Jednoznaczna ocena średniowiecza jest bardzo trudna. Negatywnie oceniano tę epokę aż do XIX wieku, ponieważ posiadała ona wiele wad: kler i władcy wyzyskiwali lud, który był niepiśmienny, wśród najuboższych warstw panowała nędza, Europę nawiedzały plagi, zarazy, które dziesiątkowały populację, dodatkowo wielu ludzi zginęło podczas wypraw krzyżowych, które maskowały rzeczywiste intencje kleru. Państwo było całkowicie podporządkowane papiestwu. Nie najlepiej działo się również w kulturze, która nie dość, że zdominowana była przez tematy wiary, to jeszcze pełniła wobec niej służalczą rolę. Wszystkie działania miały na celu edukację wiernych, co często powodowało wtórność i schematyczność sztuki, w której wszelkie przejawy własnego myślenia było piętnowane i często kończyły się na stosie. Jednak mimo tych wszystkich wad, pod koniec XIX wieku zaczęto odkrywać tę epokę na nowo. Zafascynowano się nie tylko teocentryzmem, który korespondował z nowym ujęciem wiary w epoce romantyzmu, ale także mrokami średniowiecza. W schematycznej sztuce dostrzeżono nastrój przygnębienia, ale nie ciemnoty. Zaczęto się fascynować tak bezgraniczną wiarą w Boga, a także zamiłowaniem ludzi średniowiecznych do cierpienia - bólu, tortur, krwi. Także zainteresowanie śmiercią, zresztą wszechobecną w wiekach średnich przypadło do gustu epoce romantyzmu. W kolorystyce średniowiecza zamiast sztucznego umartwiania się i szukania cierpienia, zauważono naturalne potrzeby człowieka. Tak samo w istnienie czarownic w średniowieczu w romantyzmie wierzono we wszelkie mary, zjawy i upiory. Do tego pociąg do magii, zwłaszcza tej "nieczystej" oraz wszelakich praktyk tajemnych i egzorcyzmów spowodował zbratanie się mentalności tych epok. Jeśli ponadto zauważymy, że romantyzm miał ogromny wpływ na naszą kulturę, mentalność i historię, to łatwo da się wytłumaczyć rehabilitację epoki średniowiecza dziś.

Z tak rozbieżnych poglądów i ocen można wysnuć wniosek, że średniowiecze jest to epoka złożona. Podjąłem próbę obrony tych czasów, ponieważ mimo wszystko, wydaje mi się to zdecydowanie trudniejsze, niż ich krytykowanie. Postaram się też szczegółowo wykazać obiektywne plusy i minusy tego tysiąclecia.

Renesans nie znosił średniowiecza z kilku powodów. Okres dziesięciu wieków nazwano "średnimi", również w celach wartościowania ich. Ten przydomek miał oznaczać swoistą mizerność literatury, kultury i polityki. Wpłynęło na to m.in. powstanie i rozwój feudalizmu, który przyczynił się to podziału ludzi na klasy. Był to także czas całkowitej dominacji Kościoła, który starał się kontrolować życie wiernych, trzymając ich w strachu i dyscyplinie. Analfabetyzm był na skalę masową, jedynymi osobami mającymi dostęp do ksiąg byli zakonnicy. Niepiśmienni ludzie byli zastraszani przez wykształcony kler, który grzmiał z ambony o gniewie Bożym, jeśli nie będą wykonywać poleceń Kościoła. Polecenia te dotyczyły zazwyczaj płacenia podatków, danin. Dlatego biedny lud był wyzyskiwany. Kwitł handel odpustami i relikwiami, na tej płaszczyźnie dochodziło do wielkich nadużyć, czemu wreszcie w renesansie chciał położyć kres Marcin Luter. Zdzierano z ludzi ubogich, a bogacili się bogacze. Ludzie żyli w skrajnej nędzy. Na początku Państwa Polskiego, po kryjomu uprawiano także praktyki i obrzędy pogańskie, za co palono również na stosie. Zresztą to nie jedyny przejaw okrucieństwa, popularną metodą wymuszania zeznań, często fałszywych były tortury. Kościół miał pełną władzę, wpływał na kulturę, sztukę politykę, bo nawet świeccy władcy kraju byli uzależnieni od kleru.

