Dramaty Williama Szekspira świadomie zrywają z antycznymi wyznacznikami tragedii. Wpływ miał na to nie tylko rozwój samej literatury i poszukiwanie nowych form wyrazu, ale też i to, ze wraz ze zmiana całości kultury, z pojawieniem się chrześcijaństwa stracił rację bytu sakralny wymiar tragedii. W antyku spektakl teatralny pełnił funkcje misterium , w czasie którego widzowie przeżywali religijne oczyszczenie - katharsis, wyzwalając w sobie litość i strach, z racji przeżywania wydarzeń na scenie. Tragedia przy tym była ściśle określona przez wyznaczniki antycznej poetyki dramatopisarskiej. Szekspir odszedł pod zasady trzech jedności: jednego, nie zmieniającego się miejsca akcji, czasu nie dłuższego niż dwadzieścia cztery godziny, a także jednowątkowej, zawartej fabuły, oraz maksymalnie trzech bohaterów na scenie. Wraz z chrześcijańskim zabrakło tez sensu motywowania wydarzeń dramatycznych zasada fatum, skoro człowiekowi przypomniano, że ma wolna wolę i sam może kształtować swoje losy. Szekspir dokonał zasadniczej zmiany, w ujęciu procesów które kształtują człowieka. To już nie fatum miało na niego największy wpływ, ale on sam, tak ze często pokazywał dramatopisarz, jak wielkim wrogiem człowieka może być jego własna dusza, jeżeli tylko wypełnia ją grzech. Nie było więc u niego powodów do zapełniania dramatów postaciami mścicieli, gdyż człowiek grzesząc sam wyznaczał sobie najcięższą karę.
Tak rzecz ma się w jednym z jego najlepszych dramatów, w "Makbecie". Bohaterowie nie są motywowani przez jakieś nieznajome sobie siły, lecz przez własne popędy i ambicje. Wszak Makbet sam to przyznaje mówiąc:
"Jeden, wyłacznie jeden tylko bodziec
Podżega we mnie pokusę, to jest
Ambicja, która przeskakując siebie,
Spada po drugiej stronie".
Wprawdzie na początku dramatu, wracając ze zwycięskiej wojny z Norwegami spotyka na swojej drodze przepowiadające jego przyszłość wiedźmy, jednak nie można uważać że ich wersja zdarzeń miałaby być później ślepo się spełniająca. Bohaterowie, Makbet i jego żona, są świadomi każdej swojej decyzji i podejmują się ich dobrowolnie. Wiedźmy nie tyle przewidziały to co się musi wydarzyć, ale to co się na pewno wydarzy, znając charaktery bohaterów. Można je uważać za ewokacje wnętrza bohatera, który tylko na pozór był dobrym i honorowo postępującym rycerzem, obrońcą króla. Tak naprawdę w głębi jego duszy drzemała pycha i chciwość władzy. Widać to w słowach którymi wiedźmy go witają: "Cześć ci ,tanie Glamis!(...)Cześć ci ,tanie Cawdor!. Cześć Makbetowi, który będzie królem!". Makbet rzeczywiście z czasem otrzymuje zapowiedziane zaszczyty i tytuły, co tylko utwierdza go w tym, że pisana mu jest korona królewska. Wierzy w to jeszcze spokojnie, jakby nie widząc potrzeby włączania się w bieg wydarzeń. Inny pogląd ma na to lady Makbet. To ona pierwsza wpada na pomysł zamordowania króla Dunkana, który przypadkowo przejeżdżał mimo ich zamku i został do niego zaproszony na gościnę. W wielkim monologu wzywającym męża do jego zabicia objawia się prawdziwy charakter tej kobiety. Na usprawiedliwienie warto zaznaczyć, że prawdopodobnie straciła ona dwoje dzieci, co powodowało jej wielka frustracje i poczucie niespełnienia w życiu, jako kobieta i jako władczynie. Chciała ona zaszczytów dla siebie i dla męża może i z tego powodu by odsunąć od siebie ból nie posiadania potomstwa. Ona formułuje cały plan i spokojnie, lecz silnie zwalcza wszystkie wątpliwości męża. Jest bardzo dokładna w swoich planach:
"Skoro tych spiących ludzi krwią pomażem
I użyjemy ich własnych sztyletów,
Któż nie pomyśli, że ta zbrodnia była
Ich dziełem?".
