W pozytywizmie, nie tylko z powodu zyskującej sobie coraz większy rozgłos emancypacji kobieta stała się pełnoprawną bohaterką literacką. Pojawiają się więc różne wizerunki kobiet- raz pozytywnych, propagatorek pracy, edukacji, aktywności, raz negatywnych- pustych lalek, pozostałości po romantycznej, czy raczej sentymentalnej przeszłości. Zawsze jednak kobiecie przypisana jest niezwykła władza, jaką zdobywa i wykorzystuje do swoich celów, nierzadko padając ofiarą własnej kobiecości. Najczęściej władzę nad mężczyznami zdobywały kobiety piękne. Te "jedynie" inteligentne musiały zadowolić się władzą nad własnym życiem i celowym kierowaniem własną egzystencją. Piękna kobieta wpisuje się w kulturowy obraz-symbol femme fatale- kobiety fatalnej, doprowadzającej mężczyzn do zguby. Taką postacią jest bohaterka powieści Bolesława Prusa "Lalka". Izabela Łęcka jest kobietą niezwykle piękną i ponętną. Ma nienaganny gust, wielkopańskie maniery, rozczytuje się we francuskich romansach- typowa przedstawicielka polskiej arystokracji. Jednak w nowych czasach pozytywistycznych kobieta nie może jedynie leżeć i pachnieć. Autor musi więc zajrzeć do jej wnętrza. Tutaj okazuje się, że pod anielską powierzchownością kryje się serce kompletnie wyjałowione z uczuć, doszczętnie zdemoralizowana dusza i odrętwiały umysł. Jedyne co się liczy to luksus, pieniądze i rodowa duma, która każe żywić pogardę dla wszystkich ludzi spoza arystokratycznego stanu. Izabela wie, jakie wrażenie robi na mężczyznach i bez wahania tę władzę wykorzystuje. Kokietuje, rzuca uśmiechy i zalotne spojrzenia. Tym sposobem z Wokulskiego uczyniła swoją prywatną, bezwolną skarbonkę, swoje cielesne wdzięki pozostawiając dla arystokratycznego kuzyna. Izabela daje innym na siebie patrzeć, jej uśmiech zawiera w sobie obietnicę rozkoszy, jednak ona sama wie doskonale, że dla niższych stanem jest nieosiągalna, że nigdy nie zniży się do jakichkolwiek kontaktów z mieszczaństwem, z ludźmi w jej mniemaniu brudnymi, pospolitymi, niegodnymi uwagi i szacunku. Jej kokieterię i skłonność do flirtu zauważa nawet kompletnie nią zauroczony Wokulski: "(...) No, jest to widocznie osoba, która kokietuje nawet subiektów(...)".

Kokieteria początkowo każe bohaterowi zachować ostrożność, szybko jednak daje się zahipnotyzować urodziwej kokietce, która w jego umyśle zyskuje rangę ideału.

Izabela jest jednak daleka od wymarzonej przez Wokulskiego idealnej żony. Jednak jej duchowa pustota, chciwość, materialne priorytety i obraz miłości wyniesiony z miałkich romansideł nie są wyłączną winą Izabeli. Takie ukształtowanie charakteru, moralności jest efektem sposobu wychowania, charakteru i moralności właściwego dla całej grupy społecznej. Wśród arystokracji pogarda dla ludzi pracujących, zarabiających na życie była czymś powszechnym. Oni sami nigdy nie musieli pracować, majątki pomnażali przez zaplanowane ożenki. Teraz również małżeństwo jest niczym więcej jak tylko umową handlową, w której za majątek sprzedaje się wyższy tytuł, pozycję społeczną, kontakty. Nie ma tu miejsca na prawdziwe uczucia. Zresztą dla nich nie ma już miejsca nigdzie. Miłość, uczucie wierne, pełne szacunku i wzajemnej troski zastąpiło płytkie pożądanie i namiętność, flirty w jakie wdają się żony i panny, które dają im namiastkę romansowych uniesień. Trudno się więc dziwić, że wychowana w takiej atmosferze Izabela nie skacze z radości na myśl o małżeństwie z Wokulskim, który dla niej jest tylko "pniem z czerwonymi rękami". Dla niej- delikatnej panienki, która nigdy nie skalała swoich białych paluszków pracą, myśl o zostaniu żoną kupca musiała być odrażająca. Romantycznego kochanka zamieniła na sklepikarza, który bardziej niż do książek r historiami romansowymi pasował do książki rachunkowej. Prus krytykuje charakter i demoralizację pięknej, lecz pustej w środku "lalki", jednak winą za taki obraz kobiety-arystokratki obarcza całą klasę społeczną, której czas dawno już minął, która przepoczwarzyła się w twór zbędny społecznie, bierny, gnuśny, pozbawiony woli zmian, wewnętrznych przekształceń, który utracił funkcję przewodnika narodu.

Stefan Chwin w swojej "Wizycie u Herasego" przedstawia postać Esther, niemal "siostry" literackiej Izabeli. Podobnie jak Łęcka, Esther uwielbia być w centrum uwagi mężczyzn, grzeje się w ich gorących spojrzeniach, przegląda się w ich zachwyconych oczach, nie potrafi odmówić sobie sprawdzenia na nich władzy jaką daje jej uroda i kobiecość. Tylko pozornie jej gra, efekt jaki wywołuje wśród mężczyzn są nieświadome i niezamierzone. Panna karmi się zachwytem mężczyzn do granic możliwości przedłużając chwilę własnej- jakże przecież płytkiej- rozkoszy: " A ona wahała się, czy już coś kupić, czy raczej, pozorując głęboki namysł nad wstążkami i koronkami, bawić się jeszcze tą chwilą (...)".