Na terenie Polski istniały w czasach drugiej wojny światowej cztery wielkie obozy masowej zagłady, obozy koncentracyjne: Majdanek, Sztutowo (Stutthof), Rogoźnica (Gross-Rosen) oraz Oświęcim-Brzezinka (Auschwitz-Birkenau). Moja rodzinna miejscowość Brzeszcze położona jest niedaleko Oświęcimia. W czasie drugiej wojny światowej mieściły się w Brzeszczach dwa podobozy: męski i żeński. Ich więźniowie pracowali w miejscowej kopalni węgla kamiennego. Ludność mojej miejscowości była tak samo skazana na zagładę Auschwitz, ale niosła również ogromną pomoc dla więźniów. Największa ludzka tragedia sięgnęła więc granic mojej małej ojczyzny, na terenie Brzeszcz, Boru wykonywane były liczne egzekucje, o czym świadczą już dziś tylko wmurowane tablice pamięci. Nie mówiąc o katorżniczej pracy w kopalni, gdzie ginęły całe masy nie przystosowanych do ciężkich warunków ludzi. Pozostałością są nigdy niedokończone szkielety elektrowni, którą Niemcy chcieli zbudować na terenie kopalni. Tak więc pamięć i wspomnienia minionych czasów są wciąż żywe, zresztą żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają tragedię wojny, ludzie których losy zbiegły się z losami więźniów, którzy nieśli pomoc współbraciom. Moje pokolenie nie może niestety pamiętać tamtych lat, zostało wychowane w innych realiach niż nasi dziadkowie, ale uważam, że pamięć trwa nadal i jako wychowanek tej ziemi zdecydowałem się na ten właśnie temat mojej pracy z egzaminu dojrzałości.

O obozach hitlerowskich zakładanych na ziemiach polskich mówi się: obozy koncentracyjne, obozy masowej zagłady. Oświęcim był początkowo planowany jako model obozu koncentracyjnego, stał się jednak w swej strukturze połączeniem tych dwóch założeń. Mówi się o Auschwitz jako o fabryce śmierci, a także o największym przedsiębiorstwie Trzeciej Rzeszy.

Pierwszy prototyp obozów koncentracyjnych pojawił się już w XVIII wieku w twórczości markiza de Sade'a. Doświadczenia jego sprowadzają kulturę do natury jako obojętną i rzeczową, jednostkę ludzką natomiast do roli Boga na ziemi.

Obóz koncentracyjny to skrajny model państwa totalitarnego, czyli takiego państwa, w którym zachowanie się jednostki winno być instytucją państwową, a instytucja państwowa powinna reagować na społeczne zachowanie jednostki.

By przedstawić dokładnie warunki funkcjonowania obozu i jednostki w niej przebywającej zdecydowałem się na "Opowiadania obozowe" Tadeusza Borowskiego. Borowski jest świadkiem bezpośrednim, jest jednocześnie literatem. Czytając jego utwory należy zadać sobie pytanie gdzie leży granica pomiędzy dokumentem a kreacją świata literackiego. Jak sam autor mówi o nich, że są "w pewnym sensie swoistą, literacką wizją świata obozów".[1] W porównaniu do innych relacji pisanych czy to w formie pamiętników obozowych, listów czy wspomnień, to narrator Borowskiego żyje tu i teraz, czyli w czasie teraźniejszym i wewnątrz obozu.

Nieustanne zagrożenie śmiercią to doświadczenie, które podkreśla autor najsilniej w swoich opowiadaniach. Pojawia się ono zawsze i różnorako, po pierwsze jako system stałych kar i represji, ale traktowanych jako stały i obowiązujący regulamin obozu. Po drugie jako system norm i nakazów, czego wolno a czego nie wolno np. przekroczenie linii obozu interpretowane jest jako próba ucieczki lub też np. śmierć za nieumiejętność maszerowania czy trzymania belki. Tak więc więzień nie zna wymiaru sprawiedliwości, w zaprezentowanych przykładach nie ma bowiem mowy o śmierci oponującego, śmierć w efekcie staje się dla więźnia czymś nieprzewidywalnym, bo zginąć można za wszystko. W konsekwencji, szczególnie kiedy używamy terminu obóz masowej zagłady, potężnym zwielokrotnieniem obozowego systemu jest śmierć masowa. Jest to śmierć niewinna, bezsensowna i irracjonalna dla jednostki. Jej symbolem jest np. rampa- nieprzemijający pochód tysięcy ludzi w drodze do krematorium, potem komora gazowa i krematorium. W krematorium śmierć milionów jest zupełnie anonimowa.

