Zbyszko Dulski - syn tytułowej bohaterki dramatu stanowi najbardziej skomplikowana postać stworzoną przez Gabrielę Zapolską. Jest to osoba, która swoimi zachowaniami wywołuje sprzeczne reakcje: pozytywne i negatywne; bawi, ale pobudza też do refleksji i to smutnej.
Zbyszko wzbudza sympatie, ponieważ jest jedyna osobą, która przez kontakty towarzyskie, dostrzega, co tak naprawdę dzieje się w kamienicy Dulskich. Krytykuje zakłamanie i obłudę, której siedliskiem jest jego dom. Zachowuje się, jak młody gniewny, całe to udawanie wywołuje jego wstręt i bunt. " - Zbyszko! Przyrzeknij mi, ze się poprawisz. - Nigdy!" - to jedna z jego sprzeczek z matka. Takie wypowiedzi Zbyszka są manifestami jego programu - sprzeciwu i chęci budowy szczerych związków i układów. Jedna z form jego protestu jest lekceważący stosunek do pracy - woli spędzać czas w kawiarni, gdzie może się zabawić i wymienić myśli. "Znów się puszczasz? - Znów." - to jedna z wymian zdań miedzy nim, a matką, jak widać sposób wyrażania jest kolejną formą jego negacji matczynych porządków. Do choroby jednak doprowadza panią Dulską wiadomość, iż jej syn chce poślubić służącą Hankę: "- Rany boskie! Jak mi się kto spyta jak moja synowa z domu... - To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara." Nie chodzi nawet o dobro syna, ale jak zwykle o to, co ludzie powiedzą, a to dla pani Dulskiej wszystko. Ale Zbyszko także nie działa uczciwe - ten mezalians ma być złośliwością wyrządzoną matce, a młoda dziewczyna, która jest przecież żywym człowiekiem - narzędziem, Zbyszko zdaje się zapominać, że ona też ma uczucia. Juliasiewiczowa jednak, z którą Zbyszko ma dobry kontakt, a która pomaga matce, uświadamia mu, że nie jest w stanie ponieść konsekwencji tego szlachetnego i szalonego czynu. Zbyszko rezygnuje ze swoich zamierzeń.
Z praktycznego punktu widzenia bunt młodego człowieka nie przynosi żadnych zmian. Hanka odchodzi z odszkodowaniem pieniężnym, Dulska jest szczęśliwa, bo udało się "wyprać brudy we własnych czterech ścianach". Wszystko wraca do normy - "znów można zacząć żyć po bożemu...".
Dylemat Zbyszka polega na wyborze mniejszego zła, bo z całej sytuacji nie ma stuprocentowo szczęśliwego wyjścia i na tym polega jego tragizm. Albo okaże się silnym i odważnym wewnętrznie człowiekiem - gotowym ponieść konsekwencje swego czynu - przez co będzie nieszczęśliwy i jego rodzina prawdopodobnie też, ale będzie miał prawo do dumy zwycięzcy. Albo okaże się karłem duchowym, ale będzie mógł żyć w sposób, jaki mu odpowiada, pełen wygody i dobrej zabawy. Jego ostateczna decyzja pokazuje, co było dla niego ważniejsze. Pseudo moralność mieszczańska zwyciężyła. "Dulscy będą płodzić Dulskich..."