Co prawda Adam nie miał wpływu na to, jak będzie wyglądała partnerka, którą dlań stworzy Bóg, niemniej jednak po kreacji niewiasty on i jego potomkowie płci męskiej mieli już wiele do powiedzenia na temat tego, jakie cechy wyglądu i charakteru byłyby dla niej najwłaściwsze. Nie dziwi zatem, że kanon piękna kobiety zmieniał się bezustannie na przestrzeni wieków.
W starożytności była ona uznawana za uosobienie piękna, ale to dotyczyło prawie wyłącznie bogiń oraz śmiertelniczek, które miały szczęście urodzić się w arystokratycznej rodzinie. I tak na przykład ideałem piękność według Egipcjan była ta, która posiadała długi, spiczasty nos, a której oczy były mocno umalowane. Poza kobietami wywodzącymi się z arystokracji pozostałe niewiasty były traktowane jako istoty znacznie niższe pod względem duchowym i moralnym od mężczyzny. Oczywiście, nie przeszkadzało to panom cieszyć się ich wdziękami w miarę własnych potrzeb. Podobnie widzieli role kobiety w społeczeństwie Grecy, jakkolwiek i oni posiadali wiele pięknych bogiń. Od Egipcjan różniło ich nieco inne wyobrażenie o wyglądzie idealnej kobiety. Dla Greka uosobieniem piękna była niewiasta gibka, o harmonijnych proporcjach ciała i niewielkich piersiach. Z kolei Rzymianie cenili w niewiasty, które posiadały szerokie biodra, gdyż to sugerowało, iż będą w stanie urodzić pokaźną gromadkę dzieci.
Średniowiecze przyniosło ideał kobiety uduchowionej, która jest inspiracja dla poczynań mężczyzny. Taką właśnie boginką była dla Petrarki Laura, a dla Dantego Beatrycze. Równocześnie kobieta była wtedy traktowano jako poręczne narzędzie szatana, który dzięki niemu zwodzi biedne dusze mężczyzn na manowce. Nie bez przyczyny zatem w średniowieczu spalono tyle niewiast, oskarżając je o uprawianie czarów i konszachty z czartem. Cóż, wiek średnie były epoką kontrastów.
Za renesansowe uosobienie piękna kobiecego uchodzi powszechnie Mona Liza sportretowana przez Leonarda da Vinci, jakkolwiek warto zauważyć, iż w obecnych czasach nie miała by ona wielkiej szansy znaleźć się na okładce jakiegoś kolorowego pisma, zapewne również nie wielu mężczyzn oglądnęłoby się za nią na ulicy. Renesansowa piękność powinna zatem mieć długie, kunsztownie utrefione, kasztanowe włosy, jej oczy powinny być piwne z błyskiem, któryby zwracał na nią uwagę mężczyzn, usta jej winny być kształtnie wykrojone, a jej kształty odpowiednio zaokrąglone. Tak wyglądała Mona Liza i tak przedstawiał się ideał kobiecości dla twórców renesansowych.
Na dworze króla Ludwika XIV za ideał uchodziły kobiety wysmukłe, co osiągano dzięki odpowiednim gorsetom o niezwykle jasnej karnacji, których głowy zdobiły peruki. Z kolei dla Rubensa, siedemnastowiecznego malarza, ideałem piękna kobiecego były również panie o jasnej cerze, ale przy tym o pełniejszych, bardziej zaokrąglonych kształtach. Nie bez powodu mówi się o niewiastach nieco przy tuszy, że wyglądają jak kobiety Rubensa.
Osiemnasty wiek przyniósł ideał kobiety gibkiej, harmonijnie zbudowanej, która jednocześnie jest jednostką samodzielnie myśląca, potrafiącą uwolnić się od kurateli mężczyzn. Oczywiście, dotyczyło to wyłącznie dam z wyższych sfer i to nie wszystkich.
Początek dziewiętnastego wieku przyniósł nam ideał kobiety uduchowionej, która żyje głównie pięknem swego wnętrza. Opisy właśnie takich dam możemy znaleźć we wynurzeniach poetów tworzących w owym czasie. Oczywiście, epoka owa wytworzyła również inne, mniej "romantyczne", ideały. Przykładem może być tu postać Zosi z "Pana Tadeusza", która jest młodą, wesołą, ale i nieśmiałą dziewczyną, którą raczej trudno posądzić o jakąś specjalna egzaltację.
Epoka pozytywizmu przyniosła mniej wyidealizowany portret kobiety, być może dlatego, iż to one same zaczęły pisać, kim są i czego oczekują. Dal twórców pozytywistycznych kobieta zatem, to nie jakiś wydumany ideał, lecz istota ludzka, która pospołu z mężczyzną trudzi się, aby godnie przeżyć życie. Taka jest choćby Justyna Orzelska, bohaterka powieści Elizy Orzeszkowej zatytułowanej "Nad Niemnem".
Młoda Polska przyniosła ideał damy modern, czyli bladolicej kobiety pogrążonej w swych niewesołych myślach, przedkładającej książki i oglądanie swej "nagiej duszy" ponad trudy codzienności. Taką jest choćby Rachela z "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego.
Dwudziesty wiek to czas rewolucji obyczajowej, która pozwoliła kobietom na pełną emancypację. Jednym z ideałów kobiecych w obecnych czasach jest zatem feministka, kobieta, która stawia na realizacje swej własnej niepowtarzalności i nie daje się w tłoczyć w tradycyjnie jej przypisywane role. Drugim ideałem jest bizneswoman, czyli kobieta ukierunkowana na odniesienie zawodowego sukcesu, odkładająca małżeństwo i macierzyństwo na czas późniejszy.
Jak zatem widać na podstawie wyżej wymienionych przykładów, nie istnieje coś takiego jak ideał kobiety w ogóle. Oczywiście, pewne cechy czy to urody, czy to charakteru, powtarzają się w różnych konfiguracjach w różnych epokach, niemniej jednak nigdy nie jest tak, aby ideał funkcjonujący w danym czasie, został bezkrytycznie przyjęty przez następna epokę.