W powieści autorka przedstawia przygody jednej z czterech córek państwa Borejków- niepokornej, rudej Idy. Bohaterkę poznajemy podczas wakacyjnego wyjazdu z rodziną do Czaplinka. Niestety lato 1979 jest deszczowe i chłodnawe. Pogoda bardziej nadaje się na ryby niż na opalanie i korzystanie z wody. Zresztą za wodą Zielonooka Ida nie tęskni, ma jej pod dostatkiem lejącej się z nieba i wsiąkającej w i tak już wilgotny namiot i ubrania. Szalę goryczy przelało ciągłe zrzucanie na piętnastoletnią Iduś uciążliwego mycia naczyń po całej rodzince. Zbuntowana dziewczyna postanawia skrócić rodzinne wakacje i wrócić do suchego mieszkania w Poznaniu, z łazienką i bieżącą, ciepłą wodą. Niestety, Ida nie przewidziała jednego. Nie miała przy sobie żadnych pieniędzy- bo z pola namiotowego uciekła nie informując o tym nikogo, a lodówka w mieszkaniu została wyczyszczona do zera przed wyjazdem. Także samo mieszkanie, pozbawione ciągłego zgiełku tworzonego na okrągło przez siostry i rodziców stało się jakby mniej przytulne i ciepłe. W tej jednak chwili Ida musiała się zatroszczyć przede wszystkim o swój żołądek. Zaczęła szukać ogłoszeń w gazecie- postanowiła, że sama zarobi na jedzenie, nie złamie się, nie da satysfakcji moknącej w Czaplinku rodzinie i nie wróci z podkulonym ogonem. Kusząco wyglądała oferta dla panny do towarzystwa. Głodna Ida, zdecydowana na wszystko wybrała się pod wskazany w ogłoszeniu adres. Pod drzwiami miała chwilę wahania, ale rozwiały je skręcające się z głodu kiszki. Starsza pani, która wpuściła Idę do obszernego mieszkania nie wydała się dziewczynie sympatyczna. Była nieduża, ruchliwa i nerwowa. Ida zauważyła też tajemnicze, zamknięte od wewnątrz drzwi, które to, jak się okazało później, były główną przyczyną nerwowości starszej pani. Idę przestraszyło nowe, nieznane miejsce, w którym najwyraźniej zaszło coś dziwnego, ale okiełznała swój strach- żeby nie uciec- i ciekawość- żeby nie spytać mieszkańców o co tak naprawdę chodzi z tymi zamkniętymi drzwiami. Sytuacja klaruje się coraz bardziej, mieszkańcami domu okazuje się sympatyczny starszy pan Karolek, a nerwowa staruszka to pani Basia, autorka pysznego podwieczorku, na który przy okazji została zaproszona wygłodniała Ida. Wyjaśniła się także tajemnica pokoju. Zamknął się tam na cztery spusty wnuk pana Karolka- Krzyś. Rodzice osiemnastoletniego chłopaka wyjechali na wczasy, a on, jak zaklęty, tydzień temu zamknął się w pokoju i ani myśli wyjść. Przyjmuje tylko posiłki zostawiane mu przez Basię pod drzwiami. Zrozpaczony pan Karolek i Basia proszą Idę, jako niemal rówieśnicę Krzysia, a więc może lepiej rozumiejącą problemy młodzieży, o pomoc. Ida postanawia pomóc staruszkom i, zupełnie przy okazji, zaspokoić swoją ciekawość. Wychodzi przed dom i przyczaja się pod oknem tajemniczego Krzysia. Jej plan zakładał wejście do pokoju przez okno. Dziewczyna obawiała się jednak reakcji zaskoczonego wtargnięciem chłopaka. Nagle z zakrętu wyłonił się Klaudiusz- wielka miłość Idy i, tuż przed nim, nieziemskiej piękności dziewczyna, o której gracji, ubraniach i ogólnej swobodzie w "byciu piękną" płomiennowłosą Ida, której zawsze coś sterczało, odpruwało się lub zwisało nie tam gdzie trzeba mogła tylko pomarzyć. Klaudiusz szedł jak zaczarowany nie mogąc oderwać oczu od nieznanej dziewczyny. Nadprzyrodzone zjawisko okazało się mieć na imię Paulina i być dziewczyną Krzysia. Dziewczyną, którą nie wiedzieć czemu od kilku dni chłopak lekceważy. Nie odbiera telefonów, nie chce się spotkać, nie chce nawet wpuścić jej do pokoju. Idę interesował w tej chwili jednak przede wszystkim Klaudiusz i to, żeby nie zobaczył jej w tak dziwacznej sytuacji, więc, nie zastanawiając się więcej, wskoczyła przez otwarte okno do Krzysiowej samotni. Miała przynajmniej dobry początek rozmowy. Wyjaśniła ukrytemu w mroku chłopakowi, że musi się u niego schować przed Klaudiuszem- z którym relacje uczuciowe pokrótce streściła. Krzyś z początku nie chciał podjąć rozmowy, jednak po chwili wyjawił Idzie powody swojego zachowania. Chłopakowi zniekształciła się szczęka, w konsekwencji nienaturalnego narastania tkanki kostnej. Nieszczęśnik już szykował się na tamten świat, jednak Ida, mająca znajomego chirurga w Poznańskim szpitalu uspokaja chłopca i umawia telefonicznie na konsultacje. Czuje się osobiście odpowiedzialna za zdrowie nastolatka. W domu, do którego dociera dopiero pod wieczór, znajduje listy od całej rodziny. Pozdrawiają córkę i martwią się o nią, bo zniknęła z obozowiska bez słowa. Pocieszona uwagą i troską rodziny Ida bez wyrzutów sumienia dobiera się do zawekowanych na zimę dżemów i galaretek i z lżejszym sercem wysyła do rodziny bardzo długi telegram. W związku z tym jednak, że przez całe zamieszanie z Krzysiem nie ustaliła nawet z panem Karolkiem wysokości swoich zarobków, a godność nie pozwalała jej upomnieć się o dopełnienie tej formalności, postanawia zarobić na jedzenie dodatkowo w inny sposób. Posiada duże zdolności plastyczne, dlatego, gdy brakuje już w domu butelek, które można by odnieść do skupu, zaczyna wyrabiać z modeliny wisiorki w kształcie serduszek i sprzedaje je na poznańskiej starówce.

