Głównym bohaterem opowiadania Ernesta Hemingway'a pt. "Stary człowiek i morze" jest Santiago. Jest to samotny starszy człowiek podupadły na zdrowiu, którego zniszczyła ciężka, fizyczna praca. Aby tego było mało jest on także "salao", czyli pechowy, gdyż od czterdziestu dni nie udało mu się złowić ani jednej ryby, nawet małej płotki. Z tego powodu stał się obiektem kpin ze strony innych mieszkańców. Wbrew pozorom nie poddaje się jednak, nie traci nadziei i nadal wierzy w swoje siły. Cechuje go silna wola walki i nieugięty charakter. W końcu szczęście się do niego uśmiechnęło i po zaciekłej oraz bardzo wyczerpującej walce udaje mu się złowić upragnioną rybę - ogromnego marlina. Dumny z siebie zapragnął zaciągnąć go na brzeg i pochwalić się swoją zdobyczą. Miało to na celu dowiedzenie innym, że nadal jest coś wart, a przez to również zdobycie szacunku wśród społeczności, w której żył. Kiedy zdawało się, że wszystko szczęśliwie się zakończy, pech znów przypomniał o sobie. Gdy Santiago przywiązał marlina do swojej łajby i wracał do domu, rybę wytropiły rekiny. Wycieńczony bohater nie miał szans, aby ich odgonić. Do brzegu dotarł z resztkami zdobyczy. Ku jego zaskoczeniu mieszkańcy, widząc szkielet złowionej ryby, zachwycali się jego wielkością. Tym samym zdobył ich tak upragniony szacunek. Uważam, że Santiago podobnie jak każdy z nas miał swój cel w życiu i za wszelką cenę starał się go zdobyć. Bohater opowiadania Hemingway'a chciał udowodnić ludziom, że mimo późnego wieku jest jeszcze w stanie złowić rybę, że jest coś wart. Dowiedzenie tego kosztowało go dużo wysiłku i poświęcenia się, ale udało mu się tego dokonać. Jego losy są doskonałą ilustracją słów, że "człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać".