Ideą "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego jest stwierdzenie Cypriana Kamila Norwida ciągle aktualne w czasach współczesnych Wyspiańskiemu: "Jesteśmy żadnym społeczeństwem, jesteśmy wielkim sztandarem narodowym". Już w pierwszym akcie tego przesyconego symboliką utworu dochodzi do konfrontacji chłopstwa i inteligencji ukazującej faktyczny zaistniały kryzys społeczeństwa. W prowadzonych dyskusjach pomiędzy przedstawicielami poszczególnych warstw społecznych wyraźnie można odczuć, że więcej tych ludzi dzieli, niż łączy. W rozmowie Radczyni z Kliminą pierwsza z nich wyraźnie mówi, że "każden sobie rzepkę skrobie" ukazując swój stosunek do chłopów, z którymi nie chce mieć nic wspólnego. Kolejne dialogi Pana Młodego z Panną Młodą i Żydem jeszcze bardziej utwierdzają czytelnika w przekonaniu o braku jakiegokolwiek porozumienia pomiędzy tymi ludźmi. W drugim akcie dramatu pojawiają się Osoby Dramatu wywołane z inicjatywy Racheli przez Pana i Pannę Młodą. Osoby te, mające pierwowzory w znanych postaciach autentycznych gości weselnych, poprzez rozmowy z poszczególnymi bohaterami ukazują ukryte marzenia, niepokoje, lęki indywidualne, kompleksy, mity społeczno - narodowe. Ostro i bezwzględnie wydobywają na jaw, "co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach". Do najbardziej reprezentatywnych dialogów należy konfrontacja Dziennikarza i Stańczyka. Dziennikarz reprezentuje postawę typowego dekadenta, ciążą na nim winy przodków, których oskarża o obecną sytuację społeczną i polityczną. Chciałby móc zrobić cokolwiek, ale nie wie jak. Stańczyk w odpowiedzi na jego słowa nazywa Polaków mitomanami, błaznami, a samego Dziennikarza przywódcą ideowym bez idei. Konfrontuje rolę publicysty, który swoimi artykułami może mieć wpływ na świadomość czytelników z poglądami Dziennikarza prosto z "Teki Stańczyka". Również dialog Poety i Rycerza ukazuje, że wielki zryw niepodległościowy jest jedynie piękną ideą artystów. Poeta tworzy bezcelową poezję, pełną dekadencji, o wielkim czynie potrafi tylko marzyć. Rycerz rozkazuje mu obudzić się z tego letargu wyobraźni, zacząć myśleć trzeźwo i tworzyć dzieła podbudowujące ludzi. Ostatecznie rozmowa Gospodarza z Wernyhorą ukazuje, jak wielki zapał społeczeństwo ma, jednak brak mu siły woli, aby działać. Wernyhora daje Gospodarzowi szansę, pozostawia mu złoty róg, jako symbol zrywu, walki o niepodległość. Końcowy akt trzeci ukazuje już jedynie beznadziejność jakichkolwiek działań, niedojrzałość chłopów i inteligencji. Chata bronowicka, w której rozgrywa się akcja, staje się Polską, goście weselni od samego początku widziani są jako ogół społeczeństwa polskiego. Stwierdzenie Cypriana Kamila Norwida jest bardzo trafne - Polacy nie są żadnym społeczeństwem, ponieważ brak jest jedności między ludźmi. Ludzie żyją mitami, które idealizują możliwości i środki, powodują życie w szklanym kloszu, przecinają związek z realnym życiem. Tak naprawdę wszystkie mity o Polsce i Polakach są przewartościowane. Wcale nie jesteśmy solidarni, bo nie umieliśmy wykorzystać danej nam szansy odzyskania niepodległości poprzez powstanie narodowe. Chłop wcale nie jest potęgą, bo to nieodpowiedzialny Jasiek w obawie o dobro materialne zgubił złoty róg. Zakorzeniony w naszej mentalności polonocentryzm to jedna wielka nieprawda i ułuda. To właśnie, dlatego nie jesteśmy społeczeństwem, lecz sztandarem narodowym, bo nie liczy się dla nas teraźniejszość i przyszłość. Potrafimy żyć głównie przeszłością roztrząsając przeszłe, wielkie i chwilowe zrywy. Żyjemy mitami narodowymi nie zauważając, że wtedy, kiedy naprawdę potrzeba jedności, bohaterstwa, walki tak naprawdę każdy woli zatroszczyć się o swoje, aby nic nie stracić. Polska i Polacy przez tak wiele lat od czasów Norwida nie zmienili się wcale. Pomimo tego, że jesteśmy już krajem demokratycznym różnica pomiędzy poziomami życia różnych ludzi jest kolosalna. Cały czas trwają spory, kłótnie, zarówno pomiędzy zwykłymi ludźmi, jak i elitą rządzącą. Wszyscy wzajemnie wypominają sobie przeszłość, zapominając o tym, że to teraźniejsze działanie pozwala budować lepszą przyszłość.