W literaturze z różnych epok możemy odnaleźć wiele utworów, których fabułę determinuje motyw: zwycięstwa i klęski. Moja praca traktuje o kilku z nich.
W Antygonie Sofoklesa poznajemy parę bohaterów: tytułową Antygonę oraz jej wuja, króla Teb - Kreona. Jest to jeden z najbardziej znanych greckich utworów antycznych, stanowi opowieść o losach rodu Labdakidów. Został oparty na charakterystycznym w tamtych czasach schemacie sztuki dramatycznej i rozpisany pomiędzy trzech aktorów. Rozpoczyna się prologiem (pierwsza pieśń ukrytego za kotarą chóru, zapowiadająca treść przedstawienia), po nim następuje parodos (wstąpienie chóru na scenę) oraz kolejno epeisodiony (monologi i dialogi aktorów) i stasimony (kolejne pieśni chóru). Całość kończy się exodosem (podsumowaniem). Akcja rozgrywa się ściśle według zasady trzech jedności: miejsca, czasu i akcji. Fabułę tragedii ukierunkowuje tzw. konflikt tragiczny - każdy wybór dokonany przez postaci jest związany z dramatycznymi konsekwencjami; na plan pierwszy wysuwa się przeświadczenie, że los ludzki jest z góry ukierunkowany przez bogów i nie jest możliwy do odwołania.
We wstępie utworu dowiadujemy się, że kilka dni temu w Tebach rozegrała się wielka bitwa o Tron. Rozpoczął ją Polinejkes, brat Antygony, który nieoczekiwanie zdecydował się siłą objąć władzę w państwie. Jego plany zakończyły się fiaskiem, poniósł bowiem śmierć w walce. Mężczyzna został powszechnie uznany za zdrajcę i zgodnie z obowiązującymi w Tebach prawami król zakazał jego pochówku. Antygona decyduje się wystąpić przeciwko decyzji mieszkańców i potajemnie odprawia obrządek pogrzebowy. Kiedy jej występek wychodzi na jaw, w kraju zapanowuje poruszenie.
Złamanie królewskiego zakazu jest w Tebach karane śmiercią. Kreon zupełnie nie wie, jak ma się zachować w zaistniałej sytuacji. Antygona jest jego ukochaną bratanicą, zawsze uprzejmą i służącą mu swoją pomocą. Nie chce jej ukarać, jednak to mogłoby spowodować zachwianie jego autorytetu wśród tebańskiej społeczności. Stajemy się świadkami niezwykle trudnego procesu, jaki ma miejsce w pałacu. Przez cały czas trwania sprawy, dziewczyna pozostaje wierna swoim przekonaniom. W rozmowie z królem i panami dworu zaciekle broni swoich racji i jest pewna, że zachowała się w sposób jak najbardziej prawidłowy. Dla niej najważniejsze są przykazania bogów, które głoszą, że ciało zmarłego powinno być jak najszybciej złożone do grobu, bowiem w innym przypadku jego dusza będzie przez wieki błąkać się bez celu po świecie żywych. Nie prosi oskarżycieli o litość, w jednej ze scen oznajmia wszystkim zebranym, że jest gotowa ponieść najbardziej surowe konsekwencje. Za namową tłumu, Kreon skazuje ją na "zamurowanie żywcem". Antygona przyjmuje wyrok z godnością i powagą. Podczas drogi na "miejsce kary" nie załamuje się, choć wie, że czeka ją straszna i powolna śmierć. Jest osobowością, którą cechuje niezwykła siła wewnętrzna. Otuchy dodaje jej świadomość, że odniosła "zwycięstwo moralne".
Bohaterem skazanym na największą klęskę jest Kreon. Ukochany syn króla - Hajmon, na wieść o wyroku Antygony popełnia samobójstwo. To z kolei staje się powodem śmierci jego matki - Eurydyki. Jak widzimy, decyzja Kreona doprowadziła go do utraty najbliższych i życia w samotności. Żywy trup (...) - takimi słowy określa go w finałowej scenie posłaniec.