Na drugi dzień, idąc do swojego nowego miejsca pracy- domostwa państwa Paszkietów, dziewczyna słyszy jęk męczonego psa. Nie mogąc znieść męczenia zwierząt idzie za róg ulicy, skąd dochodzi skowyt nieszczęsnego zwierzaka i przyłapuje dwóch chłopców przywiązujących swoją psią ofiarę, którym okazał się pies pana Karolka, Lucyper, do drzewa. Dziewczyna okrzyczała chłopców i postraszyła nieuniknioną karą za taki występek. Chłopcy wzięli jednak nogi za pas, rzucając za siebie, jakże obelżywe dla zakompleksionej, chudej Idy słowa- "rudy kościotrup!". Dziewczyna bardzo mocno wzięła do siebie ten przytyk, który jeszcze obniżył jej i tak już katastrofalnie niską samoocenę. Dodatkowym upokorzeniem była dla Idy świadomość, że całą scenę ogląda z zasuniętych firan zabiedzony Krzysio. Chłopak nie chce zgodzić się na hospitalizację. Nie wierzy, że może się pozbyć swojego kłopotu. Ida krzyczy na rozhisteryzowanego Krzysia. Potem, razem z panem Paszkietem już spokojniej perswadują Krzysiowi konieczność poddania się zabiegowi chirurgicznemu. Zwłaszcza, że Ida załatwiła mu miejsce w szpitalu bez kolejki, bo akurat zwolniło się miejsce. Za kilka dni mogłoby już być po problemie.