Borowski stara się jednak pokazać, że śmierć tych milionów to jednak śmierć jednostek, śmierć konkretnych osób. Każdy z przybywających w Auschwitz musi traktować ich los po części jako swój własny. Rampa oddziela dwa światy, ale jest to granica płynna, tymczasowa. Dla więźnia niezrozumiały jest porządek życia w obozie i dlatego musi on założyć własne życie jako wartość i domagać się jej w sytuacjach zagrożenia. Ludzkie pytanie "co jestem winien?" jest nieuzasadnione.

Konsekwencją tego staje się zupełne uprzedmiotowienie człowieka. A więc tak jak przedmiot może się on stać albo potrzebny albo zbyteczny. Jako przedmiot człowiek staje się najpierw wykorzystany a później wyrzucony. I tutaj możemy mówić, o czy już dawałem znać na wstępie mojej pracy, o obozie w Oświęcimiu jako o największej fabryce przemysłowej trzeciej Rzeszy.

To przede wszystkim ludzie są głównym źródłem bogactwa, które później przechodzi na własność Rzeszy. Zagłada, głównie Żydów, wobec których Hitler miał osobny program wyniszczenia całego żydowskiego nie tylko narodu, ale przede wszystkim światowego kapitału. Bussines był podwójny: dla państwa i dla prywatnego kapitału.

Możliwe stało się całkowite wykorzystanie człowieka. Najpierw ograbienie go ze wszystkiego, co posiada, potem eksploatacja w pracy, eksperymenty medyczne (o których to jeszcze powiem szerzej w dalszej części pracy), osuszanie rzek, bagien ludzkim popiołem, wyrabianie mydła i ozdób z ludzkiej skóry.

Powstało więc społeczeństwo tzw. "żywych przedmiotów". To, co dla nas jest objawem skrajnej przemocy, wewnątrz obozu jest formą normalnego zachowania. Osiąga się to przez: całkowite uprzedmiotowienie czyli sprowadzenie ludzkiej egzystencji do podstawowych funkcji fizjologicznych, oraz odsunięcie człowieka od możliwości ich zaspakajania.

Głód to kolejna wizja leitmotivu u Borowskiego. Odczuwalny jest wszędzie, zawsze. Pożywienie stanowi cel marzeń, dążeń, jest całą aktywnością życiową więźniów. W obozowym terminie zjawisko to określa się muzułmanizmem. Wszystkich poddać trzeba próbie głodu, a potem nieustannej jego groźbie, uniemożliwić jego zdobycie, ale tylko kosztem drugiego człowieka. To niszczy solidarność i miłość czyli wszelkie więzy społeczne.

Jeszcze jedna bardzo istotna kwestia u Borowskiego to przedstawienie zbrodniarzy. Dla autora są to normalni ludzi, "bardziej normalni niż my sami". Stosuje jednak Borowski zasadę kontrastu pomiędzy ogromem zbrodni a jej codziennością wykonywania, towarzyszącymi jej zachowaniami oficerów ich wyglądem czy pejzażem. Tak właśnie widziałby to czytelnik, człowiek patrzący z zewnątrz, nie więzień. SS-mani to pionki w grze systemu. Zwierzchnicy pozostają w ukryciu, nie są dostępni oczom śmiertelników. Zwykły esesman także podlega regulaminowi i ograniczeniom, ich także wyróżnia się na tych lepszych i gorszych.

Jak już wspominałem obóz Borowskiego to model państwa totalitarnego. Prawem jest tutaj terror, nie ma granic prawa bo sam nim jest. Jak mówi Andrzej Werner Oświęcim to "stabilizacja totalitaryzmu", "obóz starych numerów", jest to zamknięte państwo. Mistyfikacją jego kultury są tu: biblioteka, puff, mecze piłki nożnej etc. Najważniejsze jest stwarzanie normalności, ukrywanie terroru, aktywizacja przebywających tam jednostek, których własna aktywizacja byłaby niebezpieczna.