Oprócz tego cała Europa była zdominowana przez kulturę greko-łacińską. Panował tzw. uniwersalizm, czyli spójność kulturowa, polityczna, filozoficzna, religijna i mentalna w Europie, która bazując na łacinie jako języku uniwersalnym, była jak jedno wielkie państwo. Nie było więc kultury narodowej.

Średniowiecze trwało w Europie od V do XV wieku, jednak daty te są bardzo umowne, ponieważ koniec średniowiecza w różnych państwach różnie następował. Niemniej historyczne daty graniczne wyznaczające koniec to:

1450 r. - wynalezienie druku przez Johanesa Gutenberga

1453 r. - upadek Konstantynopola

1492 r. - okrycie Ameryki w przez Krzysztofa Kolumba

Średniowiecze trwało X wieków, to oczywiście najdłuższa epoka kulturalno-literacka w dziejach. Można je wewnętrznie podzielić na:

wczesne - od V do X wieku

dojrzałe - od X do XII/XIII wieku

schyłek - XIV-XV wiek, czyli równocześnie występujące początki renesansu. Nurty przez pewien czas współistniały koło siebie, ale po XV wieku renesans skutecznie zdominował stare trendy.

Natomiast początek ustala się z perspektywy filozofii i kultury na rok 529, kiedy to nastąpiło zamknięcie Akademii Platońskiej w Atenach na mocy zarządzenia Justyniana Wielkiego. Z najważniejszych wydarzeń politycznych, jakie się w tym czasie zdarzyły wymienia się upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego w 476 roku.

Największą plagą średniowiecza był analfabetyzm. Jedynymi osobami mającymi dostęp do ksiąg byli zakonnicy. Aby podporządkować sobie wiernych, którzy powinni żyć w dyscyplinie, kler propagował odpowiednie wzorce osobowe. Obowiązującym modelem życia dla przeciętnego człowieka, była asceza, czyli życie w skrajnym ubóstwie, polegające na kontemplacji jedynie sprawy wiary. Wzory parenetyczne czerpano z literatury. Najbardziej znanym ascetą był św. Aleksy, bohater "Legendy o św. Aleksym". Oczywiście była to zazwyczaj abstrakcja, ponieważ ludzie i tak w większości przypadków żyli w skrajanej nędzy. W dostatku żył jedynie bardzo zamożny kler oraz magnaci. Niestety nie ma wzorców parenetycznych ukazujących, w jaki sposób mają żyć duchowni. Być może dlatego tak się duchowieństwo rozpasało. Owszem, pojawiały się bardziej światłe głosy, które krytykowało obżarstwo, pijaństwo i chciwość zakonników, ale prawdziwa krytyka zrodziła się dopiero w renesansie. Warto tu przypomnieć takie nazwiska jak Erazm z Rotterdamu, czy Piotra Skargę.

Pełna dyscyplina religijna obowiązywała też na wyższych szczeblach społecznych: wśród królów i rycerzy. Oni pond to musieli spełniać jeszcze wiele innych cech, takich jak sprawiedliwość czy męstwo, aby móc być uznanym za ideał. W literaturze takie wzorce osobowe pojawiają się bardzo często, wystarczy przywołać: "Pieść o Rolandzie" czy "Kronikę Galla Anonima". Jednak już dziś zdajemy sobie sprawę, że postaci wykreowane w tych utworach, są bardzo wyidealizowane, chociażby dlatego, że któryś z królów sponsorował autora, tak jak w przypadku Galla Anonima.

Jednak średniowiecze mimo szerokiego analfabetyzmu, zapoczątkowało dosłownie i w przenośni rodzimą kulturę Polską. To wtedy powstawały pierwsze teksty pisane w języku polskim. Stało się to możliwe, ponieważ na przełomie IX i X wieku doszło do formowania się nowych państw i powstawania języków narodowych. Myślę, że jest to największe i najważniejsze dziedzictwo. Już choćby z tego względu nie można uznać epoki za mierną. Licząc od V do XV wieku, praludy przeszły olbrzymią ewolucję. Właśnie wtedy z prasłowiańszczyzny zaczęły się formować poszczególne grupy słowiańskie (zachodnie, południowe i wschodnie), które dały początki narodom. Wtedy też z jednej plemienno-językowej grupy Prasłowian utworzyły się suwerenne plemiona, o odrębnej administracji, kulturze, języku. Były to podwaliny pod ustrój, z którego cieszymy się dziś. Były to początki cywilizacji słowiańskiej. Zresztą nie tylko naszej. W podobnej sytuacji były grupy germańskie, romańskie itd. Miało to później olbrzymie konsekwencje, ponieważ dokonała się kulturalno-społeczna rewolucja, gdyż cała Europa wyzwoliła się spod dominacji kultury greko-łacińskiej. Powstanie języków narodowych spowodowało rozłam spójności kulturowej w Europie. a więc tworzenie własnej kultury w większej izolacji.

