Nie da się ukryć, że każde miasto posiada szereg ulic, które zbiegają się ze sobą. Jedne powstały w odległych czasach, natomiast inne zostały pięknie wykonane. Na innych pojawiają się nowe zabudowania, które przyciągają wzrokiem przechodniów i rozbudowują się dzięki kosztownym inwestycjom. Przyglądając się planom miast zauważamy, że te zabytkowe części nie są stanowią ich większości. Zdecydowaną przewagę stanowią ulice szare i ciche, na których rzadko przewijają się mieszkańcy. W związku z tym zastanawia fakt czy tak naprawdę istnieją piękne ulice?
Sądzę, że istnieją piękne ulice, dla każdego z nas będą może to inne miejsca jednak wszystkie będą nazywane "naszymi ulicami". Ja również mam taką "swoją ulicę". Jej niezwykły widok zawsze przyciąga mają uwagę. Mieszkałem w okolicach tej ulicy, na której stawiałem swoje pierwsze kroki. Uczęszczając do pierwszej klasy zawsze mijałem tę ulicę, do dzisiejszego dnia, aby dotrzeć do mojej szkoły muszę przejść przez jej chropowatą nawierzchnię. Przechodzień nie zauważy w niej nic nadzwyczajnego, jego spojrzenie nie zatrzyma się na niej, ani też nie będzie potrafił się nią zachwycić. Jego oczom ukaże się jedynie duża liczba sklepów, także klubów oraz kawiarni i pubów. To właśnie fascynujące życie nocne w tym miejscu przykuwało moją uwagę. Wieczorami w sobotę i niedziele to miejsce wypełnia gwar oraz śmiech rozbawionych ludzi, czuje się jakby to było wręcz południe a nie wieczór. Przed miejscowymi klubami ustawia się tłum chętnych i oczekujących na dobrą zabawę. Zawsze można liczyć na to, ze spotka się kogoś bliskiego z kim będzie można nawiązać miłą rozmowę. Dzięki takim miejscom człowiek jest w stanie zapomnieć o szarej codzienności, może oddać się własnym upodobaniom oraz przyjemnościom. Dla mnie osobiście jest to wzruszające, bowiem z miejscem tym wiąże całe swe życie, od najmłodszych lat pamiętam każdy budynek, klatką oraz inne pomieszczenia, które tu w ciągu lat powstały.
Patrząc na to, co udało mi się przeżyć nigdy nie zgodzę się z twierdzeniem, że "moja ulica" przypomina "ulicę krokodyli", czyli skupisko domów kartonowych, w których przewijają się "korowody marionetek". Przecież sąsiedzi to ludzie, których cechuje wrażliwość oraz złożona osobowość, nie są osobami, które pozwalają siebie na to, aby ktoś nimi sterował. Z pewnością nie można ich przyrównać do bezmyślnych marionetek. Oczywiście są wyjątki, która przybierają czasem maski. Jednak nie jest to tak popularne, aby raziło innych mieszkańców. Są to ludzie, którzy pomagają zawsze w potrzebie, jeszcze ani razu nie zawiedli moich oczekiwań. Nie przejdą obok człowieka z obojętnością, zawsze mają czas dla tych, którzy czują się smutni. Natomiast mieszkańcy, który znajdują się na ulicy krokodyli dążą za wszelką cenę do wielkomiejskości, w ten sposób zatracają własne człowieczeństwo, stają się jednymi z wielu, ludźmi o podobnych charakterach, którzy niczym się od siebie nie różnią. A przecież cały fenomen ludzkości polegał do tej pory na tym, że każdy z nas był człowiekiem oryginalnym i niepowtarzalnym. W rzeczywistym świecie (innym niż na kartach utworu Schulza) wyróżniamy się charakterami, w ten sposób można nas odróżnić.
Ostatecznie jednak warto zaznaczyć, że świat nie jest ową "ulicą krokodyli", bowiem istnieją ludzie, którzy wyróżniają się spośród pozostałych i posiadają piękne i szlachetne cechy charakteru.