Drugą lekturą, po którą zdecydowałem się sięgnąć, jest książka Miklósa Nyiszli Byłem asystentem doktora Mengele. Wspomnienia lekarza z Oświęcimia. Nie należy ta pozycja do kanonu szkolnych lektur, wybór jej uzasadniam własną poniekąd ciekawością i szerszym potraktowaniem przeze mnie tematu, o którym to zdecydowałem się pisać powyższą pracę.

Tym razem mamy do czynienia nie z literacką wizją obozu zagłady, ale z dokumentem poświadczającym szeregiem przykładów o popełnianych w oświęcimskich blokach najpotworniejszych zbrodniach.

O eksperymentach medycznych, jakich dokonywali hitlerowscy zbrodniarze na zabranej do obozu ludności nie mówiło się nigdy z taka dokładnością i fachowością. Podkreślam to szczególnie mocno dlatego, że autor dokumentu jest lekarzem i taką też pełnił rolę jako asystent Anioła Śmierci jak nazywano dr Mengele. Mówiąc wcześniej o roli esesmanów, podkreślałem wyraźnie ich bierność i rolę, jaką pełnili jako najemnicy. Autor prezentowanego dokumentu znajduje się w sytuacji podobnej do tej, w której znalazł się Borowski - obydwaj są więźniami. Z tą różnicą, że w tym drugim przypadku mówić możemy o pewnym uprzywilejowaniu, jaką niosła z sobą rola asystenta. Fakt jest taki, że dawała lepsze warunki bytowe, dawała ciepły kąt, odzienie, więcej niż regulaminową miskę zupy. Oczekiwała w zamian codziennych sekcji ludzkich zwłok, mordowanych masowo ciał, szczególnie dzieci i bliźniąt, które stanowiły materiał eksperymentalny oświęcimskiego uczonego.

Relacja obfituje w medyczne, anatomiczne, precyzyjne szczegóły, jakie spotkać moglibyśmy dziś jedynie w sądowych ekspertyzach. Uderzyła mnie przy tym niezwykła fachowość profesjonalisty, suchość faktów i szczegółów. Brak w tej relacji świata obozowego życia, brak szerszej perspektywy oglądu na całościowy obraz życia i funkcjonowania obozu, jako osobnego świata. Wszystko przedstawiane jest z punktu widzenia indywidualnej jednostki. Perspektywa ta ulega jednak częściowym modyfikacjom, bo podmiot zdaje sobie dokładnie sprawę z tego, że w każdej chwili podzielić może los współtowarzyszy, tak samo jak oni jest tylko numerem, który z czasem może po prostu przestać istnieć. Ważne staje się w tym momencie jedynie umiejętności, które posiada, psychiczna odporność, przystosowanie do pracy w nieznośnych warunkach. Tak jak przedmiot jest on eksploatowany przy sprzyjających warunkach i okolicznościach.

O eksperymentach dokonywanych w obozach zagłady nie mówiło się chyba nigdy tak dokładnie, jeśli w ogóle można było mówić na ten temat. Wiadomo, że doktorowi Mengele udało się uniknąć wymiaru sprawiedliwości, wiele dokonanych zbrodni zostało doskonale zatuszowanych, nigdy nie ujrzawszy światła dziennego. Trudno mówić tutaj o wszystkich istnieniach poddanych okrutnym, upokarzającym i uwłaczających ludzkiej godności testach, które wykonywano masowo, tak jak wykonuje się je dzisiaj na białych myszkach i szczurach w bogato wyposażonych laboratoriach. A kto wtedy widział krzywdę, jaka dzieje się tym niewinnym ofiarom? Dlaczego dzisiaj protestujemy przeciwko testowaniu kosmetyków na zwierzętach? Dlaczego wtedy nikt nie zaprotestował przeciwko wszczepianiu ludziom wirusów, wyjmowaniu mózgów, równoczesnym uśmiercaniu bliźniąt zastrzykiem z fenolu. A wszystko po to by znaleźć lekarstwo na nieśmiertelność dla najwyższej rasy- rasy germańskiej.

[1] Kijowski Andrzej : Tadeusz Borowski. "Zycie Literackie" 1955 nr 24.w: Różowe i czarne, Kraków 1957.