Oprócz tego, godne uwagi jest także to, że praktycznie cała twórczość średniowiecza jest anonimowa. Skromność twórców nie pozwalała bowiem, ujawniać swojego nazwiska, gdyż prace te były tworzone na chwałę Bożą, a nie ludzką. Już nigdy później nie powtórzyło się to w żadnej dziedzinie sztuki, ponieważ artyści, pisarze zaznali smaku sławy i to dla niej tworzono działa.

Co do powstania feudalizmu i podziału ludzi na "gorszych" i "lepszych", to przecież nie system feudalny stworzył wyzysk jako pierwszy. Niestety chęć dominacji, chciwość i pragnienie władzy to nasze organiczne cechy, stąd podziały społecznie były na długo przed feudalizmem. Zresztą są do dziś. Poza tym na ten podział można spojrzeć dwojako. Był on bowiem przyczyną powstania elity intelektualnej, co oczywiście jest zasadniczo złe, ale jednocześnie przyczynia się do rozwoju nauki i sztuki

Powszechny jest zarzut, że średniowiecze zaprzepaściło dorobek kultury starożytnej. Po pierwsze nie zaprzepaściło, bo ona nadal funkcjonuje w naszej kulturze i ma się dobrze. Przecież cała nasza kultura śródziemnomorska się wywodzi się z antycznej kultury Grecji i Rzymu, a więc jej reminiscencje są wyraźne w każdej dziedzinie nauki czy sztuki. Po drugie zarzut o zaprzepaszczeniu wydaje się przesadzony, gdyż średniowieczni też korzystali z ksiąg Arystotelesa, Platona czy innych twórców antycznych, zresztą nie tylko filozofów. Po trzecie wreszcie, gdyby każda epoka inspirowała się tym samym, nie byłoby podziału na epoki, a więc nie byłoby też rozwoju. Owszem, gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, ze podczas tych dziesięciu wieków wiele wspaniałych dzieł antycznych zaginęło (np. "Księga o śmiechu" Arystotelesa), wiele zostało zniszczonych w pożarach, które w epoce "miecza i krzyża" były zjawiskiem częstym. Jednak nie tylko w czasach średniowiecza ginęły dzieła poprzedników - niestety, każda z epok coś "zaprzepaszcza".

Naczelną filozofią epoki był teocentryzm, czyli stawianie Boga w centrum wszystkiego. A to znaczy, że całość kultury, mentalności i sztuki średniowiecza zdominował temat wiary. Bóg przedstawiany był jako surowy i niedostępny, budził strach i lęk. Zupełnie nie tylko nie ingerował w sprawy człowieka, zostawiał go zdanego samemu sobie. Ale obserwował i oceniał. Był największym dobrem i pięknem, niepodważalną wiedzą i prawdą. Człowiek wyznający takiego Boga był mały, słaby i bojaźliwy. Nie zdolny do samodzielnych czynów, uzależniony od Stwórcy, w pełni mu podwładny. Cały czas potrzebował wsparcia, jednak Bóg pozostawał niedostępny. Małość człowieka wynikała z jego śmiertelności, bez życia wiecznego, wszystko traciło sens, z powodu swojej przemijalności, ulotności. Dlatego życie wieczne było takie istotne, natomiast życie na ziemi traktowano jako jedyną szansę zasłużenia sobie na szczęście u boku uwielbianego Boga. Człowiek żył w poczuciu mierności wszystkiego - "vanitas vanitatum - omnia vanitas", powiada Kohelet, czyli "marność nad marnościami i wszystko marność". Marność to nie tylko wszystkie dobra doczesne, materialne, które są nietrwałe i ulotne, ale też jego własne życie, które jest tylko drogą do życia wiecznego. Dlatego człowiek średniowiecza żyjąc musi pamiętać o śmierci - memento mori. Zatem, aby zasłużyć na szczęście wieczne musi żyć w ubóstwie, ascezie, wyrzec się przyjemności, a swoje sprawy poświęci jedynie Bogu.

Z poczucia marności i świadomości przemijania powstała koncepcja czasu ziemskiego, który stanowi tylko drogę przejściową, do życia wiecznego. Do niczego nie należy przywiązywać większej wartości, gdyż nietrwałość i ulotność to jedyna stała cecha wszystkiego, co ziemskie. Powoduje to wrażenie tymczasowości i oczywiście wpływa znacznie na zachowanie, wiarę i priorytety.

Według ówczesnych filozofów, np. św. Augustyna, istniała hierarchia bytów, na której człowiek znajdował się między zwierzętami, a aniołami, czyli pomiędzy bytami wyższymi a niższymi. Zakładano, że człowiek może poznać Boga tylko poprzez swoją duszę. Jednak tylko nieśmiertelna dusza, wyzbyta grzechów i pragnień jest zdolna zbliżyć się do Pana, a umiejscowienie na drabinie bytów sprawia, iż jesteśmy rozdarci między cielesnością a duchowością, czyli pomiędzy dobrem i złem. Refleksja, do której człowiek jest zdolny, ma dopomóc w poznaniu swej duszy i istoty Boga, a wartość człowieka określają jego przymioty wewnętrzne. Św. Augustyn uważa, że Bóg oświeca człowieka, zsyła na niego łaski, by pomóc mu zrozumieć potęgę nieśmiertelności. Aby mógł wejrzeć w prawdę, potrzebujemy także "dobrych" oczu, które są przecież zwierciadłem duszy, a w myśli św. Augustyna oznaczają rozum.

Bardziej postępowa była koncepcja św. Franciszka, koresponduje ona w dużej mierze z renesansowym podejściem do człowieka, ponieważ u podłoża tej filozofii leży radość z życia i zachwyt nad wszystkim, co Boże, a więc także nad człowiekiem i światem. Inspiratorem tej koncepcji był św. Franciszek z Asyżu (1225-1274), założyciel zakonu franciszkanów, który zrezygnował ze swego bogactwa, aby wieść życie wędrownego kaznodziei. Franciszek wierzył, że musi to być życie pełne wyrzeczeń, w ubóstwie, ponieważ dobra doczesne są pokusą, która oddala nas od istoty wiary. Jezus też wyrzekł się dóbr materialnych i głosił skromne życie w biedzie. Św. Franciszek do tego opracował koncepcję wiary radosnej - Bóg to nie jest srogi, karzący i zagniewany Stwórca, który nakazuje jedynie umartwianie się. Franciszek zaproponował radość w wierze, pokazał, iż z wiary może płynąć szczęcie. Oparty na prostej i radosnej wierze program, głoszący miłosierdzie, jako podstawowy przekaz ewangelicki, nawołujący do ubóstwa i braterstwa.

Jeszcze inaczej swoje poglądy skonstruował św. Tomasz. Jego filozofia, zwana tomizmem opierała się na filozofii Arystotelesa przystosowanej do realiów chrześcijańskich. Jej podstawą był racjonalizm i przekonanie, że wiedza ma swoje źródło w doświadczeniu. Św. Tomasz mówił, iż niektóre prawdy wiary co prawda przekraczają możliwości ludzkiego zrozumienia, ale istnienie Boga można wyjaśnić rozumowo, więc wyjawił on dowody na istnienie Boga. Najbardziej cenione cechy to umiejętność walki z pokusami oraz roztropność, dzięki której przestrzegamy praw i wypełniamy obowiązki, przypisane nam z racji określonej hierarchii na drabinie bytów.

Niewiara człowieka w siebie samego i służalczość wobec Kościoła, to chyba wady średniowiecza, które najbardziej mi przeszkadzają. Lecz jestem zwolennikiem teorii, że trzeba pamiętać, że ten okres to nie tylko wyzysk, nędza i ślepa wiara w Boga. Według mnie średniowieczne dało istotne podwaliny pod rodzącą się literaturę narodową, a więc nazwa, która z łac. media aetas, medium aevum oznacza "wiek średni" jako kategorię wartościującą, nie jest do końca adekwatna. Należy także pamiętać, w jakich warunkach rodziło się nasze poczucie narodowości. Dziś trudno nam zrozumieć, ile wysiłku kosztowały przełomy, które się wtedy dokonały. I dlatego zapominamy, że bez średniowiecza nie było by romantyzmu, dwudziestolecia czy nawet renesansu.