Dramat Szekspira "Makbet" podzielony jest wedle prawideł typowej sztuki antycznej na piec aktów i kolejne sceny i jest to chyba jedyna jego typowa cecha. Akcja toczy się około jedenastego wieku w szkockich zamkach, przez chwile widz może tez znaleźć się w Anglii.

AKT I (omówienie kolejnych aktów i tego również bez podziału na sceny). Przedstawia on trzy wiedźmy które projektują spotkanie z wodzem Makbetem w chwili kiedy ten będzie opuszczał pole bitwy z Norwegami, Maja mu one do przedstawienia jego przyszłość. Wszystko otulone jest we mgły, tajemniczość i dość straszny nastrój cmentarny. Bitwa rozgrywa się w pod Forres, gdzie szkockimi wojskami dowodzi bliski krewny i dobry przyjaciel króla Dunkana - Makbet. Obok niego na czele arami stoi jego przyjaciel Banko. Walka z królem Swenem początkowo miał niepomyślny przebieg, gdyż po jego stronie zdradziecko opowiedział się tan Kawdoru. Król zostaje z czasem poinformowany o wspaniałych, rycerskich czynach dwóch przyjaciół w niebezpiecznych chwilach tej bitwy. Oboje wydają się szanowanymi i męskimi wojownikami. Kolejne rozmowy to opis bitwy, jaki przedstawiają zebrani przed królem Dunkanem wodzowie. Makbet urasta w ich słowach na pierwszego bohatera i w sumie zwycięzcę całej bitwy, gdyż to jemu w udziale przypadło pokonanie w ostatecznym pojedynku dumnego i zdradzieckiego tana Kawdoru. Właśnie tez jego tytułem i włościami planuje władca nagrodzić Makbeta, jako właściwe docenienie jego zasług, tę zaś szczęśliwą dla niego wiadomość ma mu przynieść jeden z zebranych Rosse.

W tym mniej więcej momencie na drodze wracających przyjaciół Banka i Makbeta, którzy zboczyli trochę z drogi, zjawiają się trzy wzmiankowane na początku wiedźmy. Witają one tytułowego bohatera charakterystycznymi słowami "Cześć ci ,tanie Glamis!(...)Cześć ci ,tanie Kawdor!. Cześć Makbetowi, który będzie królem!". Z jednej strony jest to dowód, ze wiedźmy nie są myślami Makbeta, gdyż znają rzeczy których on nie zna, jednak z drugiej można dopuścić to, ze Makbet upojony zwycięstwem, świadomy swoich zasług, swobodnie planuje przyszłe życie, zaszczyty i popuszcza sobie wodze fantazji. Jednak już przepowiednia tycząca się tego ,iż dzieci Banka będą królami, zaś tylko Makbet królem,. Wiedźmy pozostawiają przyjaciół zaintrygowanych i niepewnych czy czasem nie przewidzieli się, tak bowiem szybko rozpływają siew raz z mgłą. W chwilę potem rzeczywiście pojawiają się wysłańcy króla, w tym Rosse, informujący Makbeta, że otrzymuje on godność tana Kawdoru, przez co spełnia się cześć przepowiedni i od tej chwili może on mniemać, że i dalsze jej słowa nie są tylko czczym snem i mirażem. Makbet coraz bardziej zaczyna marzyć o przyszłych i przepowiedzianych mu zaszczytach. Jedynie Banko, zachowuje zdrowy rozsądek i ostrożnie przestrzega go, ze mogły mieć one złe intencję, zaś przyszłość przez nie przepowiedziana obrócić się przeciwko Makbetowi. Ten go jednak nie słucha. Dalej w pałacu król informuje zebranych ze koronę zamierza przekazać swojemu małoletniemu jeszcze synowi Malkolmowi. Wtedy Makbet zaczyna rozumieć, ze to iż sam zostać ma królem wymagać będzie od niego ujęcia losu we własne ręce. Makbet zaczyna rozważać sprawy o których by wcześniej nie pomyślał, jako prawy i kierujący się kodeksem honorowym rycerz. Choć jest jeszcze daleki od późniejszych tragicznych dla siebie i innych decyzji, wiele już z nich zaczyna się kluć w jego głowie: "Książę Kumberland! Trzeba mi usunąć/ Z drogi ten szkopuł, inaczej bym runąć / Musiał w pochodzie. Gwiazdy, skryjcie światło,/ Czystych swych blasków nie rzucajcie na tło/ Mych czarnych myśli; nie pozwólcie oku/ Napotkać dłoni ukrytej w pomroku,/ Aby się mogło przy spełnieniu zatrzeć/ To, na co strach nam po spełnieniu patrzeć". Król postanawia uhonorować Makbeta jeszcze w ten sposób, że pragnie go odwiedzić w jego zamku, wiec tytułowy bohater jedzie do niego przygotować mu gościnę. Przenosimy się więc do zamku Inverness, gdzie Lady Makbet, żona bohatera, czyta jego list, w którym informuje ja o swoich sprawach a także o spotkanych na wrzosowisku wiedźmach. Tytuł jaki mąż otrzymał od króla, rozbudza drzemiąca w kobiecie ambicję… najsilniej wierzy ona w pomyślność pisana jej rodzinie. Jedyne co ja martwi w tej chwili to charakter męża, który jest na tyle lojalny wobec władcy i mu oddany, że może to stać się przeszkoda w uzyskaniu królewskiej korony. Obawia się, że Makbet może cofnąć się przed pisanym mu losem. Przyjeżdża w końcu do zamku król Dunkan. Lady Makbet prosi o pomoc w spełnieniu swoich planów najciemniejsze siły: "Przybądźcie, o wy duchy, karmiciele/ Zabójczych myśli, z płci mej mię wyzujcie/ I napełnijcie mię od stóp do głowy/ Nieubłaganym okrucieństwem! Zgęśćcie Krew w moich żyłach: zatamujcie wszelki W mym łonie przystęp wyrzutom sumienia By żaden podszept natury nie zdołał/ Wielkiego mego przedsięwzięcia zachwiać/ Ni stanąć w poprzek między mną a skutkiem!".

Lady Makbet w swoim wielkim monologu jawi się jako kobieta zdecydowana w swoich celach i potrafiąca doi nich dążyć za wszelką cenę. Nie widać w niej żądnych delikatnych przymiotów o które zazwyczaj były posądzane średniowieczne kobiety. To czysta i skondensowana siła gotowa na wszystko. W chwili wejścia męża, wie co należy czynić, by mógł on sięgnąć po władze królewską. Bez zbędnych omówień, jasno wyjawia mu swój plan, zabicie króla Dunkana. Makbet początkowo broni się przed tym, ale wobec jej twardej argumentacji, jest coraz bliższy tego czynu: "Byłam karmicielką /I wiem, jak to jest słodko kochać dziecię,/ Które się karmi; byłabym mu jednak/ Wyrwała była pierś z ust nadstawionych,/ Które się do mnie tkliwie uśmiechały, /I roztrzaskała czaszkę, gdybym była /Zobowiązała się do tego czynu, /Jak ty do tego".Wierzy ślepo w pomyślność własną i męża. Dunkan w kolejnej scenie jest oczarowany jej dobrocią i chwali zamek, który stanie się jego grobem. Wita się z gospodarzami i łaskawie mówi o ich dostojności: "Wielce kochamy go i nie przestaniem /Nadal go o tym przekonywać [...]". W czasie uczty główny bohater, nie może jednak się uspokoić i rusza po salach zamku na samotną przechadzkę. Zaczyna rozważać jeszcze raz słuszność swojego czynu, wszak waza się żoną na najcięższą zbrodnię - królobójstwo, dodatkowo planowane pod własnym dachem. Wszystko wydaje mu się niemożliwe, przy tym jest wszakże krewnym Dunkana i dłużnikiem jego wielkich łask i zaszczytów jakie władca mu przeznaczyła sprawiedliwie. "Z podwójnych względów należy mu się u mnie bezpieczeństwo: jestem i krewnym jego, i wasalem". Jednak jeszcze raz spotkana żona