czuć wiatr w żaglach. Pragnąłem zasmakować pełni życia. Oczywiście nie uniknąłem też pewnych błędów. Zbyt buńczucznie do wszystkiego podchodziłem. Jednak teraz gdy patrzę z pewnej perspektywy na to, co się wydarzyło wtedy, to nie żałuję swoich dawnych decyzji. Wiele się wtedy nauczyłem.

A.K: Można powiedzieć, że Pan zaryzykował, bo poszedł Pan za wewnętrznym głosem. Czy dzisiejsi młodzi ludzie też powinni postępować w podobny sposób?

P.C: Młodość ma to do siebie, że człowiek wtedy jest skłonny podejmować ryzyko. Posiada dość siły, by sprostać wielu przeciwnościom losu. Na pewno trzeba się wiec odważyć i dążyć do wybranego celu. W końcu tylko my sami możemy się przyczynić do własnego sukcesu. Spełnienie marzeń często wiąże się z cierpieniami, ale myślę, że każda trudność w końcu przeminie. Przeciwności napotkane na drodze, z pewnością czegoś ważnego nas nauczą. Jestem pewny, że warto iść śladem marzeń, by później nie żałować zmarnowanego życia.

A.K: Czy każda nasza wędrówka ma sens?

P.C: Chociaż człowiek może zbłądzić, zboczyć z właściwej ścieżki, to potrafi również nawrócić się. Nie wolno ufać innym, ale kierować się przede wszystkim swoim wewnętrznym głosem. Czasami jesteśmy wystawieni na próbę, ale możemy wyjść z niej zwycięsko.

A.K: Dziękujemy za te słowa pokrzepienia. Jesteśmy wdzięczni, że zgodził się Pan na to nasze spotkanie. Dziękuję serdecznie za rozmowę. Życzę jeszcze wielu bestsellerów.

P.C: Dziękuję. Cieszę się, że mogłem gościć wśród tak miłych ludzi.