Przenieśmy się teraz do epoki pozytywizmu. W Siłaczce Stefana Żeromskiego poznajemy Stanisławę Bozowską i Pawła Obareckiego. Są to młodzi ludzie, którzy właśnie otrzymali dyplomy ukończenia studiów i zdecydowali się wyjechać na prowincję, aby poświęcić się idealistycznej misji poprawy warunków życia środowisk najbiedniejszych. W miarę rozwoju akcji utworu, dowiadujemy się, że w czasie nauki uczestniczyli oni w działalności organizacji, której członkowie głosili potrzebę reformy społecznej, pracy organicznej i pracy u podstaw. Bozowska i Obarecki byli bardzo oddani sprawie, podobno każdą wolną chwilę spędzali w siedzibie stowarzyszenia i dbali o przygotowanie tekstów programowych. Już wtedy w ich umysłach pojawił się zamysł poświęcenia kariery na rzecz walki z ludzką krzywdą.
Stanisława Bozowska wyjeżdża do małej wioski, znajdującej się na peryferiach kraju. Tamtejsza społeczność żyje w warunkach uwłaczających godności człowieka, brakuje przedmiotów codziennego użytku, miejscowość jest pozbawiona bieżącej wody i energii elektrycznej. Wszyscy cierpią z powodu głodu i wielkiego ubóstwa. Dzieci są bardzo zaniedbane i chorowite. Młoda kobieta decyduje się objąć wolne stanowisko nauczycielki i pozostać we wsi. Swoją postawą wzbudza powszechny szacunek, bardzo szybko zyskuje przyjaźń dorosłych i zaufanie ze strony dzieci. Z wielkim entuzjazmem poświęca się codziennej pracy, udaje jej się doprowadzić do stanu używalności budynek szkoły i jako tako wyposażyć klasę, przeznaczoną do prowadzenia zajęć lekcyjnych. Jest bardzo oddana sprawie, swoimi wychowankami opiekuje się również poza godzinami pracy. Bozowska heroicznie zmaga się z niezwykle trudną rzeczywistością. Nie dba o własne zdrowie, mieszka w rozpadającej się, starej chacie, w możliwie największym stopniu stara się pomagać ludziom z wioski. Poświęca osobiste szczęście, zrywa kontakty z rodziną i przyjaciółmi z Warszawy. Dzięki wielkiemu samozaparciu i ogromnej sile woli udaje jej się nieco poprawić sytuację okolicznych mieszkańców. Radość z osiągniętego sukcesu niespodziewanie przerywa choroba bohaterki. Pierwsze objawy sugerują tyfus, z godziny na godzinę stan kobiety pogarsza się. Pomimo starań sąsiadów, nie udaje się sprowadzić lekarza z najbliżej położonego miasta. W kilka dni później Stanisława umiera.
Ostatnie chwile życia Bozowskiej bynajmniej jednak nie są owiane nastrojem smutku. W rozmowach z odwiedzającymi ją ludźmi zdaje się być radosna i pewna siebie. Umiera ze świadomością, że postępowała w zgodzie z ideałami młodości i dzięki temu choć w niewielkim stopniu udało jej się osiągnąć zamierzone cele. Czy odniosła zwycięstwo? Tak, uważam że można nazwać ją człowiekiem wygranym.
Paweł Obarecki otrzymał posadę lekarza w małym miasteczku o nazwie Obrzydłówek. W godzinach pracy, zajmował się leczeniem pacjentów ze środowiska mieszczańskiego, natomiast w czasie wolnym poświęcał się działalności charytatywnej, prowadzonej na bardzo szeroką skalę. Zorganizował w przychodni oddział dla pacjentów najbardziej potrzebujących, stawiał diagnozy i wykonywał zabiegi zupełnie za darmo. Cieszył się dużą popularnością i wielkim zaufaniem wśród lokalnej społeczności. Z czasem zaczęło brakować niezbędnych w dalszej kuracji medykamentów i specjalistycznych narzędzi. Próby uzyskania jakichś dotacji spotkały się z dezaprobatą ze strony władz miasta. Obarecki został poinstruowany, że ma jak najszybciej zaprzestać udzielania pomocy ludziom pozbawionym środków pieniężnych. W innym przypadku zostanie pozbawiony pracy i będzie zmuszony wyjechać z Obrzydłówka. Mężczyzna popada w odrętwienie, pierwsze trudności wywołują w nim poczucie wielkiego osamotnienia. Decyduje się w końcu zrezygnować z dotychczasowych wartości i przestaje kontaktować się z ubogimi pacjentami. Wybiera dostatnie i spokojne życie.
Obarecki nie był w stanie poradzić sobie w trudnej rzeczywistości. Szybko zweryfikował własne poglądy i zapomniał o niegdysiejszych ideałach. Objawił się jako człowiek słaby i oportunistyczny. Moim zdaniem poniósł najgorszą z możliwych klęsk - zatracił własną osobowość.
