Wojny i różnego rodzaju kataklizmy, które w szczególny sposób dały znać o sobie w okresie XIV-XVI wieku, gdy we Francji toczyła się trwająca więcej niż sto lat wojna 100-letnia, a w latach 1342-1343 Europę dotknęła potworna epidemia dżumy, uśmiercając niemal trzecią część mieszkańców Starego Kontynentu, sprawiły, że umieranie stało się powszechnym zjawiskiem w życiu każdego człowieka. Śmierć została też wykorzystana jako jeden z najpopularniejszych motywów w sztuce średniowiecza. W związku z tym, że człowiek nigdy nie potrafił przewidzieć, kiedy przyjdzie mu odejść ze świata, odczuwał niepokój i trwogę przed śmiercią. Otaczał ją szacunkiem, uznając za silniejszą od siebie. W celu uwolnienia się od ogarniającego go strachu przed Sądem Ostatecznym usiłował jakoś pogodzić się ze śmiercią, aby w ten sposób uczynić ją mniej przerażającą. W średniowieczu pisano specjalne poradniki, aby ci, którzy pragnęli godnie umrzeć, robili to we właściwy sposób. O tym, że było zapotrzebowanie na tego typu przedmioty, świadczy duża ilość podręczników ars moriendi (sztuki umierania).

Plastyczne wyobrażenie śmierci ulegało modyfikacjom przez wiele stuleci. Obrazowano ją zarówno jako szkielet, jak i będące w stanie rozkładu zwłoki. Jednak najpopularniejsze było (i nadal jest) wyobrażenie śmierci jako szkieletu kobiety z kosą, którą odbiera ludziom życie. Taki wizerunek został rozpowszechniony za sprawą Hansa Holbeina - autora cyklu obrazów pt. "Taniec śmierci". Śmierć w okresie średniowiecza była postrzegana jako sprawiedliwa, gdyż ludzi wszystkich stanów traktowała na równi, nie zwracała uwagi na majątek czy tytuły szlacheckie. Do swojego danse macabre zapraszała zarówno króla, jak i biedaka. Śmierć była swego rodzaju pocieszeniem, oswobodzeniem od utrapień życia ziemskiego, w szczególności dla ludzi najuboższych. Człowiek żyjący w średniowieczu był szeroko zaznajomiony ze śmiercią. Nie stanowiła ona tematu tabu, o czym świadczą liczne obrazy jej poświęcone, a także spora liczba utworów literackich. Myślenie o śmierci było czymś bardzo naturalnym. Zdawano sobie sprawę, że musi ona kiedyś nastąpić, co nikogo nie ominie, toteż starano się przygotować do jej przyjęcia zgodnie ze wskazówkami ars moriendi.

Literatura średniowieczna obfituje w opisy odchodzenia z "padołu łez". Umierający traktowali spotkanie ze śmiercią jako coś zgodnego z prawami natury, oczekiwali jej zatem ze stoickim spokojem. Łoże umierającego (śmierć w nim bardzo sobie ceniono) otaczała zazwyczaj rodzina i znajomi, którzy pragnęli spędzić z nim ostatnie chwile życia. Śmierć w odosobnieniu uważano za nieodpowiednią, zaś odejście w gronie najbliższych było pewnego rodzaju pocieszeniem dla odchodzącego. Czuwanie przy łożu zmarłego było przywilejem, dlatego też przy ciele nieboszczyka modliły się nie tylko rodziny, ale nawet całe osady.

Literatura powszechna z okresu średniowiecza poświęciła dość dużo miejsca opisom śmierci ludzi odważnych, zasłużonych dla ojczyzny. Świetnym przykładem jest śmierć Rolanda z "Pieśni o Rolandzie" nieznanego autora. Dzieło to jest silnie nacechowane średniowieczną symboliką. Rządzi nim magiczna liczba trzy, ponieważ wszystkie najważniejsze wydarzenia opisywane są trzy razy, co służy podkreśleniu ich rangi. A zatem następują trzy opisy śmierci Rolanda, jak również trzy opisy odmowy zadęcia w róg, mimo usilnych próśb Oliwera. Ostatnie chwile Rolanda opisane są w stylu podniosłym, z kilkoma nawiązaniami do "Biblii". Miejsce, w którym umiera, jak i jego gesty naznaczone są symboliką mającą spotęgować powagę sytuacji. Przestrzeń, w której obrębie przychodzi skonać nieustraszonemu rycerzowi, ma wymowę symboliczną - jest odwołaniem do Golgoty, miejsca ukrzyżowania Chrystusa. Roland wyzionął ducha pod sosną, na wzgórzu, z twarzą zwróconą w kierunku Hiszpanii. Zanim umarł, ukrył pod sobą róg i miecz nazywany Durendalem, po czym ostatni raz spojrzał na pole bitwy usiane ciałami zmarłych wojowników. Zanim odszedł do innego świata, pomodlił się do Boga. Jako wzorowy rycerz i chrześcijanin spodobał się Bogu, przez co został wzięty do nieba za pośrednictwem św. Gabriela.