nie powala mu na zbyt daleko idące wyrzuty sumienia. Potrafi w paru słowach odwrócić jego myśli i pokazać mu, ze jeśli nie zabije on króla będzie tchórzem i człowiekiem o zajęczym sercu. "Jeden, wyłącznie jeden tylko bodziec / Podżega we mnie pokusę, to jest / Ambicja, która przeskakując siebie, / Spada po drugiej stronie". Po pierwsze mówi mu, ze nikt ani jej ani jego, nie będzie obwiniał o morderstwo, gdyż są gospodarzami w zamku. Po drugie zapewnią sobie możliwie dobre alibi, zaś winą zabójstwa oskarżą sługi królewski, których najpierw spoją alkoholem. To od nich zabiorą sztylety, nimi zadźgają króla i włożą je na powrót w ręce spitych służących: "Skoro tych śpiących ludzi krwią pomażem / I użyjemy ich własnych sztyletów, / Któż nie pomyśli, że ta zbrodnia była / Ich dziełem?". Makbet poddaję się w końcu tej sile fatalnej, jaka uosabia jego żona: "Niech się więc stanie! Wszystkie moje siły Nagnę do tego okropnego czynu. Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem: Fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem". Mówią też słowa, które można odnieść do całości ludzkiego postępowania: "Chcąc świat oszukać, stosuj się do świata, /Ubierz w uprzejmość oko, dłoń i usta, /Wyglądaj jako kwiat niewinny, ale /Niechaj pod tym kwiatem wąż się ukrywa. /Dołóżmy wszelkich starań, żeby tego, /Co tu ma przybyć, przyjąć jak najlepiej, /Myśl o tym tylko, memu zaś myśleniu /Pozostaw wielkie zadanie tej nocy, / Które, jeśli się działać nie ustraszym, /Nada blask przyszłym dniom i nocom naszym".

AKT II zaczyna się na placu zamkowym o północy. Spacerujący, ale już pewny swoich wyborów Makbet trafia na przyjaciela - Banka, któremu towarzyszy Fleance, jego syn. Nie chce Makbet z nimi wspominać przepowiedni wiedźm, chcąc odwrócić uwagę od tego, że przepowiedziano mu królewską koronę. Nie porusza go także okazana jemu i jego żonie w czasie uczty wielka łaska króla, Dunkan po raz kolejny uznał go za najbliższego sobie człowieka, swoja prawą rękę, czego dowodem były wspaniałe dary dla Makbeta, zaś na palcu lady Makbet, wielki królewski pierścień. Stara się by bliscy nie wiązali planowanego za parę godzin zabójstwa króla z jego osobą. Wreszcie, gdy zostaje sam na murach zamku przed oczyma pojawia mu się kapiący krwią sztylet, będący symbolem jego przyszłego losu. I to go jednak nie porusza, wraz z wybiciem godziny na zamkowym zegarze rusza, by dokonać swojego losu, a przerwać ten króla Dunkana. Samego zabójstwa nie obserwujemy na scenie. Informuje o nim, już po spełnieniu swojego czynu żonę, sam zabójca. Lady Makbet znajduje się zaś na zamkowym placu w środku nocy targana początkami bezsenności, która już nie pozwoli jej zaznać po kres życia spokoju. Jednak w tej jeszcze chwili nie traci spokoju. Przypomina sobie o konieczności podrzucenia śpiącym dworzanom króla sztyletów, co sama czyni gdyż w tym momencie siły opuszczają Makbeta. Zaczyna on zdawać sobie sprawę z potworności popełnionego czynu ("Zdało mi się, że słyszałem / Głos wołający: Nie zaśnij już więcej!"), na co jego żona reaguję ze złością i pogardą: "MAKBET Już tam moja noga / Nie wnijdzie. Wzdygam się, kiedy pomyślę / O tym, com zrobił; widok tego byłby/ Nad moje siły. LADY MAKBET Kaleka na duchy! / Daj te sztylety. Śpiący i umarli/ Są obrazkami tylko".

W kolejnych scenach widzimy jak Makbet oraz jego żona odmiennie reagują na popełniony wspólnie czyn. Tytułowy bohater nie może się z nim pogodzić, ci4rpi wyrzuty sumienia, kiedy ona zachowuje zimną twarz, nie można z niej wyczytać żadnego ludzkiego odruchu sumienia. Jednak Makbet na tyle wie, że nie może się zdradzić że ze spokojem prowadzi do królewskiej sypialni panów szkockich - Lennoxa i Makdufa, przybyłych go obudzić. Ten ostatni odkrywa zwłoki króla w zakrwawionej pościeli i wszczyna alarm na całym zamku. Na naradzie wszyscy oskarżają pokojowców króla, czyli rzecz rozgrywa się zgodnie z planem lady Makbet, która zdobywa się nawet na wyrażenie głębokiego żalu po zabitym królu i ubolewanie że stało się to akurat pod jej dachem. Nie wszystkim jednak tak przyjęta wersja wydarzeń przypada do serca. Podejrzewający jakiś spisek synowie zabitego króla - Donalbein i mały Malkolm uciekają za granice szkocką, by ocalić swoje życie. Jeden osiada w Anglii, drugi w Irlandii. Dowiadujemy się z kolei od starca że w nocy w czasie której zabito króla natura zachowywała się jak oszalała w typie "dziwnych znaków na niebie i ziemi". Zwierzęta stawały się niezwykle agresywne, zaś w sposób znaczący patrzono jak silny sokół zadziobał mądrą sowę. W tym momencie warto popatrzeć na monolog Starca, w kontekście jego funkcji, która wydaje się podobna do chóru ze starożytnych tragedii, kiedy komentował i objaśniał on wydarzenia którym ulegali bohaterowie sztuk. Jednak dalszy rozwój wypadków nadal jest przychylny dla prawdziwych zabójców króla, co lepsze za nich właśnie zaczęto uznawać małych synów Dunkana, czym tłumaczono ich rychłe opuszczenie zamku i Szkocji. Wręcz jednogłośnie wybrano nowym królem Makbeta, który obrzędy koronacyjne miał spełnić w Skonie.

AKT III Zaczyna się w Forres, gdzie Banko zastanawia się nad przepowiednia. Widzi wszakże że spełniła się ona co do Makbeta w stu procentach. Został i tanem Kawdoru, jak i królem. Pozwala mu to mniemać i że jego nie ominą przepowiedziane zaszczyty. Jednak im dłużej zastanawia się nad os tanimi wydarzeniami tym bardziej upewnia się w sadzie, że Makbet musiał w jakiś sposób dopomóc swojemu losowi i najprawdopodobniej był związany z zabiciem króla Dunkana. Jednak lady Makbet i tytułowy bohater nie byliby sobą, gdyby nie trzymali ręki morderczej na pulsie każdej postaci w tej sztuce. Zapraszają oni Banka na pożegnalną, w kontekście jego wyjazdu, on niestety nie wie że już wiecznego, ucztę. Makbet również pamiętał druga część przepowiedni czarownic. Wiedział, że choć on będzie królem, to nie zostaną jednak nim żadne z jego dzieci. Co charakterystyczne choć Lady Makbet, mówiła ze była karmicielką w jednym z monologów, wydaje się że małżeństwo to nie ma żadnych