Niccolò Machiavelli był włoskim filozofem i politykiem, który zasłynął między innymi powiedzeniem „cel uświęca środki”. Był zwolennikiem bezwzględnej polityki, uważał, że środki do osiągnięcia celu nie są ważne, byle ten cel był szczytny. Ta kontrowersyjna maksyma była dyskutowana i krytykowana, ale miała też swoich zwolenników.

  Zastanawiając się nad nauką i naukowcami, warto pomyśleć, czy i w tej dziedzinie cel uświęca środki. Jest to sprawa dość skomplikowana, ponieważ cele zazwyczaj są szczytne – przykładowo wynalezienie leku na raka czy AIDS. Miliony ludzi umierają na całym świecie na te choroby i na pewno wielu naukowcom zależy, by leki te odkryć. Może się to wiązać z koniecznością eksperymentów na ludziach, które mogą doprowadzić do cierpień i śmierci. Czy w ogóle można postawić pytanie, czy warto poświęcić jednostkę dla ogółu? Z podobnymi dylematami spotykają się różni naukowcy. Dobrym przykładem jest też fizyka jądrowa, badania nad rozszczepem atomów. Siła, która może przysłużyć się ludzkości, może stać się bronią masowej zagłady.

  Czy należy stawiać nauce granice? To pytanie jest bardzo trudne, ponieważ nauka i postęp wymagają swoich ofiar. Najczęściej jest to środowisko, lasy, tereny zielone, zwierzęta, na których przez lata wykonywało się eksperymenty, testowano leki. Bez tego ciężko wyobrazić sobie rozwój naszej cywilizacji. Myślę, że nie ma sensu wyznaczać granic innych niż zasady moralności i humanitaryzmu. Każdy naukowiec powinien trzymać się elementarnych moralnych zasad. Pozostają jednak dylematy trudne, niedające się rozstrzygnąć bez debaty. Przykładem tutaj może być in vitro, które jest potępiane przez kościół i niektórych polityków, a jednocześnie jest to wielki sukces lekarzy i szansa dla milionów bezdzietnych par. Podsumowując, uważam, że nie jest możliwe wyznaczenie granic nauce. Machiavelli miał trochę racji. Nie można jednak zapominać, że jesteśmy ludźmi, a to zobowiązuje do zachowywania się jak ludzie.