"Kordian" Juliusza Słowackiego powstał po upadku powstania listopadowego, poeta dokonał w utworze analizy przyczyn klęski zrywu, z którym Polacy wiązali wielkie nadzieje. Słowacki wskazał na kila przyczyn, jedna z nich był sposób dowodzenia, brak odpowiednich przywódców, którzy pokierowaliby przebiegiem walk. Ale wskazuje też na niedojrzałość samych uczestników, którzy kierowali się szczytnymi ideałami, lecz bez odpowiedniego planu ii organizacji. Wreszcie wskazuje na brak jedności w narodzie, który ma szanse zwyciężyć tylko wówczas, gdy zjednoczy swoje siły. Jednostki nie są w stanie zmieniać historii. Nie wystarczy sama wola walki, potrzebne są też siły i środki.

Na początek kilka faktów. W momencie wybuchu powstania Słowacki przebywał w Warszawie, a więc w centrum wydarzeń. Obserwowała przebieg wypadków, który miał się następująco. Spiskowcy rozpoczęli powstanie w listopadzie, gwałtownie i niespodziewanie, stanowili stosunkowo nieliczną grupę. Powstanie nie było wcześniej skrupulatnie zaplanowane, toteż przebiegało chaotycznie. obóz arystokratyczno- szlachecki powołał szybko rząd, na czele którego stanął Czartoryski, dowództwo powstania przejął z kolei generał Chłopicki. Dowódcy powstania często się zmieniali, brakło jednego wodza, który sprawowałby kontrolę nad całością przebiegu działań. Po Chłopickim komendę objął Skrzynecki, a potem jeszcze Krukowiecki. Spiskowcy, którzy doprowadzili do wybuchu powstania, nie mieli przygotowanego żadnego planu politycznego, dlatego dowództwo przejęli luzie z obozu nastawionego lojalistyczne, ludzie, którzy wyznawali ugodowe stosunki z władzami zaborczymi, sprzeciwiali się reformom i zrywom zbrojnym!

Ten aspekt powstania, winę dowództwa przedstawił Słowacki w "Przygotowaniu", poprzedzającym właściwą akcję dramatu. Akcja ma miejsce gdzieś w karpackich górach, nieopodal chaty Twardowskiego. To tu szatan gotuje przyszłe losy Polsce. Pod koniec stulecia, w noc sylwestrową przygotowuje kolejne cierpienia Polakom na wiek XIX. Złe moce tworzą w czarcim kotle przywódców, którzy poprowadzą Polaków w następnym stuleciu. I tak z kotła wyłaniają się osądzeni przywódcy a wśród nich generałowie, którzy przewodzili powstaniu: Czartoryski ("ochrzcijmy imieniem czarta")., Chłopicki ("sprzeczne z naturą nazwisko, nazwijmy od słowa ludu, kmieciów czyli nędznych chłopców"), Piotr Skrzynecki ("do skrzyni miejskiej zniesie planów trupy"), Krukowiecki ("Twarz ma okropnej poczwary, przez pierś jeneralska wstęga", "wyleci jak kruk", a także ci, którzy winni byli udzielić powstaniu moralnego wsparcia, ale tego nie zrobili: Julian Ursyn Niemcewicz ("starzec, jak skowronek, zastygły, pod wspomnień bryłą, na pół zastygłą, przegniłą") czy Joachim Lelewel ( starzec, którego od spawy narodowej odciągnęły sprawy rodzinne, "na dwóch krzywych nogach się chwieje").

Słowacki posługuje się tu Szatanem i ciemnymi mocami, by przedstawić sprzeczność działań, jakie były wynikiem tych czarcich zabiegów, z Bożym planem. To upadli aniołowie są pierwotna przyczyną klęski, oni posłużyli się ludźmi, by sprowadzić na ziemię zło. To jednak nie usprawiedliwia tych, którzy tego zła dokonali. Powinni byli działać z wolą Bożą, ale się jej sprzeciwili. Taka interpretacja podkreśla tez polemikę z mickiewiczowska wizją dziejów Polski, przedstawiona w "Dziadów" części III. Mickiewicz był głosicielem idei mesjanistycznej, według której wszystkie cierpienia narodu polskiego są wpisane w Boży plan zbawiani ludzkości od tyranii. Polacy muszą znieść swój los, tak jak Chrystus przyjął swój, tylko wówczas dopełni się przeznaczenie. Słowacki się nie zgadza z taką interpretacja losu ojczyzny. Dla niego niewola Polaków i wszystkie represje są sprawką Szatana i występku ludzkiego.

Przywódców dalszej części dramatu pojawiają się zarzuty także wobec samych spiskowców. Postać Kordiana z pierwszego aktu jest obrazem postawy młodego pokolenia, które wierzyło przywódców piękne ideały, których nauczyły ich romantyczne lektury. Jednak ludzie ci nie byli zdolni do prawdziwej walki. Dalszy rozwój akcji wskazuje na winę Kościoła. Kordian spotyka się z samym papieżem. Spodziewał się błogosławieństwa dla walczącego o wolność narodu, doczekała się tylko napomnienia. Papież potępiał działania Polaków. Nakazywał im wręcz poddanie się carowi. Papież uważał, że car jest prawowitym władca, a Polacy grzeszą, sprzeciwiając się jego woli. Kordian traci wiarę w duchowe przywództwo papieża nad wszystkimi wiernymi. Widzi w nim polityka, który stara się obrać stronę silniejszego. Podobnie czyni kler, proponując stanowisko zachowawcze i podtrzymując cierpiętniczą ideologię. Lud jedynie nie został osadzony źle, lud chce walczyć, al. Potrzebuje, by ktoś go do tej wali poprowadził.

Na koniec krytyce jest też poddana postawa samotniczej walki. Spiskowcy, którzy zbierają się w podziemiach katedry świętego Jana, nie są jednomyślni. Początkowo planują zamach na Mikołaja I, ale potem wycofują się z tego planu. Nachodzą ich wątpliwości i strach. Prezes, postaci pod którą kryje się Niemcewicz, zasiewa ziarno wątpliwości, powołując się na polskie tradycje, na polską historie, w której nie było przypadku królobójstwa, a przecież car jest już polskim królem.

Na placu boju pozostaje jednostka, samotny Kordian, który początkowo ogarnięty wolą czynu podejmuje się sam zabić cara, ale w końcu ulega własnym klęskom. Nachodzą go wątpliwości natury moralnej, a także zwykły strach przed śmiercią. Tu ujawnia się słabość indywidualnej walki. Kordian miał wole czynu, brakło mu wsparcia i odwagi.

Tylko młodzieńczy zapał i wola walki zostały tu ocenione pozytywnie, jest więc "Kordian" oskarżeniem przywódców, rządu, kleru, arystokracji, autorytetów moralnych, podziałów społecznych i ideału samotniczej walki za miliony.