Dla wielu z nas samotność ,,to taka straszna trwoga" (Ryszard Riedel, ,,List do M."), z którą nie potrafimy normalne żyć. Lecz są również i tacy, dla których jest ona ,,mistrzynią mędrców" (Adam Mickiewicz, ,,Dziady" cz. III). Jednak czy życie w zupełnej samotności, z dala od innych ma jakiś sens. Trudno nie zgodzić się ze Jamesem Joycem, który zauważył, iż: ,,człowiek mógłby żyć samotnie przez całe życie, ale chociaż sam mógłby wykopać swój grób, musi mieć kogoś, kto go pochowa". Samotność nie z własnego wyboru jest znakiem tego, iż dana jednostka nie znalazła swojego miejsca i akceptacji w społeczeństwie. A przecież każdy z nas z nas pragnie być rozumiany i tolerowany przez innych. Boimy się ostracyzmu ze strony społeczeństwa, w którym żyjemy. Rozmaite bywają przyczyny odrzucenia i osamotnienia człowieka. Bywa i tak, że samotność jest konsekwencją światopoglądu danej jednostki, jej buntu przeciwko regułom rządzącym światem. Często jednak wina nie leży po stronie człowieka i jest efektem działania innych ludzi i zaistniałych w danym czasie zdarzeń.
Postacią, która zdecydowała się na życie w osamotnieniu była bez wątpienia Antygona, bohaterka antycznej tragedii Sofoklesa. Los okazał się być dla tytułowej postaci okrutny, musiała bowiem podjąć decyzję wyboru między dwoma równorzędnymi wartościami. Kochająca siostra za wszelką cenę pragnęła godnie pochować swojego brata Polinejka, który splamił swoje ręce krwią brata w walce o władzę. Tymczasem król Kreon nie miał litości dla zdrajców i dlatego też kategorycznie zabronił pochówku Polinejka. Antygona znalazła się w krytycznym położeniu. Była świadoma, iż ciąży na niej obowiązek względem zmarłego brata, a zarazem powinna przestrzegać zakazów panującego władcy. Nie mogła liczyć na to, iż Kreon zmieni swoje zarządzenie. Król obawiał się, iż ewentualna zmiana ustalonych już wcześniej reguł mogłaby wpłynąć na negatywny wizerunek w oczach poddanych. Dla niego władza okazała się być ważniejsza niż boskie zasady. Antygona nie potrafiła zaakceptować woli Kreona, bowiem nauczono ją, iż prymarną rolę w życiu człowieka powinny odgrywać przede wszystkim religijne wartości i wzajemna miłość. Nie została postawiona przed wyborem pomiędzy dobrem a złem, ale musiała zdecydować się na tak zwane mniejsze zło. Wybrała boskie reguły, gdyż to one są ważniejsze w życiu wierzących istot ludzkich. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż jej decyzja niesie ze sobą okrutną karę. Zwyciężyło własne sumienie i miłość, bo przecież ,,współkochać przyszłam nie współnienawidzieć". Za swój bunt przeciwko woli nieugiętego i surowego władcy Kreona, Antygona zapłaciła ogromną cenę, mianowicie: swoje młode życie. Do ostatnich chwil pozostała wierna wyznawanym przez siebie ideałom. Nie mogła liczyć na poparcie swojego buntu ze strony najbliższych, a tym bardziej społeczności tebańskiej, która podzielała jej przekonania, lecz lęk przed bezlitosnym władcą odbierał im jakiekolwiek siły. W samotności, odrzuceniu i niezrozumieniu przez Kreona walczyła o prymat swoich ideałów, wartości religijnych nad władzą państwową. Co prawda walczył o nią, jej życie kochany, lecz jej losu już nikt nie był w stanie odwrócić. Odeszła do wiecznej krainy w samotności…
Opuszczony, nie rozumiany przez środowisko był także bohater romantycznego dramatu Juliusza Słowackiego pod tytułem ,,Kordian". Tytułowa postać stanowiła przykład wrażliwego, samotnego mężczyzny, który zrozumienia nie potrafił znaleźć nawet w osobie uwielbianej przez siebie kobiety, Laury. Poczucie osamotnienia, braku akceptacji popchnęło Kordiana do próby samobójczej. Bo czyż można żyć z ludźmi, którzy tak naprawdę nic nie rozumieją? Zdesperowany i zawiedziony samotnie ruszył w świat, by znaleźć w końcu cel i swoje miejsce na ziemi. Pod wpływem zdobytych doświadczeń, poczynionych obserwacji i wielu godzin refleksji, postanowił stać się bojownikiem o wolność Polski niczym średniowieczny, szwajcarski rycerz, Winkelried. Kordian nareszcie odnalazł sens swojej egzystencji. Z całego serca pragnął oddać ojczyźnie to, co posiadał, a właściwie całego siebie. Bez namysłu przyłączył się do spiskujących Polaków przeciwko władzy carskiej. W podziemiach kościoła Św. Jana buntownicy toczyli ożywione dyskusje, co do przyszłości zniewolonej ojczyzny. Wspólnie rozważali propozycję skrytobójczego zamachu na nowego cara. Zapał młodych ludzi, gotowych poświęcić życie za wolność studził prezes, który nie akceptował spiskowych metod walki. Twierdził, iż zabójstwo cara byłoby krytykowane przez państwa europejskie, a tronu Piastów i