potomków, co jeszcze bardziej wprawia ich w gorycz i w chęć szybkiego osiągnięcia sukcesu, gdyż nie pracują na przyszłe pokolenia a tylko na siebie. Wracając jednak do Banka, ten staje się teraz zadrą dla Makbeta. Postanawia ja wyrwać już w wypróbowany sposób, zleca zabicie przyjaciela i je4go syna w czasie ich odjazdu z zamku. Zabójcom wyjaśnia, ze Banko jest jego przeciwnikiem, wrogiem i szemranym spiskującym zdrajca. Cała trudność przeprowadzenia tej sprawy osłabia Makbeta, lecz Lady Makbet, wzorowa żona, stara się nie pozwolić mu na to. Trzyma honory pani domu i sprawia że uczta jest radosna i wesoła. W nocy, której wagę przepowiadał przypadkowo w czasie uczty sam zleceniodawca, ginie Banko, jednak jego syn szczęśliwie umyka przed zabójcami. Uczta toczy się w najlepsze. Na boku Makbet dowiaduje się jednak że Fleance przeżył nocny napad, przez co przepowiednia nadal może się spełnić. Makbet zdobywa się jednak na obłudny żal, ze Banko jeszcze nie zaszczyca uczty swoja obecnością. Ten już nieżywy postanawia odpowiedzieć na to zaproszenie i zjawia się przed nim w postaci zjawy. Tylko Makbet ja widzi i reaguje na duch a Banka w sposób histeryczny. Inni biesiadnicy zaczynają podejrzewać ze zwariował. Świeżo upieczony król krzyczy wobec wszystkich zebranych: "Precz! Zejdź mi z oczu ! Niechaj się pochłonie Ziemia! Krew zimną masz, kości bez szpiku. Nie ma już myśli żadnej w twoich oczach, Które wlepiłeś we mnie (...)Wszystko uczynię, co śmie czynić człowiek: Zbliż się jak niedźwiedź rosyjski ,kudłaty; Jak nosorożec okryty pancerzem Lub jak hyrkański tygrys; przyjmij postać , Jaką chcesz, prócz tej .Me niezłomne nerwy Nigdy nie zadrżą ; lub powróć do życia I na pustyni natrzyj na mnie mieczem; Jeśli drżąc skryję się w moim domostwie, Nazwij mnie małą dziewczynką. Precz, wstrętny Cieniu! Szyderstwo nieprawdziwe, precz stąd!". Na pomoc spiesz my żona, która przeczuwa co się dzieje i stara się go uspokoić. Przyjęcie początkowo wesołe szybko się kończy. Wszystkie dotychczasowe wydarzenia w życiu Makbeta zmuszają go do próby odnalezienie trzech czarownic spotkanych na wrzosowiskach i przymuszenia ich o wyjawienie mu dalszych jego losów. Te w tym czasie spotykają się z Hekate, która gani swoje młodsze koleżanki za to, ze nie poinformowały jej o całej sprawie przez co nie mogła i ona czerpacz niej satysfakcji i korzyści. Teraz ona decyduje się na dalsze kierowanie ta sprawą i chce by Makbet uwierzył w swoje szczęście i moc, przez co szybciej i w bardziej dla nich wszystkich widowiskowy sposób poniesie klęskę. Tymczasem panowie szkoccy zaczynają dostrzegać zło płynące z osoby Makbeta i mówią o tym jak Makduf z królem Edwardem planują przeciwko niemu wydanie wojny. Ten ich uprzedza i sam zaczyna się zbroić.