Kilka dni później dziewczyna znów natknęła się na oprawców Lucypera. Znów znęcali się nad zwierzęciem. Tym razem Ida wykazała się większym sprytem i zamiast atakować chłopców poszła ich śladem, żeby dowiedzieć się gdzie mieszkają. Myślała, że zwrócenie uwagi na zachowanie chłopców ich rodzicom przyniesie lepszy skutek. Pomyliła się jednak, ponieważ matka rozpieszczonych chłopców, którzy, jak się okazało mieszkają w dosyć zamożnym domu, ma większe problemy niż czyjś pies. Zrezygnowana Ida odchodzi. Słyszy tylko, że matka krzyczy na chłopców, niestety nie za dręczenie psa, ale za to, że obcy ludzie przychodzą do niej ze skargą na małych łobuzów. Po drodze do domu robi pierwsze zakupy za zarobione pieniądze- kupuje sobie kurczaka na ciepłą kolację. Nie jest jej jednak dane zjeść ją w spokoju, ponieważ w mieszkaniu Idy pojawia się zjawiskowo piękna Paulinka, i, "pomagając" Idzie zjeść pół kurczaka zwierza się jej ze swojej miłości do Krzysia. Ida, której chłopak w zasadzie też się podoba, rozumie żal dziewczyny, jednak cała sytuacja jest dla niej przykra. Zwłaszcza, że Paulina zaklina ją na wszystko, aby pomogła jej odzyskać miłość Krzysia. Ida, na granicy płaczu, żegna się z Pauliną. W nocy zaspaną Idę wyrywa ze snu nieziemski hałas. Okazuje się, że to wymoczona już do granic możliwości w zimnym Czaplinku rodzina postanowiła dołączyć do córki. Szczęśliwa Ida nie może się nacieszyć z widoku sióstr, Nutrii i Gabrysi, z którymi jeszcze kilka dni wcześniej nie mogła wytrzymać. Tęskniła w pustym mieszkaniu za ich paplaniem, śpiewem, kłótniami, za obecnością rodziców. Wreszcie Ida może zwierzyć się mamie z wydarzeń ostatnich dni.

Sprawa z Krzysiem kończy się pomyślnie. Chłopak jest już po zabiegu, dzwoni do Idy i dziękuje jej serdecznie za pomoc. Ida boi się szpitali, w których robi jej się mdło, także poprzestaje na telefonicznych życzeniach powrotu do zdrowia, mimo, że chłopak chętnie by ją zobaczył i podziękował osobiście.

Podczas następnej wizyty u Paszkietów, w której towarzyszy Idzie mama, chcąca sprawdzić co tak naprawdę należy do obowiązków jej córki jako "damy do towarzystwa", Ida po raz kolejny ma starcie z Markiem i Jarkiem. Pan Paszkiet, obserwujący okolicę dla bezpieczeństwa Lucypera wysyła ją, aby sprawdziła dlaczego znów nieszczęsne zwierzę skowycze. Ida jest przerażona. Ze swojej kryjówki pod krzakiem malin widzi psa pomalowanego na zielono jaskrawą farbą. Wściekła dziewczyna nie zastanawiając się wiele wypada z ukrycia, łapie okrutnych chłopców i maluje obu za karę tą samą farbą. Dokonawszy aktu zemsty puszcza wrzeszczących chłopców wolno.

Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego powraca do Poznania tworzona przez przyjaciół i znajomych Gabrysi i Idy Grupa Eksperymentalnego Sygnału Dobra (w skrócie ESD). Spotkanie powakacyjne odbywa się w domu sióstr Borejko. Ida zauważa, że wszyscy ESD-sowcy zmienili się po powrocie z Łeby. Wszyscy, jak jeden mąż, mają bardzo krótko obcięte włosy. Ida musi zostać zuniformizowana i poddana zostaje zabiegowi postrzyżyn. Dziewzcyna zgadza się na obcięcie włosów, przekonana, że nic już i tak nie pogorszy jej wyglądu. Okazuje się jednak, że przemiana wyszła Idzie na dobre i dziewczyna, co wszyscy chórem przyznają, w takiej fryzurze wygląda dużo lepiej.

Nadchodzi niedziela. Ida nie musi iść do Paszkitów- do pracy. W drodze do kościoła na rodzinę Borejków wpada matka pomalowanych niedawno chłopców- pani Lisiecka. Kobieta, sądząc po ubraniu i bogatym wystroju mieszkania, które Ida zapamiętała z ostatniej wizyty, wyraźnie trudniąca się handlem deficytowymi towarami z zachodu oskarża dziewczynę o zniszczenie mienia i domaga się pokrycia strat. Inaczej poda nieszczęsną Idę do sądu. Rodzice spokojnie podchodzą do całej sprawy i nie dają się sprowokować krzykliwej kobiecie. Matka Idy zobowiązuje się pokryć straty Lisieckich, prosi matkę Jarka i Marka o określenie ich wysokości.

