Adam Naruszewicz żył i działał w czasie, kiedy Polska targana była kolejnymi rozbiorami. Był on jednym z najbliższych współpracowników ostatniego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pracował jako wykładowca na Akademii Wileńskiej, a następnie w Collegium Nobilium. Współredagował także czasopismo "Zabawy Przyjemne i Pożyteczne".

Działalność literacka Adama Naruszewicza obejmuje przede wszystkim zbiory ód, sielanek, liryków i satyr. Szczególnie te ostatnie przyczyniły się do rozsławienia autora. W swoich satyrach potrafił Naruszewicz doskonale ukazać realia ówczesnego życia.

Satyra zatytułowana Chudy literat krytykuje szlachecki brak zainteresowania wartościową lekturą. Tytułowy bohater stara się zachęcić odbiorców do kupowania dzieł Tacyta, książek historycznych i politycznych czy nawet praktycznych poradników dla gospodarzy. To właśnie te lektury mogłyby przyczynić się do rozwoju państwa polskiego, dzięki nim Polacy poznaliby historię, nauczyliby się dobrze wykorzystywać płody rolne, wykorzystaliby doświadczenia innych krajów europejskich. Ale niestety, polska szlachta zadowala się czytaniem krótkich notatek na kalendarzach. Nie wymagają one żadnego zaangażowania intelektualnego, podają informacje jasne, krótkie i przydatne. W Polsce zaginął całkowicie zmysł estetyki i artyzmu. Zawiedziony literat stwierdza:

"Niepokupny dziś rozum; trzeba wszystko strawić,

Kto go chce na papierze przed światem objawić.

[...]

Lecz w naszym kraju jeszcze ten dzień nie zawitał,

Żeby kto w domu pisma pożyteczne czytał.

Jeden drugiego gani, że czas darmo trawi."

Reduty to kolejny utwór satyryczny, który krytycznie odnosi się do społeczeństwa polskiego doby oświecenia. Tym razem autor wkłada swój sąd nad rzeczywistością w usta narratora, którym jest prowincjonalny szlachcic. Przyjechał on do wielkiego miasta i z zadziwieniem ogląda paradę przebierańców, która przechodzi przez Plac Zamkowy. Maski uczestników zabawy skrywają ich prawdziwe oblicza, akcentując obłudę i zakłamanie bogatej szlachty. Na co dzień udają oni gorących patriotów i dobrych chrześcijan, ale pod tą przykrywką czai się ich prawdziwa natura, która jest egoistyczna i próżna. Autor w bardzo drastyczny sposób porównuje to szumne towarzystwo do zwierząt:

"Chcesz widzieć pełne zwierza różnego obory,

Przebież nasze ratusze, pobożne klasztory,

odwiedź izby sądowe, przedniejsze urzędy,

Pod sobolimi i pod rewerendy

Ujrzysz dziwy; a wołaj padłszy na kolana:

Woły, osły i wszystko bydło, chwalcie Pana !"

Nawet bogactwo i przepych zdają się być pozorne. Obserwator mówi: "Powiedziałbyś, że to pan. Istnać to gołota, / kryje się wśród jedwabiu i jasnego złota". Szlachta wydała już swój majątek, teraz zaciąga pożyczki, żyje na kredyt, nie mając wcale zamiaru spłacać poczynionych długów. Inną maską jest odwaga. Pozornie "buczny junak" okazuje się być strachliwym chłystkiem, który "Przy kuflu za ojczyznę łba nadstawia chutnie, / Gotów umrzeć. A czemu ? Że mu nikt nie utnie". I rzeczywiście, aktywność bojowa szlachty polskiej ogranicza się do wszczynania burd w karczmach i zajazdach. Tam wszyscy mają chęć stawać do walki, odważnych zaczyna natomiast brakować, gdy przychodzi czas wesprzeć ojczyznę w potrzebie. Do tego obrazu tchórzostwa i zepsucia dodać trzeba jeszcze pozornych chrześcijan. Hipokryzja, z jaką oddają się praktykom religijnym nie wymaga komentarza, wystarczy przytoczyć słowa samego Naruszewicza: "Szarga sławę bliźniego zaraz po koronce, / Gorszy się, a sam w cudzej kwerenduje żonce. / Piątek suszył o grzankach, pił jak byk w niedzielę; / W wieczór był na Nalewkach, a rano w kościele". Nie oszczędzono i kobiet. Wystrojona dama, która zmierza na przyjęcie doczekała się następującego komentarza: "... na bal musi spieszyć. / Właśnie w szczęśliwym kraju jest się z czego cieszyć". Ta gorzka ironia niesie za sobą nutę tragiczną. Naruszewicz doskonale zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie zawisło nad Polską po pierwszym rozbiorze. Jego smutek i niepokój potęgowany był przez obserwację zachowania szlachty, która udawała, że nic się właściwie nie stało.

Niezrozumienie dla panujących obyczajów zawarł Naruszewicz w wierszu Fircyk. Stawia tutaj pytanie, jak to się dzieje, że eleganci, którzy spędzają czas na zabawach, uwodzeniu panien i gorszeniu młodzieży, są podnoszeni niemal do rangi bohaterów narodowych. Świat na opak kreowany przez renesansowych sowizdrzałów stał się rzeczywistością! Autor puentuje: "Oh ! Kiedyż fircyk grzecznym kawalerem takiem, / Któż będzie sowizdrzałem, głupcem i pustakiem?".

Adam Naruszewicz to jednak przede wszystkim wybitny historyk. Stanisław August Poniatowski zlecił mu napisanie Historii narodu polskiego, z czego wywiązał się znakomicie. Dzieło to opisuje losy Polski od rządów pierwszych Jagiellonów, aż do czasów współczesnych autorowi. Najboleśniejszą obserwacją, jaką poczynił Naruszewicz, było uświadomienie sobie, że to Polacy są winni wszystkim nieszczęściom, jakie spadają na ich kraj. "Żaden kraj cudzej potęgi nie zwabił, / Który sam siebie pierwej nie osłabił" - mówi poeta. Gdyby nie samowola szlachty i nadużywanie przywilejów, nie doszłoby do rozbiorów. Niestety, było już za późno.