Jagiellonów nie wolna plamić krwią. Lękał się również odwetu ze strony Rosji. Tymczasem dla Kordiana ważny jest czyn działanie, nie potrafi stać w miejscu i czekać na dogodną chwilę ewentualnej walki zbrojnej. W jego przekonaniu tylko zbrojne wystąpienie może przynieść utraconą wolność Polakom. Nawoływał do aktywnego czynu. Niestety jego apel i przekonania nie znalazły posłuchu w gronie spiskowców. Zdesperowany i opuszczony przez wszystkich, postanowił sam zlikwidować znienawidzonego władcę ciemiężonego kraju. Tuż przed drzwiami sypialni cara jednak zabrakło mu sił. Jego duszą zawładnęły lęk i wyrzuty sumienia, Strach i Imaginacja. Kordian był świadomy, iż morderstwo człowieka, nawet jeśli jest on znienawidzony przez wszystkich, jest niezgodne z zasadami moralnymi, w które wierzył, mimo to spróbował walczyć z samym sobą. Osamotniony odrzucony poniósł klęskę. Zwyciężyła moralność…
Człowiek często popada w stan samouwielbienia, z którego bardzo ciężko jest później się otrząsnąć. Wierzy mocno w swoją moc i siłę, zapominając o tym, iż w rzeczywistości jest tylko słabym człowiekiem. O swojej ludzkiej ułomności przekonał się na własnej skórze bohater jednego z najważniejszych utworów literatury światowej, jakim niewątpliwie jest ,,Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego. Główny bohater Rodion Raskolnikow był młodym, inteligentnym studentem prawa. Obserwując otaczającą go rzeczywistość, pełną fałszu, zła, ludzkiej nędzy, pogardy dla istot słabszych, postanowił stworzyć swoją własną koncepcję świata. Nie potrafił on bowiem z chrześcijańską pokorą i bez najmniejszego sprzeciwu przyjmować to, co zsyła człowiekowi Bóg. W całkowitej izolacji od tętniącego życiem świata i w zaciszu własnego pokoju, stworzył swoją własną teorię życia. Zanegował więc obowiązujące od wieków reguły świata chrześcijańskiego, spisane w dekalogu. Raskolnikow opracowaną przez siebie koncepcję oparł na rozumie, odrzucając przesłanie: ,,miłujcie się". W jego przekonaniu najważniejsza jest głowa, logika, rachunek. Ludzie nie powinni wahać się, czy poświęcić życie jednostki, aby wielu innych osiągnęło szczęście. Uważał, iż warto zabić drugiego człowieka, jeśli jego śmierć przyniesie innym dobro. Nie każdy śmiertelnik jest predysponowany do wielkich czynów. Raskolnikowi wydawało się, iż jest wielkim i potężnym człowiekiem, który bez żadnych wyrzutów sumienia może odebrać życie starej lichwiarce dla dobra zadłużonych klientów. Rodion okazał się być jednak wrażliwą jednostką, która nie potrafiła żyć z poczuciem winy, ciężarem popełnionej zbrodni. Ułudą były jego przekonania o własnej wielkości i potędze, okazał się być słabym i czułym człowiekiem. Wyrzuty sumienia i świadomość popełnionej zbrodni jeszcze bardziej zamknęły Raskolnikowi na innych ludzi. Drzwi do siebie, swoich problemów zamknął przed najbliższymi, rodziną, przyjaciółmi. Oparcie odnalazł tylko w osobie kochającej go Sonii. To pod jej wpływem przyznał się do morderstwa i wyraził skruchę. Człowiek jest tylko słabą istotą, która wielokrotnie błądzi, upada. Ważne jest jednak to, czy jest ktoś, kto pomoże nam wstać, otrząsną się. Każdy z nas, tak jak Raskolnikow, potrzebuje wsparcia, zrozumienia i akceptacji.
Zarówno Antygona, jak Kordian i Raskolnikow byli jednostkami, którym przyszło żyć i działać w zupełnej samotności. Dla każdego z nich osamotnienie było stanem negatywnym, przygnębiającym. Do końca czekali na poparcie, zrozumienie ich postępowania, decyzji przez społeczeństwo. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, dlatego pragnie towarzystwa innych osób. Ludzie nie lubią być odrzucani, nieakceptowani przez innych. ,,Żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Wie, że nie może walczyć sam. Jakiekolwiek byłyby jego zamiary, zawsze potrzebuje innych ludzi", nawet jeśli byłaby to tylko jedna pokrewna dusza…
Zarówno Antygona, jak Kordian i Raskolnikow byli jednostkami, którym przyszło żyć i działać w zupełnej samotności. Dla każdego z nich osamotnienie było stanem negatywnym, przygnębiającym. Do końca czekali na poparcie, zrozumienie ich postępowania, decyzji przez społeczeństwo. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, dlatego pragnie towarzystwa innych osób. Ludzie nie lubią być odrzucani, nieakceptowani przez innych. ,,Żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Wie, że nie może walczyć sam. Jakiekolwiek byłyby jego zamiary, zawsze potrzebuje innych ludzi", nawet jeśli byłaby to tylko jedna pokrewna dusza…
- ostracyzm - przen. nie przyjęcie lub wykluczenie kogoś przez otoczenie; bojkot towarzyski»