"Opium w rosole" jest kolejna częścią Jeżycjady - cyklu powieści Małgorzaty Musierowicz o mieszkańcach poznańskiej dzielnicy Jeżyce. Akcja tej części toczy się w 1983 roku, a jej głównymi bohaterami są Maciek i Kreska, ale należy wspomnieć tu także o Genowefie, która odegra niemałą rolę w życiu pozostałych bohaterów książki.
Nie przypuszczałam, że ta powieść aż tak mnie wciągnie, uważałam, że moje koleżanki przesadzają z zachwytami. Jednak okazało się, że bardzo szybko wciągnęła mnie fabuła powieści. Książka zaczyna się od tego, jak przy Maćku, zakochanym w Matyldzie, pojawia się umorusane dziecko, które odtąd towarzyszyć będzie nie tylko jemu, ale i pozostałym bohaterom. Dzięki niemu tez dojdzie do pogodzenia się głównej pary bohaterów.
Poznań to miasto, z którym łącza mnie wspomnienia o wspaniałych wakacjach. Tym lepiej czytało mi się książkę, która przecież dokładnie opisuje miejsca, w których rozgrywają się dane wydarzenia.
Niewątpliwa zaletą tej książki jest także język, jakim jest napisana. Nie jest on przepełniony mądrymi, napuszonymi słowami. Powieść przemawia do nas językiem, jaki rozumie każda nastolatka, każdy człowiek. Trudno jest dziś znaleźć taką książkę.
Najciekawsza postacią w tej powieści jest Genowefa, która chcąc nie chcąc sprawia, że ludzie stają się szczęśliwsi. To dzięki niej dochodzi do połączenia Maćka i Kreski, ona sprawia, że dogadują się ze sobą mama i córka. Dziewczynka jest naprawdę niepozorną postacią, a wnosi wiele dobrego. Czasem miałam wrażenie, że czytam nie powieść dla młodzieży, ale wręcz kryminał - takie napięcie panuje w niektórych momentach. Poza tym nie do końca wiadoma, kim jest Genowefa, skąd wzięła się w mieście i dlaczego samotnie włóczy się po nim. Z nią też związane są niektóre śmieszne sytuacje - jedną z nich jest ta, w której Genowefa głaszcze dyrygenta po łysinie.
"Opium w rosole" to książka skierowana do młodzieży. Bohaterowie przezywają takie same problemy, z jakimi borykam się ja. Doskonale więc ich rozumiem. Przeżywam bowiem takie same problemy jak oni - kłopoty w szkole, domu, budzą się we mnie prawdziwe uczucia. To wszystko jest trudne i czasami łatwiej sobie z tym radzić, kiedy ma się "wsparcie" ze strony bohaterów naprawdę wspaniałej książki.
Akcja tej książki rozgrywa się w 1983 roku, był to czas PRL-u, który znam tylko i wyłącznie z opowieści moich najbliższych. Pewne wydarzenia są dla mnie dziś groteskowe(niekończące się kolejki w sklepach), a innych nie potrafię zrozumieć (internowanie).
Książka Małgorzaty Musierowicz jest niezwykle ciepłą opowieścią, polecam ja każdemu, kto choć na chwilę pragnie się oderwać od magii współczesnych powieści dla młodzieży.