Okres Młodej Polski w literaturze przypadał na przełom wieków XIX i XX. Twórczość - nie tylko polska - w tym okresie naznaczona była nastrojem pesymizmu i niezadowolenia. Pokolenie młodych, debiutujących w tym czasie artystów tworzyło utwory pełne zwątpienia i poczucia zagrożenia. Wypływało to między innymi z sytuacji społecznej - mieszczaństwo uzyskało wówczas silną pozycję, a była to grupa społeczna o konserwatywnych poglądach dążąca jedynie do zapewnienia sobie materialnego bytu. Dlatego też artyści buntowali się przeciwko temu porządkowi nie tylko swobodą obyczaju ale również strojem. Głównym narzędziem tego buntu była jednak sztuka, którą otaczali bezwzględnym kultem. Nie były to formy umoralniające ani też edukacyjne - była to sztuka dla samej radości tworzenia - piękna i dziwna. Artyści szukali w niej ucieczki od świata, którym rządziły wartości materialne. Ta skrajnie pesymistyczna i indywidualistyczna postawa znalazła oczywiście swe odzwierciedlenie w dokonaniach literackich tej epoki. Pojawia się w niej dekadent - człowiek żyjący w przeświadczeniu o nieuchronnym upadku wartości, szukający możliwości ucieczki od świata. Pojęcie dekadencji stworzył Theophile Gautier wprowadzając je do przedmowy trzeciego wydania "Kwiatów zła" pióra Charlesa Baudelaira. Określił on tym mianem ogólny światopogląd artysty piszącego w drugiej połowie wieku XIX.

Termin pochodzi od francuskiego słowa decadence co oznacza dosłownie - upadek. Jego ślady znajdujemy już w pochodzących z XVIII wieku pracach historycznych, które traktowały o okresie upadku cesarstwa rzymskiego i procesach literackich jakie wówczas miały miejsce - literatura zdawała się upadać wraz z cesarstwem.

Poparciem dla postawy dekadenckiej była niewątpliwie pesymistyczna filozofia Artura Schopenhauera. Jego dzieło "Dmie Wet bals Wille bund Vorstelung" czyli "Świat jako wola i wyobrażenie" wypowiada się na temat istoty ludzkiej egzystencji, która według niego jest jedynie bezrozumnym popędem nie podporządkowanym niczemu i nie możliwym do zaspokojenia, przez co człowiek całe życie dąży do czegoś czego nigdy nie osiągnie i dlatego nie może być szczęśliwy. Szczęście jest dla człowieka nieosiągalne z powodu świadomości nadejścia nieuchronnej śmierci.

Portretem polskiego dekadenta może być z powodzeniem sylwetka Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Sztandarowym utworem pokolenia polskiej dekadencji jest wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera "Koniec wieku XIX". Pisząc ten wiersz poeta dał upust poczuciu beznadziei, braku sensu życia, którego poszukiwał. Odrzuca religię, filozofię i ideały moralne, odważa ich znaczenie w życiu człowieka. Wiersz jest manifestem nastrojów epoki. Poeta należący do pokolenia końca wieku XIX ukazuje w swym utworze to co nurtowało i obchodziło jego pokolenie, ich poglądy i uczucia jakie nimi kierowały. Byli to ludzie, którzy sami siebie pozbawiali sensu istnienia odrzucając wszystkie dotychczasowe wartości. Byli absolutnie bierni i pogrążeni w apatii co usprawiedliwiali brakiem perspektyw i wiary. Jedyną ucieczką od niezaspokojonych pragnień było wyzbycie się ich - osiągnięcie nirwany. Opiewali ją i kultywowali jak bóstwo, obok którego występowały używki - alkohol, narkotyki, które zapewniały tymczasowe ukojenie i oderwanie od życia cielesnego. Był to tak zwany "sztuczny raj". Nirwana była stanem oderwania się od świata i jego okrucieństwa, była swego rodzaju ucieczką, a można nawet powiedzieć, że objawem tchórzostwa.

