Określenie "dulszczyzna" weszło do języka polskiego dzięki sukcesowi tragifarsy Gabrieli Zapolskiej pt. Moralność pani Dulskiej. Charakteryzuje ono postawę człowieka, który postępuje podobnie jak główna bohaterka utworu. Aniela Dulska to kobieta zakłamana i obłudna. Na zewnątrz zawsze pełna ogłady i przyzwoitości, a w rzeczywistości niezwykle małostkowa i nie posiadająca wiele pozytywnych cech. Wyznaje ona zasadę, że: "Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział". Warto by się zastanowić, czy taka postawa to tylko kreacja literacka, czy może istnieje nadal w dzisiejszym świecie.
Moim zdaniem pani Dulska nie jest odosobnionym przypadkiem. Ludzie podobni do niej byli na tym świecie zawsze, są w czasach obecnych i niestety będą jeszcze przez długie lata. Jestem przekonana, że w każdym z nas można by odnaleźć niektóre cechy postawy zwanej "dulszczyzną". Przecież nikt nie chce ujawniać przed światem swoich wad i problemów rodzinnych czy osobistych. Jest to zrozumiałe, ale staje się problemem, kiedy ukrywając swoje wady, zaczynamy tworzyć przed innymi nieistniejący obraz swojej osoby. Ludzie nie są idealni i każdy to rozumie, nie trzeba opowiadać o swoich błędnych decyzjach, ale nie należy zaprzeczać, że takie mają miejsce. Kiedy zaczynamy udawać świętych, czyniąc zło, wtedy zaczyna się problem. Przykładów takich postaw nie trzeba szukać daleko, wystarczy przejrzeć kolorowe gazety, które opisują zachowanie sławnych osób czy nawet duchownych. Na zewnątrz niemal idealni, a w rzeczywistości obłudni i zakłamani. To właśnie jest "dulszczyzna".
Skoro wspomniałam o księżach, powinnam poruszyć też kwestię dewotek. Te kobiety są na Mszy i innych nabożeństwach niemal codziennie, starają się, aby każdy widział jak żarliwie modlą się w kościele i jak dużo pieniędzy rzucają na tacę. Gdyby jednak przyjrzeć im się bliżej, nie dałoby się odnaleźć w nich ani jednej cechy dobrego chrześcijanina. Taka dwulicowość charakteryzowała właśnie panią Dulską.
Inne przykłady można znaleźć na polu polityki, szczególnie w okresie kampanii wyborczych. Liczne obietnice kandydatów na prezydenta, filmy ukazujące elektów w jak najlepszym świetle przypominają typową tragikomedię. Zazwyczaj z tych obietnic nic potem nie jest realizowane, a i prywatne życie kandydatów różni się bardzo od wyidealizowanych obrazków z przedwyborczych reklamówek.
Nie trzeba jednak szukać aż tak daleko, wystarczy spojrzeć na polską szkołę. Tu także zakłamanie i obłuda mają swoje miejsce. Słodkie twarze uczniów, którzy chcą się przypodobać nauczycielom, a za ich plecami obgadują ich niemiłosiernie, to nic innego jak "dulszczyzna". I odwrotnie - nauczyciele, którzy zapewniają o swojej bezstronności i uczciwym ocenianiu, bardzo często nie mogą wyzbyć się niechęci do ucznia, który choć raz zaszedł im za skórę. I tak "niegrzeczny" Janek Iksiński dostanie zawsze gorszą ocenę niż Ania Nowak, zwana przez kolegów "lizusem", choćby nawet umiał wszystko o niebo lepiej.
Wniosek końcowy nie jest optymistyczny. Dulscy rodzą się i żyją nie tylko w dzisiejszych czasach, oni będą przychodzić na świat także w przyszłości. Winny jest nasz brak tolerancji, który nie może zaakceptować wad drugiego człowieka, a także dążenie do bycia perfekcyjnym za wszelką cenę. Dopóki nie zmienimy naszej mentalności, "dulszczyzna" nie opuści naszego kraju.