Warto się zastanowić nad tym, kto był bardziej winny zbrodni popełnionej na królu Dunkanie, co stanowi punk wyjścia w biegu wydarzeń przedstawionych w "Makbecie" Williama Szekspira. Jednak jeszcze ciekawiej można popatrzeć na ten dramat jeżeli się by postanowiło znaleźć punkty do obrony jednego ze zbrodniarzy. Ja chciałbym zająć się obrona Lady Makbet, może z tego powodu, iż w przeciwieństwie do męża wykazała się wyrzutami sumienia i sama sobie wymierzyła karę jaka było jej samobójstwo. Można więc powiedzieć że przynajmniej częściowo odpokutowała za swoje grzechy i jako zadośćuczynienie zabiła się. To już jest duży plus jeżeli mówimy o jej postaci. Warto jednak zacząć od początku. W pierwszych scenach gdy namawia ona męża do zabójstwa króla, staje się niczym biblijna Ewa kusząca męża do złego. Wytacza przy tym najcięższe argumenty, zna męża i wie do czego ma się odwoływać. Poważą się nawet na przyrównanie swojej odwagi do możliwości zmiażdżenia dziecka które odjęto by jej od piersi gdyby była taka potrzeba. Padają przy tym znamienne słowa, które świadczą o tym ze sama kiedyś była matką:

"Byłam karmicielką

I wiem, jak to jest słodko kochać dziecię,

Które się karmi; byłabym mu jednak

Wyrwała była pierś z ust nadstawionych,

Które się do mnie tkliwie uśmiechały,

I roztrzaskała czaszkę, gdybym była

Zobowiązała się do tego czynu,

Jak ty do tego".

I tutaj myślę można znaleźć, w tych często niezauważanych słowach dowód na to, że powody, którymi kierowała się ta kobieta świadczą o jej skrzywionej psychice. Jak wiadomo była już z mężem w wieku podeszłym i nie mogli mieć już dzieci. Szekspir nie pisze jednak co się stało z tymi o których wspomina. Po prostu były i w jakiś sposób to małżeństwo je straciło. Zaś w średniowieczu, wtedy rozgrywa się akcja Makbeta, głównym powodem zawierania małżeństw było uzyskanie potomstwa (co nie jest niestety tak rzadkie i dzisiaj wedle zaleceń religii) zaś dodatkowo w rodzinach książęcych, a taką byli Makbetowie, szczególnie ważny był dziedzic tytułu i majątku. To on pozwalał na ciągłość linie, przechowywał pamięć przodków, opiekował się starymi rodzicami. Jednak lady Makbet nie potrafił tego dać mężowi, ich dzieci zmarły a ona nie mogła już urodzić nowych. Może to w właśnie z tego powodu, kiedy dostrzegła wielka szanse sławy i sukcesu swojego męża tak gwałtownie go do skorzystania z niej namawiała. Wszak w koronie królewskiej widziała rekompensatę wszelkich niepowodzeń siebie jako matki żony, gdyby zostali królewską para osiągnęliby szczyt wszystkiego do czego może dążyć człowiek na ziemie, w ich książęcej sferze. Wydaje mi się wiec, ze jej pobudki, choć również prowadziły do uzyskania korony, mogły być o wiele bardziej wielostronne i niejasne, niż ambicja jej męża który jasno się do niej przyznawał:

Jeden, wyłącznie jeden tylko bodziec

Podżega we mnie pokusę, to jest

Ambicja, która przeskakując siebie,

Spada po drugiej stronie".

Lady Makbet chwała więc w sobie okrwawiona cierpieniem duszę, która nie była już w stanie działać litościwie i dobrze. Rozpacz która musiała odczuwać ta nie zwykle emocjonalnie podchodząca do świata kobieta, musiała ją oduczyć już wszelkich innych odruchów. Pozostała w niej tylko gorycz i smutek. Po tej gwałtownej rozmowie tracimy Lady Makbet na dłuższy czas z oczu. Pojawia się tylko w towarzystwie męża i niczego nie dowiadujemy się o niej samej o tym co dzieje się w jej wnętrzu. Dopiero kiedy pojawia się w lunatycznym śnie możemy zajrzeć do jej duszy. Błąka się ona starając zmyć z siebie zbrodnie:

"Mógłżeby cały ocean

Te krwawe ślady spłukać z mojej ręki?

Nie, nigdy! raczej by ta moja ręka

Zdołała wszystkich mórz wody zrumienić

I ich zieloność w purpurę zamienić".

Lady Makbet była bez wątpienia zbrodni na królu Dunkanie i może nawet to ona ja spowodowała, choć sama nie trzymała w ręce sztyletu. Jednak Można mówić, że częściowo odpokutowała za swoje grzechy. Także inaczej wyglądała jej psychika na początku tych wydarzeń. Była zapewne zgruchotana i okaleczona przez śmierć dzieci. Jej maż Makbet dokonał zaś przeskoku ze wspaniałego i honorowego rycerza, do pospolitego mordercy i królobójcy, który następnie zamienił się w krwawego tyrana nurzającego kraj w czerwonej posoce. Mówi się że upadek jest boleśniejszy z im wyższego cokołu się spada. W tym przypadku wydaje mi się że właściwie byłoby dodać, że tym większa jest i wina…