Wiersz "Nie wierzę w nic" jest manifestem braku wiary u poety. Odrzuca on wszelki normy i zasady, staje się obojętny wobec świata. Pragnie osiągnąć stan niebytu, zapomnieć o życiu niosącym jedynie cierpienie - chce osiągnąć Nirwanę. Jest ona również tematem utworu "Hymn do Nirwany". W tonie podniosłym modlitewnym i pełnym patosu wysławia ten stan i modli się żarliwie o niego. Rozpaczliwie pragnie uciec od świata pełnego nienawiści, cierpienia i zła. Nie potrafi w tym świecie żyć, dlatego też chce oderwać się od niego, a jedynym sposobem na to jest właśnie Nirwana. Jest ona dla niego bóstwem, przedmiotem kultu i to właśnie do niej się modli słowami, które na myśl przywodzą chrześcijańską modlitwę "Ojcze nasz". Utwór jest wołaniem o pomoc rozczarowanego poety dekadenta.

Jednak twórcy próbowali przełamać nastroje i cierpienia związane z dekadencką postawą.

Przykładem tego mogą być zaangażowane erotyki Kazimierza Przerwy-Tetmajera: "Ja kiedy usta" oraz "Lubię kiedy kobieta". Podmiotem lirycznym obu wierszy jest mężczyzna. W "Ja kiedy usta" zwraca się on do swojej kochanki, natomiast "Lubię kiedy kobieta" jest opisem jego fizycznych i emocjonalnych doznań. Głównie sprowadza miłość cielesną do drogi, którą może uciec od świata, szuka zapomnienia beznadziei i braku sensu swojej egzystencji:

"Nie samych zmysłów szukam upojenia,

Chcę żeby ma omdlała na chwilę ,

Chcę czuć najwyższą rozkosz - zapomnienia ..."

Czytając te utwory możemy odnieść wrażenie, że podmiotowi lirycznemu udaje się osiągnąć stan upragnionego zapomnienia:

"Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu...

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi "

Jednak stan okazuje się jedynie chwilowy i znów pozostawia po sobie tęsknotę za niebytem, widzimy to w konkluzji zawartej w erotyku "Ja kiedy usta":

"Błogosławiona śmierć gdy się posiada,

Czego się pragnie nad wszystko goręcej,

Nim twarz przesytu pojawi się blada,

Nim się zażąda i znowu, i więcej"

Jak widać stan zmysłowego odurzenia jest krótkotrwały nie przynosi oczekiwanych rezultatów pozostawia po sobie jedynie bolesną pustkę. Kazimierz Wyka prezentowaną wyżej postawę wobec erotyzmu nazwał "rozpaczliwym hedonizmem". W momencie ekstazy zmysłowej poeta oczekuje śmierci, która ma go uwolnić przed cierpieniem braku zaspokojenia dążeń. Utwory są nacechowane wpływem filozofii Artura Schopenhauera co widoczne jest w rozumienia życia jako pasma nieszczęść - erotyki są więc wyrazem znużenia i rozczarowania życiem. Miłość jest więc nieskutecznym sposobem ucieczki człowieka Młodej Polski i próbą przełamania nastrojów dekadenckich.

Kazimierz Przerwa- Tetmajer tworzył zgodnie z trendami epoki, jego utwory były wręcz charakterystyczne dla dekadencji. Jednak po pewnym czasie następuje przełamanie tych treści, a dowodem tego jest utwór "Melodia mgieł nocnych". Ukazuje tutaj piękno natury i jej ulotność, nie słychać tu już pesymizmu i beznadziei. Utwór jest nastrojowym obrazem czystej przyrody, znajdującej się w ciągłym ruchu - żyjącej. Przekazem wiersza jest to w jaki sposób natura oddziałuje na człowieka, jak przyczynia się do odczuwania radości. Utwór jest optymistycznym dowodem na to, że natura odradza się równie często jak obumiera.

Już sam tytuł utworu Kazimierza Przerwy - Tetmajera - "Evviva l'arte!" czyli "Niech żyje sztuka!" wyraża umiłowanie sztuki, tym samym również gloryfikację twórcy. Z drugiej jednak strony jest wyrazem goryczy niedocenianych przez społeczeństwo autorów. Podmiot liryczny wypowiada się w imieniu wszystkich artystów, przez co utwór staje się swego rodzaju manifestem wszystkich twórców Młodej Polski.

