S. Żeromski był autorem wielu utworów, z których każdy zawierał jakieś dziejowe przesłanie, wskazówkę dla sobie współczesnych. Z niezmienną gorliwością pokazywał smutne dzieje Polski i Polaków, nieustanne nękanie ich poprzez rozmaite wydarzenie czyhające na nasze jestestwo. Przedstawiał dzieje narodu podczas bolszewickiej rewolucji, w czasie pierwszej wojny światowej a także pojedynczych zmagań o utrzymanie państwa niezbyt jeszcze stabilnego i umocnionego. Dlatego czuł się w obowiązku stworzenia takiego utworu, które ukazywałoby, jego uzasadnione obawy w stosunku do działań rewolucyjnych, niosących ze sobą niewyobrażalny rozlew krwi i makabryczność.

Dzieje Cezarego Baryki zaczynają się od opisu jego młodości spędzonej w Baku, gdzie na chwilę dał porwać się ideologii komunistycznej, poprał dążenia rewolucyjne, co może lekko szokować, jeżeli weźmie się pod uwagę jego pochodzenie i brak zewnętrznych przyczyn, z jakich mógłby się z takim ruchem utożsamić. Niemniej jednak od tych wydarzeń rozpocznie się wielka ideologiczna edukacja Cezarego, konfrontacja swoich młodych ideałów z rzeczywistością, próba odnalezienia właściwej drogi, odpowiedniego kierunku.

Na początku, jeszcze w Baku, młody Baryka gorliwie spełnia się jako komunista, ślepo wierzy w święte doktryny, wałkowane na każdym zebraniu partyjnym, i w żaden sposób nie kwestionuje ich słuszności. Uważa, że robotników, wytwórców należy pozbawić ich majątku, osobistych własności a opcją optymalną byłoby w ogóle wyeliminowanie ich ze społeczeństwa. Osobiście wynosi z domu wszelkie drogocenne przedmioty, by swoimi darami przysłużyć się partii. Swoim fanatycznym postępowaniem rujnuje siebie i upadającą na zdrowiu matkę, nie daje sobie nic wytłumaczyć, ślepo wierzy w ten, nowy system. Początkowo nie odczuwa także żadnego dyskomfortu moralnego, zachowuje się niczym szaleniec opętany nową furią, nie mający zdolności trzeźwego, logicznego rozumowania. Dla niego była istotna tylko ta jedna ideologia, którą hołubił i szczerze popierał, jak kilku innych zapaleńców. Ale taki stan maniakalnego otępienia zaczyna w końcu ustępować. Za pomoc księżnej jego matka została, bowiem skierowana do ciężkiej pracy w porcie, co wzbudza pierwsze zastanawiające pytania w duszy i sumieniu Baryki. Z czasem zaczyna dostrzegać bezwzględność, bestialstwo i niegodziwość w stosunku do jego matki, co przeradza jego pierwsze zapytania o słuszność drogi, na którą wstąpił w twarde przekonanie o popełnionym błędzie.

Pisarz mozolnie konstruując przed nami historię dojrzewania Cezarego Baryki pragnie uzmysłowić, że każde radykalne zmiany, które następują na drodze rewolucyjnych działań są pomyłką, i że to nie jest odpowiednia droga, którą należy kroczyć w celu uzyskania poprawy warunków życia. Według Żeromskiego każda rewolucja jest aktem bezprawnym, krwawym i bestialskim, w którym życie, zdrowie i majątek tracą najmniej winni obywatele. Wywołuje ona z wnętrza człowieka wszystkie najgorsze skłonności, zwierzęce instynkty a to nie może prowadzić do niczego pozytywnego. Gdy Cezary zauważył, że ciało jego matki zostało zbezczeszczone, został odcięty palec, na którym nosiła obrączkę, poczuł zażenowanie i strach, z powodu uzmysłowienia sobie, jak wielki błąd popełnił. Także wypadki z życia ojca Cezarego dowodziły, że żaden konflikt zbrojny nie może przynieść pozytywnych korzyści, choćby przez to, że skazuje rodziny na rozłąkę, co jest przyczyną cierpienia i bólu osób bliskich. Kiedy Seweryn Baryka spotyka się z synem odmalowuje przed nim swoistą arkadię, wizję "szklanych domów", ogromnej ewolucji technicznej i naukowej, jaka miał dokonać się za sprawą Polaków w Polsce. Taka wizja stworzona przez starego Barykę może również stanowić głos autora przychylającego się do ideologii powolnych, sukcesywnych zmian, stopniowej ewolucji, która może i musi konkurować z spontaniczną rewolucją, która niszczy wszystko i wszystkich na swojej drodze. I właśnie ten krzyk autora przebija się z całej powieści, podpierany kolejnymi argumentami udowadniającymi jego słuszność. Chociaż nic tu nie jest tak do końca jednoznaczne i oczywiste.

