"Kiedy idziesz ulicą mijasz oświetlone okna. Cudze okna.
Co w nich widzisz, co chcesz zobaczyć patrząc w cudze okna?"
Gdy przemierzam ulicę, przechodzę obok rozświetlonych okien. Okien nieznanych mi ludzi. Można w nich dostrzec ich dom, rzeczywistość, duszę. Tam wewnątrz, za szklanymi wrotami i ażurową mgłą firanek, są ludzie, żywe istoty. Spacerują ulicą, dostrzegam ich szczęście, ból, smutek oraz radość. Ja patrzę na nich, zaś oni mnie mają świadomości, iż ktoś na nich patrzy i wkrada się do ich małej, prywatnej rzeczywistości.
Spostrzegam okna, gdzie się na moment zatrzymuję, widząc szczęście i miłość. Tam żyją osoby, które darzą się wielkim uczuciem, którzy otwarcie nawzajem rozmawiają, wspólnie rozwiązują problemy, radują się z sukcesów. Kiedy zatrzymuję się przed taką błogą rzeczywistością, cichną wszelkie wichry moich rozmyślań i na ułamek chwili kłopoty odchodzą w zapomnienie, gdyż wówczas, pomimo dzielących nas szklanych wrót, prawie realnie odczuwam te wszystkie emocje i lawiny uczuć krążących dookoła tych obcych mi ludzi.
Spotykam także okna, gdzie przystaję, lecz bije od nich zimno, rozpacz oraz osamotnienie, pomimo faktu, że za nimi żyje mnóstwo osób. Każde takie okno, roztacza nawet zimną poświatę blasku, powoduje iż we wnętrzu przechodnia pojawia się niewielka bryłka lodu. Okna pozbawione światła, których pochłoniętym szarą codziennością właścicielom, brakuje czasu na rozświetlenie ich.
Ulica, droga, mieszkania, okna, miejsca, dokąd uciekamy, kryjemy się. Idziemy, biegniemy w pośpiechu… nasze okna są odbiciem naszego intymnego świata. Wędrujemy przez ulice i mijamy wzrokiem niezliczoną ilość okien, gdzie usiłujemy znaleźć zagubione emocje. Pragniemy odnaleźć w czyichś, obcych oknach wszystko, czego nie możemy odnaleźć u siebie, w sobie. Różnorakie myśli, refleksje, doświadczenia, które kiedyś zgubiliśmy w pogoni za znacznie "ważniejszymi" sprawami. Taka rzeczywistość bierze od nas wiele, lecz mało ofiaruje w zamian.
Czego poszukujemy u obcych dla nas ludzi? Najbardziej ciepła, życzliwości, uwagi, chwili, którą spędzimy z bliskimi, choćby krótkiej, lecz dodającej otuchy rozmowy, bliskości, możliwości podzielenia się z kimś problemami, a także radościami dnia codziennego, gdyż w naszym prywatnym świecie porozumiewamy się za pomocą karteczek zostawianych na drzwiczkach lodówki…
Co ja chcę znaleźć w tych oknach? Sama nie wiem. Prawdopodobnie, tak jak większość - wszystko czego nie mogę znaleźć u siebie. Może odnajdę spokój, ciszę przyjazny gest. Przystaję obok tego okna i dostrzegam rodzinę - taką zwyczajną, lecz zauważam u nich coś, co nieczęsto można spotkać. Emanuje z niego cichutki, złocisty blask szczęścia. W tej chwili siedzą wokół stołu, wesoło rozmawiają, a ja patrząc na ten obraz, jestem pewna, iż za moment rozlegnie się dźwięk telefonu, nakazującego tacie zjawić się do "nie cierpiącej zwłoki sprawy". Dom tych ludzi, stanowi dla nich bezpieczną przystań, jaką chcę odnaleźć. Ktoś mógłby mnie spytać, czego tak mi brak. Nie brakuje mi przecież pieniędzy, miłości rodziny, rozmów z nimi. Dlaczego więc, tak wpatruję się w to właśnie okno? Z łatwością odrzekłabym - bo właśnie za tym oknem odnalazłam spokój, który zdawał się mówić:
"Żądasz ciszy od świata,
wyjeżdżasz, uciekasz...
Szukasz tylko tego, co już nosisz w sobie.
W cichość swego serca trzeba umieć wchodzić"
Chyba wiem już, że poszukuję uczuć, jakie pragnę w sobie obudzić, gdyż za szklanymi wrotami, znajduje się miłość, moc oraz ból, składniki zwyczajnego życia.