AKT IV rozpoczyna się wizytą Makbeta w grocie czarownic, gdzie wraz z wyłaniającymi się z kotła zjawami Makbet rośnie w swoich oczach ufności we własna pomyślność. Utwierdza go w tym zjawa trzecia, małe, choć podobne do szatana dziecko z ukoronowana główka, które mówi mu słowa, zdające się zapewnić mu niezniszczalność i wieczne panowanie: "Bądź jak lew śmiały, dumny, przedsiębiorczy; / Nie tknie Makbeta żaden cios morderczy, / Póki las Birnam ku Dunzynańskiemu / Wzgórzu nie pójdzie walczyć przeciw niemu". Makbeta już nic nie hamuje w dalszych morderczych decyzjach, pyta się jeszcze jednak o to czy rzeczywiście dzieci Banka będą władały Szkocją. Wtedy zjawia się przed nim kolumna królów na której końcu kroczy zamordowany dawny przyjaciel trzymający w dłoniach zwierciadło. Kończy się spotkanie z czarownicami i do akcji przystępuje rzeczywistość. Na wieść o ucieczce Makdufa i jego planów wojennym skierowanym przeciwko sobie postanawia zdobyć jego zamek i rozprawić się, w sposób krwawy, z jego żoną i ich synem. Ta, na zamku Fajt, w rozmowie z Rosse'm nie może zrozumieć motywów ucieczki męża, nie przemawia do niej to, ze starał się ja w ten sposób uchronić przed niebezpieczeństwem. Dziecku, na pytania "Gdzie tata" odpowiada: "Twój ojciec umarł". Widzi w nim złego zdrajcę. Biedna, zagubiona kobieta nie reaguje tez na rade Nieznajomego który mówi jej: "Weź dzieci, opuść natychmiast te miejsca". Jak wiadomo nie słuchając takich słów człowiek sam na siebie ściąga niebezpieczeństwo, lady Makduf i jej dzieci giną uduszone i zasztyletowane z rozkazu Makbeta. Z kolei Makduf nic o tym nie wie i za granica wraz z Malkolmem, który go wcześniej przetestował czy nie jest on szpiegiem, starając się zebrać na tyle silną armię by rozprawić się z Makbetem w Szkocji. Opowiadają przy tym o jego pełnych terroru i krwi rządach. Już gdy to zostaje postanowione pieczęcią na tym kładzie się informacja przekazana Makufowi o tragicznym końcu całej jego rodziny, i wszelkiego życia na zamku, który wręcz został wymordowany do nagich ścian.

AKT V Wracamy do lady Makbet, która pojawia się w czasie lunatycznego snu i cierpi katusze spowodowane dawną zbrodnią króla. Nie może pozbyć się wyimaginowanej krwi plamiącej jej dłonie i popada w coraz większe szaleństwo. Lekarz zamkowy który obserwuje ja i jej pokojowa tak to komentują: "Zły to stan. Czyny przeciwne naturze / Rodzą przeciwny naturze niepokój;/ Skrycie dręczone sumienie powierza / Nieraz poduszce tajemnice duszy". Przenosimy się do obozu Szkotów, którzy otoczyli zamek Makbeta w Dunzynianie. Sam jego obrońca ze spokojem patrzy na oblegających go, gdyż pamięta pochlebna dla niego wróżbę i nie wie, ze wszystkie wojska spotkać się maja w lesie Birnam: "Mógłżeby cały ocean Te krwawe ślady spłukać z mojej ręki?/ Nie, nigdy! raczej by ta moja ręka / Zdołała wszystkich mórz wody zrumienić /I ich zieloność w purpurę zamienić". Szkoci w tym czasie maskują się gałęźmi z lasu Birmam i maja czekać na sygnał podejścia pod mury Dunzynianu. W zamku, na wieść o śmierci z własnej ręki żony., Makbet reaguje tylko cynicznie: "Powinna była umrzeć nieco później; czego się było tak śpieszyć z tą wieścią". Wraz z druga wiadomością dowiaduje się ze oto "las Birnmam się poruszył i idzie". Teraz Makbet już wie, że nie uchroni go nic przed ostateczną klęska, jednak znajduje w sobie jeszcze na tyle siły by z godnie podniesionym czołem sprostać jej. Po kolejnych staczanych walkach ginie w końcu od miecza Malkolma w czym dopełnia się przepowiednia że zgładzi go tylko ten, kto nie był zrodzony z łona kobiety. Otóż Malkolm "Przedwcześnie z łona matki był wypruty", przyszedł na świat przez cesarskie cięcie, stąd to on ostatecznie mógł zabić krwawego kata jakim stał się Makbet. Cały dramat kończy się wejściem do zamku zwycięzców i Malkolma, który na włócznie ma nabita głowę Makbeta. Wszystkich tez zaprasza na swoja uroczystość koronacyjną.