W końcu Makbet ulega żonie, a także i własnym słabością i postanawia wraz z siekierą wziąć los we własne ręce. Zadziwiające jak sobie dobrze radzą z moralnością, która wydawałoby się ma większość osób na jakimkolwiek poziomie. Łamią wszak wszystkie wyznaczniki człowieka, obywatela. Zabicie króla było najcięższą zbrodnia w państwie, dodatkowo dokonało się pod domem gospodarzy i spowodowane było przez nich samych. Ich czyn nie dość, że zły staje się dodatkowo obrzydliwy. Jednak w momencie, gdy Makbet rozważą wycofanie się, na chwilę przed dokonaniem czynu, zgrabnie wyperswadowuje mu to żona: "Ważąc się na to, okazałeś męstwo, A chcąc czymś więcej być, niż byłeś dotąd, Tym więcej męstwa okazałeś. Wówczas Ni czas, ni miejsce nie sprzyjały, jednak Pragnąłeś stworzyć oba, a to one Same stworzyły się, lecz ich sprzyjanie Sił pozbawiło cię. Dawałam piersi I wiem, jak tkliwa jest miłość do dziecka, które mym własnym mlekiem karmię. Jednak Choćby z uśmiechem patrzyło mi w oczy, Sutkę wyrwałabym z dziąseł bezzębnych I roztrzaskałabym mu głowę, gdybym Złożyła równie potężną przysięgę, Że tak uczynię, jaką ty złożyłeś Tutaj". Jednak po tym jak zabija króla, zachowuje on zimny spokój. Na zewnątrz nie okazuje by dręczyły go jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Przejmuje on władze w państwie i w niej widać, jakie zmiany zaszły w tym człowieku. Początkowo nie widzimy by był to późniejszy tyran. Lecz władza zdobyta poprzez krew, nie może być dobra. Makbet staje się groźnym i niszczącym państwo tyranem. Jego rządy to morderstwa setek ludzi, nawet nieposzlakowanych kobiet i małych dzieci. Przeradza się on w obłąkanego i chorego z okrucieństwa tyrana. Przepowiednia jaką uzyskał od czarownic powoduje że nie boi się niczego i postępuje jak tylko mu się podoba nie ograniczany niczym.
PO jednym popełnionym z rozmysłem morderstwie, nie trudno już dokonać mu następnych. Makbet królobójstwem rozpoczął swój ruch po równi pochyłej wiodący go do zagłady jako człowieka. Każda kolejna zbrodnia, choć sam może nie do końca to widzi coraz bardziej na niego działa: "Precz! Zejdź mi z oczu! Niechaj się pochłonie Ziemia! Krew zimną masz, kości bez szpiku. Nie ma już myśli żadnej w twoich oczach, Które wlepiłeś we mnie (...)Wszystko uczynię, co śmie czynić człowiek: Zbliż się jak niedźwiedź rosyjski, kudłaty; Jak nosorożec okryty pancerzem Lub jak hyrkański tygrys; przyjmij postać, Jaką chcesz, prócz tej. Me niezłomne nerwy Nigdy nie zadrżą; lub powróć do życia I na pustyni natrzyj na mnie mieczem; Jeśli drżąc skryję się w moim domostwie, Nazwij mnie małą dziewczynką. Precz, wstrętny Cieniu! Szyderstwo nieprawdziwe, precz stąd!".
Widzimy w Makbecie człowieka nie tyle złego z natury co głupiego i nie potrafiącego poprzestać na swoim. Jego zachłanna natura wpędziła go w pasmo zbrodni, z której nie miał już jak się wydostać. Można sądzić, że każde zło, jakie jeden człowiek czyni drugiemu, wraca do niego z czasem o wiele silniejsze i bardziej niszczące. Dramat Szekspira pokazuje tez, jak nie da się budować niczego na nienawiści i grzechu. Działania oparte o te antywartość, powodują wyjałowienie człowieka i jego duszy z wszelkiego dobra, co powoduje jej śmierć.