Problem winy i jej odkupienia nurtuje ludzi od dawna. Nasuwa się bardzo wiele pytań: jakie winy są najcięższe? Czy nawet te największe można odkupić? Czy można zadośćuczynić każdemu przewinieniu? Zastanawiając się nad tą kwestią zauważa się, że przecież wina wypływająca z morderstwa a wina związana z drobną kradzieżą to całkowicie dwie odmienne sprawy. Nic, nawet najcięższa pokuta, nie odda odebranego życia, natomiast skradziony cukierek można zawsze odnieść do sklepu. Różne filozofie starają się ukazać jak problem winy i kary należy rozwikłać, jak wskazać jaka w rzeczywistości jest wina i jak dobrać odpowiednią do niej karę. Ludzie też zastanawiają się nad tym, kto powinien mieć taką moc karania: każdy czy tylko wybrani? A może żaden człowiek nie nadaje się, by karać innych? Postaram się przedstawić w tej rozprawce mój punkt widzenia na problem winy i kary.

Winą jest grzech, błąd. Winą jest też odpowiedzialność jaką się odczuwa za taki grzech. Pojęcie to jest więc nierozłącznie związane ze złem, z łamaniem pewnych obowiązujących praw, wykraczaniem poza to, co jest dozwolone. Trzeba pamiętać, że wina to pojęcie związane z duchowością człowieka, z jego osobowością i sumieniem. Nie można więc winy zobaczyć, dotknąć czy narysować, jest ona pewnego rodzaju abstraktem. Do tego myślę, że każdy inaczej odczuwa winę, dlatego też jej opisanie, próba stworzenia jej definicji jest bardzo trudna. Pomimo tych trudności związanych z tematem, uważam, że istnieje jednak jeden pewnik związany z pojęciami "wina i kara", tym pewnikiem jest stwierdzenie, że nie każdą winę da się odpokutować.

Częściowo pojawił się już pierwszy argument na tę tezę: istnieje różne "natężenie" winy, różny jej ciężar. Co innego gdy ktoś straci życie a co innego gdy ze sklepu zginie niewiele warty cukierek. Wyobraźmy sobie, że pewna znajoma nam osoba ponosi śmierć w wyniku napadu terrorystycznego albo nawet podczas zwyczajnego napadu na bank. Nawet jeśli zdobędziemy się na wybaczenie (choćby ze względu na religię, która nakazuje nam wybaczać), to myślę, że nie ma takiej pokuty, dzięki której morderca byłby w stanie się zrehabilitować. Nie można przecież zmazać faktu, że odebrało się komuś najcenniejszą wartość - życie, nie ma przecież nic ponad nie. Istnieją teorie głoszące, że pokutą za morderstwo może być śmierć zabójcy. Jednak nie wydaje się mi to słuszne, w ten sposób bowiem szerzy się ideę zemsty oraz poszerza grono osób, którym odebrano tę najcenniejszą wartość - życie. Jedna śmierć nie powinna powodować następnej. Nie można też odpokutować morderstwa na inne sposoby, za pomocą pieniędzy na przykład. Bo jak zapłacić za coś, co nie ma ceny? Przyjąć cenę umowną? Jeśli tak to jaką? Równowartość domu? Równowartość zagranicznej wycieczki? Życie ludzkie nie jest na sprzedaż nawet jeśli się już zakończy. Do tego dobra materialne nie mają żadnej wartości gdy nie ma się nimi z kim podzielić, zresztą szybko tracą swoją wymierną wartość i ulegają zniszczeniu.

Kolejnym argumentem dowodzącym, że są winy, których nie można zadośćuczynić, jest istnienie kary. Kara jest różna, zależna od naszego występku. I istnieje zawsze gdy mamy do czynienia z grzechem. Jednak kara powinna być narzędziem Boga, a nie człowieka, który mógłby wykorzystać to dla własnych, egoistycznych celów. Już w starożytności kara przychodziła od bogów. Przypomnijmy sobie Syzyfa: król ten bywał gościem na Olimpie, jednak nie potrafił być dyskretny i rozpowiadał plotki o bogach. Został za to strącony do Tartaru. Jednak uciekł stamtąd posługując się podstępem. Jednak i za to dosięgła go kara: musi teraz przez całą wieczność toczyć pod górę wielki głaz, ten tuż u samego szczytu wymyka mu się z rąk i Syzyf musi są bezsensowną pracę rozpoczynać na nowo. Syzyf został tak ukarany za swe występki. My również na Sądzie Ostatecznym zostaniemy rozliczeni z życia i błędów. Uważam, że karanie jest sprawą boską, nie ludzką.

Wnioski z tych rozważań są następujące: wybaczenie może przyjść dla każdej winy, nawet tej najcięższej, zwłaszcza, że owo wybaczenie jest uzależnione od samego człowieka, od jego serca. Natomiast odkupienie nie jest już tak oczywistą sprawą. Pismo Święte przekazuje nam naukę, że moc odpuszczenia win ma tylko Bóg, ponieważ to On ma moc nad człowiekiem, to On jest wszechmogący. Jednocześnie skoro tylko Stwórca może odpuścić winy, to także tylko On może karać. Jeśli my zaczniemy karać się za przewinienia, możemy nadużyć tego, nie jest bowiem człowiek istotą nieomylną: łatwo popełnić błąd i ukarać osobę w rzeczywistości niewinną. Do tego człowiek może manipulować innymi, niekoniecznie grać uczciwie. Uważam więc, że w naszej ludzkiej gestii jest wybaczać i o to wybaczenie prosić innych oraz żałować. Jednak udzielanie kar powinniśmy zostawić Stwórcy jako Istocie wszechmocnej i sprawiedliwej.