Lęk przed śmiercią brał się nie tylko z powodu jej rozpowszechnienia, które w średniowieczu przybrało na sile, ale przede wszystkim z tego, że stanowiła ona koniec pobytu człowieka na ziemi, po którym czekało na niego zbawienie lub piekło. Ludzie epoki średniowiecznej nie tyle lękali się samego faktu śmierci, z którą obcowali niemal na co dzień, co czekającego ich Sądu Ostatecznego - rozliczenia z dotychczasowego życia. Z powodu grzechów drżał nawet bogobojny i szlachetny Roland. Co zatem miał zrobić przeciętny śmiertelnik, mający z pewnością o wiele więcej grzechów niż honorowy i odważny rycerz?

Słuszność obaw człowieka przed wiecznym potępieniem uzasadnia duża liczba utworów literackich. W "Rozmowie mistrza Polikarpa ze Śmiercią", wierszu osadzonym w tradycji danse macabre, Śmierć wyznaje wprost, że wcześniej czy później zapuka do każdych drzwi, osądzając człowieka wyłącznie na podstawie popełnionych przez niego grzechów. To swego rodzaju równouprawnienie wobec śmierci miało pozytywny wydźwięk. Najwspanialsze w nim było to, że istnieje jakaś wyższa instancja, przed którą ludzie stają się równi, bez względu na posiadane bogactwa i pochodzenie społeczne. Największą obawę budziły popełnione przez człowieka grzechy, z których należało się rozliczyć na Sądzie Ostatecznym, bo tak zostało zapisane w "Biblii".

A było się czego bać. Barbarzyństwo okresu średniowiecza, naznaczonego licznymi wojnami i brutalnymi napadami, spowodowało, że cierpiący i będący naocznymi świadkami straszliwych zbrodni ludzie wyobrażali sobie piekło jako miejsce szczególnie przerażające. Według nich miało być ono o wiele bardziej makabryczne niż najokropniejsza rzeź. Wspaniałym odzwierciedleniem tego typu obaw jest "Boska komedia" Dantego Alighieri, której bohater podróżuje przez świat pozagrobowy, zwiedzając raj, czyściec i piekło. Najbardziej przejmujące obrazy z utworu Dantego dotyczą tego fragmentu zaświatów, którym średniowieczni ludzie byli najbardziej zainteresowani, a mianowicie piekła. Alighieri przedstawia piekło jako miejsce straszliwych męczarni, z których powodu cierpią pokutujący za grzechy. Ich kara jest niesłychanie ciężka, a zarazem wieczna. W "Boskiej komedii" piekło podzielone jest na kręgi zajmowane przez pokutujące dusze w zależności od kategorii przewinienia. Mimo że istnieje hierarchia grzechów, to nawet najmniejsze z nich nie są gwarancją uniknięcia czyśćca lub piekła.

Niespokojne czasy średniowiecza odcisnęły dość wyraźne piętno na sztuce tego okresu. Odzwierciedlenie ówczesnych wydarzeń odnajdujemy też w literaturze współczesnej. O epidemii dżumy, jako metaforze zła oraz wojny, pisze Albert Camus w powieści parabolicznej pt. "Dżuma". Ta straszna choroba staje się w utworze Camusa dla człowieka szansą potwierdzenia własnego człowieczeństwa. Bohaterowie w obliczu epidemii odsłaniają swoje wnętrze niczym ludzie średniowiecza wobec śmierci. Dżuma z utworu Camusa pełni rolę swoistego katharsis, ponieważ pozwala wyzwolić tkwiące w bohaterach ludzkie odruchy. Nawiązań do danse macabre można doszukać się w scenie finałowej "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego, kiedy to uczestnicy biesiady poruszają się w rytm chocholego tańca.

Wymienione przeze mnie przykłady literackie są wystarczającym potwierdzeniem wpływu kataklizmów i wojen na sztukę i literaturę średniowiecza.