Wiersz ma być świadectwem wielkości sztuki i jej wielkiej siły, która spływając na artystę czyni go nadczłowiekiem. Artyści zdają sobie z tego sprawę, dlatego ze szczególną pogardą wyrażają się mieszczaństwie, dają temu wyraz nazywając ich filistrami: "Niech pasie brzuchy nędzny filistrów naród". Goniący za wartościami materialnymi, przyziemni mieszczanie nie doceniają sztuki i jej twórców. Stanowią oni przeciwieństwo artystów, którym bieda doskwiera znacznie mniej niż wizja bycia niedocenianym przez odbiorców. Sława i możliwość tworzenia daje im znacznie więcej, mogą bowiem oderwać się od materialnych spraw tego świata oraz cierpienia i okrucieństwa życia. Artysta w oczach społeczeństwa nie jest nic wart, a tworzenie dzieł sztuki nie jest pojmowane jako praca. Dzięki sztuce nie odczuwają głodu i nędzy, zwykłe ludzkie potrzeby przesłaniają potrzeby wyższe, które ubogacają duszę. Sztuka dostarcza im radości dumy. Bóg jawi się w utworze jako dawca talentu, dzieło tworzenia jakiemu oddają się artyści jest w ich mniemaniu dziełem równym do dzieła Bożego. Dając talent i możliwość tworzenia Bóg chce, aby sztuka cieszyła się uznaniem:

"W piersiach naszych płoną

Ognie przez Boga samego włożone:

Więc patrzmy na tłum z podniesioną głową."

Siła artysty jest boską siłą i dlatego autor przywołuje w wierszu tradycję antyczną. Artysta z wieńcem laurowym na głowie, którego nie odda za złoto jest symbolem odrzucenia poglądu jakoby sztuka była wartością materialną. Tworząc nie dla pieniędzy lecz dla samej sztuki, dla sławy i spełnienia ambicji jawi się jako ideowy zwycięzca - uosobienie antycznego bohatera, który: "laurów za złotą nie odda koronę". W utworze pojawia się motyw orła - symbol królewskości i dumy- tutaj jest to wizerunek orła ze złamanym skrzydłem symbolizujący twórców sztuki i ich aktualną sytuację. Artysta jest uduchowioną jednostką, która wyraźnie stworzona została do tzw. rzeczy wyższych. Sztuka to absolut, dla artysty jest wszystkim, spełnieniem i ujściem dla targających nim sił twórczych. To, że twórcy i ich sztuka są niedoceniani, żyją w nędzy i zapomnieniu świadczy jednoznacznie o upadku w społeczeństwie duchowości i wrażliwości na piękno. Nad tym właśnie boleje autor utworu i nawoływanie do powrotu do tych wartości staje się jego obowiązkiem.

Wiersz jest pełny emocji, żywy dzięki zastosowaniu w nim wykrzyknień i odpowiednio dobranych epitetów. Autor zastosował tutaj narzędzia liryki pośredniej, emocje pojawiające się w utworze nie są jedynie emocjami podmiotu lirycznego. Każda jedenastozgłoskowa strofa wiersza zwieńczona jest okrzykiem: Evviva l'arte!, który pełniąc rolę refrenu cały czas podtrzymuje panującą w utworze podniosłą atmosferę i nie pozwala zapomnieć o przesłaniu utworu.

Rola sztuki w rzeczywistości Polski przełomu wieków była bagatelizowana przez społeczeństwo, dlatego artyści musieli wystąpić z poetyckim manifestem. Niedoceniani artyści żyją w wielkim ubóstwie, ponieważ brak zainteresowania sztuką łączy się z brakiem pieniędzy, a mimo to wielbią sztukę i oddają się jej w całości, ponieważ dla nich jest wartością najwyższą i daje im siłę by trwać w świecie obojętnym na doznania duchowe.