Kiedy młody Baryka przybywa do swojej ojczyzny, którą tak wspaniale odmalował mu ojciec, okazuje się, że te opowieści były tylko mrzonkami, a w rzeczywistości i tu ludziom źle się wiodło, było mnóstwo biedy i cierpienia. Powracają do jego świadomości hasła komunistyczne, ale to nie przeszkadza mu wziąć udziału w bolszewickiej wojnie i występować przeciwko rosyjskim żołnierzom, czym odciągał w czasie możliwość zapanowania komunistycznego porządku.

W czasie pobytu w posiadłości Hipolita Wielosławskiego, którego poznał w czasie działań wojennych, dostrzegł demoralizację i degenerację warstw wyższych, które żyły dostatnio i bezproblemowo wyzyskując najuboższych, i w ogóle nie przejmując się ich losem. Znowu powróciły echa haseł rewolucyjnych, w których powtarzały się pojęcia wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych, i paradoksalnie, w czasie swojego pobytu w Nawłoci, która była częścią bajkowej krainy, jaką miała być Polska, Cezary miał okazję zrozumieć wagę tych określeń, zobaczyć tą zależność na własne oczy. Stworzenie takich realistycznych obrazów świadczyło o zorientowaniu autora w rzeczywistej sytuacji społecznej i politycznej. Żeromski zdawał sobie sprawę ze swoistego naprężenia relacji pomiędzy warstwą posiadającą a ubogą. Kiedy przeciwko sobie występowały rozgniewane, zawiedzione tłumy i ukierunkowana kapitalistycznie współczesna arystokracja. Najoczywistszym postępowaniem w takiej sytuacji, wydawałoby się działanie w myśl zasad Robin Hooda: odbierać posiadaczom, darować ubogim, ale tak oczywiście nie można postępować w nowoczesnym, cywilizowanym państwie.

W swoim pochodzie w kierunku Belwederu, w którym zmierzała komunistyczna manifestacja, Cezary Baryka jest zagubiony, skołowany, nie utożsamia się z tym ruchem, właściwie nie identyfikuje się już z niczym. Żadne argumenty, zasady, z którymi się zetknął nie przekonały go do końca. Nie zawierzył doktrynie prezentowanej przez Gajowca, ale także nie zaufał Lulkowi. I to także jest sygnał, głos od autora. Żeromski chciał powiedzieć, że wszystkich takich, którzy nie są pewni drogi, którą powinni obrać, należy przekonać do właściwej decyzji. Uzmysłowić im, że tylko płynna ewolucja może doprowadzić do sukcesu. Natomiast takich, którzy uparcie stoją po stronie rewolucyjnych działań, należy przekonać do opcji liberalnej, pokazując im wyniki takiej stopniowej przemiany. Pisarz stoi twardo na stanowisku, że wszelkie prędkie działania to zguba dla państwa i jego mieszkańców. Opowiada się za pacyfizmem i anarchią, stanowczo odrzuca każdy rozlew krwi, jako pomysł na zmianę panującego porządku.