W XX wieku kiedy wzrastały niepokojące oznaki w otaczającym świecie zaczęły się pojawiać przeczucia rychłego końca. Zarówno filozofowie jak i pisarze pokazywali apokaliptyczne wizje. Snuli przerażające przypuszczenia i pokazywali je przy pomocy symbolicznych obrazów.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego mamy do czynienia z motywem apokalipsy przewidywanej. Poeci z niepokojem patrzyli w przyszłość i wyrażali swoje leki i obawy. Wśród nich był Józef Czechowicz. W tekście "Żal" można odczytać silny niepokój z powodu nadchodzącej wojny. Ten doświadczony przez życie człowiek wie, że konfrontacja zbrojna zawsze przynosi zniszczenia i śmierć. Co więcej prowadzi do klęski człowieczeństwa. Jednostka jest niszczona nie tylko fizycznie, lecz również psychicznie.

Wiele pesymistycznych zapowiedzi można odnaleźć w przedwojennej twórczości Czesława Miłosza. W "Obłokach" pokazano katastroficzną wizję świata. Ten subiektywny obraz powstały na bazie ludzkiego osamotnienia i bezradności prowadzi do smutnych konstatacji. Okazuje się, że śmierć jest czymś lepszym niż życie z ciągłym dojmującym lękiem. W "Rokach" mamy Ziemię, która została zniszczona przez katastrofę. Wtedy też zachwiano dawny system wartości. Jednak nic nie upoważnia człowieka do zajęcia biernej postawy. W obliczu tak diametralnie zmienionego świata trzeba na nowo podjąć wysiłek stworzyć indywidualne normy działania. Konieczna jest etyka, bo tylko ona może uratować człowieczą godność. Motywację do pozytywnego działania daje także świat natury. W tym kontekście warto przypomnieć wniosek w teksu "O książce". Kiedy nastąpi zagłada kultury, wtedy też społeczeństwo ulegnie degeneracji.

Zaniepokojony sytuacją w ówczesnej Europie był także Antoni Słonimski. Dał temu wyraz w liryku p.t. "Niemcom". Opisuje niszczenie nie tylko kultury, nauki, ale także całej cywilizacji. W tej sytuacji pozostaje mu tylko ostrzec i wezwać do obrony przed wszelkimi aktami agresji. Jeszcze o krok dalej idzie Władysław Broniewski, który sięga po dawny topos ojczyzny -domu. W "Bagnecie na broń" gromkim głosem zagrzewa rodaków do walki i nawołuje do podjęcia zdecydowanych działań. W obliczu agresji wroga poezja staje się zarzewiem czynu i próbuje wywierać nacisk na czytelników.

Widać to już wyraźnie wtedy, gdy wybucha II wojna światowa. Wtedy już mamy do czynienia z apokalipsą spełnioną. Władysław Broniewski nie milknie i w "Żołnierzu polskim" opisuje tragiczną sytuację narodu pozbawionego ojczyzny. Chociaż teoretycznie nie ma żadnej szansy na wygraną, ale obronę należy podjąć i wykorzystać gotowość żołnierzy do poświęceń. Pewną nadzieję daje także tekst "Póki my żyjemy". Już sam tytuł niesie jakiś element ufności. Nie wolno uleć pesymizmowi nawet wtedy, gdy patrzy się na apokaliptyczne obraz polskich miast zniszczonych przez wrogów. Zbombardowanie Warszawy nie jest równoznaczne z klęską całego narodu. Poetycki reportaż z jednego z nalotów daje Antoni Słonimski. Jego "Alarm" jednak podkreśla konieczność zachowania gotowości i czujność. Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie się wykazać.

Jednak nie wszyscy są w stanie sprostać tej trudnej sytuacji i właściwie zareagować. O tej prawdzie przekonuje nas Czesław Miłosz w "Campo di Fiori". Poetę niepokoi obojętny stosunek do tych, których skazano na zagładę. Ginący są osamotnienie i nie mogą liczyć ani na tolerancję, ani tym bardziej na zrozumienie. Odebrano im nawet prawo do głoszenia własnych poglądów. Wojna spotęgowała niesprawiedliwości i z całą mocą ujawniła okrutną prawdę o ludziach. Niektóre zachowania są niezmienne od wieków.

Czesław Miłosz boleje także nad zniszczonym dorobkiem kultury w "Piosence o porcelanie". Pokazuje "W mojej ojczyźnie" że tylko śmierć może wybawić od cierpień. Ostrzega w "Piosence o końcu świata", że apokalipsa zbliża się niespodziewanie. Nie towarzyszą jej żadne biblijne znaki. Co więcej sam człowiek może przyspieszyć koniec świata.

Poeci na początku ostrzegali przed tym, co może się wydarzyć. Później pokazywali różne wymiary końca świata i zniszczenia dokonane przez wojnę. Wtedy już dawali obraz apokalipsy spełnionej. Tak też działo się w wielu tekstach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.