Mija kilka dni i w rodzinne progi powraca uzdrowiony Krzysztof. W ramach rewanżu zaprasza Idę do kina i wręcza jej piękny bukiet płomiennoczerwonych róż. Po kinie zaś- romantyczny spacer. Ida czuje się wreszcie doceniona, potrzebna i dla kogoś ważna. Nie może jednak przestać myśleć o Klaudiuszu.

W domu Paszkietów kończą się kłopoty, zaczynają się jednak u Lisieckich. W domu Idy pojawiają się chłopcy prosząc o pieniądze na jedzenie. Okazuje się, że matka chłopców wyjechała do NRD i zostawiła Marka i Jarka pod opieką siostry, Tę jednak przed chwilą zabrało pogotowie. Chłopcy zostali bez opieki i bez pieniędzy na jedzenie. Mama Idy oczywiście zajmuje się chłopcami, mają przychodzić codziennie do Borejków na obiad, żeby pani Borejko widziała, że nic im się złego nie dzieje i że nie chodzą głodni i zaniedbani, dopóki nie wróci ich matka, która wyjechała tylko na kilka dni. Chłopcy zaprzyjaźniają się z młodszymi siostrami Idy- Nutrią i Pulpą, bywają także w domu pana Paszkieta, w którym wsłuchują się z rosnącą fascynacją w czytaną im przez Idę lub Krzysia powieść o przygodach Robin Hooda. Ida zaczyna zajmować się "naprostowaniem" chłopców, stara się wytłumaczyć im różnicę między dobrem i złem. Pewnego dnia postanawia zajrzeć do domu Lisieckich, zobaczyć jak chłopcy sobie radzą. Przychodzi w samą porę. Młodszy najadł się niewiadomych pigułek z dobrze zaopatrzonej apteczki swojej, najwyraźniej lubiącej się leczyć, matki. Starszy, przerażony stanem brata stoi bezradnie i nie wie co robić. Ida przejmuje sprawy w swoje ręce. Dzwoni do znajomego lekarza, który szybko przyjeżdża i robi dziecku płukanie żołądka. Ida nie chce zostawić chłopców samych, zwłaszcza, że obaj wiele dzisiaj przeszli i potrzebują koło siebie kogoś dorosłego, kto otoczy ich opieką. Zostaje u chłopców na noc, czuwając przy łóżku chorego na zmianę z Krzysiem.

Nz drugi dzień zwierza się mamie ze swoich rozterek i kompleksów sprowadzających się, najkrócej mówiąc do Kaldiusza i rudego kościotrupa. Mama postanawia pomóc dorastającej córce. Najpierw pokazała jej swoje stare zdjęcia, na których sama wygląda jak brzydkie kaczątko, a potem takie ze studiów, gdy jest już dorosłą, śliczną panną. Tłumaczy Idzie jak powinna chodzić, ubierać się i zachowywać, żeby podkreślić swoje atuty a ukryć słabości. Ida zmienia się nie do poznania. Nawet Klaudiusz, który do tej pory nie zwracał na nią uwagi zaproponował jej spacer, na którym, uniesiony atmosferą wieczoru usiłował skraść jej pocałunek. Ida hamuje zapędy chłodnego dotąd amanta. Chłopak jednak nie daje za wygraną i nazajutrz wysyła do Idy list z wyznaniem miłości. Ida jest wniebowzięta. Pisze do Klaudiusza odpowiedź, w której także wyznaje mu swoją sympatię.

Heroiczna postawa Idy w sprawie z Krzysiem i, zwłaszcza, z braćmi Lisieckimi owocuje zmianą nazwy Grupy ESD. Młodzież dochodzi do wniosku, że same dyskusje nic nie dadzą, trzeba idee dobra wcielać w czyn. Tak rodzi się "Czynno-dyskusyjne koło zamachowe Szwungszajba".